Borsuk Twórca Mieczysław Płocica autor książek dokumentalnych
Pomógł: 10 razy Dołączył: 15 Mar 2014 Posty: 517 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2021-10-06, 23:38:59 Tylko jeden dzień w Bieszczadach
Ostatni tydzień września tak mnie docisnął w pracy, ze postanowiłem rzucić poukładany sterylny świat i wyjechać w Bieszczady. Przynajmniej na jeden dzień. Decyzja "gdzie?" była prosta, bo akurat w niedzielę wypadał odpust w Łopience, gdzie studenci odbudowali cerkiew i 22 lata temu (to już tak długo?) wskrzesili przedwojenną tradycję. Mam zresztą osobisty sentyment do Łopienki, bo tam świętowaliśmy z Hanką pierwszą rocznicę ślubu, też zresztą splecioną z odpustem, tyle że sierpniowym. To było w 2005 roku, kiedy gwarne w ciągu dnia miejsce opustoszało po uroczystości i zostaliśmy ze swoją ekipą sami, odcięci od cywilizacji i zasięgu jakiejkolwiek sieci. I wszystko było dobrze, namioty rozbite powyżej cerkwi, wino i inne trunki, gitara, ale kiedy zapadła głucha bieszczadzka noc na tym odludziu i z kolejnych wzgórz otaczajacych dolinę zaczęły dobiegać nawoływania watah wilczych, pożałowaliśmy wyboru miejsca na świętowanie. Wycie wilków trwało całą noc z różnym natężeniem, próbowaliśmy spać z siekierą w zasięgu ręki, jako złudną namiastką bezpieczeństwa.
No więc jest niedziela rano, drugi października 2021, i jadę w Bieszczady. Cudowna jesień z mgłami podnoszącymi się znad Sanu w Lesku robi niesamowite wrażenie. Warto było wstać i wyjechać wcześnie. Po drodze pierwszy akcent samochodzikowy - przed jedną z chałup, bodajże w Terce, stoi wielki niedźwiedzio-borsuk z obłędem w oczach, niby zapraszający (na co?) do gospodarstwa. Strzeliłem fotę w biegu, sznurek aut zdążających w tym samym kierunku, nie zachęcał do zatrzymywania się. Zresztą - po co?
Łopienka okazała się totalnie zatłoczona, widać z roku na rok przybywa amatorów tradycji odpustowej plus przybywa też typowych atrybutów takich uroczystości czyli stoisk z twórczością lokalną wszelkiego gatunku oraz zwykłych odpustowych straganów. W tym roku dotarły na dokładkę pełnowymiarowe autokary wycieczkowe i jakaś nieodległa stadnina, nie pytałem po ile biorą za konną jazdę, oferowaną na łące przy cerkwi. Do pełni (nie)szczęścia brakowało tylko food trucków albo skwierczącej kiełbasy z grilla. Całe szczęście ksiądz Bartnik z pobliskiej Górzanki niewiele się zmienił przez te kilkanaście lat, a to osobowość bieszczadzka pierwszego gatunku, ratownik GOPR i entuzjasta historii, któremu o coś chodzi w życiu, w odróżnieniu od promowanych różnych tzw. zakapiorów, próbujących doić naiwnych turystów. Sytuację uratowała też Agata Rymarowicz, wykonując z pół playbacku klimatyczne ballady z tekstami m.in. Andrzeja Poniedzielskiego. No i dopisali też harcerze, którzy przypomnieli mi, że poruszam się po ścieżkach wydeptanych przez Baśkę i ekipę profesora Hilarego. Miałem oczywiście przy sobie przewodnik Emila R., który zabrałem z nadzieją pstryknięcia paru zdjęć w lokalizacjach samochodzikowych do konkursu Rólki.
Nie, nie wyprzedzę She w tym konkursie. Droga powrotna, w którą wyruszyłem około piętnastej, okazała się katastrofą czasową i zdecydowałem nie skręcać do Leska, choć kusiły przynajmniej cztery miejsca akcji "Tajemnicy Tajemnic", niewiele oddalone od siebie. Skutecznie zniechęciły mnie trzy kilometry, których pokonanie samochodem zajęło 50 minut, bo tyle trwał korek przez leskim mostem, gdzie czynna była tylko jedna nitka, a ruch odbywał się wahadłowo.
Nieco wcześniej przejeżdżałem przez Hoczew. Oczywiście nie zastałem już dawnej karczmy, którą pamiętam sprzed jakichś dwudziestu lat. Kilka klepek gontu z jej dachu zabrał słynny rzeźbiarz Pękalski, mieszkający naprzeciw, i wymalował na nich Madonny, więc w jakimś promilu karczma ciągle istnieje. Ale w pozostałym po niej miejscu mogłem w 2021 roku sfotografować tylko znak naszych czasów, czyli wyłożony kostką parking przed marketem spożywczym. Zrobiło mi się przykro, kiedy robiłem to zdjęcie, bo dobrze pamiętam starodawny budynek, przylegający prawie do drogi.
Ale! Stojąc we wspomnianym korku przed Leskiem wypatrzyłem coś, co zwykle umyka, kiedy jedzie się z normalną prędkością. Pamiętacie zlot w 2019 roku i poszukiwania chałupy Pókijańca? Otóż mam hipotezę, że dom ten, przeznaczony do rozbiórki, nie został ostatecznie zburzony. Nie wiem, czy w latach budowy zalewu w Myczkowcach wypłacano odszkodowania, ale wyobrażam sobie że tak właśnie było i Pókijaniec mógł zażądać przeniesienia swojego nędznego budynku, aby dalej prowadzić biznes złomowo-szmaciany w nowym miejscu, co ostatecznie doszło do skutku. Dom Pókijańca, po doraźnych remontach, stoi więc do dziś, a interes został przejęty przez wnuka. Wystarczy popatrzeć na tablicę.
Po uwolnieniu się z leskiego korka drogowego, skręciłem do Zagórza uznając, że nic nie zyskam śpiesząc się do domu. Zapraszał mnie samochodzikowy dworzec, a szczególnie stojący samotnie, opuszczony wagon, który fotografowaliśmy dwa lata temu wraz z Emilem, robiąc rekonesans przed zlotem. Wagon ten możecie zobaczyć na 179 stronie jego przewodnika.
Tym razem miałem mniej szczęścia, bo wagon, potencjalnie stojący na jednym z dalszych torów, skutecznie zasłoniły nowe składy pociągów. Zignorowałem ostrzeżenia o wstępie wzbronionym bo teren PKP, rozejrzałem się dokładnie czy nie jestem obserwowany i ruszyłem przez torowisko, spodziewając się zlokalizować poszukiwany wagon po przeciwnej stronie. Niestety, po pierwsze nie było go w znajomym miejscu, a po drugie, kiedy fotografowałem szkielet starej węglarki (tak zidentyfikowałem wrak), w stojącym za nią granatowym Passacie otworzyły się drzwi i wysiadło dwóch mundurowych. - Starszy przodownik ...ski - usłyszałem. Proszę jakiś dowód tożsamości. No więc wpadłem. Z monologu pana starszego przodownika dowiedziałem się, że przechodzenie przez tory jest zawsze zabronione i że może mnie to kosztować nawet 500 zł. Klapa po prostu. Tłumaczenie, że jako pasjonat starej techniki szukam wagonu z epoki, że teść pracuje na kolei i że ów teść nawet przez chwilę urzędował w Zagórzu, nie było wystarczające. Za to uratowało mnie co innego. Mundurowy popatrzył w papiery (a naprawdę to w plastik) i zawahał się. - No tak, pan nie dość że z Jarosławia to jeszcze Płocica... i przechodzi pan przez tory... Nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale po chwili sam wyjaśnił. Otóż w sąsiadującym z Jarosławiem Przeworsku pracuje niejaki Staszek Płocica, który jest sokistą tak jak legitymujący mnie funkcjonariusz. Obydwaj oczywiście dobrze się znają, a ja cóż.... jestem bardzo dalekim krewnym owego Staszka i chociaż go na oczy nie widziałem to pewne jest, że mamy wspólnego prapradziadka. Ten prapradziadek czyli Jan Płocica z Zarzecza miał bodajże czterech czy sześciu synów i trzy córki, no i od jednego z tych synów pochodzę ja, a od innego Staszek.
Skończyło się na pouczeniu.
Wagon jednak znalazłem, ten sam co dwa lata temu tylko że teraz starszy. W każdym razie stoi odholowany blisko przejazdu kolejowego i można go obejrzeć, ignorując zakaz wejścia za ogrodzenie z tabliczką "teren prywatny".
Żeby odbić sobie niefart w Zagórzu, zajrzałem jeszcze na dworzec w Nowym Zagórzu, gdzie w starym budynku dworcowym zauważyłem dwa lata temu ciekawą zasłonkę z wyszywanymi znakami PKP, którą datowałem na lata 60. lub nawet dawniejsze. Spodobała mi się wtedy ale jakoś nie spróbowałem jej pozyskać. Teraz się zawziąłem i po odwiedzeniu paru lokali, za zgodą właściciela zdjąłem z okna zakurzony materiał, który chronił zrujnowane wnętrze przed wzrokiem ciekawskich być może od kilkudziesięciu lat. Zakryłem okno tekturą i zostawiłem 10 zł na nową zasłonkę.
Czy to będzie początek zbierania pamiątek kolejowych? - nie wiem. Mam już stare samochody i motocykle, mam autobus, z Białorusi ściągnąłem przedwojenny polski silnik lotniczy. Może warto się rozejrzeć za pociągiem, albo chociaż za kompletnym przedziałem drugiej klasy, w którym można by się przenieść w nieodległe przecież, a jakże inne czasy, żeby poczuć warunki podróżowania harcerzy, którzy nie zmieścili się do wehikułu pana Tomasza.
_________________
Kynokephalos Moderator Przewodniczący Kapituły Samochodzik. Książka Roku
Pomógł: 106 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6335 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2021-10-07, 06:55:10
Borsuk napisał/a:
...z siekierą w zasięgu ręki, jako złudną namiastką bezpieczeństwa...
...wielki niedźwiedzio-borsuk z obłędem w oczach...
...nie wyprzedzę She w tym konkursie...
...biznes złomowo-szmaciany w nowym miejscu...
...że teść pracuje na kolei i że ów teść nawet przez chwilę urzędował w Zagórzu, nie było wystarczające...
...nie dość że z Jarosławia to jeszcze Płocica... i przechodzi pan przez tory...
Świetne. :- D
Wiedział pradziadek co robi.
No i najważniejsze, że masz zasłonkę. Resztę już sobie dozbierasz.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Jako rekompensatę za przykrości na kolei, a tak naprawdę za świetną samochodzikową relację przesyłam "pomógł"!
A Kyno już najlepsze smaczki wypunktował!
Pomogła: 68 razy Dołączyła: 10 Sty 2010 Posty: 16954 Skąd: Tam i z powrotem
Wysłany: 2021-10-07, 08:57:38
Borsuku, stanowczo za rzadko piszesz Świetnie się to czyta.
Zasłonka w dechę, Hanka pewnie zachwycona
P. S. Wyprzedzić mnie wciąż jeszcze możesz
_________________
Semel scriptum, decies lectum!
Ostatnio zmieniony przez She 2021-10-07, 10:58, w całości zmieniany 1 raz
Borsuk Twórca Mieczysław Płocica autor książek dokumentalnych
Pomógł: 10 razy Dołączył: 15 Mar 2014 Posty: 517 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2021-10-07, 11:24:07
Łoł, dziękuję wszystkim za pozytywny odzew Rzadko czymś się dzielę na forum bo i rzadko gdzieś wyjeżdżam poza borsuczą norę. Ale samochodzikowe akcenty nieraz udaje się wytropić
She, ja wiem że Cię mogę wyprzedzić, ale skala zadania jest mniej więcej taka jak odwrócić wojskowy hełm na drugą stronę. Jest to anegdotyczny przykład jednej z rzeczy uważanej w armii za niemożliwe. Chociaż z drugiej strony urban legend głosi, że jakimś cwaniakom się udało, kiedy przejechali Starem po takim hełmie i wyklepali go na odwrotną stronę. nie wiem czy to prawda.
Kto wie, jak jesień będzie ładna to może uda mi się jeszcze o Lesko zahaczyć.
Tak, macie rację, skoro jest zasłonka to jest i argument, żeby dozbierać resztę
_________________
Berta von S. Administratorka Wspomagająca nienackofanka
Pomogła: 151 razy Wiek: 50 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 31197 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-10-07, 18:25:45 Re: Tylko jeden dzień w Bieszczadach
Borsuk napisał/a:
No więc jest niedziela rano, drugi października 2021, i jadę w Bieszczady. Cudowna jesień z mgłami podnoszącymi się znad Sanu w Lesku robi niesamowite wrażenie. Warto było wstać i wyjechać wcześnie.
Wyobraziłam to sobie i zazdroszczę.
Borsuk napisał/a:
Żeby odbić sobie niefart w Zagórzu, zajrzałem jeszcze na dworzec w Nowym Zagórzu, gdzie w starym budynku dworcowym zauważyłem dwa lata temu ciekawą zasłonkę z wyszywanymi znakami PKP, którą datowałem na lata 60. lub nawet dawniejsze. Spodobała mi się wtedy ale jakoś nie spróbowałem jej pozyskać
A tego jeszcze bardziej zazdroszczę!
Pamiętam tę zasłonkę. Gratulacje.
Historia ze Staszkiem Płocicą w tle dobra, choć szkoda przestawionego wagonu, i że taka tam teraz dyscyplina..., łaziliśmy po tych torach z pół godziny poprzednio i pies z kulawą nogą się nie zainteresował.
Chałupa Pókijańca (zawsze mam ochotę napisać Półkijańca) jak żywa, niedźwiedzio-borsuk z obłędem też niczego sobie.
Chwali się, że jesteś czujny na elementy samochodzikowe!
_________________
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2021-10-07, 18:26, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.