że też od razu nie domyśliłem się, kim jest ten barczysty mężczyzna w kraciastej marynarce, to kapitan Petersen ..."
Niby jak miał rozpoznać Petersena jedynie czytając o nim w gazecie.
pana samochód ma łódzką rejestrację...
Teraz bardzo łatwo odczytać z białych tablic skąd jest auto ale czy równie łatwe to było w czasach akcji powieści?
Kwestia przejazdu przez strumień - wydaje mi się, że nie było to takie proste: pojechać przez krzaki, chaszcze, między drzewami, po nierównościach do strumienia - pamiętajmy, że wehikuł miał niskie zawieszenie.
No i podstęp z wywabieniem Tomasza do lasu. Jakżeż naiwny. Prawie północ, odludzie, ktoś kręci się po lesie a Tomasz z młodą panną łażą po krzakach - przecież jest jasne, że: albo nikogo nie znajdą albo dostaną pałą po głowie. No chyba, że.... chodziło o inne akcje w krzakach z piękną Dunką a autor niedopowiedział, toć książka dla młodzieży.
_________________ kochliwy bubek
Ostatnio zmieniony przez moskey 2023-04-25, 10:05, w całości zmieniany 1 raz
że też od razu nie domyśliłem się, kim jest ten barczysty mężczyzna w kraciastej marynarce, to kapitan Petersen ..."
Niby jak miał rozpoznać Petersena jedynie czytając o nim w gazecie.
No, może nie rozpoznać, ale faktycznie mógł się domyślić. Wiedział że Petersenowie są najprawdopodobniej w Polsce, spotyka na drodze wiodącej do Miłkokuku, o którym sam mówił, że po artykule zwalą się tam poszukiwacze skarbu, obcokrajowców w wypasionej furze...
Obcokrajowców też było wtedy u nas mniej niż teraz i raczej do takich zabitych dechami wioch się nie pchali.
Więc tak, przesłanki żeby coś podejrzewać były.
Cytat:
Kwestia przejazdu przez strumień - wydaje mi się, że nie było to takie proste: pojechać przez krzaki, chaszcze, między drzewami, po nierównościach do strumienia - pamiętajmy, że wehikuł miał niskie zawieszenie.
Kwestia przejazdu przez strumień jest skopana. Pomijając już fakt, że wehikuł raczej też by utknął, to akurat przypadkowo obok drogi chaszcze i drzewa są na tyle rzadko że da się wjechać samochodem...
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Niby jak miał rozpoznać Petersena jedynie czytając o nim w gazecie.
Może dlatego, że nie mówił po polsku?
Nie mówił ale to mógł być jakikolwiek inny cudzoziemiec, niekoniecznie Petersen. Z drugiej strony jak spotkał lincolna i przyczepę, generalnie zagraniczny, wypasiony wóz w środku leśnej głuszy, powinien zwrócić uwagę na tablice rejestracyjne i zorientować się z jakiego jest kraju.
_________________ kochliwy bubek
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Nie mówił ale to mógł być jakikolwiek inny cudzoziemiec, niekoniecznie Petersen.
No tak, ale wiedział, że Petersen zainteresował się skarbami Templariuszy, w tej okolicy zaś zjawiła się masa poszukiwaczy skarbów, a jedyną rodzinką cudzoziemców byli Petersenowie.
moskey napisał/a:
Z drugiej strony jak spotkał lincolna i przyczepę, generalnie zagraniczny, wypasiony wóz w środku leśnej głuszy, powinien zwrócić uwagę na tablice rejestracyjne i zorientować się z jakiego jest kraju.
No tak, bo faktycznie zadziwiające jest to zdziwienie się nagłe Tomasza, że wcześniej nie wpadł na to, że to Petersen.
Pełna zgoda.
Jest tu widoczny konflikt treściowy
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Natrafiłem przypadkiem na stronę z prezentacjami wszelakimi i tam trafiam na prezentację użytkownika Krzysztof G. z 2014 roku. Warto prezentację obejrzeć, fajnie zrobiona:
No to pierwszy problem, jaki wychwyciłem już w tym wątku.
Zacytuję za kolegą Krzysztof G., jeżeli jesteś forowiczem, bo to całkiem możliwe, to z góry przepraszam, że Ciebie cytuję, ale w dobrej sprawie (będzie tak w każdej kolejnej analizie):
"9. Przed wejściem Tomasza do tej komnaty czytamy: "Spojrzałem na zegarek. Dochodziła trzecia nad ranem. Prawie cztery godziny znajdowałem się w podziemiu." (co się mniej-więcej zgadza, bo wszedł tam nieco po 23.00). Po krótkich oględzinach odnajduje tam skarb - przy okazji pisząc na ścianie ołówkiem, że zdarzyło się to o piątej nad ranem (a powinno być chyba właśnie o trzeciej) - siłuje się z płytą zamykającą wyjście, czyli może godzinę później wychodzi z kościoła i płoszy kościelnego, który zamiatał podłogę. Myślę że o 4.00 żaden kościelny by się na to nie zdobył. Za to jeśli przyjmiemy, że Tomasz wszedł do komnaty o 5.00 rano - kościelny zaczyna pasować, ale z kolei czas spędzony w podziemiu zbytnio się dłuży - wynika z tego, że dwie godziny oglądał ściany piwnicy. Możliwe, ale z opisu to nie w każdym razie nie wynika."
Kwestia ta już była poruszana jak się okazuje przez Athenais:
Pomógł: 60 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10808 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-09-01, 00:05:39
Ca 10 lat temu napisałem, że doznałem dysonansu poznawczego już przy pierwszym czytaniu i nie wiem czym to wyjaśnić.
Myślę, że można to wyjaśnić na kilka sposobów. Jeden, to wszelkiego rodzaju niechlujstwa liczbowe charakterystyczne dla ZN. Ale można też wyobrazić sobie inne, np. że PS nie wiedział o której wydostanie się z podziemia i wpisał orientacyjny czas przypuszczalnego wyjścia: bo przecież takie odkrycie i informacja o nim ma znaczenie jedynie wtedy, kiedy odkrywca wyjdzie na zewnątrz i poinformuje świat o swoim znalezisku.
Albo, że był hazardzistą i dał Petersenównie fory?
Ciekawe jak to brzmiało w maszynopisie? Chyba tak samo, ale proszę sprawdzić. Pamiętam że ZN bardzo się napracował nad sceną wyjścia z podziemi i przerabiał ją wielokrotnie.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2023-09-01, 00:06, w całości zmieniany 1 raz
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Ciekawe jak to brzmiało w maszynopisie? Chyba tak samo, ale proszę sprawdzić. Pamiętam że ZN bardzo się napracował nad sceną wyjścia z podziemi i przerabiał ją wielokrotnie.
Niestety skany maszynopisu udostępnione przez Johna dochodzą tylko do 10 strony.
Sam jestem ciekaw jak było w maszynopisie. Ale podobnie jak ty Zecie, podejrzewam, że tak samo. Chyba nie specjalnie się zastanawiał nad liczbami, godzinami, datami, co już wielokrotnie było tu pisane.
Tyle w temacie.
_______________________________________________________________________
Kolejny punkt odhaczam, cytuję za kolegą Krzysztof G.:
"3. Czy Sokole Oko nie wie, kim jest jego ojciec? Według informacji podawanych w "Wyspie Złoczyńców", jest synem leśnika, jednak tu na biwaku w Miłkokuku, podczas rozmowy z kolegami mówi: „Mój ojciec pracuje jako majster w fabryce bawełnianej. Interesują go tylko maszyny. W domu ciągle mówi o swoich maszynach...”"
Chciałbym wrócić do kwestii operowania językiem angielskim między niektórymi bohaterami, zaś nie rozumienia tych rozmów przez innych, przede wszystkim harcerzy.
Pozwolę sobie zacytować: "Nie udało mi się przyłapać go na jakiejś oczywistej sprzeczności w zakresie używanych języków i wzajemnego rozumienia ich przez bohaterów. "
Tymczasem, gdy Tomasz zostaje uwolniony z celi Kiejstuta, ekipa wraca do obozu i spotyka Karen. Karen pyta się czy odnaleźli już skarb templariuszy. Na to, nie czekając na przetłumaczenie wyrywa się z odpowiedzią Wiewiórka, który ni w ząb nie rozumie po angielsku.
"Chóralne okrzyki wywołały z domku pannę Petersen.
- Czy znaleźliście już skarb templariuszy? - spytała złośliwie. Wyrwał się Wiewiórka:
- Jesteśmy o krok od skarbu. Pan Samochodzik już wie, co znaczy: „Tam skarb twój, gdzie...”"
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Ostatnio zmieniony przez Chemas 2023-09-15, 14:42, w całości zmieniany 1 raz
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Czytam sobie i czytam i może jestem za bardzo czepialski, ale zwróciłem uwagę na dwie sprawy:
Broń Boże nie wytykam jako błędy, tylko do zastanowienia i ewentualnej dyskusji.
1. Jak wiadomo ekipa na Kozi Rynek poszła pieszo zostawiając wehikuł przy w leśnej przesiece na polance. Zadziwiające jest, że na miejscu Tomasz miał ze sobą pałatki. To jednak można wytłumaczyć przezornością, że będzie burza i się przydadzą. Mimo wszystko zastanawiające.
2. Z ośrodka dziennikarzy nad Pomorzem do kapliczki ze świętym Antonim było około półtora kilometra. Wyznaczona godzina złożenia pieniędzy za dokument to dwunasta. Tymczasem panowie wyszli z ośrodka o północy. Jest wyraźnie napisane "Nadeszła północ". 1,5 km to nie jest dystans do pokonania w 5 minut.
Oczywiście można to wytłumaczyć tym, że Autor użył określenie północ ogólnie, to znaczy nie koniecznie godzina 12, no ale wtedy spodziewałbym się co najmniej określenie "dochodziła północ".
Jakoś nigdy nie zwróciłem na to uwagi.
Zrobiłem się już chyba przewrażliwiony
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 125 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6570 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2023-09-20, 05:44:50
Chemas napisał/a:
1. Jak wiadomo ekipa na Kozi Rynek poszła pieszo zostawiając wehikuł przy w leśnej przesiece na polance. Zadziwiające jest, że na miejscu Tomasz miał ze sobą pałatki. To jednak można wytłumaczyć przezornością, że będzie burza i się przydadzą. Mimo wszystko zastanawiające.
Tomasz i harcerze mieli peleryny na sobie, dla ochrony przed dokuczliwymi owadami.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Pomógł: 60 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10808 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-09-20, 12:05:43
Kynokephalos napisał/a:
Chemas napisał/a:
1. Jak wiadomo ekipa na Kozi Rynek poszła pieszo zostawiając wehikuł przy w leśnej przesiece na polance. Zadziwiające jest, że na miejscu Tomasz miał ze sobą pałatki. To jednak można wytłumaczyć przezornością, że będzie burza i się przydadzą. Mimo wszystko zastanawiające.
Tomasz i harcerze mieli peleryny na sobie, dla ochrony przed dokuczliwymi owadami.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
A poza tym i ponad tym od samego rana zanosiło się na burzę, więc zabrali ze sobą z bazy pałatki czyli właśnie płaszcz-namioty. Z uwagi zaś na gzy zarzucili je nawet na głowy.
Pałatka jest rusycyzmem, dosłownie to znaczy "izdebka", W pełnej wersji to coś nazywało się płaszcz-pałatka, (czyli właśnie płaszcz-namiot) co jest również znanym u nas określeniem.
"Pałatka" się dobrze przyjęła w polszczyźnie, bo może się kojarzyć z takimi nazwami jak "płat", czy "płachta", które mogą oznaczać coś zbliżonego wyglądem, a nawet i funkcją.
Tę "pałatkę" pamiętam jeszcze z czasów przed-szkolnych.
_________________ Z 24
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 125 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6570 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2023-09-21, 09:41:41
Z24 napisał/a:
"Pałatka" się dobrze przyjęła w polszczyźnie, bo może się kojarzyć z takimi nazwami jak "płat", czy "płachta", które mogą oznaczać coś zbliżonego wyglądem, a nawet i funkcją.
Takie skojarzenie jest chyba trudne do uniknięcia.
Ale rosyjskie słowo „палата” (komnata) ponoć wywodzi się z greckiego „παλάτιον” (palatium). Więc właściwie pałatka powinna kojarzyć się nam w pałacem. :- )
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.