Temat może kontrowersyjny, ale w temacie o Tomku Wilmowskim, Protoavis przypomniał znakomitą książkę, którą czytałem ponad 30 lat temu, czyli:
"Na tropie tajemnicy" Ariadna Gromowa, Wiktor Komarow - świetna przygoda w klimatach nieco Daenikenowskich.
Zapewne, fajnej, ciekawej, radzieckiej literatury było więcej, choć niewątpliwie była przesiąknięta ideologią. Pamiętam, że kilka razy czytałem "Było to za 100 lat" Kiryła Bułyczowa. No i teraz przypomina mi się przez mgłę, radziecka książka dla dzieci/młodzieży, przygodowa, bardziej w klimatach PS. Wydaje mi się, że akcja działa się podczas wakacji nad Morzem Czarnym, możliwe że w Soczi. Jednym z bohaterów był zdaje się syn radzieckiego inżyniera. Niewykluczone, że mieszkali w namiocie? Pamiętam jedynie, jak ten ojciec-inżynier mówił do chłopca, że chciałby dostać dodatkowo miesiąc bezpłatnego urlopu. Może komuś, coś zaświta:)
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-04-18, 22:43:22
Skoro już mnie wywołałeś Krisie, przypominam sobie, że pierwszą radziecką książką jaką przeczytałem była lektura szkolna (III klasa) "Wakacyjna przygoda" Iriny Guro.
./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Wakacyjna_przygoda_(ksi%C4%85%C5%BCka)
Bardzo fajna była "Opowieść o prawdziwym człowieku" Polewoja.
Nie jestem pewny książki, o którą pytasz, ale może sprawdź:
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-04-19, 21:34:54
muzygog napisał/a:
Jako dziecko czytałem lekturę do czwartej klasy pod tytułem: "Witia Malejew w szkole i w domu". Autora nie pamiętam.
Proszę bardzo, przypadkowo posiadam tę książkę. Mikołaj Nosow.
Pewne podobieństwa klimatyczne z powieściami Nienackiego ma również “Niepodpisany portret” radzieckiego autora Siergieja Golicyna. Recenzję znajdziesz tu: http://pansamochodzik.net...p=251313#251313
Jak już wspomnieliście Mikołaja Nosowa, to przedstawiam absolutnie najukochańszą książkę mojego dzieciństwa.
To by zdecydowany numer jeden na mojej liście.
Wspaniała opowieść przepięknie napisana i cudownie zilustrowana.
Ależ to działało na moją wyobraźnię!
I te wspaniałe charaktery chłopięce i dziewczęce tak prawdziwie przedstawione przez autora.
Wszędzie ją ze sobą zabierałam, nawet na wakacje:
Podpisuję się obiema rękami. Uwielbiałem te opowiadania. Ja je kompletowałem w formie zeszytów, gdzie jeden zeszyt stanowił jeden rozdział później wydanej książki. O takie:
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-04-20, 07:46:31
Yvonne napisał/a:
To by zdecydowany numer jeden na mojej liście.
To by się spodobało mojej pani od polskiego, dla której wszystko rosyjskie było święte. Miałem z nią dość pamiętne przeżycie. Gdy przyszła do naszej szkoły i chcąc nas poznać pytała o nasze ulubione książki, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że jest nią “Szyper wielorybowego szkunera”. Tej akurat nie znała, tytuł wydał się jej bardzo podejrzany, a gdy jeszcze wspomniałem nazwę miasta, do którego kieruje się “Zwycięzca”, czyli tratwa płynąca z Warszawy w dół Wisły, zawołała, że takie miasto w ogóle nie istnieje, insynuując chyba, że albo coś pokręciłem, albo wszystko wymyślam. No cóż, była świeża i jeszcze nie wiedziała, z kim tam akurat zadziera. Spokojnie więc zaproponowałem, że pójdę do domu i przyniosę książkę, co też zrobiłem, jeszcze przed dzwonkiem. Oczywiście miałem całkowicie rację, a ona musiała zejść ze swego piedestału, młoda niedoświadczona ignorantka.
Ty, Yvonne, wiedziałabyś od razu, że nic nie wymyśliłem, bo miasto, w którym kończy się rejs “Zwycięzcy”, to Fordon.
Podpisuję się obiema rękami. Uwielbiałem te opowiadania. Ja je kompletowałem w formie zeszytów, gdzie jeden zeszyt stanowił jeden rozdział później wydanej książki. O takie:
O! Nie wiedziałam, że takie zeszyty istniały.
John Dee napisał/a:
To by się spodobało mojej pani od polskiego, dla której wszystko rosyjskie było święte. Miałem z nią dość pamiętne przeżycie. Gdy przyszła do naszej szkoły i chcąc nas poznać pytała o nasze ulubione książki, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że jest nią “Szyper wielorybowego szkunera”. Tej akurat nie znała, tytuł wydał się jej bardzo podejrzany, a gdy jeszcze wspomniałem nazwę miasta, do którego kieruje się “Zwycięzca”, czyli tratwa płynąca z Warszawy w dół Wisły, zawołała, że takie miasto w ogóle nie istnieje, insynuując chyba, że albo coś pokręciłem, albo wszystko wymyślam. No cóż, była świeża i jeszcze nie wiedziała, z kim tam akurat zadziera. Spokojnie więc zaproponowałem, że pójdę do domu i przyniosę książkę, co też zrobiłem, jeszcze przed dzwonkiem. Oczywiście miałem całkowicie rację, a ona musiała zejść ze swego piedestału, młoda niedoświadczona ignorantka.
Ty, Yvonne, wiedziałabyś od razu, że nic nie wymyśliłem, bo miasto, w którym kończy się rejs “Zwycięzcy”, to Fordon.
Świetna historia, Johnie!
Ale poważnie nie widziała, że było takie miasto jak Fordon?
Ono było, wbrew pozorom, dość znane, ze względu na więzienie dla kobiet.
Wiele skazanych kobiet z głośnych procesów tam siedziało, np. Rita Gorgonowa.
A swoją drogą, nie znam tej książki. Jest do zdobycia?
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-04-20, 08:52:54
Yvonne napisał/a:
Świetna historia, Johnie! Ale poważnie nie widziała, że było takie miasto jak Fordon? Ono było, wbrew pozorom, dość znane, ze względu na więzienie dla kobiet. A swoją drogą, nie znam tej książki. Jest do zdobycia?
Historia, którą przy różnych okazjach często już opowiadałem.
Polonistka o Fordonie uprzednio nic nie słyszała, a ja wtedy niestety też dokładnie nie wiedziałem, gdzie go dokładnie należy szukać. Pamiętam jednak, że jej domysłem była jakaś dzielnica Gdańska. No cóż, miewało się takich pedagogów, i takich.
O więzieniu we Fordonie słyszę po raz pierwszy (intrygujące!), ale jakieś większe zakłady drzewne też tam musiały wtedy być, bo tratwa miała tam być rozebrana, a bale miały posłużyć jako surowiec budowlany.
Przypuszczam, że jeżeli chodzi o radzieckość to moja książka będzie trudna do przebicia
Natomiast jest radziecka książka, którą czytałem ale nie pamiętam tytułu...
Też o dziewczynce, której (chyba) tata pracuje przy eksperymentach z teleportacją i jakoś się zdarza, że tą dziewczynkę przenosi na okręt podwodny. Pamiętam tekst 'listek boczny obciążony' i scenę, w którym ta dziewczynka przecina przewody elektryczne, pamiętając żeby robić to po jednym, bo może być zwarcie... Ktoś coś kojarzy?
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-21, 18:39:47
Cytat:
Natomiast jest radziecka książka, którą czytałem ale nie pamiętam tytułu...
Też o dziewczynce, której (chyba) tata pracuje przy eksperymentach z teleportacją i jakoś się zdarza, że tą dziewczynkę przenosi na okręt podwodny. Pamiętam tekst 'listek boczny obciążony' i scenę, w którym ta dziewczynka przecina przewody elektryczne, pamiętając żeby robić to po jednym, bo może być zwarcie... Ktoś coś kojarzy?
Nie kojarzę konkretnie tych scen, ale sama bohaterka przypomina mi Alicję Sielezniewą z książek Kira Bułyczowa, na przykład tej:
Przypuszczam, że jeżeli chodzi o radzieckość to moja książka będzie trudna do przebicia
Czytałeś te opowiadania?
Fajne?
Czytałem bardzo dawno temu, chyba jeszcze Lenin żył a już na pewno żyła jego idea, bo to w PRL-u było. Nie pamiętam teraz, chyba się skończy tym, że przeczytam jeszcze raz...
I jeszcze pamiętam Olgi Kuzniecowej Wróg pod mikroskopem - o Pasteurze. To akurat bardzo miło wspominam.
GrzegorzCh napisał/a:
Czytałem bardzo dawno temu, chyba jeszcze Lenin żył
Łohohohohoho
GrzegorzCh napisał/a:
bo to w PRL-u było
To raczej już nie żył
Lenin wiecznie żywy.
_________________
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-04-25, 07:15:41
Michal_bn napisał/a:
To raczej już nie żył
Mówiono że żył, ale ja nie wiem. Nie widziałem.
A "Opowiadania o Leninie" - bardziej znane były chyba te autorstwa Michała Zoszczenki. Przezabawne w swojej naiwności, zakrawającej na szyderstwo w żywe oczy. Do tego stopnia, że podobno wycofywano wydrukowane nakłady ponieważ ludzie "używali książki niezgodnie z jej przeznaczeniem", i nie mam tu na myśli kartek wieszanych w toalecie.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Jeśli ktoś by był zainteresowany radzieckimi albumami o sztuce, to jutro mogę zrobić zdjęcia okładek. Trzeba tylko odebrać u mnie, bo jak to albumy, są duże i ciężkie i chyba nie warto posyłać ich pocztą. W razie czego mogą u mnie poczekać.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6753 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2018-08-18, 22:38:10
Czytałem ostatnio "Daleko od Moskwy" Wasilija Ażajewa. No właśnie czy to na pewno książka tego autora?
Akcja powieści ma miejsce podczas drugiej wojny światowej. Bohaterami są inżynierowie i robotnicy budujący rurociąg na Syberii. Zadanie mają trudne do wykonania, bo w ciągu zaledwie jednego roku muszą przeprowadzić rurociąg przez kilkaset kilometrów tajgi. Robotnicy z uśmiechami na ustach wykonują katorżniczą pracę ku chwale ojczyzny. Każdy z bohaterów książki jest wielkim patriotą i w gruncie rzeczy, na koniec jest szczęśliwy że mógł wypruć flaki dla Wielkiej Rosji.
Jak powstała ta książka? Wasilij Ażajew przed wojną trafił do więzienia. Gdy wybuchła Wielka Wojna Ojczyźniana został wraz z innymi więźniami wysłany na Syberię do pracy przy rurociągu. Warunki były straszne. Ludzie umierali każdego dnia. Napływ nowych więźniów był ogromny. Dowódcy traktowali pracowników jak zwierzęta, ale po roku (plan był trzyletni) udało się rurociąg ukończyć. Ażajew przeżył tę budowę, a każdego dnia robił notatki z tych prac. Po powrocie do Moskwy jeden z dzienników zaczął zamieszczać jego notatnik w formie opowiadań pt. "Daleko od Moskwy", lecz po zaledwie kilku odcinkach publikację wstrzymano. Po roku do radzieckich księgarń trafiła debiutancka powieść pod tym samym tytułem, lecz nazwisko powinno być już zmienione, ponieważ opowiadania Ażajewa zostały dostosowane do ideologii panującej wówczas w ZSRR, a z 400 stron notatek zrobiło się blisko 600. Pracowało nad tym kilka osób i gdy "Daleko od Moskwy" spełniało już wszystkie wymagane warunki, trafiło do sprzedaży.
Nie chcę na razie pisać tutaj o swoich prywatnych odczuciach ale chętnie podyskutuje jeśli ktoś czytał "Daleko od Moskwy"
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.