Maja Rausch - „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania”
Powieść kryminalno-przygodowa dla młodszej młodzieży, której akcja dzieje się w Poznaniu.
Akcja osnuta wokół sprytnej kradzieży pewnego obrazu.
Kapituła konkursu na Samochodzikową Książkę 2017 roku postanowiła uhonorować dodatkowym wyróżnieniem powieść Mai Rausch - „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania” za wskazanie młodym, ale także i dorosłym czytelnikom alternatywnego świata sztuki, który potrafi być równie pasjonujący i atrakcyjny, jak świat rzeczywisty.
Książka ta niniejszym uzyskuje prawo do posługiwania się (w kolejnych wydaniach) okolicznościowym logo:
Powieść kryminalno-przygodowa dla młodszej młodzieży,
Szary, chyba czytaliśmy inną "Szachownicę". Ta moja zdecydowanie nie była dla młodzieży młodszej. Młodzież młodsza nie zrozumiałaby 75% jej treści, IMO.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-01, 16:15:21
W książce zapewne chodzi o obraz renesansowej malarki Sofonisby Anguissola znajdujący się w MN w Poznaniu. Tu ciekawa informacja o artystce i jej dziele:
Kopię tego obrazu widziałem w Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolasie. I gdzieś - nie pamiętam już gdzie - czytałem coś na temat rozgrywanej tam partii.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-07-03, 18:22, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-07-03, 11:27:51
Z24 napisał/a:
Kopię tego obrazu widziałem w Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolasie. I gdzieś - nie pamiętam już gdzie - czytałem coś na temat rozgrywanej tam partii.
Sofonisba Anguissola żyła współcześnie z Kochanowskim, i to już jest dobry powód ozdobienia dworu w ten sposób. Ale kopia wisi w Czarnolesie może też dla upamiętnienia, iż to Kochanowski wprowadził grę do polskiej literatury poematem "Szachy". Jest pewne pokrewieństwo między obrazem i poematem. U Kochanowskiego też mamy konkretną partię, którą do pewnego stopnia da się odtworzyć - mianowicie jej początek a później ustawienie figur w przełomowym momencie. I też jest tam piękna dziewczyna, dobra szachistka, która w tej kluczowej pozycji znajduje zwycięskie rozwiązanie.
Z24 napisał/a:
I gdzieś - nie pamiętam już gdzie - czytałem coś na temat rozgrywanej tam partii.
Na temat partii u Anguissoli nic nie wiem. Orientacja szachwnicy jest nieprawidłowa, ale to drobiazg. Możliwe, że przyczyny tkwią w estetyce układu mocnych i słabych barw. Bierki na jej powierzchni są - mam wrażenie - ustawione w niektórych miejscach raczej nietypowo, choć teoretycznie nie można wykluczyć dojścia do takiej konfiguracji. Zresztą ponad ćwiartkę pola walki zasłania ręką Łucja. Z boku szachownicy są litery, ale to tylko podpis malarki, data i przedstawienie portretowanych dziewcząt.
W książce Mai Rausch nie ma nic o stronie sportowej, natomiast mamy analizę zachowania się osób namalowanych na płótnie. Podobną do tej z zalinkowanego przez Ciebie artykułu, ale nie we wszystkim, i trochę obszerniejszą. Chociaż jest wygłoszona przez nauczyciela, na szczęście nie z myślą by miała obowiązywać jako jedyna słuszna wykładnia.
Dzięki ciekawej siatce spojrzeń i grze gestów obraz jest wdzęcznym tematem do interpretacji, każdemu według jego upodobania. Mi też wydaje się, że być może zauważyłem coś ciekawego, choć na razie nie wiem co miałoby to znaczyć.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-03, 18:28:21
Kynokephalos napisał/a:
le kopia wisi w Czarnolesie może też dla upamiętnienia, iż to Kochanowski wprowadził grę do polskiej literatury poematem "Szachy". Jest pewne pokrewieństwo między obrazem i poematem. U Kochanowskiego też mamy konkretną partię, którą do pewnego stopnia da się odtworzyć - mianowicie jej początek a później ustawienie figur w przełomowym momencie. I też jest tam piękna dziewczyna, dobra szachistka, która w tej kluczowej pozycji znajduje zwycięskie rozwiązanie.
Tak jest. Ten poemat to osobne zagadnienie. Jeszcze w XIX wieku filolog Stanisław Witkowski zbadał literackie korzenie poematu, a na początku XX nasi szachiści zrekonstruowali partię opisaną w poemacie.
_________________ Z 24
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-07-04, 07:16:44
Z24 napisał/a:
na początku XX nasi szachiści zrekonstruowali partię opisaną w poemacie
Istotnie początek rozgrywki jest opisana na wielu stronach, na tyle dokładnie, że osoba zaznajomiona z regułami może z dużym prawdopodobieństwem odtworzyć niektóre spośród posunięć, jakie Kochanowski miał na myśli. Dla przykładu zacytuję początek (oczywiście chodzi o 1. d4, d5).
Iż tedy przodek wypadł Borzujowi,
Kazał wnet w pole wyciągnąć pieszkowi,
Który natenczas paniej posługował.
Jednak nikomu serca nie zepsował,
Bo przeciw niemu pan wojska czarnego
Wyprawił takież dworzanina swego.
Jeden drugiemu nie chciał namniej złożyć.
Natarłszy na się nie mogli siężyć,
Bo pieszek jeśli na bok nie uderzy,
Bać się nie trzeba, w czoło darmo mierzy.
Potem jednak Kochanowski rezygnuje z precyzyjnego opisu każdego ruchu, decydując się na ogólniejszy opis faz bitwy:
Potem się cicho z obu stron skradali,
To ztąd, to z owąd na się przymierzali
(...)
A w tem rycerze na plac wyjechali,
Okrutną szkodę w pieszych podziałali;
Bo gdzie się jeno który z nich zawinął,
Trzej albo czterej, rzadko jeden ginął.
(...)
Zatem się wielkie zamieszanie stało,
Coraz tem więcej burdy przybywało:
ROchowie srodzy z wież na wojsko biją,
Kapłani z łuków bez ustanku szyją.
Rycerze bystre konie rozpuścili,
Nie był kąt jeden, gdzieby się nie bili;
Rada, dwór, drabi społem się mieszają,
Nic więcej, jeno po bindach się znają.
Męstwo z fortuną pospołu stanęło,
To wojsko teraz, owo zaś moc wzięło.
Ten tego bije, ali sam zaś mdleje,
Wszystek się zastęp to tam, to sam chwieje
(...)
Momenty zapisane precyzyjnie przeplatają się z tymi bardziej powierzchownymi, toteż każda propozycja zrekonstruowania partii (mimo, że Kochanowski niemal na pewno miał na myśli jakąś konkretną, znaną mu rozgrywkę) będzie obarczona sporą niepewnością i będzie zawierała nieopisane w poemacie epizody. Na przykład ta:
./redir/www.purand.pl/pur1/partiajk.htm
Właśnie tę rekonstrukcję miałem na myśli . Generalnie wniosek jest taki, że trudno wyobrazić sobie przebieg rzeczywistej partii, która by doprowadziła do takich pozycji jakim jest kluczowy problem.
Wywiad z Mają Rausch, pisarką, autorką powieści „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania”, wyróżnionej w konkursie na Samochodzikową Książkę 2017 roku.
1. Forum Miłośników Pana Samochodzika: Kim jest Maja Rausch, czym się zajmuje i gdzie mieszka?
Maja Rausch:Poznanianka o bamberskich korzeniach, jak Florian przemierzająca miasto na holenderskiej Gazelli. Można ją spotkać w Salonie Posnania, gdzie prowadzi warsztaty plastyczne dla dzieci lub… w wycieczkowej „bimbie”, w której - jako miejska przewodniczka - opowiada pasażerom o widocznych przez tramwajowe okna zabytkach. ;)
2. Skąd pomysł na książkę kryminalną, której akcja rozgrywa się w Poznaniu?
Pomysł zakiełkował pod wpływem znalezionej przez przypadek informacji o konkursie „Poznań – miasto to powieść”, współorganizowanym przez Wydawnictwo Miejskie Posnania. Potem przypomniałam sobie o kradzieży obrazu z Muzeum Narodowego i postanowiłam to wykorzystać, zmieniając pewne wątki. Intrygę zbudowałam wokół innego dzieła sztuki, „Gry w szachy” Sofonisby Anguissoli. To ulubiony obraz mojej bliskiej znajomej, której powieść dedykowałam. Natomiast bohaterowie pojawiali się spontanicznie, czasami jakby niezależnie ode mnie. To było bardzo intrygujące: pisząc sama byłam ciekawa ciągu dalszego.
3. Jak długo trwała praca nad powieścią? Co sprawiło Ci najwięcej trudności?
Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale powieść „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania” napisałam przez… miesiąc. Największy problem miałam z brakiem czasu. Konkurs ogłoszono w lutym 2015, dając rok czasu na stworzenie konkretnej historii. Ja informację o konkursie znalazłam dopiero we wrześniu, lecz mimo to postanowiłam spróbować swych sil. Jednak same chęci nie wystarczą - brakowało mi spójnej fabuły, logicznych wątków i przede wszystkim natchnienia. Im bliżej Sylwestra, tym bardziej byłam zrezygnowana. Na początku 2016, na Trzech Króli, pojechałam z koleżanką nad morze. Gdy 10.01 wracałyśmy pociągiem do domu, nagle w przedziale wszystkie szufladki w mojej głowie się otworzyły, a klapki wskoczyły na odpowiednie miejsce. Doznałam olśnienia i… byłam zła, że nie mam przy sobie komputera. W myślach popędzałam pociąg marząc, by zasiąść już nad klawiaturą. Potem był prawdziwy wyścig z czasem: czy zdążę napisać powieść przed upłynięciem terminu?... Na szczęście się udało.
4. Czy opisana historia była inspirowana rzeczywistymi wydarzeniami?
Jak najbardziej. ;) Jak wiadomo, życie pisze najlepsze historie - wystarczy je „tylko” opisać. Zresztą, najlepszą kanwą dla powieści jest to, co autor sam przeżył czy doświadczył. Dzięki temu łatwiej stworzyć wiarygodny obraz miejsca, bohaterów czy samą historię. Również wyobraźnia ma duże znaczenie, bo dzięki niej „proza życia” nabiera głębszych odcieni. Dla mnie pisarstwo to sztuka łączenia faktów i zdarzeń z ich podkolorowaną, szaloną, wymyśloną wersją.
5. A czy w takim razie także postacie bohaterów powieści „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania” były inspirowane osobami z Twojego otoczenia?
Oczywiście, wszelka zbieżność z osobami istniejącymi naprawdę nie jest przypadkowa. Zdradzę choćby, że sybiry występujące w powieści: Klarnet i Fujarka, mają swoje pierwowzory w postaci moich własnych kotów.
6. Czy możesz zdradzić, w których momentach pisząc "Szachownicę" popuściłaś wodze fantazji?
Hm… Niektóre przejścia miejskimi zakamarkami Poznania zostały tak opisane, by stworzyć realistyczno-wyimaginowane połączenia. Dzięki temu czytelnicy – jeśli tylko chcą - mogą sami sprawdzić szlaki bohaterów „Szachownicy”.
7. Z Internetu można się dowiedzieć, że jesteś autorką także innych książek.
Są to kolorowanki „Zostań małym Poznawcą” i „Zostań młodym Poznawcą”, adresowane do przedszkolaków oraz dzieci szkolnych. Można się z nich dowiedzieć o miejskich ciekawostkach, legendach, zabytkach, gwarze. A w efekcie końcowym - zostać znawcą Poznania, czyli Poznawcą. Jednak moim debiutem książkowym są „Bajęczynki” - zbiór siedmiu bajek filozoficznych, z których każda opisuje świat w innej gamie kolorystycznej. Innymi słowy jest tam bajęczynka w: granatach, brązach, szarościach, zieleniach, błękitach, czerwieniach i bielach.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-09-21, 19:19:21
Szara Sowa napisał/a:
Maji
Zawsze zastanawia mnie dlaczego kobiety piszą powieści, których głównym bohaterem jest mężczyzna , (co Berta? ) Względy komercyjne? Łatwiej się opisuje mężczyznę niż kobietę z jej wszystkimi zawiłościami?
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-09-21, 21:43:00
Teresa van Hagen napisał/a:
Zawsze zastanawia mnie dlaczego kobiety piszą powieści, których głównym bohaterem jest mężczyzna , (co Berta? ) Względy komercyjne? Łatwiej się opisuje mężczyznę niż kobietę z jej wszystkimi zawiłościami?
Mz chłopcy łatwiej i częściej pakują się w różne kłopoty, przez co są atrakcyjniejsi fabularnie, a dziewczynki tylko wzdychają: "oj! nie idź tam, powiem mamie, uważaj!" Są za to dziewczynki ważnym elementem ocieplającym powieść i wprowadzającym do fabuły elementy uczucia i wzruszenia. To ważne w życiu, ale nudniejsze w powieści.
Gdzieś czytałem o książkach dla młodzieży, że o ile dziewczynki często czytają powieści, których bohaterami są chłopcy, ci zaś raczej niechętnie sięgają po książki z dziewczynkami na pierwszym planie. Więc w pewnym sensie względy komercyjne tez mają w tym swój udział.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-09-21, 22:05:05
Protoavis napisał/a:
Teresa van Hagen napisał/a:
Zawsze zastanawia mnie dlaczego kobiety piszą powieści, których głównym bohaterem jest mężczyzna , (co Berta? ) Względy komercyjne? Łatwiej się opisuje mężczyznę niż kobietę z jej wszystkimi zawiłościami?
Mz chłopcy łatwiej i częściej pakują się w różne kłopoty, przez co są atrakcyjniejsi fabularnie, a dziewczynki tylko wzdychają: "oj! nie idź tam, powiem mamie, uważaj!" Są za to dziewczynki ważnym elementem ocieplającym powieść i wprowadzającym do fabuły elementy uczucia i wzruszenia. To ważne w życiu, ale nudniejsze w powieści.
A czytałeś Chmielewską ? Musierowicz, czy choćby Makuszyńskiego? Bohater jest taki jak go autor wykreuje, a nie chce mi się wierzyć, że pisarki zakładają, że dziewczynki w ich wykonaniu będą nudnym ozdobnikiem... Mimo wszystko czasy się zmieniają, i dziewczynkom też więcej wolno Nie wszystkie są nudnymi mimozami, które tylko wzdychają
Wg mnie powyższa książka niewiele by straciła, jeżeli głównym bohaterem zostałaby kobieta Zwłaszcza, jak wynika z wywiadu , była jego pierwowzorem
Protoavis napisał/a:
Gdzieś czytałem o książkach dla młodzieży, że o ile dziewczynki często czytają powieści, których bohaterami są chłopcy, ci zaś raczej niechętnie sięgają po książki z dziewczynkami na pierwszym planie. Więc w pewnym sensie względy komercyjne tez mają w tym swój udział.
A to niestety chyba prawda Choć pewnie Unia zaraz zacznie działać i w tym kierunku
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Teresa van Hagen 2018-09-21, 22:05, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-09-21, 22:24:19
Teresa van Hagen napisał/a:
A czytałeś Chmielewską ? Musierowicz, czy choćby Makuszyńskiego? Bohater jest taki jak go autor wykreuje, a nie chce mi się wierzyć, że pisarki zakładają, że dziewczynki w ich wykonaniu będą nudnym ozdobnikiem... Mimo wszystko czasy się zmieniają, i dziewczynkom też więcej wolno Nie wszystkie są nudnymi mimozami, które tylko wzdychają
Z książkami Chmielewskiej i Musierowicz utrzymywałem incydentalne kontakty
Masz rację, że Makuszyński chyba jako pierwszy na większą skalę próbował wyzwolić postacie dziewcząt z ochów i achów. Fajnie postacie dziewczynek przedstawiła Ożogowska w "Tajemnicy zielonej pieczęci". Trochę wzdychały, trochę działały i wcale nie były nudnymi mimozami
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-09-21, 22:59:50
Szara Sowa napisał/a:
[b]Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale powieść „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania” napisałam przez… miesiąc.
No to niesamowite tempo!
Ale zupełnie tego nie widać, bo książka jest naprawdę dobrze napisana i ciekawa.
Teresa van Hagen napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Maji
Zawsze zastanawia mnie dlaczego kobiety piszą powieści, których głównym bohaterem jest mężczyzna , (co Berta? ) Względy komercyjne? Łatwiej się opisuje mężczyznę niż kobietę z jej wszystkimi zawiłościami?
Nie wiem, co kierowało Mają, ale u mnie musiał być mężczyzna, bo chodziło o to, żeby można było mieć przynajmniej trochę wrażenie, że to Tomasz.
Pomogła: 49 razy Dołączyła: 03 Lut 2011 Posty: 4066 Skąd: Bezludna wyspa
Wysłany: 2018-09-23, 16:41:21
Berta von S. napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
[b]Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale powieść „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania” napisałam przez… miesiąc.
No to niesamowite tempo!
Ale zupełnie tego nie widać, bo książka jest naprawdę dobrze napisana i ciekawa.
To chyba Maja musiała pracować nad nią od rana do rana. Również po poziomie książki w życiu bym nie pomyślała, że została napisana w tak krótkim czasie. Jak widać można i to z dobrym skutkiem.
_________________
Zmierzch to okres pomiędzy dniem a nocą, w tym czasie ostatnie promienie światła mogą natrafić na coś nieludzkiego...
8. Forum Miłośników Pana Samochodzika: Czy w planach masz kolejne powieści?
Maja Rausch:Na pewno chciałabym kontynuować cykl „Sztuka rozPoznania”, gdyż Florian Rosiński jest bohaterem o wielkim potencjale i z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ale zanim nastąpi ciąg dalszy „Szachownicy”, mam w planie sagę o Bambrach. Poza tym napisałam ostatnio powieść „Paderefista”, której akcja toczy się w czasie powstania wielkopolskiego. Zdobyła ona nominację w konkursie „Rozważni i romantyczni – spojrzenie 100 lat wstecz”. Szukam obecnie wydawcy, zainteresowanego opublikowaniem jej.
9. Czy w dzieciństwie czytałaś książki Zbigniewa Nienackiego? Jeżeli tak, to które z nich podobały Ci się najbardziej?
Najbardziej zapadła mi w pamięć książka „Pan Samochodzik i templariusze”. Nie tylko z uwagi na intrygę z zakonem rycerskim, ale także… filmową adaptację ze Stanisławem Mikulskim w roli tytułowej. Ten serial nawet dzisiaj ogląda się z wypiekami!
10. Jakie inne książki przygodowe oprócz powieści Zbigniewa Nienackiego najchętniej czytywałaś w dzieciństwie?
Oj, uwielbiałam czytać! Każda książka to było przejście do innego świata. Sięgałam po takie pozycje, jak „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, „Alicja w Krainie Czarów” i „Po drugiej stronie lustra” Lewisa Carrolla, różne baśnie, twórczość J. R. R. Tolkiena czy „Kubuś Puchatek” i „Chatka Puchatka” A. A. Milne. Z polskich tytułów wymienię choćby „Karolcię” Marii Krüger, powieść „Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek” Hanny Ożogowskiej oraz cykl „Jeżycjada” Małgorzaty Musierowicz. Jednak najbliższe mojemu sercu do dzisiaj są opowiadania Tove Jansson o Muminkach, zwłaszcza „Dolina Muminków w listopadzie”. W mojej pracy magisterskiej poddawałam analizie właśnie mieszkańców Doliny Muminków, czyli rozmaite Paszczaki, Filifionki, Gapsy, Bufki, Homki, Mimble itd.
11. Czy trudno jest dziś wydać powieść przygodową dla młodzieży? Czy wydawnictwa wykazują zainteresowanie takimi projektami?
Myślę, że wiele zależy od samej książki. W przypadku „Szachownicy” miałam to szczęście, że napisałam ją na konkurs, gdzie zdobyła nominację – została zauważona. Chociaż ostatecznie nie wygrała, to Wydawnictwo Miejskie Posnania postanowiło ją wydać, jako powieść dla młodzieży.
Na pewno łatwiej o publikację autorom, których nazwiska są już rozpoznawalne. Ja jestem na początku tej drogi.
12. Jaki jest Twój ulubiony sposób spędzania letnich miesięcy?
Najchętniej na siodełku „Gazelli”. Przemierzam nie tylko ścieżki poznańskie, ale i te nieco dalsze. Często korzystam z „podwózki” pociągami wyposażonymi w specjalne wieszaki dla rowerów. Dzięki takiej kombinacji kolejowo-rowerowej w zeszłym roku zwiedziłam m.in. Szczecin, podczas wielkiego zlotu żaglowców. Uwielbiam też trasy rowerowe w Trójmieście, zwłaszcza szlak św. Jakuba z Gdańska przez wyspę Sobieszewską w kierunku Krynicy Morskiej.
13. Jakimi słowami można by zachęcić czytelników do sięgnięcia po powieść „Szachownica, czyli sztuka rozPoznania”?
Życzę wielu ekscytujących chwil w towarzystwie Florka Rosińskiego, tropiącego ślady zaginionych sióstr Anguissola!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.