Pomógł: 2 razy Wiek: 37 Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 400 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-06-28, 21:12:59
I "Baszta nietoperzy" i "Rodzinny talizman" to dwie książki - jak dla mnie - strasznie oderwane od całości kontynuacji. Nie wywarła na mnie wrażenie - nie polecam.
_________________ "Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej..." - Ryszard Riedel
Książka nie jest warta nawet złotówki.
Poczynając od tego, że nie ma w niej żadnej zagadki, no chyba, że ktoś uważa, że zagadką jest "kto okradł piwnicę Pawła Dańca?". Kończąc dewastacją boazerii w starym pałacu przez Baturę i tajemniczym wejściu do podziemi uruchamianym przez włożenie noża w tajną szparę w boazerii. Czy gdzieś kiedyś tego wszyscy nie przeczytali?
Dodatkowo rozwala mnie erotyczno-pedofilska obsesja Pawła Dańca. Ciągłe wrzuty na temat wydatnego biustu pani podkomisarz (to erotyczno) i fascynacja pięknymi nogami siedemnastoletniej siostrzenicy Pana Tomasza (to zakrawa na pedofilię) jakoś mi zupełnie nie pasują do Pana Samochodzika.
I na koniec całkowita ignorancja językowa autora - otóż okazuje się, że dla Zosi (siostrzenicy Pana Tomasza) Pan Tomasz jest stryjem. W tej sytuacji są dwie możliwości albo autor nie ma pojęcia o tym co oznacza to słowo, albo Pan Tomasz jako jednocześnie stryj czyli brat ojca dla swojej siostrzenicy czyli córki siostry ma w rodzinie kazirodców, jako że rodzicami Zosi są brat Pana Tomasza i siostra Pana Tomasza. Feeeeeeeee
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6753 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2010-01-14, 21:20:20
HAHAHAHAHAHAHAHA
Fajnie to Paweł skomentowałeś. Osobiście uważam, że o książkach Mroza i Burnego nie da się napisać nic pozytywnego. Pocieszający jest fakt, że tomy, które wyszły w ostatnich dwóch latach są na przyzwoitym poziomie i wszystko wskazuje na to, że będzie lepiej, a to ze panowie Mróz i Burny już nic nie piszą wychodzi wszystkim na dobre:)
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Wiek: 37 Dołączył: 26 Sie 2011 Posty: 151 Skąd: Radom
Wysłany: 2011-10-14, 07:47:17
PawelK napisał/a:
Książka nie jest warta nawet złotówki.(...) Dodatkowo rozwala mnie erotyczno-pedofilska obsesja Pawła Dańca. Ciągłe wrzuty na temat wydatnego biustu pani podkomisarz (to erotyczno) i fascynacja pięknymi nogami siedemnastoletniej siostrzenicy Pana Tomasza (to zakrawa na pedofilię) jakoś mi zupełnie nie pasują do Pana Samochodzika.
I na koniec całkowita ignorancja językowa autora - otóż okazuje się, że dla Zosi (siostrzenicy Pana Tomasza) Pan Tomasz jest stryjem. W tej sytuacji są dwie możliwości albo autor nie ma pojęcia o tym co oznacza to słowo, albo Pan Tomasz jako jednocześnie stryj czyli brat ojca dla swojej siostrzenicy czyli córki siostry ma w rodzinie kazirodców, jako że rodzicami Zosi są brat Pana Tomasza i siostra Pana Tomasza. Feeeeeeeee
_________________ Gdy znalazłem na podłodze kartkę z pierwszą wieścią o Ałbazinie, zostałem opętany myślą rozwiązania zagadki, dotarcia aż nad Amur, myślałem, że doznam rozczarowania i zostanę uwolniony z opętania. Nie przeżyłem jednak nic takiego. Powróciłem z tą samą chorobą, która mnie stąd wygnała. Sądziłem, że tutaj czeka mnie uwolnienie. I znowu nic. Choroba ma jest nieuleczalna. Gdyby mi znowu przyszło powtórzyć tę podróż bez przyczyny i bez rezultatu, zrobiłbym to bez wahania. Czy nie ma dla mnie ratunku?
Ostatnio zmieniony przez Nemo 2011-10-14, 07:50, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 3 razy Wiek: 27 Dołączył: 29 Mar 2009 Posty: 15867 Skąd: Mazowsze
Wysłany: 2013-05-26, 00:08:27
Dobrze, że pan Mróz stworzył tylko 2 kontynuacje, i że jedna z nich już za mną To tyle z pozytywów
W książce niesamowicie irytowała mnie naiwność Zośki, co i raz gadającej o Bursztynowej Komnacie jak i mieszanie stryjka z wujkiem oraz równie cudowny co niespodziewany powrót Rosynanta (co się stało z wehikułem ze Starej Księgi? ) No i do tego jeszcze rozwiązanie zagadki żywcem wzięte z Niesamowitego Dworu... Nie polecam.
Pomógł: 3 razy Wiek: 66 Dołączył: 31 Sie 2014 Posty: 944 Skąd: 51.91 N, -8.47 W
Wysłany: 2014-09-01, 17:07:02
O słabych stronach książki, powyżej już wypowiedziało się kilka osób. Pozwolę sobie dołożyć moje 'trzy grosze':
1. Poraża ubóstwo językowe autora. Oto kilka kwiatków:
- 'krotochwilny młotek'. Krotochwila - to zabawny utwór sceniczny oparty na błahych konfliktach i intrygach. Co krotochwila ma wspólnego z młotkiem?
- cytat: 'Jak znam niemiecki, to tu pisze...' KTO pisze??? Powinno być 'jest TU NAPISANE! Błąd szkolny, na poziomie IV klasy podstawówki! Aż się dziwię, że przepuściła to korekta w wydawnictwie!
- 'Potem' - w znaczeniu później. Moja polonistka zawsze dopowiadała, że 'potem to nogi śmierdzą'. W języku literackim używa się tylko określenia 'później'.
- cytat: 'mnie, Jasiowi i Małgosi'. Znów przytoczę moją polonistkę, która mawiała, że 'osioł zawsze wymienia siebie na początku'.
- architekt był ZDROŻONY przeglądaniem planów. Zdrożonym można być długim i trudnym marszem - ale na pewno nie przeglądaniem planów, która to czynność może powodować jedynie ZMĘCZENIE.
2. Kilka faktów w książce 'nie trzyma się kupy'. I tak:
- jakiś lekarz przyjeżdża sobie do jakiejś wsi - i tak od razu rozpoczyna pracę w przychodni?
- Pradziadek Jasia i Małgosi opowiada, jak to 'medykamenty jego dziadka' uratowały mu życie, gdy chorował na tyfus. Problem w tym, że jego dziadek umarł (po kopnięciu przez konia) w wieku 30 lat... Trochę młody wiek, jak na dziadka...
- Autor pod słowem 'karawaning' rozumie pojazdy służące do... uprawiania karawaningu. Bo 'karawaning' - to ruch hobbystyczny, sposób na życie, forma spędzania wolnego czasu. I służą do tego albo przyczepy, albo kampery (czyli takie 'domy na kółkach'). Takim właśnie kamperem (a nie karawaningiem) jeździł Batura.
- Akcja książki dzieje się na początku lipca (odpust z okazji święta św. Dominiki, przypadającego 6 lipca). Tymczasem na krzakach '... były resztki jeżyn i malin...'. Maliny kwitną w lipcu (skąd zatem ich resztki?). Jeżyny - kwitną jeszcze później...
- Lekarz używa saperki do'... wykopywania robaków i glist...' Lekarz nie wie, że glista jest pasożytem (głównie człowieka) i raczej na ryby się mało nadaje? To, co niektórzy niepoprawnie nazywają 'glizdami' - to nic innego, jak dżdżownice... O tym lekarz (w dodatku wędkarz) wiedzieć raczej powinien. Nawiasem mówiąc, jak na lekarza, to ów jegomość ma wyjątkowo ubogie, chwilami wręcz prymitywne, rubaszne i knajackie słownictwo.
Resume: książka jest słaba. Nawet bardzo słaba. Postanowiłem jednak przeczytać wszystkie pozycje z 'Panem Samochodzikiem' w tytule, więc i tę jakoś zmęczyłem...
Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6753 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2014-09-01, 18:00:01
Fajnie to wszystko opisałeś ViW-ie, ale jednego nie rozumiem:
ViW napisał/a:
Pradziadek Jasia i Małgosi opowiada, jak to 'medykamenty jego dziadka' uratowały mu życie, gdy chorował na tyfus. Problem w tym, że jego dziadek umarł (po kopnięciu przez konia) w wieku 30 lat... Trochę młody wiek, jak na dziadka...
Dlaczego za młody??? Nie kapuję za bardzo co masz na myśli Przecież dziadek nie musiał żyć żeby wnuczek używał jego medykamentów.
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Pomógł: 3 razy Wiek: 66 Dołączył: 31 Sie 2014 Posty: 944 Skąd: 51.91 N, -8.47 W
Wysłany: 2014-09-01, 18:32:55
Michal_bn napisał/a:
Przecież dziadek nie musiał żyć żeby wnuczek używał jego medykamentów.
A wiesz, że o tym nie pomyślałem? Rzeczywiście, medykamenty dziadka mogły gdzieś pokutować na strychu albo w innej piwnicy...
PS: właściwie w każdej (no, może prawie w każdej) książce znajdowałem podobne 'kwiatki'. Nie wynotowywałem ich - a teraz już mi się nie chce wracać do przeszłości. Jestem mniej więcej w połowie całej serii i od tej pory będę notował... Ot, taka wrodzona uprierdliwość...
Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6753 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2014-09-01, 18:37:21
ViW napisał/a:
PS: właściwie w każdej (no, może prawie w każdej) książce znajdowałem podobne 'kwiatki'. Nie wynotowywałem ich - a teraz już mi się nie chce wracać do przeszłości. Jestem mniej więcej w połowie całej serii i od tej pory będę notował... Ot, taka wrodzona uprierdliwość...
To dobrze, ja tez lubię wyłapywać takie ciekawostki
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
"Nietoperze" już za mną i bardzo się z tego powodu cieszę. Dawno się już tak nie wymęczyłem czytając kontynuację. Nie dość, że jest wyrwana z chronologicznego ciągu to sprawia wrażenie zatwardzenia. Niby autor stara się coś wycisnąć, ale nic nie wychodzi.
Jedynym jej plusem jest jej mała objetość.
Osoby, które na dobre i na złe lecą po kolei, muszą się przemęczyć. Sugeruję potraktować to jak zrywanie plastra, szybko, bez odwlekania.
Reszta czytelników, traktująca wyrywkowo dale losy Tomasza NN, Pawła Dańca, Zośki i Batury mogą spokojnie pominąć ten tom. Chyba, że chcecie przypomnieć sobie o Rosynancie, sprzedanym kilka części wcześniej oraz ujrzeć oczami wyobraźni kopcących jak smoki Tomasza i Pawła. Ten drugi po raz kolejny dostał w łeb, to dla prowadzących statystyki.
Żenujące jest podejście do tematyki alkoholu. Pan Tomasz łyka "naparstki" leczniczej nalewki a Paweł jest dumny z tego, że odmówił. Trzeźwy alkoholik czy co? Zabawkowa moralność.
_________________ Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2016 i 2017 r.
Ostatnio zmieniony przez Moore 2015-03-24, 09:04, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Wiek: 53 Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 130 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2016-04-15, 16:53:26
Przeciętny debiut Jacka Mroza w roli autora kontynaucji. Książka przeznaczona dla tych ktorzy chcą przeczytać wszystkie kontynaucje bez względu na poziom.
Ostatnio zmieniony przez Simon Templer 2016-04-15, 16:54, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Wiek: 47 Dołączył: 19 Lis 2023 Posty: 22 Skąd: Bytom i Remscheid (N)
Wysłany: 2023-12-31, 14:20:22
Gdy czytalem ta pozycje, juz po kilku stronach dalo sie odczuc, ze pisze ktos inny niz zwykle.
Nie umiem dokladnie wymierzyc palcem w to co jest odmienne, ale zdaje sie ze skladnie zdan sa zupelnie inne.
I - bede szczery - to mi sie spodobalo.
Ale tak ogolnie to odnioslem wrazenie, ze ksiazka byla zaplanowana kilka lat wczesniej. Nie chodzi mi tu tylko o Rosynanta, ktory przeciez przeszedl juz na emeryture.
Wiek Zosi to tu 17 lat. Nie pamietam dokladnie, ale gdy Zosia pojawila sie po raz pierwszy miala chyba 13- 14 lat? Wiec niby minely zaledwie 4 lata?
Liczac pi razy oko, jakies 40 tomow sie "wydarzylo" przez ten czas...
O ile mnie pamiec nie myli, to niedawno wystepowal rowniez Jacek (solowo) i chyba juz byl starszy od Zosi (bo chyba gdzies tam nawet samochod prowadzil?).
Czy ktos moze prowadzi cos takiego jak os czasowa? (czy ze wzgledu na kontynuacje, raczej nie, bo wszystko takie pogmatwane, zaczawszy od wieku PS i chociazby wiek Karen w "skarby wikingow"?)
W sumie nie oceniam tej ksiazki az tak zle. Tylko ze chyba troche pogubiona w czasie jest.
Dodatkowo watpie, ze jesli jest na kogos list gonczy z Interpolu, to nie trzeba czekac, az zacznie niszczyc cudze mienie (i na dodatek historyczne) zeby go zamknac.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.