PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Skarbiec Zakonu na Zamku Wysokim w Malborku i jego zagadki
Autor Wiadomość
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-29, 21:14:55   Skarbiec Zakonu na Zamku Wysokim w Malborku i jego zagadki

W rozdziale XI PS i jego przyjaciele zwiedzają zamek w Malborku. Na Zamku Wysokim, na parterze, w trakcie zwiedzania wielkiej kuchni przewodniczka opowiada (I wyd. str. 160):

„Obok [kuchni – Z24] była piekarnia, mieszcząca się akurat od skarbcem zakonnym. W roku 1364, to jest w okresie, gdy Zakon był u szczytu swej potęgi, skarbiec zawierał nie tylko czterysta srebrnych kubków przeznaczonych dla rycerzy zakonnych i gości, ale także potężną górę złotych monet. Piekarze wybili dziurę w suficie i przez nią sypnęło się złoto. Zbytnio jednak szafowali pieniędzmi, sprawa wydała się i złodziei schwytano, o czym jest wzmianka w starych kronikach Zakonu.”

W „Dziejach Malborka” (Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1960, str. 47), które to dzieło było dla ZN głównym źródłem wiedzy o zamku i dziejach Zakonu, Karol Górski podaje:

„Mimo ścisłej straży okradziono też w XIV w. (w r. 1364) skarbiec Zakonu. Sprawców później wykryto, gdyż zbyt hojnie szafowali pieniędzmi. Byli to piekarze z położonej pod skarbcem piekarni na Zamku Wysokim.”

Więcej szczegółów tej kradzieży podaje Wawrzyniec Szulczewski w artykule „Skarbiec krzyżacki w Malborku” zamieszczonym w numerze 10 z 1985 r. miesięcznika „Mówią Wieki”, na str. 17-18 i 39:

„Pewnego dnia wielki mistrz Winrych von Kniprode zażądał od podskarbiego Swedera von Pallanda pieniędzy. Kiedy ten znalazł się w skarbcu, ku wielkiemu przerażeniu zobaczył przebity otwór w posadzce prowadzący do znajdującej się na parterze piekarni i brak 12.000. złotych guldenów. Była to niebagatelna suma pieniędzy. Niestety, ani jedna z bitych wówczas monet nie zachowała się do naszych czasów, stąd trudno określić nawet w przybliżeniu wartość skradzionych pieniędzy. Sprawców włamania nietrudno było odgadnąć. Był nim mistrz piekarski i czterech jego czeladników, którzy po dokonaniu włamania zbiegli. W czasie ich poszukiwań zgłosił się do wielkiego mistrza mieszkaniec Malborka, Werner Wittenberg, ofiarując swą pomoc w ich odszukaniu. Sprawcy zostali ujęci, ale oświadczyli, że w kradzieży także brał udział wspomniany Werner Wittenberg i że w podwórzu jego zabudowań znajdują się skradzione pieniądze. Istotnie, ukryto je w beczce po smole, sumę już niepełną – 11.700. guldenów. Brakujące pieniądze jeden ze sprawców ukrył w skrzynce kościelnej w Kwidzynie. Wielki mistrz Winrych von Kniprode nie zażądał zwrotu owych 300 guldenów, lecz przekazał je jako ofiarę dla kościoła za szczęśliwe odzyskanie pieniędzy.
Historyk królewiecki Johannes Voigt, opisujący powyższą kradzież, oparł się na historiografach Łukaszu Dawidzie, Szymonie Grunau i Johannie Lindenblacie, którzy tak dalej relacjonują owo wydarzenie: jednego ze sprawców schwytano w Toruniu, drugiego w Działdowie, trzeciego w Królewcu, czwartego w Resku na Pomorzu Zachodnim. Piątego, szefa piekarni, w jego własnym mieszkaniu. Wszystkich powieszono. Powieszono także Wernera Wittenberga, wspólnika kradzieży, u którego piekarze urządzali pijackie schadzki i hazardowe gry.”

Jak z powyższego wynika, Zakon miał bardzo sprawną policję, a ona zdolnych detektywów...
_________________
Z 24
 
 
irycki 
Maniak Samochodzika
Pan Motocyklik



Pomógł: 24 razy
Wiek: 57
Dołączył: 13 Paź 2015
Posty: 5815
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2019-05-30, 06:51:20   

Z24 napisał/a:
W czasie ich poszukiwań zgłosił się do wielkiego mistrza mieszkaniec Malborka, Werner Wittenberg, ofiarując swą pomoc w ich odszukaniu. Sprawcy zostali ujęci, ale oświadczyli, że w kradzieży także brał udział wspomniany Werner Wittenberg i że w podwórzu jego zabudowań znajdują się skradzione pieniądze. Istotnie, ukryto je w beczce po smole

...

Powieszono także Wernera Wittenberga


Nie mogę oprzeć się myśli, że ów Wittenberg musiał być debilem... Inaczej nie wymyśliłby tak misternej intrygi.
_________________

Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.

"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)
.
Ostatnio zmieniony przez irycki 2019-05-30, 06:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-05-30, 09:59:10   

irycki napisał/a:
Nie mogę oprzeć się myśli, że ów Wittenberg musiał być debilem... Inaczej nie wymyśliłby tak misternej intrygi.

Może tak pomagał szukać złodziei, żeby nigdy ich nie znaleziono? Może miał zamiar celowo pchnąć pościg na fałszywy trop? Może chciał wykonać ruch wyprzedzający, aby - jeśli wspólnicy zaczną go oskarżać - móc bronić się, że to z zemsty za pomoc w poszukiwaniach? Na pewno popełnił błąd, nie przenosząc łupu w inne miejsce, nieznane współkonspiratorom.

Sytuację mamy opisaną dość szkicowo, więc trudno zgadnąć jakie było położenie Wittenberga i jakie miał motywy. Mnie dziwi, że wspólnicy nie podzielili zdobyczy w całości między siebie przed rozbiegnięciem się w różne strony świata. Czyżby zamierzali wrócić do Malborka po uspokojeniu się sytuacji? Dość ryzykowny plan.

No i myślę że ten najdłuższy opis, a zwłaszcza odnalezienie nienaruszonej głównej części łupu, przeczy innym wzmiankom o nieostrożnej rozrzutności piekarzy.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-30, 18:09:42   

Można zaproponować różne rozwiązania całej intrygi.
Na razie jedna rzecz wydaje mi się niewątpliwa: wszyscy prawie goście chcieli zwiać za granicę. Jeden złapany pod Toruniem, drugi koło Działdowa; ci zwiewali do Polski. Jednego złapano w Królewcu: Uciekał na Litwę, albo też miał zamiar uciekać morzem. Jednego wreszcie złapano na Pomorzu Zachodnim - czyli za granicą - i sprowadzono do Malborka. Ciekawe czy drogą ekstradycji zbiegłego poddanego, w każdym razie drogą legalną, czy też przywieźli go w worku.
Zważywszy na rozmiary kradzież można by to nazwać skokiem stulecja - oczywiście czternastego ;-) .
Niezły surowiec dla pisarzy retrokryminałów, ale, moim zdaniem, bardzo łatwo spaprać temat.
_________________
Z 24
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-05-30, 19:29:59   

Niemiecki Historik Johannes Voigt (1786-1863) w swoim 9-tomowym dziele “Historia Prus” (“Geschichte Preußens von den ältesten Zeiten bis zum Untergange der Herrschaft des Deutschen Ordens, Königsberg 1827–39”) (Link) podaje jeszcze kilka dalszych szczegółów. Skarbiec nazywał się wtedy “Tressel”, a odpowiedzialny za niego skarbnik: “Treßler”. Skarbnikiem w owym czasie zaś był niejaki Sweder von Pelland.
Po odkryciu kradzieży Wielki Mistrz wysłał posłańców we wszystkie strony świata. Ów Werner Wittenberg zaofiarował się towarzyszyć jednemu z nich udającemu się na zachód. Zapewne wiedział, gdzie należy szukać któregoś z winowajców. Znaleźli go w mieście Goslar. Na przesłuchaniu wydał swoich współsprawców, w tym również Wittenberga.


Z24 napisał/a:
12.000. złotych guldenów. Była to niebagatelna suma pieniędzy. Niestety, ani jedna z bitych wówczas monet nie zachowała się do naszych czasów, stąd trudno określić nawet w przybliżeniu wartość skradzionych pieniędzy.
Voigt podaje, że chodziło o węgierskie guldeny. Wątpię, by żaden z nich się nie zachował - tu mamy przykładowo jeden egzemplarz ./redir/www.mdm.de/goldgu...udwig-der-erste . Cena dzisiejsza: 3890 Euro. Razy dwanaście tysięcy… ;-)

Ciekawe, czy te pieniądze pochodziły jeszcze z czasów działalności zakonu na terenie Węgier?
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-30, 23:08:07   

John Dee napisał/a:
Po odkryciu kradzieży Wielki Mistrz wysłał posłańców we wszystkie strony świata. Ów Werner Wittenberg zaofiarował się towarzyszyć jednemu z nich udającemu się na zachód. Zapewne wiedział, gdzie należy szukać któregoś z winowajców. Znaleźli go w mieście Goslar. Na przesłuchaniu wydał swoich współsprawców, w tym również Wittenberga.


Tu mamy niejakie różnice w porównaniu z wersją Wawrzyńca Szulczewskiego, widocznie inaczej odczytano źródła. Nie sądzę, żeby pozwolono Wernerowi Wittenbergowi razem z "detektywem" wyjechać i to aż do Goslaru w środkowych Niemczech.

John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
12.000. złotych guldenów. Była to niebagatelna suma pieniędzy. Niestety, ani jedna z bitych wówczas monet nie zachowała się do naszych czasów, stąd trudno określić nawet w przybliżeniu wartość skradzionych pieniędzy.
Voigt podaje, że chodziło o węgierskie guldeny. Wątpię, by żaden z nich się nie zachował - tu mamy przykładowo jeden egzemplarz ./redir/www.mdm.de/goldgu...udwig-der-erste . Cena dzisiejsza: 3890 Euro. Razy dwanaście tysięcy… ;-)


To jest siła nabywcza guldena była na pewno inna. Ale bardzo prawdopodobne jest, że mowa tu była o węgierskich złotych monetach, bo były one bardzo popularne tu w środkowo-wschodniej Europie. Raczej na pewno nie pochodziły z czasu pobytu Zakonu na Węgrzech, bo oni tam ledwo się zainstalowani i mieli raczej deficyt :D . Złoto zdobywali dzięki handlowi produktami ziem pruskich, które przeżywały w XIV wieku okres rozwoju gospodarczego. Jeszcze będę o tym pisał.
Poza tym wątpię, czy w latach nastych i dwudziestych XIII wieku na Węgrzech bito złotą monetę.
_________________
Z 24
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-06-01, 21:10:10   

Z24 napisał/a:
Nie sądzę, żeby pozwolono Wernerowi Wittenbergowi razem z "detektywem" wyjechać i to aż do Goslaru w środkowych Niemczech.
Kto ich tam wie, Zecie. Facet wiedział, że grunt mu się pali pod nogami, może chciał się w ten sposób jakoś z tej afery wykręcić? Tak czy inaczej, w Goslar przyskrzyniono pierwszego z kucharczyków. :D
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-08-18, 13:42:06   

Ciekawe są same opisy skarbca Zakonu. Na przestrzeni lat nie obywało się bez interwencji konserwatorów.

Franciszek Mamuszka w dziełku "Malbork i zamek malborski", Wydawnictwo Morskie, Gdynia, 1957 na str. 46-48, w opisie skrzydła zachodniego Zamku Wysokiego podaje:

"Mieściły się tu [tj. w zachodnim skrzydle - Z24] niewielkie cele dostojników zakonnych. Dokumentarnie stwierdzono, iż w 1400 r. w komnacie koło schodów mieścił się skarbiec Zakonu, a w sąsiedniej celi rezydował podskarbi krzyżackiego państwa. Do wymienionych wnętrz prowadziły pierwsze od północnej strony krużganku drzwi. W czasie odbudowy pokryto ściany skarbca malowidłami, których treść przypomina przeznaczenie komnaty. Jest to "Ofiara Melchizedecha", "Wypędzenie przekupniów ze świątyni", "Grosz czynszowy" i "Taniec Żydów wokół złotego cielca". Obraz te, wykonane przez malarza Klinkę, możemy zaliczyć do czołowych kiczów wśród malarskiej tandety, jaką upstrzono ściany zamku malborskiego w czasie renowacji. Taką samą tandetą jest pseudogotyckie wyposażenie skarbca. Jedynym dziełem sztuki znajdującym się w skarbcu s figurki z palonej gliny, wmurowane nad drzwiami celi. pochodzą one ze Złotej Bramy kościoła zamkowego."

W naszej ulubionej powieści, rozdział XI (I wydanie str. 160) czytamy:

"Widok skarbca wyraźnie rozczarował harcerzy. Ze słowem "skarbiec" kojarzy się natychmiast wyobrażenie komnaty pełnej skrzyń wypełnionych złotem, drogimi kamieniami, złoconymi naczyniami. A tutaj? Maleńka, pusta izdebka, na ścianach jakieś plamy, odrapane malowidło, na którym z trudem można dostrzec zarys straszliwego smoka, bazyliszka. Wedle ówczesnych przesądów, miał on być najlepszym strażnikiem złota."

Wawrzyniec Szulczewski w artykule "Skarbiec krzyżacki w Malborku" zamieszczonym w miesięczniku "Mówią wieki" nr 10/1985 na str. 18 pisze tak:

"Pomieszczenie skarbca jest z natury rzeczy małe o grubych ścianach na kilka rzędów cegieł. Od strony Nogatu oświetla je okratowane okienko. Dostęp zabezpieczały podwójne drzwi, w tym jedne ciężkie z kutego żelaza. Wewnątrz, nad drzwiami skarbca jeszcze do niedawna znajdowało się przedstawienie bazyliszka - tworu z korpusem koguta, spiżowymi szponami i dziobem oraz ogonem węża o trzech końcach ostrych - miał budzić przerażenie. Wrażenie potęgowały dwa oczodoły na głowie potwora, w których kiedyś mieniły się wielkie rubiny. Bazyliszek strzegł przechowywanych skarbów. wprawdzie malowidła były dziewiętnastowieczne, ale być może istniały i w XIV wieku."

Wawrzyniec Szulczewski na innej jeszcze stronie wraca do opisu skarbca, ale ten fragment będzie waszemu pokornemu słudze potrzebny do innego tematu... ;-)
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-08-18, 14:02, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 13