PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Pan samochodzik i porno
Autor Wiadomość
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2018-05-20, 21:11:37   Pan samochodzik i porno

Pornograficzna trylogia Zbigniewa Nienackiego, autora cyklu powieści o Panu Samochodziku, okazuje się pulpowym wglądem w mentalność mizogina. Przy grafomanii Nienackiego nie trzeba szukać ukrytych znaczeń. Autor obnaża się sam...

Z prozą Zbigniewa Nienackiego jest jak z wujkiem Zbyszkiem, którego każde z nas ma w swojej rodzinie. Za młodu go uwielbialiśmy, gdy dorośliśmy, jego opowieści zaczęliśmy podawać w wątpliwość


Więcej na:
./redir/www.dwutygodnik.c...ik-i-porno.html
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

  
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2018-05-20, 21:48:45   

Strata czasu to czytać. Wstrętny paszkwil napisany chyba przez kobitę, która podpierała ściany na szkolnych dyskotekach. :/
_________________
 
 
Michal_bn 
Maniak Samochodzika



Pomógł: 9 razy
Wiek: 41
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 6753
Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2018-05-20, 22:21:25   

Protoavis napisał/a:

Strata czasu to czytać. Wstrętny paszkwil napisany chyba przez kobitę, która podpierała ściany na szkolnych dyskotekach.


To ta dyrygentka ;-) ?
_________________


"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-20, 23:56:28   

Nie chce mi się o tej porze pisać elaboratów. Na razie niech będzie tyle, że czuję się zażenowany, bo istnieje prawdopodobieństwo, że pani Ewa Stusińska zaczerpnęła pewien szczególik z jednego z moich postów i mogłem w ten sposób przyczynić się do przyrządzenia tej gnojówki.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-05-21, 09:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2018-05-21, 07:12:00   

No cóż, ewidentnie skrzywienie feministyczne autorki nie pozwala jej na szersze i bardziej obiektywne spojrzenie na jego pisarstwo, ale jeśli chodzi o cykl o Samochodziku to ma niemal 100% racji... Akurat sformułowanie "zniewolony umysł" przechodzi mi też do głowy zawsze gdy czytam "Pana Samochodzika i Winnetou".
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-05-21, 12:40:41   

Tekst, po pierwsze, mnie nieco zdziwił, po drugie rozbawił. Zdziwił, że komuś jeszcze się chce rozprawiać z tą zakurzoną, nie popularną, dawno nie wznawianą literaturą. Rozbawił, bo spuściznę literacką Nienackiego (bez różnicy czy dla dziatwy szkolnej czy nie) przefiltrowała pani przez swój feministyczny światopogląd, co mi akurat zwykle nóż w kieszeni otwiera więc też nie będę tu obiektywny.

Ale pani Stusińskiej, autorce min bloga porno-grafia.pl (o czym można przeczytać w notce biograficznej zamieszczonej pod artykułem) wszystko się z pornografią kojarzy. Nawet jak pornografią jej zdaniem nie jest bo przecież o „Uwodzicielu” pisze tak:

Zamiast pornografii otrzymujemy powieść autoteliczną o odpowiedzialności literatury; zamiast scen rozpusty – niekończące się dysputy między różnymi alter ego autora.

Bawi mnie również założenie, że związki Nienackiego z władzą komunistyczną są zapewne efektem lichego wykształcenia i paru innych deficytów umysłowych. Tak jakby konformizm był cechą kiepsko wyedukowanych nerdów.

Jego związek z władzą komunistyczną można by było wytłumaczyć mieszanką braku wykształcenia (nie ukończył szkoły średniej) i wielkich ambicji, kompleksu niższości i pragnienia bycia uznanym, lęku wobec innych i pozy libertyna, który śmiałością obyczajową maskował zwykłą nieśmiałość.

Nie będę tu przytaczał przykładów zadających kłam tej tezie, ponieważ każdy bez trudu może sobie stworzyć własną listę. Co więcej, gdyby szukać tu prawidłowości, rzekłbym, iż wykształcenie i wysoka pozycja społeczna bardzo często z konformizmem idą w parze.

Najlepszym natomiast dowodem na feministycznego zajoba jest wytropienie faszyzmu na kartach „Wielkiego lasu”. Bo dla wojującej feministki konserwatywny, patriarchalny model relacji damsko-męskich to czysty faszyzm i kropka.

O ile Skiroławki można było czytać jako wyraz lęku, zrodzony prawdopodobnie w wyniku szerszych zmian społecznych (czas ich pisania nakłada się bowiem na karnawał Solidarności, pojawienie się realnego ryzyka dla systemu komunistycznego i wzrastającą izolację pisarza, zerwanie kontaktów z dawnymi przyjaciółmi), o tyle późniejszy o cztery lata „Wielki las” (1987) przekroczył granicę zwykłego lęku, wkraczając na terytorium… faszyzmu.

No i sam tytułowy zabieg, bardzo pod publiczkę i bardzo nie fair. Nie ma żadnych powodów, żeby wspominane przez autorkę dorosłe książki Nienackiego mieszać z serią dla młodzieży i piętnować ją stemplem pornografii. O ile w przypadku „Uwodziciela”, „Skiroławek” i „Wielkiego lasu” stygmat ten może podlegać dyskusji to w przypadku Samochodzików jest wyłącznie wygodną figurą retoryczną pasującą autorce do koncepcji artykułu.
Ostatnio zmieniony przez 2018-05-21, 12:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-21, 15:37:27   

Kustosz napisał/a:

Najlepszym natomiast dowodem na feministycznego zajoba jest wytropienie faszyzmu na kartach „Wielkiego lasu”. Bo dla wojującej feministki konserwatywny, patriarchalny model relacji damsko-męskich to czysty faszyzm i kropka.

O ile Skiroławki można było czytać jako wyraz lęku, zrodzony prawdopodobnie w wyniku szerszych zmian społecznych (czas ich pisania nakłada się bowiem na karnawał Solidarności, pojawienie się realnego ryzyka dla systemu komunistycznego i wzrastającą izolację pisarza, zerwanie kontaktów z dawnymi przyjaciółmi), o tyle późniejszy o cztery lata „Wielki las” (1987) przekroczył granicę zwykłego lęku, wkraczając na terytorium… faszyzmu.

No ten faszyzm też mnie najbardziej zaskoczył, bo akurat Wielki las mam względnie na świeżo i nic adekwatnego sobie nie mogłam przypomnieć. Ciekawe jest też to, że jako główny autorytet pojawia się kilkakrotnie biograf Piotr Łopuszański.

P.S. I przy okazji Musierowicz znowu oberwała. ;-)
_________________
Drużyna 5

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-07, 23:33:49   

Pani Ewa Stusińska ujawniła w swoim tekście swoje poważne niedostatki z zakresu znajomości historii i nauk historycznych, co wydaje się częste u polonistów, a niewykluczone że i u literaturoznawców również. Wasz pokorny sługa żywi ponure podejrzenie, że jedną z tych luk usiłowała ona wypełnić opierając się na jego tekście. Chodzi mianowicie o wspomnienie przez panią E.S. w charakterystyce powieści Worek Judaszów osoby „Klingi”, jednego z podwładnych szerzej znanego „Warszyca. O tej postaci, jako o wyróżniającym się komendancie polowym – w kontekście wymienionej powieści – wspominał bowiem chyba tylko niżej podpisany. Notabene, pani E.S. zdradza w tamtym miejscu niedostatki także z dziedziny literaturoznawstwa, bo czymkolwiek jest powieść WJ, to na pewno nie jest ona produkcyjniakiem. Ale to taka złośliwostka na marginesie. To podejrzenie, o którym była mowa wyżej, zrodziło u niżej podpisanego tym większą wolę obrony pisarza, któremu coś przecież zawdzięcza. Obrony przed różnego rodzaju pseudointelektualnymi wypadami złożonymi z tupetu, ignorancji, nieuczciwego traktowania materiału badawczego i nędznej filozofii.

Zacznę od tego, że tekst pani E.S., jak zaznaczono w stopce, doktora nauk humanistycznych, jednak sprawił mi dużą przyjemność. Od dawna bowiem jestem zdania że nasza nauka w całości, a w szczególności nauki humanistyczne, nieustannie, nieuchronnie i beznadziejnie pogrąża się w gnoju i właśnie omawiany wytwór w/w damy jest jednym z licznych dowodów na poparcie tej tezy.
Oczywiście omawiany artykulik nie jest pracą naukową; przez grzeczność nazwijmy ją publicystyczną, ale noblesse oblige i jeżeli ktoś ogłasza w pobliżu opublikowanego tekstu, że jest doktorem nauk humanistycznych, studiował literaturoznawstwo, a podobno jeszcze i psychologię, to – pewnie jestem staroświecki – należałoby oczekiwać adekwatnego poziomu. A co otrzymujemy tymczasem? Ano właśnie kiepską publicystykę. Dlaczego kiepską? Dlatego, że poza tym, że Z.N. był pornografem, grafomanem i mizoginem nie dowiadujemy się od pani E.S. niczego, a dowody na powyższe twierdzenia są brutalnie ponaciągane, a na niektóre – np. grafomanię ZN – nie przedstawiono ich wcale. Nie dowiemy co – zdaniem pani E.S. – jest grafomanią, ani co literaturą ani tym bardziej dobrą literaturą, ani też co jest pornografią, a co nią nie jest. Ani z czym autorka walczy ani o co walczy, o ile z czymkolwiek i o cokolwiek walczy. Można przypuszczać, że autorka jest feministką, ale do końca nie jest to takie pewne. Jej tekst pod względem, nazwijmy to, ideologicznym jest chaotyczny jak pijacka bójka. Właśnie głównie ze względu na ten pulpowaty ideologicznie i metodologicznie charakter dyskutowanej, hmm.. niech będzie: pracy pani E.S. pisanie z niej recenzji jest takie niewdzięczne.

Pierwszym moim zarzutem metodologicznym wobec przedmiotowej produkcji, jest nielojalność wobec materiału badawczego. Przyczyna jej jest prosta: ponieważ z zasadniczych przyczyn ideologicznych i politycznych trzeba nieboszczyka Z.N. sflekować, najpierw trzeba go wygodnie ustawić sobie do bicia. Pierwszy stopień tej nielojalności dotyczy wyboru właśnie tych, a nie innych powieści. Pani E.S. wybiera trzy powieści, których tytuły znamy, żeby zademonstrować stopniowe odsłanianie się przez Z.N. w jego odrażającej, mizoginicznej, pornograficznej i w końcu faszystowskiej prawdziwej naturze. Najpierw zakamuflowany, zakompleksiały infantylny i – oczywiście – komunizujący P.S., a potem coraz bardziej odsłaniający się: Martin Even, następnie doktor Niegłowicz, Porwasz i corona creationis: Józef Maryn, którzy się już niczego nie osłaniają i biegają z tym i z owym na wierzchu, a ten ostatni nawet ze szpicrutą, jak to faszyście przystało.
Tymczasem powieści z aspektami erotycznymi, czy – niech jej tam będzie – pornograficznymi lub obscenicznymi (ja lubię to ostatnie słowo i pojęcie) jest więcej. ZHP, gdzie Mistrz Nataniel i narrator Tomasz nie idą w ślady sulejowskich cystersów i nie kultywują – broń cię Panie Boże! – ascezy; WJ, gdzie mamy nieco perwersji uosobionej w postaci pani co prawda „wyklętej”, ale za to przebranej za zakonnicę. I Podniesienia znacznie bardziej – moim zdaniem – obscenicznego niż RwWwS, gdyż... Nie możemy zapomnieć o Z głębokości, zalatującej wręcz nekromanią, nekrofilią i tanatofilią, toż w Sumieniu, gdzie kwitnie romans świadka, bez którego zeznań ławnik – druga strona romansu – nie mógłby wysłać człowieka na szubienicę. W Liściach dębu Marcin hmm... partyzantował, a jakże. Mężczyzna czterdziestoletni – jeszcze nie czytałem, ale jako plastyk chyba nie był on typem kontemplacyjnym. No, a po trzech wybranych powieściach mizogin i pornograf popełnił trzytomowy cykl Dagome iudex, gdzie się roi od „momentów” oraz ewidentnie rozkwita patriarchalizm wręcz średniowieczny. Ale przecież uwzględnienie wszystkich tych powieści rozbiłoby przecież taką ładną, harmonijną, trzystopniową, dziecięcą budowlę.
Te powieści jednak da się racjonalnie wyodrębnić z całości twórczości ZN, ale pani E.S. to kryterium się zapewne nie spodoba: są to mianowicie powieści o miłości. Miłość jest w nich jednym z zasadniczych tematów i problemów, ale pani E.S. to słowo chyba kością w klawiaturze staje, bo użyła go tylko dwa razy i to w sytuacjach, gdzie trudno byłoby tego uniknąć, a już na pewno byłyby to niewygodne. Nigdy np. nie użyła go w jakiejś opozycji do międlonej przez wszystkie deklinacje pornografii. Nie pójdę jednak w ślady pani E.S. i nie będę przy pomocy psychologii podejrzanej proweniencji wyjaśniał co to może oznaczać.
Drugi stopień nielojalności wobec materiału dotyczy wyboru tych a nie innych wątków i fragmentów, niekoniecznie najważniejszych w obrębie powieści, choć nikt nie twierdzi, że sceny erotyczne nie odgrywają w pisarstwie ZN istotnej roli. Pani E.S. – mimo, że nawet z krótkich streszczeń omawianych książek wynika co innego – dostrzega w nich tylko pornografię, w czym nieodparcie kojarzy ze znanym, mocno przedwojennym przewodnikiem dla czytelników autorstwa ks. Pirożyńskiego. L’ extremes se touchent; szkic pani Ewy mógłby tam być wydrukowany prawie bez skreśleń i poprawek.
Nie wiem czy recenzentka przeczytała omawiane powieści, czy tylko je przekartkowała albo – lepiej – „przekartkowała” w e-booku za pomocą wyszukiwania słów kluczowych, można sobie wyobrazić których.

Mój drugi zarzut metodologiczny – a i poniekąd merytoryczny – dotyczy dowodzenia tez artykułu za pomocą argumentów z dziedziny psychologii – wybaczcie – cokolwiek klozetowej. Są to argumenty tak przeważnie żenujące, że sam Zygmunt F. by się zawstydził i jednak pociągnął za łańcuszek spłuczki. Mam tu na myśli wyjaśnienie prawie wszystkiego popędami, kompleksami, a przede wszystkim lękami na tle jakiegoś metafizycznie pojmowanego konfliktu płci: oto samce doznają lęków z powodu Nadciągającej Przepotężnej Wszechkobiecości czy może SUPERKOBIETY – tak czy owak kolejnej wersji nadczłowieka. Krótko mówiąc, taki nietzscheański bulgot z czeluści rury odpływowej. Wszystko to w ciężkostrawnym sosie hiperseksualizmu („pornograficzny topos”; „pornograficzna reakcja”; „granice prawdy seksualnej”; „struktury opresji seksualnej”), smakującym tak samo w obie strony. W każdym razie po lekturze dzieła pani E.S. można dojść do przekonania, że twórczość literacka, a może nawet i grafomańska, pochodzi z id, z niewielkim tylko i jednak problematycznym udziałem jaźni i nadjaźni. Proces twórczy napędzają prawie wyłącznie dziedzictwo po zwierzęcych przodkach, niewerbalne wrażenia z okresu nieświadomego dzieciństwa i nieco doświadczeń ze świadomego. Czyli pisarz to zwierzak, ewentualnie dziecię nierozumne lub bardzo mało rozumne. Proszę zapamiętać, może jeszcze się to przyda.

Mój trzeci zarzut metodologiczny wobec pani E.S. jest taki, że we wszystkich prezentowanych przez nią wątkach i fragmentach pisarstwa ZN utożsamia ona poglądy i postawy prezentowane przez postaci w powieściach z poglądami i postawą autora, a przeżycia powieściowych postaci z przeżyciami autora. Tylko już z tego względu rozważania autorki prawie na pewno muszą być obciążone błędami. Sens tego zabiegu jest oczywisty: lepsze udowodnienie założonej a priori tezy o mizoginicznym charakterze autora i pornograficznym charakterze jego twórczości. Zważywszy jednak, że pani E.S. kończyła literaturoznawstwo, taki zabieg jest szczeniacki – bo nawet nie infantylny – i kompromitujący nie tylko ją, ale może przede wszystkim osoby, które podpisywały się w jej indeksie, na jej dyplomach i w ogóle całą jej Alma Mater. Nam, amatorom, można by taką postawę wybaczyć, ale na nasze dobro powiem, że w miarę naszego rozwoju – tu, na forum – wyzbywamy się takich uproszczonych sądów. Nie jest to takie łatwe, gdyż – jak ustaliliśmy – twórczość ZN generalnie jest bardzo mocno osadzona w realiach, a to sprzyja powstawaniu poglądu, że każda z postaci musiała mieć swój pierwowzór i że musiały istnieć opisywane w powieściach miejscowości oraz że gdzieś i kiedyś miały miejsce opisane tam wydarzenia. Co, jak wiemy, prawdą być nie może.

Można więc spokojnie wyciągnąć wniosek, że wszystkie spostrzeżenia, analizy i syntezy poczynione i wydane na świat przy pomocy wyżej opisanych zabiegów, będą obarczone niezmiernie małym ryzykiem zetknięcia się z prawdą.

W tym momencie niżej podpisany czuje się w obowiązku przeprosić, że posługuje się, tak jak go niestety nauczono, przestarzałymi kategoriami prawdy i fałszu; obecnie mamy tylko narracje.

CDN
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-07-07, 23:42, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Berkut 
Uwielbia Samochodzika
hodowca kur



Pomógł: 1 raz
Wiek: 55
Dołączył: 13 Lip 2018
Posty: 652
Skąd: Boleszyn
Wysłany: 2022-03-11, 22:25:39   

Są dostępne książki Ewy Stusińskiej w formacie PDF w necie . Są to:
"Dzieje grzechu: Dyskurs pornograficzny w polskiej prozie XX wieku (na wybranych przykładach)".
"Miła robótka: Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity".
Kobita lubi rozkminiać takie tematy . Czytałem pobieżnie te dzieła . Właśnie czytam Skiroławki , dlatego zainteresowałem się twórczością tej pani. Szału nie ma , ale za darmochę można obadać .
_________________
Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 14