Ornitolog miał aparat z dużym teleobiektywem . Dla mnie to zły pomysł , lepsza poręczniejsza jest lornetka , a jak potrzebne duże powiększenie to luneta . Zrobienia zdjęcia z dużej odległości teleobiektywem jest sporym wyzwaniem . Ale na filmach zawsze widać szpiega co robi zdjęcia aparatem , doskonale je widać itp. Ci co robią zdjęcia ptakom muszą robić takie budki gdzie się przyczają i czekają na ptaka , sam super obiektyw nie załatwi sprawy . Używanie obiektywu aparatu i jego wizjera jako lornetki jest nędznym pomysłem. Od razu mi to nie pasowało , mam lornetki ,teleskopy , obiektywy długoogniskowe itp. Dlatego zwróciłem na to uwagę .
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Ciekawa obserwacja. Choć może w tym wypadku chodziło też o ewentualne zrobienie zdjęć (zebranie dowodów). A trudno aby Ornitolog obciążał się i lornetką i teleobiektywem.
Poza tym postronny obserwator zobaczywszy człowieka z aparatem, nawet z teleobiektywem, nie zwróci na niego większej uwagi. Co innego, jak zobaczy człowieka z dużą lunetą. Aparat foto ułatwiał kamuflaż. No i ewentualna dokumentacja też jest ważna.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Ornitolog mógłby robić zdjęcia "Wackowi krawacikowi" . Da się ze statywu , po drobnych przygotowaniach , siedząc w jednym miejscu zrobić zdjęcia pokazujące złoczyńcę.
Na zdjęciu jest obiektyw z epoki jest to Rosyjski "Tair 3S" sprzężony z kolbą i aparatem Zenit (nie jest to duży teleobiektyw , ale da się nim zrobić zdjęcie przy odrobinie przygotowań ).
Mam ten obiektyw , zrobiłem nim zdjęcie przy pomocy współczesnej lustrzanki testując rozdzielczość tego obiektywu . Wychodek jest w odległości 1600 metrów od aparatu . Jest to jedno i to samo zdjęcie, tyle że powiększyłem wycinek żeby było widać pełna rozdzielczość. Widać by było na zdjęciu że Wacek wychodzi z wychodka , ale w wizjerze Zenita byłby widoczny słabo -dlatego aparat słabo nadaje się jako sprzęt obserwacyjny .
wych3.jpg
Plik ściągnięto 54 raz(y) 872,71 KB
wych2.jpg
Plik ściągnięto 53 raz(y) 795,19 KB
wych1.jpg
Plik ściągnięto 55 raz(y) 792,67 KB
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
No tak, ale lornetką też by takiego przybliżenia nie osiągnął.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-05-24, 18:27:43
Co do celu sposobu działania Fałszywego Ornitologa: kapitan Jóźwiak mówi "Jeśli otrzymamy sygnał, iż ktoś usiłuje wydobyć skarby, stanowiące własność naszego narodu, może pan być pewny, że wtrącimy swoje trzy grosze." Czyli milicja nie ma na razie podstaw do podjęcia działań, ale zakłada, że mogą si pojawić. Z milicyjnej perspektywy szukanie skarbów to nie ich działka, ich interesuje zapobieganie przestępstwom i karanie przestępców. Wysłanie zakamuflowanego Ornitologa mogło mieć na celu właśnie pilnowanie, by do kradzieży nie doszło i by w przypadku odnalezienia ciężarówki skarby trafiły we właściwe miejsce. W końcu milicja nie wiedziała, jakie kontakty miał Człowiek z Blizną - szukał sponsora, ale niewykluczone, że podejrzewano, iż w desperacji spiknie się z "poważnymi" przemytnikami. Kaznodzieja działałby więc jak system alarmowy. Obserwował Tomasza i inne podejrzane osoby, z nadzieją, że jeśli ktoś trafi na ślad ciężarówki to on, dzięki swojemu sprzętowi, szybko to sprawdzi i zawiadomi władze. Tak zresztą mówi: "Obserwowałem wszystkich, którzy kręcili się w tej części jeziora. A więc i jego. Po to miałem tę wspaniałą lunetę. A jednocześnie sam także nurkowałem, łudząc się, że może uda mi się trafić na ciężarówkę." Innymi słowy, nurkowanie było takim strzelaniem na oślep, a nuż się trafi. I w takim układzie wszystko się mniej więcej zgadza.
Natomiast mnie osobiście dziwi, że Kaznodzieja nie sprawdził wcześniej okolic jachtu Krawacika. Kto jak kto, ale Wacek wybijał się jako podejrzany, zwłaszcza jeśli Kaznodzieja wiedział o dziwnych ruchach przy szukaniu mapy. A on zanurkował pod jachtem dopiero kiedy miał konkretny dowód. Z tym że to nie błąd, po prostu zabieg fabularny potrzebny do poprowadzenia akcji, ale robiący z Fałszywego Ornitologa kiepskiego detektywa...
"Ale Wacek i Brodacz urządzili się znakomicie. Zakotwiczyli
jacht nad ciężarówką. O świcie zaopatrzony w akwalung Brodacz zanurzał się pod wodę, a
Krawacik spuszczał z burty koszyczek na linie. Robili to wszystko od strony jeziora, tak że
nikt z naszego brzegu nie mógł zauważyć ich manipulacji. Zresztą, trzeba im przyznać,
wykazali ogromną ostrożność. Wydobywali skarby wczesnym rankiem, i to nie dłużej niż pół
godziny dziennie, kiedy pan Anatol i Kazio jeszcze smacznie spali w swoich namiotach."
Wacek Krawacik nieźle to wykombinował , ale bezpieczniej było by robić to, tuż przed świtem w czasie deszczu. Coś koło 3-4 w nocy jest najlepsza pora na takie lewe numery. Ale znowu kłopot z światłem latarki , przydały by się gogle na podczerwień i oświetlacz (trza by flaszkę postawić czołgiście żeby coś takiego wyniósł z LWP). Chyba najlepiej jak zaczyna się lekko rozwidniać , żeby zgubić błysk latarki w głębinach .
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Ostatnio zmieniony przez Berkut 2022-05-25, 03:07, w całości zmieniany 1 raz
Ale znowu kłopot z światłem latarki , przydały by się gogle na podczerwień i oświetlacz (trza by flaszkę postawić czołgiście żeby coś takiego wyniósł z LWP)
W latach sześćdziesiątych? Były duże, ciężkie i nieporęczne. Dopiero w latach siedemdziesiątych pojawiły się w wojsku noktowizory "osobiste" ważące około 2 kg. Czołgowe - peryskopowe były by dla Ornitologa nieprzydatne.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
W kategorii błędów językowych bardziej, ale nie widzę wyspecjalizowanego tematu.
Przy okazji odpowiadania w innym wątku wyszukałem sobie cytat i w nim coś takiego:
(Scenka jak płyną ratować Romana, któremu reszta bandy chciała dać wycisk)
Cytat:
Zapaliłem światła samochodu. Mgła stawała się coraz gęstsza i nawet one nie potrafiły jej przebić dalej niż na kilka metrów. Musiałem więc zwolnić szybkość, tym bardziej że o mało nie wpadłem na wielki pal. Wyminąłem go w ostatniej chwili; kajak Tella tylko otarł się o niego.
„Zwolnić szybkość”. Jak wiadomo, szybkość może być szybsza lub wolniejsza, w zależności od okoliczności.
A może to tylko błąd w PDF-ie? Jak macie w papierowych wydaniach?
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-12, 18:51:36
irycki napisał/a:
„Zwolnić szybkość”. Jak wiadomo, szybkość może być szybsza lub wolniejsza, w zależności od okoliczności.
A może to tylko błąd w PDF-ie? Jak macie w papierowych wydaniach?
U mnie w wydaniu II Pojezierze 1976 jest też "zwolnić szybkość"; rzeczywiście, nieco niezręczne. Ja bym "zmniejszył szybkość" albo po prostu "zwolnił" .
_________________ Z 24
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Również sprawdziłem, w pdf mam jak piszesz "zwolnił szybkość" i tak samo jest w wydaniu, które posiadam, a więc Literatura wyd. I, Łódź 2022, seria "Klub łowców Przygód, strona 241. A to wydawnictwo podobno jest najbardziej w swoich wydaniach zbliżone do pierwowzorów.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Sam Pan Tomasz dodaje, że Człowiek z był zaplątany w fałszerstwo znaczków pocztowych i powędrował do aresztu.
Nie mam prostych pomysłów na wyjaśnienie tej zagadki. Tylko kilka „piętrowych” scenariuszy.
Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania w prowadzonym postępowaniu przygotowawczym np. na 2 miesiące a nie odsiadywał stricte wyroku w tej sprawie. Środek zapobiegawczy stosuje się w aby uniemożliwić mataczenie, zatarcie śladów, ucieczkę podejrzanego itd. Może tymczasowe aresztowanie się skończyło i facet wyszedł a do prowadzonej sprawy sądowej środek wolnościowy nie był potrzebny, Zresztą co to jest fałszowanie znaczków ha ha ha temat na grzywnę albo ewentualnie rok w zawieszeniu na dwa lata
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-14, 00:59:49
berger787 napisał/a:
Montparnasse napisał/a:
Sam Pan Tomasz dodaje, że Człowiek z był zaplątany w fałszerstwo znaczków pocztowych i powędrował do aresztu.
Nie mam prostych pomysłów na wyjaśnienie tej zagadki. Tylko kilka „piętrowych” scenariuszy.
Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania w prowadzonym postępowaniu przygotowawczym np. na 2 miesiące a nie odsiadywał stricte wyroku w tej sprawie. Środek zapobiegawczy stosuje się w aby uniemożliwić mataczenie, zatarcie śladów, ucieczkę podejrzanego itd. Może tymczasowe aresztowanie się skończyło i facet wyszedł a do prowadzonej sprawy sądowej środek wolnościowy nie był potrzebny, Zresztą co to jest fałszowanie znaczków ha ha ha temat na grzywnę albo ewentualnie rok w zawieszeniu na dwa lata
Nie, nie, to wszystko nie tak.
MO i PS wiedzą o Człowieku z Blizną z zeznań cudzoziemca, który usiłował wywieźć ikony i Bursztynową Wenus.
Natomiast w toku akcji PS podsłuchuje rozmowę Wacka Krawacika i Brodacza, gdzie ten ostatni opowiada, że mapę łowisk gwizdnął facetowi, który usiadł z powodu afery ze znaczkami pocztowymi. Jego tożsamość z Człowiekiem z Blizną nie jest wcale oczywista dla PS, bo mowa jest o mapie łowisk. PS interesuje się nią, że tak powiem, profilaktycznie, czyli dlatego, że nie ma nic innego w polu widzenia. To, że Człowiek z Blizną jest tym facetem, który był zamieszany w aferę z Fałszywymi znaczkami pocztowymi okazuje się dopiero pod koniec.
Nb. o ile udało mi się ustalić, w tamtych czasach - czyli w latach 1968-1970 - nie było u nas żadnej afery z fałszywymi znaczkami pocztowymi. Ale badania trwają .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2023-03-14, 01:06, w całości zmieniany 3 razy
Nb. o ile udało mi się ustalić, w tamtych czasach - czyli w latach 1968-1970 - nie było u nas żadnej afery z fałszywymi znaczkami pocztowymi. Ale badania trwają .
Uważam, że afera z fałszywi znaczkami nie ma sensu. Ile na takich znaczkach można było zarobić? Chyba że sprawa dotyczyła podrobienia kilku unikatowych egzemplarzy o dużej wartości kolekcjonerskiej
A mnie zastanawia jeszcze jedna sprawa. Fałszywy Ornitolog często nurkował w Jezioraku, w poszukiwaniu zatopionej ciężarówki. Wiemy, że za chlebem popłynął do obozu Pana Tomasza i do sklepu w Siemianach, ale nigdy nie uzupełnił tlenu w butli
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kozak 2023-03-14, 09:26, w całości zmieniany 1 raz
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Nb. o ile udało mi się ustalić, w tamtych czasach - czyli w latach 1968-1970 - nie było u nas żadnej afery z fałszywymi znaczkami pocztowymi. Ale badania trwają .
Uważam, że afera z fałszywi znaczkami nie ma sensu. Ile na takich znaczkach można było zarobić?
Tu bym taki pewien nie był. Z tego co pamiętam i wiem, to filatelistyka za czasów PRL to było prawie narodowe hobby. Poza tym znaczki, które były wtedy w obiegu (a zaznaczam, że najcenniejszy były z fragmentem pieczątki, czyli z odzysku z obiegu pocztowego), to zupełnie inna bajka niż obecnie. Było nawet kilka filmów polskich sensacyjno - kryminalnych o kradzieży znaczków, na przykład wspaniała komedia "Skradziona kolekcja" z doskonałymi rolami Izabeli Dziarskiej i Elżbiety Starosteckiej.
Poszperam jeszcze
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
A mnie zastanawia jeszcze jedna sprawa. Fałszywy Ornitolog często nurkował w Jezioraku, w poszukiwaniu zatopionej ciężarówki. Wiemy, że za chlebem popłynął do obozu Pana Tomasza i do sklepu w Siemianach, ale nigdy nie uzupełnił tlenu w butli
To mnie też zawsze zastanawiało, już nie mówiąc o taszczeniu tego wszystkiego co miał, a z tego co pamiętam (poprawcie, jeżeli coś knocę) to rozbijał się w różnych miejscach.
Butla tlenowa raczej nie należy do rzeczy podręcznych
Może miał butlę 10 litrową.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6116 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2023-03-14, 14:02:38
Chemas napisał/a:
Tu bym taki pewien nie był. Z tego co pamiętam i wiem, to filatelistyka za czasów PRL to było prawie narodowe hobby. Poza tym znaczki, które były wtedy w obiegu (a zaznaczam, że najcenniejszy były z fragmentem pieczątki, czyli z odzysku z obiegu pocztowego), to zupełnie inna bajka niż obecnie. Było nawet kilka filmów polskich sensacyjno - kryminalnych o kradzieży znaczków, na przykład wspaniała komedia "Skradziona kolekcja" z doskonałymi rolami Izabeli Dziarskiej i Elżbiety Starosteckiej.
Może nie był to taki majątek, jak w przypadku obrazów, ale egzotyczne, rzadko spotykane znaczki mogły być warte sporo, a w ekstremalnych przypadkach - fortunę, typu dom i "zachodni" samochód, albo i ich wielokrotność. Kolekcjonerów było dużo, ceny rosły.
Oprócz filmów znaczki były inspiracją dla rodzimych autorów komiksów (książek pewnie też), oczywiście chodzi o kpt. Żbika.
Z24 napisał/a:
Nb. o ile udało mi się ustalić, w tamtych czasach - czyli w latach 1968-1970 - nie było u nas żadnej afery z fałszywymi znaczkami pocztowymi. Ale badania trwają .
Uważam, że afera z fałszywi znaczkami nie ma sensu. Ile na takich znaczkach można było zarobić?
Tu bym taki pewien nie był. Z tego co pamiętam i wiem, to filatelistyka za czasów PRL to było prawie narodowe hobby. Poza tym znaczki, które były wtedy w obiegu (a zaznaczam, że najcenniejszy były z fragmentem pieczątki, czyli z odzysku z obiegu pocztowego), to zupełnie inna bajka niż obecnie.
Chyba nie przeczytałeś w całości mojego wpisu: Uważam, że afera z fałszywi znaczkami nie ma sensu. Ile na takich znaczkach można było zarobić? Chyba że sprawa dotyczyła podrobienia kilku unikatowych egzemplarzy o dużej wartości kolekcjonerskiej
Chemas napisał/a:
Było nawet kilka filmów polskich sensacyjno - kryminalnych o kradzieży znaczków, na przykład wspaniała komedia "Skradziona kolekcja" z doskonałymi rolami Izabeli Dziarskiej i Elżbiety Starosteckiej.Poszperam jeszcze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.