PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Czesio1
2012-10-09, 14:45
Tajemnica tajemnic - o co chodzi w zakończeniu?
Autor Wiadomość
JaksaZKopanicy 
Uwielbia Samochodzika
Wychowany na PS



Pomógł: 1 raz
Wiek: 41
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 905
Wysłany: 2010-08-26, 21:14:21   

Sara napisał/a:
Dla mnie jak na razie Kustosz wymiata, w końcu użył w swojej mini-kontynuacji mojego ukochanego Pilipiuka, który nawet czasami przebija Nienackiego, ofc nie w Panu Samochodziku. ;-) Masz u mnie piwo jak skończę 18, albo jak będę wyglądać na tyle i mi sprzedadzą w sklepie. :D Działacie na moje zdrowie lepiej niż polscy lekarze. :p


To jeszcze dorzucę:
(...) Jakub mętnym wzrokiem rozejrzał się po knajpie próbując sobie przypomnieć ile wypił. Potem zaczął się zastanawiać co stół robi na suficie. W nagłym przebłysku olśnienia uświadomił sobie, że stół wciąż przestrzega praw grawitacji a on sam leży pod nim. Próbował się przeczołgać na czworaka ale przestrzeń dziwnie nie chciała stawiać oporu.
- Jakub, co ty wyrabiasz? - usłyszał znajomy głos Semena. Faktycznie, z daleka wyglądało to zabawnie - Jakub leżał na podłodze na plecach i wykonywał dziwne ruchy rękami i nogami. Semenowi przypomniały się młodzieńcze lata jak na polnej drodze wyłapywali żuki i przewracali je na plecy. Identycznie przebierały odnóżami.
- Rozbiłeś kielicha - burknął Semen pomagając Jakubowi powstać
- Za co pijemy? - wybełkotał Wędrowycz podciągając się rękoma o blat. Nagle jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem postaci siedzącej po drugiej stronie stołu. Jakub wystawił wskazujący palec w kierunku biesiadnika.
- Przepił cię! - syknął Semen do ucha egzorcyście - Teraz będziesz musiał się jakoś wywinąć!
- No panie Wędrowycz - zgodnie z umową powinien mi pan teraz wskazać gdzie są ukryte te skarby pozostawione przez hitlerowców w waszej wiosce - usłyszał dudniący w głowie głos. Stanął na chwiejnych nogach i nadal wskazując palcem wybełkotał:
- Do-opssze panie sa-amochodzik. Ty-ylko sobie go-olnę.
I kiwając się na boki poszedł zamówić setkę. (...)
Ostatnio zmieniony przez JaksaZKopanicy 2010-08-26, 21:43, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Stefanmalek 
Fanatyk Samochodzika



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 1781
Wysłany: 2010-08-26, 21:37:49   

Naprawdę robi się coraz ciekawiej. Może zrobimy konkurs na najlepsze zakończenie (lub samochodzikowe opowiadanie)? Jeżeli zgłosi się kilka osób, to możemy zrobić glosowanie, a osoba wybrana w ankiecie otrzyma nagrodę. Co wy na to?
_________________


Medycyna zna różne przypadki...
 
 
wiktor
Słyszał o Samochodziku


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 14
Wysłany: 2010-08-27, 07:09:19   

Świetny pomysł . Jestem za .
 
 
JaksaZKopanicy 
Uwielbia Samochodzika
Wychowany na PS



Pomógł: 1 raz
Wiek: 41
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 905
Wysłany: 2010-09-03, 20:16:41   

A może warto założyć temat pt. "Alternatywne zakończenia?". Z każdego tomu będzie można wybrać niedopowiedziane fragmenty i na ich podstawie podobnie jak wyżej dopisać ciąg dalszy ;)
_________________
Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą...


 
 
Kapitan Mucha 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 1 raz
Wiek: 51
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 1139
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-08-10, 21:37:57   

Mam pewną teoryjkę dotyczącą tego zakończenia. Zwróćcie uwagę, że w Tajemnicy, jako jedynej części (przynajmniej wg. mojej, skromnego rycerza samochodzikingu i niezbyt wysokiego rangą oficera MO, wiedzy), pojawia się "autor". W rozdziale IV (Współczesna Przygoda) : "...Pozwólcie teraz kilka słów od autora." do "Lecz Pan Tomasz jest historykiem sztuki." itd.
Moim zdaniem może być tak, że ta część Pana Samochodzika, w narracji bohatera, kończy się wraz z literą "W" w liście od doktora. Tych kilka zdań poniżej "Protazy leżał na tapczanie..." itd. to już słowa Nienackiego, którego pies też się tak wabił. Nie znam powodów, którymi miałby się kierować pisarz, lecz faktem jest, że od następnego tomu wyraźnie się już bawił konwencją i opowiadał coraz dziwniejsze historie.
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-01-26, 22:07:07   

Zakończenie Tajemnicy Tajemnic jest tajemnicze, bo jak inaczej.
Zapewne jakaś nieopisana przygoda, niestety. Tomasz przeżywał ich pewno z jedną na miesiąc, a widocznie nie wszystkie były godne uwagi. A szkoda.

Pan Konfiturek napisał/a:
We wstępie do "Księgi strachów" czytamy:

cyt. "Historia ta zaczęła się dla mnie pod koniec lipca, gdy z obozu harcerskiego powrócili do miasta moi trzej przyjaciele: Wilhelm Tell, Sokole Oko i Wiewiórka. (...) Ja także miałem im co opowiadać, właśnie wróciłem z Pragi, gdzie wespół z czeskim historykiem sztuki, panem Dohnalem, udało mi się rozwiązać zagadkę, którą ochrzciliśmy kryptonimem "Tajemnica Tajemnic", a o której być może w przyszłości napiszę."

Jak widać, chronologia wydarzeń w kolejnych książkach zupełnie rozmija się z kolejnością ich wydania. Zagwozdka na całego :)


"Ksiega Strachów" pod zbędnym nowym tytułem "Dziwne Szachownice" stała się dalszym ciągiem "Tajemnicy Tajemnic" dopiero w wydaniu "Warmii". Wczesniej "Księga" była między
"Templariuszami" i "Dworem". Pierwotny tekst w 1 rozdziale "Księgi" brzmiał "właśnie powróciłem z Pragi, gdzie wespół z czeskim detektywem amatorem, panem Dohnalem, udało mi się rozwiązać zagadkę, którą ochrzciliśmy kryptonimem 'Golem'." Chodzi o jakąś wcześniejszą (nieznaną nam bliżej) sprawę bo w "Tajemnicy Tajemnic" PS mówi że jest w Pradze już drugi raz a Jarosław Dohnal jest tam jego starym znajomym, z tej poprzedniej sprawy. Opisano to tu ./redir/www.nienacki.art...._tajemnic.html, ./redir/www.nienacki.art.pl/l_ksiega_strachow.html i ./redir/www.nienacki.art...._strachow.html.

Między Niewidzialnymi i UFO brak większej sprzczności.
Zakończenie "Niewidzialnych"
"Praca muzealnego detektywa wymagała ode mnie całkowitego oddania, w moim życiu nie było miejsca na sentymenty. Dyrektor Marczak wprawdzie uważał, że powinienem się ożenić i założyć rodzinę, ale w praktyce zupełnie mi to uniemożliwiał. Zaledwie powróciłem z biwaku w Siemianach i zameldowałem o wykonaniu zadania, już otrzymałem polecenie przygotowania się do dalekiej podróży. W stolicy Kolumbii, w odległej Bogocie miał się odbyć pod patronatem UNESCO wielki kongres poświęcony walce ze złodziejami dzieł sztuki. Ostatnio bowiem łupem złodziei padło kilka ogromnych i bezcennych rzeźb sztuki prekolumbijskiej. Na kongresie mieliśmy podzielić się swymi dotychczasowymi doświadczeniami w dziedzinie ochrony zabytków, oraz opracować międzynarodowy system wymiany informacji na temat skradzionych dzieł sztuki i sprawców kradzieży. Po owym kongresie zostałem w Kolumbii jeszcze na miesiąc i pomogłem tamtejszym muzealnikom w zdemaskowaniu niezwykle niebezpiecznej międzynarodowej szajki handlarzy zabytkami, przeżyłem fascynujące przygody, o których, być może - kiedyś wam opowiem. (...) Monika wyszła za mąż za Kędziorka i ma już dwoje uroczych dzieci. Tak jest zajęta ich wychowywaniem, że rozstała się z posadą. O ile wiem, dyrektor Marczak nosi się ciągle z zamiarem przyjęcia nowego pracownika na jej miejsce, ale jakoś nie może znaleźć odpowiedniego kandydata lub kandydatki.
Ale właśnie dziś wniesiono drugie biurko do mego pokoju...
"

PS ma się przygotować do wyjazdu do Bogoty już w 1974. Kiedy nastąpił wyjazd? Wygląda, że Zbigniew Nienacki miał jakiś mglisty pomysł, który rozwinął później.

początek UFO "Zdarzyło się to miesiąc przed moim służbowym wyjazdem do stolicy Kolumbii, Bogoty. Pracowałem wtedy bardzo intensywnie, przygotowując materiały do referatu, jaki w Bogocie na międzynarodowym kongresie, poświęconym sprawie ochrony muzeów przed coraz liczniejszymi włamaniami, miał wygłosić mój bezpośredni zwierzchnik, Marczak, dyrektor Centralnego Zarządu Muzeów w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Tezy naszego referatu były następujące: na całym świecie mnożą się kradzieże dzieł sztuki i w związku z tym muzea bogatych krajów coraz bardziej udoskonalają systemy zabezpieczające zbiory przed złodziejami. (...) Pewnego dnia, gdy mozoliłem się nad doborem najwłaściwszych słów dla zobrazowania tych zagadnień, do mojego pokoju w Ministerstwie wniesiono nagle drugie biurko. W ślad za nim zjawiła się dziwna osoba. (...)
- Jestem Florentyna, pańska sekretarka.
Przerażenie odebrało mi głos. Przypomniałem sobie kłopoty, jakie przeżyłem z poprzednią sekretarką, panną Moniką. Wówczas to Marczak zgodził się, żebym sam sobie wynalazł odpowiedniego współpracownika, niekoniecznie zresztą kobietę. A oto teraz przysłano bez mojej wiedzy jakąś pannę Florentynę (...) Marczak unikał mego spojrzenia. Coś tam chrząkał, pomrukiwał, przesuwał papiery na biurku, a potem zerknąwszy w okno oświadczył urzędowym tonem:
- Dwa lata w pańskim dziale był blokowany wolny etat. Od dwóch lat obiecywał pan, że wynajdzie sobie sekretarkę i nic z tego nie wyszło.
" Dalej kilkakrotnie jest mowa że od Niewidzialnych minęły 2 lata. A w tak zwanym międzyczasie była "Złota Rękawiica". Szczegółowo opisano to tutaj ./redir/www.nienacki.art....ji_ksiazek.html

wiktor napisał/a:
"Po chwili w mym mieszkaniu zjawił się bardzo dziwny jegomość , który opowiedział mi bardzo dziwną historię" .
Wszystko wskazuje na to że tym "bardzo dziwnym jegomościem" był dyrektor Marczak . Nie wiem czego "jeśli to ma być Marczak" Nienacki nazwał go "jegomościem" a na dodatek "dziwnym" . Przypuszczam że to Dyrektor Marczak , ponieważ w PS i Winnetou jest napisane pierwszej stronie
...W tej sytuacji dyrektor Marczak , któremu podlegały nie tylko muzea lecz i sprawa ochrony zabytków , polecił mi abym jadąc na wypoczynek , niejako po drodze zbadał sprawę na miejscu .... itd.
A ... po tajemnicy tajemnic jest książka Winnetou . "Polecił" A więc ..... Kto się ze mną zgadza w tejże to sprawie ?
Trudno żeby PS przeżywał jedną przygodę na rok, choć opisywał jedną góra dwie w ciągu roku. A Winnetou dzieje się w rok później.

JaksaZKopanicy. Pomysł z Kononowiczem bardzo mnie ubawił, przydało by się jeszcze wpleść jego gadki "proszę kandydować na mnie" i "spodziewam się 300 % poparcia".

Kustosz też doskonale to ujął, choć na pytanie o broń PS powinien oświadczyć "posiadam służbowy pistolet P-64, kaliber 9 milimetrów, numer broni HK07267, ale noszę go tylko w bardzo rzadkich wypadkach. Obecnie leży on w kasie pancernej w Centralnym Zarządzie Muzeów i Ochrony Zabytków." ("Złota Rękawica")

Grethew. Splątanie wątków z tylu tomów wygląda inspirująco. "przystojniak z brodka, harcerze ktorzy byli z nim zwracali sie do niego per Matura." to ten osobnik rządzi harcerzami ? dobre. Szachownica z Dworu była wykonana przez rzemieslników z Kolbuszowej... a właściwie dlaczego iluzjonista ją przyniósł? To był pretekst by ostrzec Tomasza, czy tak?

Pod wpływem tych zakończeń naszła mnie myśl aby też coś dorzucić.

Dziwny jegomość ubrany był w biały prochowiec narzucony na marynarkę. Poły kołnierza zakrywały mu dolną, a kapelusz z szerokim rondem górną połowę twarzy. Do tego miał czarne okulary i sztuczną brodę z wąsami. Od razu poznałem że jest sztuczna, bo jak pamiętacie i ja nosiłem podobną brodę i miałem podobne okulary, kiedy w Pradze wraz Ludmiłą śledziliśmy Zdenka Blachę.
Tajemniczy osobnik jął rozglądać trochę podejrzliwie. Oglądał się za siebie, jakby z obawy, że ktoś go śledzi. Uspokojony widocznie, zamknął za sobą drzwi. Gość zachowywał się jak u siebie co wydało mi się dziwne i równocześnie jakby obcesowe. Lecz było w nim coś, co nakazało mi zachować milczenie. Protazy zachowywał się tak jakby go znał i przyjaźnie machał ogonem. To było dziwne.
Kim on może być ? Myśli jedna za drugą galopowały po głowie. „Zdenek Blacha został Pradze i pewnie już siedzi za wymuszanie na naiwnych obcokrajowcach czechosłowackiej waluty, mam nadzieję. Pan Skwarek, o ile tę osobę w ogóle można nazwać panem, oczekuje na ekstradycję. Waldemar Batura? Czyżby był na zwolnieniu warunkowym za dobre sprawowanie? Nie, to chyba niemożliwe. Może Fantomas lub Agent 007? Oni raczej nie przebierali by się w sposób przyciągający uwagę. Choć z drugiej strony, kto ich tam wie?” rozmyślałem.
Przez sekundę w milczeniu spoglądaliśmy obaj mierząc się wzrokiem nawzajem.
- Tomaszu, słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać - wyszeptał naraz. Głos wydał mi się znajomy.
- Czy my się znamy? - zapytałem, rozbrojony tym bezpośrednim tonem.
- Tomaszu, nie poznajesz samego siebie? - mówił nadal zniżając głos do szeptu.
Tak, teraz zrozumiałem, skąd wydał mi się znajomy. To byłem ja.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytałem.
- Przybywam z przyszłości - wyjaśnił takim tonem, jakby mówił o rzeczy najoczywistszej w świecie.
- A co tu robisz? - zastanawiałem się na głos, w końcu było to zaskakujące.
- To długa historia, którą poznasz w swoim czasie.
- A po co to przebranie?
- Przybysze z przyszłości muszą unikać kontaktów, mogących zaburzyć continuum czasoprzestrzenne. Ktoś mógł wziąć mnie za ciebie. Taki kontakt może dla ludzi z przyszłości stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo. Ba, nie tylko dla tych ludzi, ale dla całej przyszłości.
- Chyba nie za bardzo rozumiem...
- Zrozumiesz i to wkrótce. Teraz wybacz, bo czas ucieka, a przyszłość oczekuje od ciebie pomocy.
- Ale jak mogę pomóc?
- Potrzebuję pilnie twojego Robina.
- Jakiego Robina? - zdziwiłem się. Jedyny Robin którego znałem to szlachetny zbójca, który łupił biednych i rozdawał bogatym, a może na odwrót, już nie pamiętam. To już tak dawno było. W każdym razie jego bezinteresowność zawsze wydawała mi się podejrzana. Uważam, iż dżentelmen nie kradnie, bez wyraźnego powodu.
- O niego przecież chodzi - wskazał na Protazego, który zaszczekał zadowolony.
- On? Przecież wabi się Protazy.
- Nawet nie wiedziałeś, że jest Robinem? No, tak. A skąd miałbyś to wiedzieć. Jesteś typem OOX.
- Że kim niby?
- Masz wyzerowaną pamięć absolutną dotyczącą przyszłości, no wiesz.
- Czekaj, o czym ty mówisz? I jaki Robin?
- Chcesz żebym to teraz wyjaśniał? I tak nie zrozumiesz. Dziesiątki uczonych poświęciło wiele lat pracy, aby pojąć istotę Robina, ale nikomu się to, tak naprawdę, nie udało - odrzekł zniecierpliwiony.
- Ale ja zupełnie nic z tego…
- Dobra, i tak już powiedziałem za dużo. Gdzie ma kaganiec i smycz ? A, tu. No, to do kiedyś tam - wyszedł z merdającym radośnie Protazym i tyle ich widziałem.
Zostałem sam. Może trochę ciasno nam było z Protazym w mojej małej kawalerce na Starym Mieście, ale trzeba wam wiedzieć, że zaczynałem się już do niego przywiązywać.
Byłem w rozterce. To wszystko stało się tak nagle. Jak zwykle w podobnych wypadkach zaparzyłem kawę. Zapaliwszy fajkę, powolutku zbierałem myśli.
Jaki Robin? Dlaczego Doktor W. mnie nie uprzedził? Może nie wiedział, bo przecież zaznaczał, że sam nie wie o wszystkich jego umiejętnościach. No, tak to wiele by tłumaczyło. Ale o co chodzi z tą pamięcią? Absolutną? Tak to chyba brzmiało.

To wyjaśniało by będący dotąd zagadką brak psa w Winnetou, Niewidzialnych i Rękawicy. Dopiero w UFO PS go odzyskał. Co prawda, pies nie był już dogiem błękitnym lecz arlekinem, ale skąd wiedzieć co zwierz przeżył przez te podróże w czasie.
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-01-26, 22:38:13   wyjaśnienie

Ponieważ zdanie "Uważam, iż dżentelmen nie kradnie, bez wyraźnego powodu." jest dwuznaczne, skoro fraza po drugim przecinku odnosić się może zarówno do czasownika "uważać" jak i do "kraść" zaznaczam, że w trakcie pisania tak jakoś samo to wyszło i już zostało, żeby było śmieszniej. Choć intencją mówiącego było raczej : bez wyraźnego powodu uważam, iż dżentelmen nie kradnie.
 
 
Simon Templer
Sympatyk Samochodzika
SimonTempler


Pomógł: 1 raz
Wiek: 53
Dołączył: 15 Lis 2012
Posty: 130
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-01-07, 01:32:17   

Podsumowując tą dyskusje o zakończeniu -możemy żałować że 20 kilka lat temu nie było internetu a tym samym nie było naszego forum. Gdyby takie forum wtedy istniało przypatalibysmy samego Nienackiego o co chodzi w tym zakończeniu i nie byłoby problemu. A tak już nigdy nie dowiemy sie kim był dziwny jegomośc i jaką historie opowiedział.
 
 
Pan_AnatoL 
Czytał Samochodzika
Pan_AnatoL



Wiek: 39
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 70
Skąd: Gorlice
Wysłany: 2014-01-10, 23:10:58   

Po chwili w mym mieszkaniu zjawił się bardzo dziwny jegomość, który opowiedział mi bardzo dziwną historię:

Ów jegomość już w progu prezentował się bardzo dziwnie a wrażenie to pogłębiło się, kiedy wszedł do środka. I nie mówię tutaj o śmiesznej na pierwszy rzut oka szpiczastej czapce, głęboko osadzonej na siwej głowie, spod której płynęły niczym liany pasma długich siwych włosów. Nie zadziwiła mnie również aż tak bardzo i jego długa, lekko zmierzwiona i pozostająca chyba od dawna w wielkim nieładzie broda. Tak samo jak reszta odzienia, w szarym kolorze, które stanowił długi płaszcz z wielkimi połami. To co najbardziej mnie w nim zaskoczyło to jego nienaturalnych rozmiarów postura...wydawał się jakoś dziwnie większy ode mnie - można było odnieść wrażenie, iż wszedł właśnie nie do mojego mieszkania, ale do jakiejś ciasnej nory...
Nieznajomy bezceremonialnie wkroczył do jedynego - dysponowałem bowiem ciasną kawalerką - pokoju i popychając w kąt laskę, która pomagała mu przy chodzeniu, rozwalił się na kanapie. Jako, że był słusznych rozmiarów, wersalka moja odczuła ten manewr nader boleśnie.
Nie zważając na czynione szkody, wielkolud wyciągnął przed siebie długaśne nogi i ziewnął przeciągle. Ale co to było za ziewnięcie! Zbudził chyba wszystkich sąsiadów a i dało się słyszeć zza uchylonego okna wycie psów, które co noc buszowały po śmietnikach.
Co gorsza zaś, prostując swe racice, nieznajomy kopnął boleśnie porzuconą w kącie laskę! Ta zerwała się na równe nogi i wykorzystując moje chwilowe ogłupienie całą sytuacją, popchnęła mnie na ścianę, szarpnęła energicznie za klamkę wyjściowych drzwi i tupiąc głośno na klatce zbiegła na dół!
Stałem jak skamieniała żona Lota nie wiedząc co czynić, gdy tymczasem usłyszałem ochrypły głos z kanapy:
- Spoko, nie przejmuj się nią, takich lasek mam na pęczki... Jutro będę miał już nową.
- Że co proszę? - zgłupiałem do reszty.
- No nie wiem jak to wytłumaczyć, najwyraźniej mam coś w sobie co tak ciągnie do mnie kobiety. I to
nie byle jakie, tylko normalnie mówię Ci, same laski! Takie jak ta co uciekła, hehe. To tak jak wtedy,
kiedy razem z Saru...
- Ale kim pan jest do cholery?! - przerwałem mu krzykiem. - I co pan robi w moim mieszkaniu?!
- Jak to, nie poznajesz mnie? - zapytał zdziwiony.
- Ano wyobraź sobie pan, że jakoś nie - odparłem zaczepnie.
- To zapewne przez kolor mego stroju - machnął ręką niedbale, równocześnie zrzucając z głowy szpiczastą czapkę. - Jeszcze do niedawna moja szata była nieskazitelnie biała, ale w drodze do Ciebie zmuszony byłem kroczyć głównym traktem i nocleg wypadł mi w jakiejś wyjątkowo zadymionej i oparami zaciągniętej krainie, Śląskiem chyba zwanej. Kiedy obudziłem się rano, już tak wyglądałem. To chyba ten smok.
- Chyba raczej smog... - wtrąciłem.
- Że co? - odparł zdziwiony.
- Smog. To taki... - urwałem nagle, słysząc dzwonek do drzwi.
Poszedłem więc otworzyć, ponieważ myślałem, że laska wróciła. Ale to nie byłą ona.
- Dwalin! - powitał mnie gromkim głosem jakiś cudak i wepchał się do środka, zajmując miejsce obok
poprzednika na kanapie.
Aż mnie zatkało! Nie zdążyłem jednak zaprotestować, bowiem kolejny raz dzwonek dał o sobie znać. Wściekły na całą sytuację popełniłem błąd i otworzyłem z rozpędu drzwi.
- Balin! - wrzasnął kolejny przebieraniec i znowu wlazł bez pozwolenia do pokoju! Nie zdążyłem nawet zaprotestować bowiem na klatce usłyszałem głośne szuranie wielu nóg i do mojej ciasnej kawalerki zaczęło
się wlewać około tuzina, podobnych do poprzedników cudaków! Mijając mnie, ściskali mi dłoń i przedstawiali
się kolejno:
- Kili i Fili!
- Dori, Nori, Ori!
- Oin i Gloin!
- Bifur, Bofur i Bombur!
Jakby tego było mało, Ci ostatni targali ze sobą tarczę... chyba dębową...
A ja poszedłem zrezygnowany do mojej mikroskopijnej kuchenki i z mojej mikroskopijnej lodówki wyciągnąłem również Dębowe... Akurat miałem to długo ważone. I MOCNE!

Cholera musze konczyć bo syn mi się budzi i musze isc
_________________


Quidquid agis, prudenter agas, et respice finem
 
 
Pan_AnatoL 
Czytał Samochodzika
Pan_AnatoL



Wiek: 39
Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 70
Skąd: Gorlice
Wysłany: 2014-01-10, 23:19:16   

no cóż, tak to bywa z 4 miesięcznymi "mośkami" ;-)
nie dokończę chyba jednak, bom wątek przez młodego zgubił i natchnienie gdzieś uleciało... :(
dobranoc więc wszystkim nocnym markom i pozytywnie walniętym :564:
:zzz:
_________________


Quidquid agis, prudenter agas, et respice finem
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2014-01-10, 23:21:35   

Pan_AnatoL napisał/a:
no cóż, tak to bywa z 4 miesięcznymi "mośkami"

Dasz radę. Ja to mam już za sobą. ;-)
_________________
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-10, 23:46:40   

Właśnie mi wpadło do głowy, że jak już skończymy wierszokonkurs możemy sobie urządzić (już na spokojnie, bez takiego pędu ;-) ) konkurs na rozwinięcie tego wątku. Czyli bierzemy za punkt wyjścia zdanie: Po chwili w mym mieszkaniu zjawił się bardzo dziwny jegomość, który opowiedział mi bardzo dziwną historię... i lecimy dalej, każdy ze swoją wersją dziwnego jegomościa i dziwnej historii. A potem oczywiście anonimowa sonda...
Mogłaby być fajna zabawa nie tylko dla tych, którzy lubią rymować. :)
_________________
Drużyna 5

 
 
Mysikrólik 
Maniak Samochodzika



Pomógł: 6 razy
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 5230
Skąd: Opalenica
Wysłany: 2014-01-11, 00:15:07   

Można tez zrobić akcję. Każdy kto się zgłosi, na zmianę dodaje kolejne 3 zdania, wg własnego uznania.
_________________
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2014-01-11, 13:29:09   

Cytat:
Można tez zrobić akcję. Każdy kto się zgłosi, na zmianę dodaje kolejne 3 zdania, wg własnego uznania.


Jak znam naszą wyobraźnię, to po 10 wpisach już nikt nie łapałby wątku! :D
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

  
 
 
Iwmali2 
Maniak Samochodzika
Były administrator



Pomogła: 3 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 14 Lip 2013
Posty: 7447
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2014-01-11, 21:27:00   

Szara Sowa napisał/a:
Jak znam naszą wyobraźnię, to po 10 wpisach już nikt nie łapałby wątku! :D

Hehehehehe też tak myślę, kiedyś się bawiliśmy na Shoutboxie, za chwilę nie wiadomo było o co chodzi. :D
_________________
  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-11, 23:30:56   

Iwmali2 napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Jak znam naszą wyobraźnię, to po 10 wpisach już nikt nie łapałby wątku! :D

Hehehehehe też tak myślę, kiedyś się bawiliśmy na Shoutboxie, za chwilę nie wiadomo było o co chodzi. :D

Damy radę! Myślę, że można zrealizować obydwie wersje - anonimowy konkurs na dokończenie wątku + wspólne dzieło dadaistyczno-purnonsensowe. :D
_________________
Drużyna 5

 
 
Aldona 
Maniak Samochodzika
Aldona



Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 11 Sty 2014
Posty: 5208
Skąd: Skąd?
Wysłany: 2014-01-17, 10:23:16   

Berta von S. napisał/a:
+ wspólne dzieło dadaistyczno-purnonsensowe


A jakbys mogła tak prościej napisac? :D Bo sie...eee tego...no ...zgubiłam ....
_________________
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-17, 12:25:30   

Aldona napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
+ wspólne dzieło dadaistyczno-purnonsensowe


A jakbys mogła tak prościej napisac? :D Bo sie...eee tego...no ...zgubiłam ....

I o to chodzi! (żeby się zgubić). :D
_________________
Drużyna 5

 
 
JaksaZKopanicy 
Uwielbia Samochodzika
Wychowany na PS



Pomógł: 1 raz
Wiek: 41
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 905
Wysłany: 2014-02-01, 18:56:33   

Mam nową teorię :D

Po chwili w mym mieszkaniu zjawił się bardzo dziwny jegomość, który opowiedział mi bardzo dziwną historię:
- Panie, z nieba mi pan spadasz! - krzyknął pakując się do mieszkania. Nawet nie zdążyłem zaoponować.
- Ale o co chodzi... - bąknąłem.
- Nie mam gdzie zostawić psa a słyszałem, że pan się zna na nich. Przechowaj mi pan piesa! - sapnął
Prot w tym czasie z ciekawością zaczął obwąchiwać jegomościa, który skądinąd wydał mi się znajomy...
- Szanowny panie, to nie jest hotel dla zwierząt... - zacząłem tak kulturalnie jak tylko mogłem myśląc intensywnie skąd się znamy.
- Zaraz zmieni pan zdanie! - niemalże krzyknął wyjmując zza pazuchy najdłuzsze stworzenie jakie widziałem. Następnie chwycił palcami za to co u ludzi byłoby końcem warg i podniósł je do góry. Stwór wyglądał teraz jakby się uśmiechał.
- I co? Jak można jej nie pokochać? - krzyknął tryumfalnie. A ja sobie przypomniałem. Ten sam jegomość onegdaj stwierdził, że mój wehikuł nie jest samochodem.
- Nie prosze pana. Nie przechowam tego...czegoś - pokręciłem głową.
- To jest jamnik. Pies - dodał z dumą. A ja już wiedziałem jak się odpłacić...
- Nie proszę pana, to nie jest pies. Nawet na pewno nie jest to pies - mruknąłem nabijając fajkę. Spojrzałem na Prota obwąchującego z każdej strony długie stworzenie wskazałem końcówką fajki na niego:
- To jest proszę pana pies.
Jegomość oniemiał a następnie poczerwieniał.
- A jednak to jest pies proszę pana - wycedził przez zęby. Ja spokojnie zaciągałem się fajką; w tym czasie Prot szczeknął merdając ogonem. Przegubowiec odpowiedział mu tak samo.
- Pana stwór może co najwyżej startować w konkursie dziwolągów. I to we śnie. A raczej nie byłby to sen przyjemny...
Jegomość popatrzył na jamnika, na mnie i znów na jamnika. I chyba zrozumiał.
- Chodź Olciu, ten pan nie zna się na psach - po czym wziął stwora pod pachę i wyszedł trzaskając drzwiami. Westchnąłem.
- Tak panie Procie, kolejny wariat... - Prot pokiwał mi głową ze zrozumieniem.
_________________
Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą...


Ostatnio zmieniony przez JaksaZKopanicy 2014-02-01, 18:58, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
The Saint 
Fanatyk Samochodzika



Wiek: 41
Dołączył: 31 Sty 2013
Posty: 2798
Skąd: Katowice
Wysłany: 2014-02-01, 18:59:35   

Stąpasz po kruchym lodzie.
_________________


"Uważajcie na ludzi, którzy się nie śmieją – są niebezpieczni"
Świat samochodów!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 11