PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
"Jaskółki i Amazonki" - inna inspiracja PSiW
Autor Wiadomość
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-06-30, 06:07:03   "Jaskółki i Amazonki" - inna inspiracja PSiW

“Jaskółki i Amazonki” - inna inspiracja “Pana Samochodzika i Winnetou”?

Część pierwsza.


Jak każdy z nas wie, Karol May i opisany w jego powieścidłach świat północnoamerykańskich Indian i westmanów byli dla Nienackiego inspiracją dla “Pana Samochodzika i Winnetou” - już sam tytuł to zdradza.

Niczym malarz tworzący nowy obraz, pozwala on z premedytacją tamtemu światu prześwitywać przez wierzchnią warstwę dzieła, beztrosko wprowadzając weń ikonografię zapożyczoną od swego słynnego idola lat dziecięcych - zachowując jego upodobania w tworzeniu przydomków i barwny sposób wysławiania się głównych protagonistów, lub też naśladując chorobliwy nawyk Old Shatterhanda & co. do podchodzenia przeciwnika.

Czy jednak dzieła twórcy “Winnetou” były jego JEDYNĄ inspiracją literacką? Wszelako PSiW to o wiele więcej niż tylko hołd wobec Karola Maya i jego dorobku literackiego, poruszane są tam również inne tematy, gdzie May jako inspiracja odpada: ochrona środowiska, konflikty międzypłciowe oraz żeglarstwo.

No właśnie, żeglarstwo… W słynnej książce Arthura Ransome´aJaskółki i Amazonki” jest centralnym motywem, a obejrzawszy sobie niedawno bardzo fajny film z roku 1974 powstały na jej podstawie…





…odniosłem wrażenie, że niektóre jego elementy przypominają niejako PSiW.

Nie czytałem nigdy tej książki…



ale poinformowałem się, że dla mnóstwa ludzi była ona powodem zajęcia się tym sportem, istnieją stowarzyszenia miłośników Arthura Ransome´a i jego “Jaskółek i Amazonek”, krótko mówiąc jest niewykluczone, że Nienacki książkę znał i spastiszował. Mogła mu być natchnieniem w tworzeniu scen żeglarskich, tak jak “Winnetou” Maya zainspirował inne elementy PSiW - taka była moja teza robocza.

Postanowiłem zbadać tę możliwość. Poczytałem sobie co nieco o autorze odkrytej książki, a następnie, zachęcony tym, co wyczytałem, nabyłem ją. Zdradzę od razu, że podobieństw jest dużo więcej, niż oczekiwałem. Oto moje wrażenia świeżo po lekturze.


Autorem książki jest Arthur Ransome (Anglik, 1884 – 1967) syn nauczyciela historii z Leeds, z zawodu korespondent różnych angielskich gazet.


Miał bzika na punkcie Krainy Jezior, która dla Brytyjczyka jest tym, czym Mazury są dla Polaka.



Spędzał tam wraz z rodziną każde swoje wakacje i w pobliskim Windermere chodził nawet kilka lat do szkoły. Bzika miał również na punkcie żeglarstwa, a pisząc o nim, zaraził tym bakcylem niezliczonych młodych czytelników swoich książek. Jego “Jaskółki i Amazonki” zyskały kultowy status, w ankiecie BBC The Big Read pojawiają się na 57 miejscu.

Treścią książki są przygody rodzeństw Walkerów i Blackettów, którzy w oparciu o nazwy swoich łajb zwą siebie “Jaskółkami” tudzież “Amazonkami”. Dodatkowo, Walkerzy uważają siebie za “odkrywców”, siostry Blackett siebie za “piratki”. Jaskółki to Janek, Zuzia, Titty i Roger; Amazonki zaś to Nancy i Peggy. Ojciec Walkerów - najwyraźniej całkowite przeciwieństwo nadopiekuńczego rodzica - wspierając naturalne dążenia swoich dzieci do samodzielności, pozwala im obozować na Wyspie Żbika, jednej z bezludnych wysp jeziora. Mogą więc bez nadzoru tam nocować…


żeglować…




łowić ryby…


lub po prostu chlapać się w zatoczce.



Pewnego dnia u brzegu wyspy pojawia się żaglówka o nazwie “Amazonka”, a w niej siostry Nancy i Peggy Blackett, które wyspę uważają za swoją własność. Rzucają wyzwanie intruzom podnosząc na maszt banderę z trupią czaszką. Piratki!



Spór terytorialny szybko zostaje jednak rozstrzygnięty, obie grupy zawierają przyjaźń. Pada propozycja zabawy polegającej na zdobyciu łodzi przeciwnika. W ramach tej zabawy dochodzi do dramatycznego, bo niebezpiecznego nocnego rejsu Jaskółek do obozu (= domu) Amazonek.
Z tego współzawodnictwa Jaskółki wychodzą zwycięsko, gdy tej samej nocy Titty udaje się niespodziewanie odebrać siostrom Blackett ich “Amazonkę”.
Dzieciaki łączą następnie siły, by pod dowództwem Jaskółek zaatakować wspólnego wroga - Kapitana Flinta, wuja Blackettów, którego łódź mieszkalna kotwiczy w jednej z zatok jeziora.

Lecz niespodziewany zwrot wydarzeń prowadzi akcję w innym kierunku.


Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że akcja książki nie ma wiele wspólnego z dziełem Nienackiego. Główna różnica polega na tym, że u Anglika (klasycznie) bohaterami są dzieci borykające się z problemami odpowiadającymi ich wieku, u Polaka zaś dorośli, uwikłani w zupełnie inny rodzaj konfliktów. Paralele poczynają się pojawiać, gdy, ignorując ogólną treść, przyjrzymy się szkieletowi dramaturgicznemu dzieła, funkcji pojedynczych charakterów i scen, geografii miejsc itd.


Tu i tam mamy dwa współzawodniczące ze sobą jachty.

Konkurujące ze sobą grupy Odkrywców (Walkerzy) i Piratek (siostry Blackett) mają swoje obozy jedna na wyspie, druga zaś na lądzie - tak jak motorowodniacy i żeglarze. Duże znaczenie ma to szczególnie w następnej analogii.

Scena w której Miss Kapitan i wspierający ją żeglarze zakradają się na wyspę motorowodniaków, by pomścić utratę jachtów ma bowiem swój odpowiednik również w JiA. Amazonki, pragnąc zagrabić jacht Walkerów, podkradają się nocą do ich rzekomo opuszczonego obozu, nie zauważywszy, że Titty stoi tam na nocnej straży. Dziewczynka uprowadza ich łódź, czyniąc je tym samym więźniami Wyspy Żbika. Amazonki, nie mogąc opuścić ostrowu, poddają się i przyjmują warunki pokojowe przeciwnika.


Próba odwetu Miss Kapitan kończy się w identyczny sposób. Dodatkowo, w obu wypadkach rywale zawieszają broń, by ramię w ramię walczyć przeciwko wspólnemu wrogowi - Purtakowi tudzież Kapitanowi Flintowi.

Wyrazistych analogii dopatruję się również w nocnym rejsie “Jaskółek” i scenie ratowania statków dryfujących po Zmierzchunie. Walkerzy płyną w zupełnej ciemności, wpatrując się w czarną ścianę nocy, oczekując, że lada chwila pojawi się jakaś przeszkoda i zatopi ich żaglówkę. Przeszkoda taka istotnie w końcu się pojawia, w postaci małej wyspy z przystanią, którą w blasku swych latarek odkrywają niemal w ostatniej chwili. Ten efektowny pomysł przypomina mi niesłychanie moment pojawienia się statków-widm w PSiW.

W obu książkach każdy z głównych bohaterów przybiera sobie na czas wakacji jakiś przydomek (dziwny pomysł, nie sądzicie - Berto, Szara Sowo, Nietajenko, Zecie? ;-) ) Jako że świat Indian w JiA nie gra żadnej roli, ich ksywki to stopnie marynarskie:
Janek jest oczywiście kapitanem (w oryginale: “Captain John”, również “Master”, “Admiral of the Fleet” oraz “Commodore”),
Zuzia zwie się porucznikiem lub pierwszym oficerem (“Mate” lub też “Mate Susan”),
Titty jest starszym marynarzem (“Able-seaman”),
siedmioletni Roger jest chłopcem okrętowym (po prostu “Boy”).

Podobnie wygląda to u Amazonek:
Nancy Blackett - kapitan (“Captain Nancy”, czasami też “Amazon Pirate”),
Peggy - pierwszy oficer (“Mate Peggy”).
Dodatkowo panienki Blackett zmieniły również swoje imiona, Nancy bowiem w rzeczywistości nazywa się Ruth, Peggy zaś Margaret, lecz tych imion używają tylko, gdy mają do czynienia z “tubylcami”. “Tubylcami”(“natives”) lub “dzikusami” (”savages”) dzieci nazywają każdego, kto nie należy do ich grona - nawet ich własnych rodziców. Przypomina mi to oczywiście nawyk Winnetou nazywania ludzi “bladymi twarzami”.

Deja vu miałem często natykając się na pojedyncze mniejsze scenki i pomysły.

Pamiętacie scenę, kiedy Tomasz po raz pierwszy wkracza do wigwamu Winnetou? Zastaje tam Milczącego Wilka: “A przy kominie siedział Milczący Wilk i juzingiem obszywał kausze liny fałowej do wciągania żagla.”
Podobną scenę możemy znaleźć w JiA - Janek w skupieniu odnawia refsejzingi na żaglu.

Nancy i Peggy, przewidując wieczorną próbę uprowadzenia ich jachtu poprzez Walkerów, ukrywają swoją “Amazonkę” w przybrzeżnych trzcinach. “Jaskółki” szukają jej na próżno. W odpowiedniej chwili wymykają się z sitowia wypływają na szeroką wodę.
PSiW: “Krwawa Mary krzyknęła nagle i wypuściła z ręki szot foka. - Za nami jacht! Latający Holender! - zawołała… Lornetka zaczęła przechodzić z rąk do rąk. Widzieliśmy przez nią, jak z trzcin w pobliżu zatoki, w której czekaliśmy na wiatr, wypłynął „Swallow” i kursem na wiatr szedł na zachód.

W obu książkach znajdujemy sceny, w których obaj autorzy unaoczniają nam efekt, jaki ma podniesienie lub opuszczenie miecza na zachowanie się jachtu. I tu odniosłem wrażenie, że podobieństwa w sformułowaniach były więcej niż przypadkowe.
Nawiasem mówiąc wszystkie opisy nautycznej natury - statków, takielunków, manewrów żeglarskich urzekają precyzją, znawstwem i elokwencją. Od razu można wyczuć, że Ransome wkładał w nie siebie i swoje serce. Jeśli Nienacki wzorował na nich opisy wyczynów swoich żaglówek na Zmierzchunie, a później na Śniardwach, to dokonał dobrego wyboru - są mistrzowskie.


Najbardziej podniecającym odkryciem jednak jest postać Kapitana Flinta - w nim dopatruję się bowiem pierwowzoru samego Winnetou!

Nazywa się właściwie Jim Turner i jest wujkiem Amazonek, bratem ich matki. Jak na wielkiego indywidualistę przystało, mieszka, podobnie jak Winnetou, samotnie w jeden z zatok jeziora - nie, nie w wigwamie, choć jego cztery ściany - łódź mieszkalna - są równie nietypowe i od strony brzegu trudno dostępne.

(To nie ta łódź filmowa, ale tak właśnie niektóre z nich wyglądają, sporo podobnych kotwiczy w moim porcie w Holandii. Myślę, że nie tak daleko jej do wigwamu Winnetou.)

Stroni od ludzi, nawet swoim siostrzenicom zabronił wszelkich odwiedzin. Obrażone jego zachowaniem, nadały mu przezwisko Kapitan Flint. PSiW: “Młodzież w Złotym Rogu przezwała go Winnetou, a on przyjął to przezwisko jako własne imię…”

Podobnie jak Winnetou, który porusza się po jeziorze Zmierzchun w swoim/swojej canu, Kapitan Flint przemierza wody swojego jeziora w zwykłej łodzi wiosłowej.

Flint nie zawsze był takim gburem. Rok wcześniej brał udział we wszystkich zabawach dziewczynek niczym ich rówieśnik. W tym roku jednak, otrzymawszy zlecenie na napisanie książki, zagłębił się po uszy w pracy, zmieniając się nie do poznania. W oczach Nancy i Peggy jest nikczemnym zdrajcą i “karzą” go za to drażniąc go swoją obecnością i mącą jego spokój żeglując z powiewającą piracką flagą wokół jego łodzi. Raz nawet wrzucają na dach łodzi płonącą petardę, wzniecając tym samym niechcący pożar na pokładzie.
Czyż taktyka wrednej, mściwej Miss Kapitan wobec jej eksa nie wyglądała podobnie?



Zanim Flint osiedlił się w Krainie Jezior, podróżował po świecie, a ze wszystkich swoich wypraw przywiózł cenne egzotyczne pamiątki, które teraz zdobią wnętrze jego przytulnej łodzi mieszkalnej. Nie inaczej Winnetou…






Wspomnianym wcześniej zwrotem akcji zaś - i tu nabrałem przekonania, że Nienacki wzorował się jakoś na tej książce - jest włamanie do łodzi Flinta i rabunek najcenniejszych jego rzeczy, w tym niemal gotowego manuskryptu powstającej powieści. Łup złodzieje ukrywają na jednej z wysepek jeziora, gdzie odkrywa go Titty.

Coś jeszcze? A tak, drobnostka - jacht Walkerów, “Jaskółka”, po angielsku to oczywiście…



Są wszystkie te podobieństwa niesamowitym przypadkiem, czy też były “Jaskółki i Amazonki” Zbigniewowi Nienackiemu ważnym źródłem natchnienia, i je to również miał na myśli, gdy w przedsłowiu swojej książki pisał: “Początkowo książka ta miała być pastiszem, naśladownictwem literackiej powieści indiańskiej i przygodowej. Czytelnicy i wielbiciele tego gatunku zapewne odnajdą u mnie jakby ECHO SWOICH LEKTUR…”


(Bercie i Szarej Sowie dziękuję za korektę tekstu. :564: )
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2017-07-18, 07:11, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2015-06-30, 06:45:16   

No, no Johnie Dee, wspaniała analiza porównawcza. Jak się zorientowałem na początku o czym będzie to nie wytrzymałem i w tle lektury Twojego tekstu zapodałem sobie piosenki szuwarowo bagienne znane bardziej jako szanty. Padło na Mietek Folk - polecam.
Co do inspiracji to nie od dziś wiadomo, że Nienacki był bardzo oczytany, opatrzony i doświadczony - stara dziennikarska szkoła odpowiedzialności za słowo pisane. Nie jest wykluczone, że inspirował się także opisaną przez Ciebie pozycją. Mając żeglarskie inklinacje z pewnością do niej sięgnę. Sprawdziłem, jedna z olsztyńskich bibliotek ma ją na stanie, a olsztyński system biblioteczny pozwala mi korzystać do woli ze wszystkich tego typu placówek bez problemu.
_________________
 
 
PawelK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 14 razy
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 6240
Wysłany: 2015-06-30, 07:15:58   

Jako dziecko byłem zakochany w całej trylogii. Jakiś czas temu kupiłem komplet i... to już nie jest to. Wiem, że książki były pisane w innych czasach o innych czasach (lata 20-30 ubiegłego wieku) ale IMO bliżej im do dzieci z Bullerbyn niż do Pana Samochodzika. Tylko ostatnia część "Wyspa Krabów" jest "poważniejsza" ale z drugiej strony trochę pasuje do wakacyjnych przygód z pierwszego i drugiego tomu jak UFO do pozostałych części PSa.
_________________


to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
 
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-06-30, 07:33:13   

Jak zawsze kawał solidnej roboty Johnie! :564:

Ode mnie - kolejne "pomógł"! :564:
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2015-06-30, 07:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-03, 06:36:59   

Nietajenko napisał/a:
Mając żeglarskie inklinacje z pewnością do niej sięgnę. Sprawdziłem, jedna z olsztyńskich bibliotek ma ją na stanie, a olsztyński system biblioteczny pozwala mi korzystać do woli ze wszystkich tego typu placówek bez problemu.

To byłoby świetnie, Nietajenko, żałowałem bowiem, że nie mogłem porównać tekstu PSiW z polskim przełożeniem JiA, którą miałem tylko w angielskiej wersji do dyspozycji. Możliwe, że tych podobieństw jest jeszcze więcej, na pewno nie wychwyciłem ich jeszcze wszystkich. Można je również znaleźć w następnej pozycji serii, w “Jaskółczynie” - o nich mi. napiszę w drugiej części analizy.

Szanty dzieci rzeczywiście też śpiewają, pod koniec książki (“Leave her, Johnny, leave her”), dobrześ to wyczuł.
Poszukałem Mieteka Folka na youtube, to jest to! :564:

PawelK napisał/a:
Jako dziecko byłem zakochany w całej trylogii. Jakiś czas temu kupiłem komplet i... to już nie jest to. Wiem, że książki były pisane w innych czasach o innych czasach (lata 20-30 ubiegłego wieku) ale IMO bliżej im do dzieci z Bullerbyn niż do Pana Samochodzika. Tylko ostatnia część "Wyspa Krabów" jest "poważniejsza" ale z drugiej strony trochę pasuje do wakacyjnych przygód z pierwszego i drugiego tomu jak UFO do pozostałych części PSa.


Zgadzam się, akcja książek nie jest akurat porywająca, za to styl pisarski Arthura Ransome´a jest moim zdaniem doskonały. O czymkolwiek pisze, zawsze otrzymujesz właściwą dawkę informacji, nie za mało i nie za dużo, widać od razu, że całe swoje życie był dziennikarzem, “Jaskółki i Amazonki” to właściwie jego jedyny powieściopisarski projekt. Uchwytając w słowa jakiś żeglarski manewr lub np. wypatroszanie szczupaka (jest taki doskonały opis, gdy łuski lecą na wszystkie strony, nigdy nie czytałem tej czynności bardziej realistycznie opisanej niż tam) czyni to zawsze starannie i bez upraszczań ze względu na młody wiek czytelników. Ma także dobre poczucie humoru - gdy np. Nancy karci swoją młodszą siostrę używając przekleństw marynarskich, śmiałem się na głos.

"Wyspę Krabów" jeszcze nie zaliczyłem, ale trzeba pamiętać, że to właśnie dzięki tej pozycji popularna seria osiągnęła kultowy status.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2015-07-03, 06:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2015-07-03, 06:41:24   

John Dee napisał/a:
Cokolwiek opisuje, zawsze otrzymujesz właściwą dawkę informacji, nie za mało i nie za dużo, widać od razu, że całe swoje życie był dziennikarzem,

I to wpisuje się jak ulał w moją tezę.
_________________
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-03, 06:45:00   

Nietajenko napisał/a:
I to wpisuje się jak ulał w moją tezę.


Jak ulał! Zobaczysz w drugiej części, obaj panowie dziennikarze byli jak bracia. ;-)
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-03, 12:14:45   

:564: :564: :564:

Genialne odkrycie, Johnie Dee .
Wyjawiłeś najważniejsze literackie źródło inspiracji tej powieści.
Czyli PSiW nie jest pastiszem tylko westernu ale i "literatury pirackiej", że tak powiem :) .

W Wiki wyczytałem, że książka była wydana u nas zaraz po wojnie, w Łodzi w 1946 r. i ZN korzystał zapewne z tego wydania. Następne - to którego okładkę reprodukujesz - było w 1975 r. Przedmowa do PSiW jest datowana na luty 1974 a jak wynika z informacji zawartych w stopce redakcyjnej I wydania, książkę oddano do składu z czerwcu 1975 r, więc to wydanie raczej nie wchodzi w grę.
Dodam od siebie, że angielska Kraina Jezior (Lake District) jest obszarem nie tylko turystyki i wypoczynku, ale również ma silne tradycje i nawiązania literackie.

PS. Przy okazji Twój artykuł można rekomendować tym, którzy mają wątpliwości co do różnicy między inspiracją a plagiatem ;-)
_________________
Z 24
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-04, 06:15:47   

Z24 napisał/a:
PS. Przy okazji Twój artykuł można rekomendować tym, którzy mają wątpliwości co do różnicy między inspiracją a plagiatem ;-)


Słusznie, Zecie, to słówko z “p” nie ma tu nic do szukania. Naśladując częściowo styl szacowanego poprzednika lub też inne elementy jego dzieła artysta hołduje mu niejako, to wszystko. W konkretnym wypadku Nienacki zrobił to zresztą tak zręcznie tworząc wręcz modelowy przykład właściwego zastosowania techniki pastiszu. Zmieniając każdy zapożyczony element, dopasowując go do własnych potrzeb i dodając swój własny touch, zapożyczenia wsiąkły w ogólną treść stając się niemal niewidoczne. No a rezultat końcowy wydaje mi się być bardziej efektowny niż u Ransome´a,
Nie zawsze się to jednak udaje. Chciałbym przypomnieć cykl filmów powstałych po ukazaniu się “Pulp Fiction”. Wtedy to każdy w Hollywood starał się naśladować oryginalny styl Tarantino, co jestem pewien młodemu geniuszowi schlebiało i na pewno nie zaszkodziło, skoro wszystkie te próby i starania były raczej bezowocne. :)

PS. A on sam, Quentin Tarantino? Nikt nie cytuje z cudzych dzieł z takim zapałem co on, i przy tym tak umiejętnie. Bezustannie pojawiają się w jego filmach niezliczone wyrywki z jego ulubionych filmów - ponoć, trzeba dodać, gdyż mało kto widział wszystkie te kong fu spektakle i inne zapomniane trzeciorzędne filmiki, które Quentin odkrył pracując jeszcze w wypożyczalni filmów Video Archives. Czym byłby, pytam, najważniejszy artysta filmowy naszych czasów bez możliwości zastosowania metody pastiszu?
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2015-07-04, 18:56, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-04, 20:38:40   

John Dee napisał/a:
PS. A on sam, Quentin Tarantino? Nikt nie cytuje z cudzych dzieł z takim zapałem co on, i przy tym tak umiejętnie. Bezustannie pojawiają się w jego filmach niezliczone wyrywki z jego ulubionych filmów - ponoć, trzeba dodać, gdyż mało kto widział wszystkie te kong fu spektakle i inne zapomniane trzeciorzędne filmiki, które Quentin odkrył pracując jeszcze w wypożyczalni filmów Video Archives. Czym byłby, pytam, najważniejszy artysta filmowy naszych czasów bez możliwości zastosowania metody pastiszu?


:564: :564: :564:

Ostatnio właśnie przypadkiem oglądałem po raz pierwszy "Kill Bill" i się zarykiwałem, bo człowiek znał skądś każdą scenę :D .
A odnosząc się do ostatniego zdania Twojego postu: to jest bardzo blisko zupełnie fundamentalnych pytań o treść i sens sztuki lub o jej granice.
_________________
Z 24
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-05, 00:16:20   

John Dee napisał/a:
Wtedy to każdy w Hollywood starał się naśladować oryginalny styl Tarantino, co jestem pewien młodemu geniuszowi schlebiało i na pewno nie zaszkodziło, skoro wszystkie te próby i starania były raczej bezowocne. :)

Nie wiem, czy to było naśladownictwo (film nakręcono rok po PF), ale jeśli tak, to bardzo owocne. W każdym razie film jest w podobnym klimacie i naprawdę niezły - "Dym" Paul Auster + Wayne Wang.

Analiza jak zwykle ciekawa. Nidy nie czytałam tej książki (ani nawet o niej wcześniej nie słyszałam :oops: ), muszę się za J+A rozejrzeć.
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-05, 19:45:25   

Berta von S. napisał/a:
Nidy nie czytałam tej książki (ani nawet o niej wcześniej nie słyszałam :oops: ), muszę się za J+A rozejrzeć.


Cieszyłbym się, gdybyś ją przeczytała, być może dostrzegniesz jeszcze czegoś, co uszło mojej uwadze. Tylko proszę nie oczekiwać zbyt dużo, proza autora jest solidna, szlachetna nawet, przyjemnie jednolita, akcja jednak jest mniej więcej taka, jak ją opisałem, dzieciom brakuje trochę anarchistycznej żyłki. Są dobrze wychowane, grzeczne, taktowne, i bardzo “angielskie” - np. przyrządzają w kotle nad ogniem bez przerwy HERBATĘ, od rana do nocy, szczególnie, gdy moją gości! :okulary2:

A propos, oto kolejny szczegół, którego dotychczas nie zauważyłem:

Jak już wspomniałem, Nancy i Peggy przeistoczyły się niejako w Miss Kapitan, dokuczając Kapitanowi Flintowi żaglując swoją “Amazonką” w pobliżu jego łodzi mieszkalnej, wystawiając na próbę cierpliwość pisarza i płatając mu różne figle. Otóż uzmysłowiłem sobie, że “Amazonka” należała wcześniej właśnie do niego, ich wuja i jest jego podarunkiem dla siostrzenic.
PSiW: “Winnetou znalazł chwilę, aby mi szepnąć…: - Trudno jest dogonić „Swallowa”. Winnetou wie o tym bardzo dobrze. „Swallow” to jacht Winnetou.”

A pytanie czy kiler “Jaskółka” może doścignąć “Amazonkę” będącą jachtem mieczowym też intensywnie jest dyskutowane.
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-07-25, 20:10:33   

Niebawem pojawi się w kinach nowa adaptacja filmowa “Jaskółek i Amazonek” (z hydroplanem!). Mam wrażenie, że będzie ok.



https://www.youtube.com/watch?v=ztIQkixuOmc
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-26, 11:51:59   

Dziwna sprawa :D . Parę dni temu usiłowałem napisać coś o Arthurze Ransomie, bo przeczytałem o nim coś ciekawego, ale zapomniałem gdzie i nie mogłem odtworzyć już drogi w sieci... Muszę pocieszyć się tylko Pedo...tego, no, Wikipedią:

./redir/en.wikipedia.org/wiki/Arthur_Ransome

Chodzi mi o to, że gość działał także w wywiadzie i w tajnej dyplomacji w czasie I wojny oraz rewolucji i wojny domowej w Rosji.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2016-07-26, 11:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-07-26, 11:54:46   

John Dee napisał/a:
Niebawem pojawi się w kinach nowa adaptacja filmowa “Jaskółek i Amazonek” (z hydroplanem!). Mam wrażenie, że będzie ok.


Wygląda dostatecznie staroświecko!
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
PawelK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 14 razy
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 6240
Wysłany: 2016-07-26, 12:33:23   

John Dee napisał/a:
Niebawem pojawi się w kinach nowa adaptacja filmowa “Jaskółek i Amazonek”


Dwie rzeczy
1. czytałem ostatnio wszystkie trzy książki i muszę przyznać, że się wynudziłem śmiertelnie, ale film wygląda na taki, który likwiduje tę nudę.
2. wygląda również na to, że w przeciwieństwie do twórców pseudo-klubu włóczykijów, można zrobić film sensownie osadzony w realiach ówczesnego czasu. Tylko to jest wyższa półka, chyba.
_________________


to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
 
 
 
Vasco
Stały bywalec forum


Dołączył: 07 Cze 2010
Posty: 246
Wysłany: 2016-07-26, 16:55:05   

Nie oceniaj po zwiastunie...
 
 
PawelK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 14 razy
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 6240
Wysłany: 2016-07-26, 20:31:55   

Vasco napisał/a:
Nie oceniaj po zwiastunie...


Dlaczego? Już na zwiastunie widać, że nie stawia się na tani, prostacki dowcip i że Jaskółka to Jaskółka a łódź mieszkalna to łódź mieszkalna a nie jakieś dziwadła.
_________________


to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
 
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-07-27, 06:39:11   

Film będzie musiał przede wszystkim wytrzymać porównanie z bardzo udaną adaptacją z roku 1974. Aktor odgrywający rolę Kapitana Flinta wydaje mi się tym razem o wiele lepszym wyborem niż swego czasu Ronald Fraser. Zaś pojawienie się hydroplanu i zastąpienie miejscowych złodziejaszków szajką agentów czy czym oni tam są pokazuje, że producenci postanowili nie trzymać się kurczowo treści książki, co również wydaje mi się właściwą decyzją. Reżyserka też jest bardzo doświadczona, tak że można spokojnie oczekiwać dobrego filmu.

Pierwszą połowę “Jaskółczyna” również uważam za nudną, ale w chwili, gdy zaczyna się wspinaczka na „Kanczendżungę”, gdzie dzieci robią ciekawe odkrycie dotyczące ich rodziców, akcja natychmiast ożywa, a podczas następującej dramatycznej wędrówki do obozu we mgle trzyma już niemal w napięciu. Niemniej, pod wzglądem akcji daleko tym książkom do “Pana Samochodzika”.

Życiorys Ransoma Zecie opiszę w 2 części mojego opracowania o Jaskółkach i Amazonkach, zasługuje na to, bo nosi niesamowite podobieństwa do życiorysu Nienackiego.
 
 
MrCzui 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 1 raz
Wiek: 42
Dołączył: 31 Sie 2015
Posty: 1507
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-27, 07:08:08   

John Dee napisał/a:

Życiorys Ransoma Zecie opiszę w 2 części mojego opracowania o Jaskółkach i Amazonkach, zasługuje na to, bo nosi niesamowite podobieństwa do życiorysu Nienackiego.


ORMO. Jak nic ORMO.
:diabelek:
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 13