Paweł Daniec otrzymuje od dziennikarki lokalnej gazety starą, niemiecką książkę. Odnajduje w niej tajemnicze zapiski niemieckiego kolejarza, dokonane podczas drugiej wojny światowej. Prosi o pomoc Klaudię i Karola – znajomych, którzy w nieodległej przeszłości odnaleźli w Górach Bystrzyckich zaginiony prototyp autobusu. Trop prowadzi do Wrocławia, ale początkowe poszukiwania nie rokują żadnych nadziei na odnalezienie starego wagonu, o którym wspominały zapiski. Szybko okazuje się, że nie tylko wysłannicy Dańca podążać będą śladem wojennej tajemnicy. Tajemniczy K.M. pozostawia wiadomość z propozycją współpracy. Kto odnalazł tajemniczy ładunek i czy okazał się on bezcennym skarbem Trzeciej Rzeszy?
Ostatnio zmieniony przez BajLa 2019-09-04, 18:35, w całości zmieniany 1 raz
Zacząłem właśnie czytać i na początku zaskoczyło mnie wspomnienie/zareklamowanie powieści Mariusza Jaksa Czoby „Tajemnica Starych Dunajczysk”. Bardzo ciekawy pomysł, domyślam się że wynikający wyłącznie z sentymentu do tej książki, a nie z przyczyn komercyjnych, jako że ta dobra, samochodzikowa powieść, jest już w księgarniach nie do kupienia.
Pomyślałem sobie że może warto byłoby tę książkę na forum jakoś odświeżyć, np. poprzez konkursik...
https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=135536#135536
Niezmiernie mi miło, Szara Sowo, że zainteresowała Cię moja książka. Tytułem wyjaśnienia, już drugi raz podjąłem się reklamy, niekomercyjnej rzecz jasna, książki w treści mojej kontynuacji. Chciałbym, aby jak najwięcej Czytelników, którzy nie poznali jeszcze Emila Roszewskiego i Mariusza Jaksy Czoby, po ich książki sięgnęło. Uważam, że warto. Dziękuję również za zgłoszenie "Zagadki..." do konkursu na Samochodzikową Książkę Roku. Nie tytuły są wprawdzie najważniejsze, ale fakt, że kilka osób przeczyta tę historię. Tymczasem czekam na pełną recenzję 😊
_________________
Ostatnio zmieniony przez Mig 2019-11-22, 09:38, w całości zmieniany 1 raz
Łukasz Supel – „Zagadka wrocławskiego toru”. Myślę, że powieścią tą powinni zainteresować się pasjonaci kolejnictwa, zwłaszcza kolejnictwa z Dolnego Śląska, gdyż cała akcja oparta jest na poszukiwaniach pewnego wagonu, a w tym celu bohaterowie poznają nie tylko prawie cały wrocławski węzeł kolejowy, ale także jego historię, różne koleje losu poszczególnych linii itp. Mamy tu zatem całą masę informacji encyklopedycznych, technicznych. Mnie osobiście co prawda bardziej interesowały wstawki dotyczące historii miasta Wrocławia oraz jego okolic i jego mieszkańców.
Styl pisania Łukasza Supela jest dość specyficzny. Fabuła biegnie sobie leniwie, nie jest też specjalnie rozbudowana, nie mamy tu wielkich zwrotów akcji, ale jest kilka dramatycznych momentów. Podobnie leniwie biegną sobie dialogi. Myślę że książka z grubsza wpisuje się w kanon tzw. kontynuacji, z którego autor wybrał sobie elementy które mu pasowały (postać Dańca, śledztwo historyczne) i nieco przerobił je na profil który mu odpowiada.
Powieść została zgłoszona w konkursie na Samochodzikową Książkę 2019 r.
https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=418055#418055
Ach, zapomniałem o jednym szczególe, który mnie zastanowił/nawet rozbawił. Mianowicie skąd się bierze upodobanie do określania Wrocławia jako Breslau? Chyba częściej w książce pada owo Breslau niż Wrocław. Rozumiem, że można na początku wspomnieć o niemieckiej nazwie dla tego miasta, ale po co robić to ciągle? Czy naprawdę lepiej brzmi Festung Breslau niż Twierdza Wrocław? To w takim razie widzę niekonsekwencję, ze okoliczne miasta są określenia tylko po polsku, np. Trzebnica? Jakoś mi to zgrzyta. I z tego powodu pojawiają się w tekście pewne kwiatki, typu informacja że Georg Bender był burmistrzem „Torunia” a potem nadburmistrzem „Breslau”. Tymczasem obydwa miasta równie długo znajdowały się w zasięgu kultury, a w pewnych okresach państwowości „germańskiej” (czy niemieckojęzycznej), a Toruń został wręcz założony przez Krzyżaków.
To taka mała dygresja z mojej strony.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11283 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-11-26, 21:15:14
Szara Sowa napisał/a:
Ach, zapomniałem o jednym szczególe, który mnie zastanowił/nawet rozbawił. Mianowicie skąd się bierze upodobanie do określania Wrocławia jako Breslau? Chyba częściej w książce pada owo Breslau niż Wrocław. Rozumiem, że można na początku wspomnieć o niemieckiej nazwie dla tego miasta, ale po co robić to ciągle?
To zjawisko (nie tylko tego nieszczęsnego Wrocławia to dotyczy... ) ma kilka przyczyn, w sumie dość trywialnych. Ale ja o tym nie będę tu pisał, bo nawet jeśli mnie nie zbanujecie dożywotnio, to każdy niezawisły i wolny sąd mnie zapudłuje na pewno za obrazę narodu, a niewykluczone że a kilka innych czynów karalnych, wśród których pewną rolę odgrywa zdrada stanu... . Sapienti sat.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-11-26, 21:16, w całości zmieniany 1 raz
Mig Twórca Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych
Szara Sowo, dziękuję za szczegółową recenzję. Tytułem wyjaśnienia... Myślę, że książek o historii Wrocławia powstało już na tyle dużo, że kolejna byłaby po prostu nudna. Dlatego właśnie postanowiłem ująć tę historię z zupełnie innej strony. Podążanie szlakiem kolejowym pozwala odkryć nie tylko dawne dworce, które dziś pełnią zupełnie inne funkcje. Umożliwia Czytelnikom poznać wiele nieznanych dotąd zakątków, które, podobnie jak wrocławski ratusz, czy katedra, również posiadają swoją bogatą historię. Mnie właśnie takie miejsca, zapomniane przez wielu, fascynują najbardziej.
Dlaczego Festung Breslau zamiast Twierdzy Wrocław? Otóż ta ostatnia zawłaszczona została przez kibiców wrocławskiej drużyny piłki nożnej WKS Śląsk. Na wielu fasadach widnieją napisy "Chuligani Twierdzy Wrocław" i podobne, pojawiają się one również na banerach podczas meczów i w wykrzykiwanych hasłach. Dla mnie, rodowitego wrocławianina, Twierdza nabrała nowego i niekoniecznie pozytywnego znaczenia. Tymczasem Festung Breslau wciąż kojarzy się z niemiecką obroną w 1945 roku. Twoje odczucie wynika zatem z faktu, że nie zostałeś skażony nowym wymiarem Twierdzy...
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11283 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-21, 15:52:05
Mig napisał/a:
Dlaczego Festung Breslau zamiast Twierdzy Wrocław? Otóż ta ostatnia zawłaszczona została przez kibiców wrocławskiej drużyny piłki nożnej WKS Śląsk. Na wielu fasadach widnieją napisy "Chuligani Twierdzy Wrocław" i podobne, pojawiają się one również na banerach podczas meczów i w wykrzykiwanych hasłach. Dla mnie, rodowitego wrocławianina, Twierdza nabrała nowego i niekoniecznie pozytywnego znaczenia. Tymczasem Festung Breslau wciąż kojarzy się z niemiecką obroną w 1945 roku.
Kupuję . W tym stanie rzeczy to brzmi jednoznacznie.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-12-21, 15:53, w całości zmieniany 1 raz
Jeszcze dodam, że nazwy Twierdza Wrocław obecnie się używa też dla pochodzącego z lat 1890-1918 pierścienia fortyfikacji wokół Wrocławia. Kilka z nich jest udostępnionych do zwiedzania, a przynajmniej trwają przy tym prace. Natomiast Festung Breslau jest jednoznaczne.
Mam dwie uwagi do tej książki:
1. Brakuje schematycznej mapy tych wszystkich połączeń kolejowych żeby czytelnik spoza Wrocławia mógł sobie te wszystkie stacje kolejowe jakoś poukładać w przestrzeni np. jakaś składanka z map znajdujących się na stronie ./redir/semaforek.kolej.org.pl
2. Uważam, że w książce jest zdecydowanie za dużo informacji czysto "przewodnikowych", powinno być więcej akcji.
_________________ Pozdrawiam Marcin (mkonst)
Ostatnio zmieniony przez mkonst 2019-12-24, 00:30, w całości zmieniany 1 raz
Przeczytałem i niestety mam parę uwag. Jako historyk zajmujący się dziejami kolei jestem pod wrażeniem ogromu zaprezentowanego materiału.
Natomiast jako czytelnik Pana Samochodzika i jego kontynuacji stwierdzam z żalem, że za dużo jest szczegółowych danych dotyczących poszczególnych linii a zbyt mało akcji. Kolejna sprawa niezwykle mało prawdopodobne jest by jakiś wagon, a w książce opisane są dwa stał sobie nierozszabrowany od wojny po dzień dzisiejszy. Jak nie ze względu na złom to ze względu na hitlerowskie oznaczenia dawno zostałby przebadany. Mimo tych uwag z chęcią sięgnę po kolejną książkę tego autora, choć dobrze byłoby by było w niej mniej szczegółów.
_________________ J74
Mig Twórca Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych
Bardzo wszystkim, którzy przeczytali "Zagadkę" oraz "Zaginiony Autobus" dziękuję za recenzje. Każda opinia jest dla mnie bardzo cenna. Pragnę w tym miejscu napisać, że to nie koniec przygód Karola Sosnowskiego. Wczoraj zakończyłem pracę nad kolejną częścią. "Pocztówka z Grunwaldu" ukaże się niebawem nakładem Oficyny Wydawniczej Warmia.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-28, 14:11:47
Wreszcie się zebrałam, żeby napisać kilka słów.
Przeczytałam przy okazji konkursu na Samochodzikową Książkę Roku. Moim zdaniem „Zagadka wrocławskiego toru” jest lepsza od „Zaginionego autobusu”, bo:
1) Ciekawsza zagadka
2) Karol i Klaudia są już szczęśliwie parą, więc dużo mniej w powieści elementów romantycznych, które były w mojej ocenie najsłabszym punktem Zagadki (nota bene w tym tomie rozmowy bohaterów brzmią naturalniej).
3) Poszukiwania przebiegają w sposób logiczny i zaplanowany (podoba mi się, jak bohater analizuje za i przeciw, a następnie kolejno sprawdza różne opcje/stacje/fragmenty torowiska). Generalnie akcja bardziej w tej książce skoncentrowana była na rozwiązaniu zagadki.
Całość jest napisana dobrym językiem (zauważyłam przy SKR, że różnie z tym bywa we współczesnych powieściach dla młodzieży...) i generalnie dobrze się czyta, choć przyznam szczerze, że sporą część wykładów na temat technicznych aspektów kolejnictwa przelatywałam, bo było tego moim zdaniem za dużo.
To jest chyba moja główna uwaga – postuluję za ograniczeniem fragmentów związanych z motoryzacją/kolejnictwem i.t.p. do maksymalnie 20% tekstu i ograniczeniem informacji technicznych.
Jedna kwestia mnie zastanawia odnośnie samej zagadki. Czy naprawdę jest możliwe, aby przez przeszło 70 lat stał na jakiejś miejskiej bocznicy wagon wypchany „towarem”?
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2020-11-28, 14:14, w całości zmieniany 1 raz
Mig Twórca Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych
Dziękuję za recenzję. I to wyczerpującą. Odpowiem może na ostatnie pytanie. Odnalezienie wagonu z ładunkiem jest mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Gdzieś na oddalonej bocznicy, pośród zarośli i na terenie, przeciętym torami, mógłby się taki uchować, zważywszy na niewielką ilość potencjalnych gości. Wspomnany w książce urbex ukazuje, że można znaleźć u nas cuda, choćby wyposażone i opuszczone zarazem domy z pamiątkami rodzinnymi w szufladach starej komody. Dlaczego więc miałby się nie uchować wagon?
Pocieszę Cię. Pocztówka z Grunwaldu, kolejna część, nie opisuje już zagadki, związanej z motoryzacją tudzież koleją. Pojawia się wprawdzie motoryzacyjna ciekawostka, ale nie ona stanowić będzie główny motyw książki. Tak więc zapraszam do lektury.
PS. Coś Ci te romantyczne wątki nie leżą 😉
_________________
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 137 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6647 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2020-11-28, 18:35:16
Mig napisał/a:
Gdzieś na oddalonej bocznicy, pośród zarośli i na terenie, przeciętym torami, mógłby się taki uchować, zważywszy na niewielką ilość potencjalnych gości.
Dla mnie to też był mało wiarygodny punkt fabuły. Uznaję autorytet Łukasza w dziedzinie organizacji i działania transportu zbiorowego, w tym również wewnętrznych procedur obowiązujących w poszczególnych instytucjach. Pisałem o tym przy okazji wywiadu z autorem. Zwłaszcza jego całościowe spojrzenie, w którym różne gałęzie transportu w naturalny sposób współpracują ze sobą w miarę rozwoju miasta i jego potrzeb. Logika powstawania i łączenia poszczególnych linii dojazdowych, przyczyny tworzenia lub wypadania z użytku stacji osobowych i towarowych - to dla mnie, w sferze poznawczej, clou książki i jej główna wartość odróżniająca od innych. Inaczej niż Berta nie odczuwałem nadmiaru takich informacji.
Jednak w to, żeby przez dekady zachował się zamknięty wagon - oczywiście absolutnej niemożności nie da się udowodnić, ale nie wierzę. To już fantastyka. Bo przecież teren bocznic nie jest prywatny. Obowiązują pewnie jakieś remanenty, inwentaryzacje. Pierwsza gruntowna w momencie obejmowania własności po wojnie - kiedy brakowało wszystkiego, w tym także wagonów - a potem cyklicznie. Istnieją procedury przeciwpożarowe, są zasady racjonalnej eksploatacji poszczególnych odcinków toru. Dodatkowo tu mamy otwarty teren - więc ludzka ciekawość, plaga złodziejstwa. Może się mylę, bo nie wiem w jakim stanie były te opuszczone domy, o których wspomina Łukasz, ale czy rzeczywiście przetrwały tak od czasu wojny nieotwarte i nieprzeszabrowane?
Rozumiem, że w przygodowej książce ma prawo znaleźć się jakiś nierealny element, prezent od losu. Ten "zakręcony" wujek, o którym nikt w rodzinie nie mówił, a nagle zjawia się z głową pełną pomysłów. Albo stara skrzynia na małym strychu w domu, w którym są dzieci. Każdy wie, że nie uchowałaby się przez lata, ale... dla potrzeb opowieści załóżmy, że dopiero teraz ktoś na nią zwrócił uwagę i odkrył pamiątki po prapradziadku Eustachym. Licentia poetica - tak potraktowałem ten wagon.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Mig Twórca Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych
Który wagon masz na myśli? Były w sumie cztery.
Apropos niesamowitych znalezisk - oto szklarnia, która znajduje się pod Lubinem. Wykonana została z dwóch autobusów jugosławiańskiej produkcji Ikarus Zemun 4VP. Niegdyś jeździły takie w PKSach, choć na pewno nie w tak licznej reprezentacji, co rodzime Autosany i Jelcze. Odnalezienie wraku takiego pojazdu graniczy z cudem i to chyba nie tylko w naszym kraju. Niedawno ktoś takowy odnalazł, może uda się odbudować. Tymczasem ja już dawno temu zobaczyłem te szklarnie. I posłużyły za pierwowzór do fabuły Zaginionego Autobusu.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-28, 20:31:40
Kynokephalos napisał/a:
Rozumiem, że w przygodowej książce ma prawo znaleźć się jakiś nierealny element, prezent od losu. Ten "zakręcony" wujek, o którym nikt w rodzinie nie mówił, a nagle zjawia się z głową pełną pomysłów. Albo stara skrzynia na małym strychu w domu, w którym są dzieci. Każdy wie, że nie uchowałaby się przez lata, ale... dla potrzeb opowieści załóżmy, że dopiero teraz ktoś na nią zwrócił uwagę i odkrył pamiątki po prapradziadku Eustachym. Licentia poetica - tak potraktowałem ten wagon.
Nie podważam motywu wagonu jako elementu powieści, tak się tylko zastanawiam, na ile to możliwe w realnym życiu. Bo w literaturze faktycznie różne rzeczy są możliwe. Nie tylko cudownie odnaleziona skrzynia ale nawet cały strych - u Chmielewskiej był przecież taki przypadek w "Wielkich zasługach", że dzieciakom udało się dostać na część strychu niedostępną od kilku dekad.
Mig napisał/a:
PS. Coś Ci te romantyczne wątki nie leżą
Romantyczne wątki mi leżą jak najbardziej, tylko nie w ckliwej tonacji, dla mnie w dialogach zakochanych musi być żart.
Mig napisał/a:
Pocztówka z Grunwaldu, kolejna część, nie opisuje już zagadki, związanej z motoryzacją tudzież koleją. Pojawia się wprawdzie motoryzacyjna ciekawostka, ale nie ona stanowić będzie główny motyw książki. Tak więc zapraszam do lektury.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.