Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-14, 12:46:55
John Dee napisał/a:
A żeby sprawę dalej pokomplikować, pierwotne piśmiennictwo było nie Puppen, lecz Poppen - mogłoby oznaczać znowu co innego.
Tu mam cytat z kroniki z roku 1576, gdzie lakonicznie stoi, że “Poppen ist eine Jagdbude” - Poppen to domek myśliwski
Patrząc na znaczenie słowa poppen raczej jakiś zamtuz.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-14, 13:32:52
John Dee napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Nie otwiera mi się ten link.
Teraz już się otwiera.
Dzięki. Bardzo ciekawe. Sadząc po tych ilościach zapasów, oraz fakcie, że akurat to miejsce wybrał sobie na azyl Albrecht, ten "domek myśliwski" musiał być niczego sobie. No i znowu mamy w okolicy hutę szkła (zatrudniającą do 200 osób), więc tak jak myślałam, Spychowo miało kiedyś dużo większe znaczenie.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-14, 22:19:50
Jeszcze odnośnie problematyki poruszonej na poprzednich stronach:
Książeczka S. Srokowskiego o Prusach Wschodnich została ukończona (jak wynika z przedmowy) w czerwcu 45' r. i wydana już we wrześniu tego samego roku. Była pomyślana jako przewodnik po zagadnieniach wschodniopruskich dla administracji polskiej obejmującej te tereny. Obejmuje ona problematykę całego terytorium Prus Wschodnich, ponieważ jeszcze nie była przeprowadzona demarkacja nowej granicy z ZSRR. Jest to publikacja Instytutu Bałtyckiego, więc jak najbardziej instytucji publicznej i naukowej.
Tam jest słownik nazw polskich i niemieckich różnych miejscowości i jak już wspomniałem Jeziorak nazywa się Jeziorakiem a Jezioro Nidzkie, Nidzkim. Widocznie mapy, które oglądał John Dee były sporządzane bez znajomości w/w książki, a nazewnictwo ustalono w inny sposób np. na drodze decyzji miejscowych pełnomocników rządu lub innych organów. Nie wszystkie z nich były dobrze zaopatrzone w odpowiednie pomoce, że tak powiem, naukowe .
Problematyką nazewnictwa zajmowało się wiele instytucji naukowych i nienaukowych, często o niezbyt precyzyjnie odgraniczonych kompetencjach. A jeszcze w czasie wojny, ogromną robotę wykonał konspiracyjny Instytut Zachodni (chyba nosił taką nazwę) głównie obsługiwany przez uczonych z Poznania. A na dodatek w terenie działy się różne rzeczy, tak, że "Sami Swoi" to przy tym wypadają dość ponuro... .
Oczywiście, Gomułka miał coś do powiedzenia w tych sprawach, gdyż był pierwszym i chyba przez długi czas Ministrem d/s Ziem Odzyskanych. Można przypuszczać, że był tą instancją, która ostatecznie podejmowała decyzje albo przygotowywała materiały do podjęcia takich decyzji lub też zatwierdzała działania niższych ogniw administracji.
Co do tych Pup to w świetle tego, co napisał John Dee, przyszedł mi go głowy inny jeszcze pomysł, ale zwerbalizuję go może później.
Aha, tych nazw w Nadrenii-Westfalii kończących się na -en, i będących postaciami liczby mnogiej, nie wydaje się aż tak wiele w porównaniu z tymi kawałkami niegdysiejszych Prus Wschodnich.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2014-12-14, 22:31, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-15, 17:01:55
Szara Sowa napisał/a:
Z24 napisał/a:
Obejmuje ona problematykę całego terytorium Prus Wschodnich, ponieważ jeszcze nie była przeprowadzona demarkacja nowej granicy z ZSRR.
Była taka całkiem realna opcja, że Królewiec miał należeć do Polski.
Przez jakiś czas stacjonowały tam nawet Polskie władze.
Zupełnie nieprawdopodobne. Sprawa podziału Prus Wschodnich i w tym kontekście Królewca między Polskę i ZSRR pojawiła się już na konferencji teherańskiej, czyli w końcu listopada 43' r., nawet nastąpiły w tej kwestii pewne przecieki do prasy światowej. Po konferencji jałtańskiej wszystko było w zasadzie jasne, a na tym terenie akurat walki osiągnęły swoje apogeum.
System przekazywania administracji lokalnej władzom polskim wyglądał tak, że po przejściu frontu administrację sprawowały radzieckie komendantury wojskowe, które, wcześniej czy później, w zależności od sytuacji (najwięcej komplikacji było w rejonie Szczecina), przekazywano teren władzom polskim, czyli grupom operacyjnym i pełnomocnikom rządu. Wątpię więc, czy w takich okolicznościach rząd mógł powołać, powiedzmy, wojewodę królewieckiego bo wiedział, że Królewiec nie przejdzie do Polski, a tym bardziej wysłać tam grupę operacyjną.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2014-12-15, 17:03, w całości zmieniany 1 raz
Tak naprawdę linia demarkacyjna nie od razu była wytyczona, a status Królewca był chyba pod lekkim znakiem zapytanie, podobnie jak (chyba) wspomnianego Szczecina.
"Prócz niemieckich mieszkańców w mieście przebywało też do 15 tys. polskich robotników przymusowych, którzy długo byli przekonani, że Królewiec znajdzie się w granicach Polski. W kwietniu 1945 r. utworzyli oni radę miejską i zorganizowali Polską Straż Obywatelską.
- To jeden z tajemniczych epizodów wojny, bo nie zachowały się żadne dokumenty z ich działalności - mówi Tadeusz Baryła, historyk z Ośrodka Badań Naukowych w Olsztynie. - Zorganizowali się spontanicznie, a gdy okazało się, że miasto nie będzie należało do Polski, wspierali się, już tylko organizując powroty do ojczyzny. Równie tajemniczy jest rajd oddziału Wojska Polskiego, który miał przejąć Królewiec.
W czerwcu 1945 r. stacjonujący w Bydgoszczy batalion 14. Dywizji Piechoty pomaszerował przez Grudziądz, Brodnicę, Ostródę i Braniewo do Królewca, rzekomo by wesprzeć wspomniane wyżej zręby polskiej administracji. Dopiero na rogatkach miasta zatrzymali ich sowieccy żołnierze."
"- Nie ma dokumentów, opieramy się na relacjach, głównie jednego z żołnierzy Józefa Weltrowskiego - mówi olsztyński historyk. - Niemożliwe, żeby rozkaz marszu na Królewiec wydało wyższe dowództwo, bo przecież było już wiadomo, że miasto nie przypadnie Polsce. Mogło dojść do nieporozumienia albo po prostu Polacy przez pomyłkę zapędzili się aż pod Królewiec. Po dwóch dniach batalion wycofał się do Polski."
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-04-26, 16:18:02
Natrafiłem na coś takiego: Monitor Polski, Dziennik Urzędowy Rzeczypospolitej Polski z 8 maja 1950, zawierający “Zarządzenie Ministra Administracji Publicznej o przywróceniu i ustaleniu nazw miejscowości”.
Można tam na przykład znaleźć nazwy tych miejsc, które kilkanaście lat później zaczynały pojawiać się w książkach Nienackiego. Oto kilka na to przykładów.
Jeziorak
Na mapie z roku 1945 Jeziorak nazywał się jeszcze inaczej: Jezioro Jezierzyce
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-26, 17:19:04
John Dee napisał/a:
Jeziorak
Na mapie z roku 1945 Jeziorak nazywał się jeszcze inaczej: Jezioro Jezierzyce
Może to kwestia przyzwyczajenia, ale Jeziorak dużo ładniej dla mnie brzmi, niż Jezierzyce (zresztą ta nazwa kojarzy się raczej ze wsią a nie akwenem). Wcześniej podobno funkcjonowała też nazwa Gizerek - to już kompletna masakra...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-26, 22:28:38
Wolę na wino.
Ale tak czy tak - lepiej jednak brzmi "żeglujemy po Geserichsee" niż "żeglujemy po Gizerku"... Dla mnie to brzmi jak jakiś staw, a nie piękne, bogate w wyspy i zatoki, jezioro o blisko 30km długości.
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-04-27, 02:40:49
Berta von S. napisał/a:
"żeglujemy po Gizerku"... Dla mnie to brzmi jak jakiś staw, a nie piękne, bogate w wyspy i zatoki, jezioro
Przy zachowaniu echa niemieckiej nazwy, poważniej brzmiałaby forma "po Gizeraku". Geserichsee -> Gizerek -> Gizerak -> Jeziorak - taki mógł być ciąg skojarzeń.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-27, 10:29:31
Kynokephalos napisał/a:
Przy zachowaniu echa niemieckiej nazwy, poważniej brzmiałaby forma "po Gizeraku". Geserichsee -> Gizerek -> Gizerak -> Jeziorak - taki mógł być ciąg skojarzeń.
Tak, Gizerak brzmi poważniej.
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2019-08-06, 08:26:48
John Dee napisał/a:
Tuż po wojnie Der Oberländische Kanal nazywano Kanałem Oberlandzkim (może niektórzy ludzi go i dzisiaj tak zwą?), a dopiero potem Elblądzkim.
A kiedy nazwano go obecną nazwą - Kanał Elbląski? ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.