Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-08, 16:22:46
Dzięki Berto i M_ajku . Tę książeczkę p. Kamińskiej, która to pozycja jest wymieniona w ulotce, czytałem swego czasu w BUWie. Bardzo specjalistyczna praca, niełatwa w czytaniu. Wynika z niej, że okolice tamte są zaludnione od ... albo i jeszcze dawniej Aha, w tekście jest literówka Powinno być Poraitów (nie Paraitów), czyli nosicieli herbu Poraj. Nb piękny ten herb widziałem na takich kutych drzwiach w kościele we Wągłczewie - dwadzieścia parę kilometrów od Burzenina z grubsza na północny zachód. O ruinach dworu w Burzeninie można też przeczytać w czasopiśmie "Mówią Wieki" nr 1/1984.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-08, 18:47:40
Dla mnie kluczowa jest informacja, że profesor Konrad Jażdżewski faktycznie był w 1946 (czyli w roku poprzedzającym wydanie ZSP) w Witowie, co nie jest oczywiście dowodem, ale (w połączeniu z podobieństwem nazwisk) bardzo silną przesłanką, że spotkał młodego ZN i zaraził go pasją do archeologii.
Trochę jeszcze w międzyczasie grzebałam w necie i znalazłam dużo wypowiedzi, które mocno uprawdopodobniają wersję, że profesor Jażdżewski mógł nie tylko rozmawiać o archeologii z przypadkowo spotkanym chłopcem (czyli Nienackim), ale też - jak w powieści - zaprosić go do domu i się z nim zaprzyjaźnić.
Z tekstów wynika, że Jażdżewski był bardzo otwartym człowiekiem i gawędziarzem, który chętnie rozmawiał o swoich pasjach, również z dziećmi. A jego dom w Łodzi był zawsze otwarty dla gości. Kilka cytatów:
Był też niestrudzonym propagatorem archeologii, a jako wspaniały gawędziarz zdobywał dla niej słuchaczy i miłośników na każdym miejscu i w każdym rejonie badań.
źródło: Folia Archaeologica 19 1995 7-43.pdf - Biblioteka Nauki
Wielu mieszkańców Brześcia do dziś pamięta profesora. Wspominają go nie tylko jako naukowca, ale jako serdecznego, prawego człowieka. Podkreślają też, iż był wielkim przyjacielem dzieci, którym z powagą pokazywał kolejne znaleziska i dla których zawsze nosił w swoich kieszeniach cukierki.
Źródło: opis filmu „Moja archeologia” ./redir/www.sfp.org.pl/fi...rcheologia.html
Jest 1933 rok, Brześć Kujawski. Konrad Jażdżewski z Muzeum Archeologicznego w Warszawie prowadzi wykopaliska. Robotnicy odkopują groby ze szkieletami. Schodzą się ludzie. Furmanką nadjeżdża młody chłopak, który obok pasie konie. Zaczyna wypytywać. Konie uciekają mu do sąsiedniej wioski, ale chłopak tego nie widzi, kładzie się na brzuchu i wpatruje się w szkielety.
Nazywa się Stanisław Madajski. Nie ukończył podstawówki. Ale jest bystry i inteligentny. Zostanie asystentem i przyjacielem Jażdżewskiego.
źródło: ./redir/wyborcza.pl/duzyformat/1,141518,16953173,Nasi_faraonowie_tu_leza.html
Zresztą wielu ludzi mówiło o nim „Tatko” lub „Ojczulek”, nie tylko rodzina. A on do przyjaciół swoich dzieci i studentów mówił „synkowie”.
Dom miał drzwi zawsze otwarte dla przyjaciół i gości. W kuchni każdy mógł się wypłakać na ramieniu pani domu. W gabinecie, gdzie ściany pokrywały półki z książkami, wisiały portrety kaszubskich antenatów z Kościerzyny, a na biurku siedział futrzany pudel w okularach (symbolizujący „Pudelka”, czyli Kingę). Przy stole, na którym stawiano dla licznie zgromadzonych poczęstunek, czasem „cudownie rozmnożony” (na przykład przez dolanie wody do zupy), opowiadano żarty i śpiewano piosenki.
źródło: Archeologia dobrego człowieka uml.lodz.pl/get.php?id=122
Dom ten, (…), stał się też, jak to ładnie ostatnio określił ich syn – Krzysztof, czwartą instytucją archeologiczną w Łodzi. Praktycznie drzwi do niego w ciągu dnia nigdy nie zamykały się, tyle przychodziło tu osób.
źródło: cybra.p.lodz.pl/Content/8316/LST_1995_21do34.pd
A teraz cytat z ZPS - rozmowa Jędrka (swoją drogą tak miał przecież na imię młodszy brat ZN) ze spotkanym koło kapliczki profesorem Jeżewskim:
Od słowa do słowa, Jędrek dowiedział się, że nowy jego znajomy jest profesorem archeologii, to znaczy zajmuje się wydobywaniem z ziemi śladów dawnej kultury ludzkiej.
— Ho, ho, w ziemi są wielkie skarby, tylko trzeba umieć je wydobywać
i zachować — mówił chłopcu.
Wtenczas Jędrek opowiedział mu wszystko o sobie, o ich „Związku poszukiwaczy skarbów”, nawet o kocie „Skarbku”. Później żałował tego, bo myślał, że profesor wyśmieje go, ale stało się wprost przeciwnie. Profesor spojrzał chłopcu prosto w oczy, poklepał po plecach i zaprosił go do swojego domu.
— Przyjdź do mnie, kiedy tylko będziesz miał chwilę wolnego czasu, pokażę ci wszystkie swoje zbiory — mówił dając mu swój adres — widzę, że cię takie rzeczy interesują, może kiedyś zostaniesz także profesorem, tak jak ja.
(…) Od tego zaczęła się wielka przyjaźń profesora Henryka Jeżewskiego z szóstoklasistą Jędrkiem Kolebą.
Dowodu oczywiście nie ma, ale czytając relacje o profesorze miałam wrażenie, że ta historia mogła się zdarzyć naprawdę, bo świetnie pasuje do obrazu profesora Jażdżewskiego. Może warto by było zajrzeć do jego pamiętnika lub nawiązać kontakt z synem, który jest hydrobiologiem i pracuje na UŁ?
Trzeba przyznać, że z tych cytatów (a podobnych komentarzy było o wiele więcej!) wyłania się bardzo pozytywny obraz Konrada Jażdżewskiego jako prawdziwego pasjonata i wyjątkowo sympatycznej osoby.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-08, 22:56:02
Naprawdę mnie postać profesora Jażdżewskiego zainteresowała. Wszystko, co czytam potwierdza, że był prawdziwym motorem polskiej archeologii. I w ogóle ciekawą osobą. Jak wrócę ze zlotu, to jeszcze o nim poczytam.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-15, 17:43:10
Berta von S. napisał/a:
Naprawdę mnie postać profesora Jażdżewskiego zainteresowała. Wszystko, co czytam potwierdza, że był prawdziwym motorem polskiej archeologii. I w ogóle ciekawą osobą. Jak wrócę ze zlotu, to jeszcze o nim poczytam.
Jest on jednym z bohaterów "Słowiańskiego rodowodu" Pawła Jasienicy .
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-15, 20:21:40
Z24 napisał/a:
Jest on jednym z bohaterów "Słowiańskiego rodowodu" Pawła Jasienicy .
A co tam o nim piszą?
W materiałach o profesorze Jażdżewskim znalazłam informacje, że wraz z młodymi pracownikami i studentami odbywał starym samochodem z demobilu nazywanym przez nich „Mamutem” tzw. „samochodowe wycieczki badawcze”, których celem było poszukiwanie nowych archeologicznych miejsc (ta nazwa pada w różnych źródłach, więc najwyraźniej tak je nieoficjalnie nazywano).
Np. tutaj:
Sytuacja (…) zmuszała do maksymalnego wykorzystania szczupłych zasobów personalnych przez łączenie zadań konserwatorskich z zajęciami dydaktycznymi i pracami muzealnymi. Jednym z ważniejszych zadań w owym czasie było archeologiczne rozpoznanie terenu, w którym przyszło działać nowo powstałym placówkom. W tym celu organizował prof. К. Jażdżewski tzw. samochodowe wycieczki badawcze
źródło:Folia Archaeologica 19 1995 58-70.pdf - Repozytorium UŁ
Andrzej Nadolski (czyli, prawdopodobnie Nemsta) napisał ponoć nawet o tych wyprawach artykuł:
Studenci ci założyli Kolo Miłośników Prehistorii Studentów Uniwersytetu Łódzkiego i przez „Bratniaka" uzyskali od UNRRA terenowy samochód z demobilu, który tworzącemu się łódzkiemu środowisku archeologicznemu zapewnił znaczną ruchliwość. Samochód ten, zwany „Mamutem", dał Andrzejowi Nadolskiemu impuls do napisania w 1947 r. pierwszego artykułu O organizacji samochodowych wycieczek badawczych.
źródło: ./redir/www.rcin.org.pl
Zastanawiam się, czy historia tych „samochodowych wycieczek badawczych” w aucie z demobilu nie mogła być źródłem pomysłu na poszukiwacza przemierzającego kraj w dziwnym samochodzie na tropie historycznych zagadek?
P.S. Podobno była to półciężarówka Fordson, nie wiem, jak toto wygląda.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-06-16, 00:47, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-05, 11:20:14
Dalej tropem inspiracji dla początków twórczości ZN...
W "Związku Poszukiwaczy Skarbów" kluczową postacią jest Rudy Michał mieszkający nieopodal kurhanu, który pilnuje miejsca przed obcymi:
…ten Rudy Michał to jest podobno trochę zwariowany, on nie lubi, jak się na to „uroczysko” chodzi. Na wsi boją się go, jak ognia, uważają go za jakiegoś czarownika co trzyma z nieczystymi siłami.
RM — Kiedy, jeszcze przed wojną, jeden profesor z Warszawy jak tu był we dworze, kazał mi tego pilnować. Mówił, ze tu są cenne skarby i on przyjedzie tu i odkopie je. Zapłacił mi nawet za pilnowanie, ale później była wojna i do tego czasu jeszcze go nie było…
Idąc śladami profesora Jażdżewskiego trafić można na podobną postać.
We wsi mówią o nim "strażnik piramid"
źródło: http://wyborcza.pl/duzyfo...ie_tu_leza.html
Jest 1995 rok, wieś Śmieły, obok Wietrzychowic. Filmowcy kręcą wspomnienie o prof. Jażdżewskim. Paliwoda najął się u niego jako robotnik i odkopywał grobowce. Potem postanowił ich pilnować. Czasem skosi na nich trawę i powyrywa chaszcze. Jażdżewski załatwił mu legitymację społecznego opiekuna zabytków.
Paliwoda z okien gospodarstwa widzi, kto przyjeżdża do grobowców. W kredensie ma księgę w grubej oprawie. Tych, którzy budzą jego zaufanie, prosi, by się wpisali. Nieproszonych gości przegania.
Paliwoda nie może być pierwowzorem Rudego Michała, bo kurhanów pilnował od lat 60. Ale może profesor Jażdżewski częściej „zlecał” pilnowanie co cenniejszych obiektów osobom mieszkającym w pobliżu stanowisk archeologicznych?
Wydaje się to prawdopodobne, bo jeszcze przed wojną KJ alarmował, że zabytki prehistoryczne są niszczone i opracował program wspierania P. M. Archeologicznego w zakresie ich ochrony. Proponował prowadzenie szkoleń archeologicznych dla młodzieżowych kół krajoznawczych. Wspominał że pilnowaniem tego typu zabytków mogliby się zajmować lokalni krajoznawcy.
Skoro kwestia ochrony stanowisk wyraźnie Jażdżewskiego niepokoiła + widział możliwość wykorzystania jako „ochroniarzy” lokalnych mieszkańców, wydaje mi się całkiem prawdopodobne, że podobnej osoby szukał też w Witowie. A w każdym razie, że opowiadał młodemu Nienackiemu o koncepcji takich „społecznych strażników”, co stało się inspiracją stworzenia postaci Rudego Michała.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-05, 21:26:55
Berta von S. napisał/a:
Skoro kwestia ochrony stanowisk wyraźnie Jażdżewskiego niepokoiła + widział możliwość wykorzystania jako „ochroniarzy” lokalnych mieszkańców, wydaje mi się całkiem prawdopodobne, że podobnej osoby szukał też w Witowie. A w każdym razie, że opowiadał młodemu Nienackiemu o koncepcji takich „społecznych strażników”, co stało się inspiracją stworzenia postaci Rudego Michała.
Świetny pomysł! Te kurhany, czy - szerzej - kopce w ziemi sieradzkiej były przedmiotem zainteresowania archeologów już w latach 30-tych (mam gdzieś pokserowane odpowiednie artykuły; postaram się odkopać). Na pewno już wtedy zwracano uwagę na konieczność ich ochrony, bo tam każdy kawałek ziemi się liczył. Jest to kraj zagospodarowany i zasiedlony od niepamiętanych czasów, więc nie było tam specjalnie terenów nadających się do, że tak powiem, ekspansji wewnętrznej.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-06, 19:28:24
Z24 napisał/a:
Te kurhany, czy - szerzej - kopce w ziemi sieradzkiej były przedmiotem zainteresowania archeologów już w latach 30-tych (mam gdzieś pokserowane odpowiednie artykuły; postaram się odkopać). Na pewno już wtedy zwracano uwagę na konieczność ich ochrony, bo tam każdy kawałek ziemi się liczył. Jest to kraj zagospodarowany i zasiedlony od niepamiętanych czasów, więc nie było tam specjalnie terenów nadających się do, że tak powiem, ekspansji wewnętrznej.
Na to wygląda. W Witowie np. były kiedyś 2 grodziska, ale jedno jest praktycznie niewidoczne. Załatwiono je podobno już w dwudziestoleciu międzywojennym (orka + ziemia wybierana do budowy drogi i zapory...). Jażdżewskiego mógł na taki widok trafić szlag.
30 lat po Rudym Michale Nienacki przywrócił ponownie do życia figurę Społecznego Opiekuna Zabytków w postaci innego dziwaka - Winnetou.
Faktycznie, nie pomyślałam o Winnetou w tym kontekście.
A mnie się od razu z Winnetou skojarzył. Nienacki w ogóle upodobał sobie społecznych opiekunów i funkcjonariuszy: Winnetou, Wielki Bóbr, pan Eugeniusz czy sam Samochodzik.
Pomógł: 1 raz Wiek: 57 Dołączył: 08 Maj 2020 Posty: 253 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-05-20, 14:44:38
'Odkurzam' po latach ten niezwykle ciekawy wątek o początkach twórczości naszego Mistrza, w w szczególności poszukiwaniu Jego inspiracji do kolejnych przygód.
Pierwsze przeczytane książki potrafią, jeśli padną na właściwy grunt, zauroczyć swoim tematem na całe życie. Możliwe że młody Zbyszek Nowicki przeczytał właśnie taką książę - na przykład 'Ukryty skarb', która staje się początkiem przygody "Związku Poszukiwaczy Skarbów (otrzymał ją na urodziny jeden z grupy tych chłopców - Jędrek od swojej mamy).
U mnie tak samo było z Panem samochodzikiem oraz książka"Wodzu Wyspa jest Twoja" Ryszarda Liskowackiego...
Przyznam że starałem się skolekcjonować oryginały "Przyjaciela' z odcinkową powieścią poszukiwaczy skarbów, ale natrafiłem jedynie na kilka numerów. Tak więc też poprosiłbym o podesłanie linku lub .pdfa
_________________
Niepoprawny poszukiwacz skarbów (również literackich), miłośnik książek Pana Samochodzika.
Jak już odkurzyliście temat, to - czy ktoś kiedyś zastanawiał się, a może dotarł do odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie: kto jest autorem ilustracji ZPS?
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 1 raz Wiek: 57 Dołączył: 08 Maj 2020 Posty: 253 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-05-26, 11:32:57
Kierownikiem artystycznym numerów tygodnika "Przyjaciel" w których drukowano odcinki Związku Poszukiwaczy Skarbów, był Gwidon Budecki. Często byli to też w tamtych czasach kierownicy grupy ilustratorów lub sami ilustratorzy.
Przeglądnąłem posiadane numery "Przyjaciela" z roku 1946 w których sa odcinki ZPS i na oko wszystkie ilustracje mogły wyjść spod tego samej 'kredki'.
Tyle na ten moment znalazłem.
_________________
Niepoprawny poszukiwacz skarbów (również literackich), miłośnik książek Pana Samochodzika.
Tłumaczę tę książkę dzieciom i są pewne niespójności.
Na przykład w rozdziale 3 na końcu jest napisane:
Cytat:
— Tak, tak. — przytaknął Franek — każdy związek ma przecież własny fundusz, czyli pewną sumę pieniędzy, którą później przeznacza się na różne sprawy związkowe. Więc zgadzacie się? Te pieniądze będą naszym funduszem.
— Zgadzamy się — okrzyknęli jednogłośnie Franek i Leszek.
Mają być to Jędrek i Leszek.
W dalszej części książki prawdopodobnie są też mieszane postacie:
Cytat:
ROZDZIAŁ V.
Jędrek pociągnął Leszka za rękaw.
....
Pójdziemy do naszej altany — zadecydował Jędrek.
Ale Jędrek jeszcze do nich nie dotarł, o tym jest mowa w następnym rozdziale:
Cytat:
ROZDZIAŁ VI.
— Szkoda, że nie ma z nami teraz Jędrka Koleby — żałował Leszek.
Zamiast tego jest Antek, który nie pojawia się ponownie w książce.
Cytat:
— No widzisz — rozpoczął Antek — rano ledwo tylko wstaliśmy pobiegłem od razu do Walka
Jego postać jest wymieniona tylko na początku książki.
Cytat:
Jędrek, Antek, Franek-gołębiarz, w ogóle wszystkie dzieci z Grabowej ulicy przychodziły tu często.
W dalszej części historii książki szukają skarbu tylko Franek, Leszek i Teresa...
Więc ta postać to prawdopodobnie Franek.
Chciałem to przetłumaczyć, aby było zrozumiałe, ale bez logicznych interwencji prawdopodobnie nie zadziała...
I jestem dopiero w połowie.
No proszę, jednak covid nie wpłynął na Twoją logikę, jak często się straszy!
Brawo za spostrzegawczość!
Nowelka musiała być przez autora przerabiana tu i tam i mu się te imiona pogubiły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.