A ja muszę się przyznać, że nie tak dawno przypomniałem sobie "Do przerwy 0:1" i co nieco ten głos Paragona mi podpadł. Zacząłem podejrzewać że tak naprawdę jest to jakiś głos damski. I jak widać się to potwierdziło.
To chyba była taka, nie wiem moda czy zasada panująca w latach 60-tych czy nawet 70-tych. Przecież także Karen w Templariuszach nie mówi swoim głosem, tak samo jak Władysław Hańcza w "Samych swoich".
A czy wyobrażacie sobie dziś, żeby w filmie np. Bogusław Linda, Tomasz Kot czy Małgorzata Korzuchowska nie mówili swoim głosem?
To chyba była taka, nie wiem moda czy zasada panująca w latach 60-tych czy nawet 70-tych. Przecież także Karen w Templariuszach nie mówi swoim głosem, tak samo jak Władysław Hańcza w "Samych swoich".
A czy wyobrażacie sobie dziś, żeby w filmie np. Bogusław Linda, Tomasz Kot czy Małgorzata Korzuchowska nie mówili swoim głosem?
Ale dlaczego???
Nie bardzo widzę sens zamiany jednego głosu na inny - że barwa nie taka?
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 7156 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-01-16, 23:04:19
Wydaje mi się, że chodzi tu raczej o inną technikę realizacji filmów niż "zasadę." Nie czyniono przecież tego aż tak często. Byli "piękni" aktorzy, których głos nie pasował reżyserom, więc inny aktor go nagrywał. Zresztą pan Jędryka czynił to nie jeden raz, ale uzasadniał to właśnie jak wyżej. O czym przeczytamy w wywiadzie.
Ostatnio zaglądałem tam dwa lata temu, no i wówczas nie wiedziałem kto to taki .
Mi się bardzo podobały te uwagi pana J. o tym, że panuje, czy panował idiotyczny przesąd, że filmy dla dzieciaków to coś gorszego. Ale chyba aktorzy tego nie podzielali, bo nie zauważyłem, żeby w tych filmach grali na odwal się. W tym kontekście bardzo sympatyczne było wspomnienie o nieodżałowanym Romanie Wilhelmim. W "Do przerwy 0:1" zagrał przecież epizod, role starszego brata Królewicza, a jest to perła. Tak samo rola docenta Grzegorza Otowicza - tego od Astrofanis rubensum - w moim numerze absolutnie 1 w tej kategorii - "Wakacjach z duchami".
Ciekawie się to czytało, bo przecież gros tych filmów, o których tu była mowa, były robione mniej więcej dla "mojego rzutu". Pamiętam pierwsze emisje wielu z nich.
"Koniec wakacji"... pamiętam, że mnie odstraszał swoim upiornie brzmiącym tytułem... Mój kolega Wiesio C. puścił plotkę, że jest tam mowa o gitowcach i to w dwóch miejscach. Wszyscy się więc rzucili do kina oczekując na Bóg wi co... No i jednym miejscu rzeczywiście chyba była mowa, ale jednak bez użycia słowa "gitowcy"
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-01-16, 23:36, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 29 Lip 2012 Posty: 3243 Skąd: miasto Łódź
Wysłany: 2015-01-17, 00:29:18
Ale dzisiaj jak się ogląda "Wakacje z duchami" to jednak dla mnie trochę straciły, wolę już współcześnie oglądać "Samochodzika i templariuszy". Ale np. taki Tolek Banan przetrwał próbę czasu, przynajmniej dla mnie
_________________
"Prawda leży pośrodku - może dlatego wszystkim zawadza" - Arystoteles
Dla mnie numerem jeden jest "Podróż za jeden uśmiech!", nr 2 to "Szaleństwo Majki Skowron".
Czyli niezły rozrzut. Już pachnie z daleka ankietą!
Berta von S. napisał/a:
No dobra, ale to przecież jakieś wyjątkowe sytuacje. A Szary pisze o "modzie" czy "zasadzie".
Bo jak sobie przypominam w wielu starszych filmach takie sytuacje były. W nowszych sobie nie przypominam. Zaskoczy Was pewnie jeszcze informacja z kolejnych części wywiadów z p. Stanisławem, jaki to jeszcze podmiany głosów w jego filmach następowały!
Hm...starałem sobie przypomnieć swoje pierwsze spotkanie z serialem "Wakacje z duchami" czy też "Do przerwy 0:1" i...nie pamiętam podejrzewam, że te seriale towarzyszyły mi od małego. Pamiętam za to radość kiedy się okazało, że na naszej półce znajduje się właśnie książka "Do przerwy 0:1". Książka, którą pochłaniałem...Podobnie zresztą było z "Wakacjami...". Ogólnie bardzo sympatycznie wspominam te seriale. Rodzice się śmiali, że w tamtym okresie moim ulubionym aktorem był właśnie Henryk Gołębiewski. Wtedy to naprawdę była frajda móc przeżywać przygodę razem z nimi Muszę przyznać, że Stanisław Jędryka miał naprawdę rękę do takich produkcji. Zdecydowanie do czołówki należą "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Do przerwy 0:1" czy też "Banda rudego pająka". Pamiętam za to, że dość późno trafiłem na "Stawiam na Tolka Banana". O ile książka mi się bardzo podobała, to sam serial już nie powodował u mnie pełnego zachwytu ( prócz Filipka "Muka!" ). W każdym razie zbieram te seriale na nośnikach cyfrowych i dość często do nich wracam To jest chyba wyznacznik sukcesu Nie wyróżnienia, nagrody tylko fenomen, że po tylu latach te produkcje cieszą się powodzeniem oraz wielką sympatia.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 7156 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-01-17, 14:17:53
Adi90 napisał/a:
Hm...starałem sobie przypomnieć swoje pierwsze spotkanie z serialem "Wakacje z duchami" czy też "Do przerwy 0:1" i...nie pamiętam podejrzewam, że te seriale towarzyszyły mi od małego. Pamiętam za to radość kiedy się okazało, że na naszej półce znajduje się właśnie książka "Do przerwy 0:1". Książka, którą pochłaniałem...Podobnie zresztą było z "Wakacjami...". Ogólnie bardzo sympatycznie wspominam te seriale. Rodzice się śmiali, że w tamtym okresie moim ulubionym aktorem był właśnie Henryk Gołębiewski. Wtedy to naprawdę była frajda móc przeżywać przygodę razem z nimi Muszę przyznać, że Stanisław Jędryka miał naprawdę rękę do takich produkcji. Zdecydowanie do czołówki należą "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Do przerwy 0:1" czy też "Banda rudego pająka". Pamiętam za to, że dość późno trafiłem na "Stawiam na Tolka Banana". O ile książka mi się bardzo podobała, to sam serial już nie powodował u mnie pełnego zachwytu ( prócz Filipka "Muka!" ). W każdym razie zbieram te seriale na nośnikach cyfrowych i dość często do nich wracam To jest chyba wyznacznik sukcesu Nie wyróżnienia, nagrody tylko fenomen, że po tylu latach te produkcje cieszą się powodzeniem oraz wielką sympatia.
Bo myślałem, że to moje pokolenie było schyłkowe, a tu proszę
Miałem doping w postaci starszego brata Tak więc Tytusy, Klossy, Dudusie, Poldki, Alf-y, Kaczory Donaldy to nic obcego dla mnie Oczywiście żeby nie było to też miło wspominam produkcje z lat mojej młodości. Zwłaszcza "Tajemnica Sagali" czy też "Spellbinder - Dwa Światy". Jednak cieszę się z tego, że miałem kontakt z tym wszystkim i wpłynęło to na moje przyszłe gusta, rozwój itd.
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10140 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-01-17, 15:53:59
Dla mnie zdecydowanie, jak już wspomniałem, "Wakacje z duchami", wtedy i teraz.
Oczywiście, z biegiem lat, że tak powiem, percepcja się zmienia. Teraz jako wap...młodzieniec nieco nadszarpnięty tzw. zębem, chętnie oglądam wszystkie filmy z czasów mojej jeszcze wcześniejszej młodości .
Ale wtedy tak nie było. Wspomniano tu film "Abel twój brat", który był dla mnie totalnie dołujący, zwłaszcza, że sam dobrze wiedziałem co to znaczy być outsiderem...
Tak samo nie przepadałem specjalnie za "Tolkiem Bananem", bo gitów i innych mających zadatki na bandziorów miałem na co dzień i było to mało romantyczne.
O "Końcu wakacji" była już mowa, że taki tytuł tylko wystraszyć może każdego ucznia...
Wczoraj wieczorem na kanwie tej dyskusji przypomniał mi się film o miłości mało(nasto)latków "Motyle" .. ze znakomitym Romanem Mosiorem. O tym szczególe przeczytałem w sieci, jak również inne informacje o filmie - nie pamiętałem z tego totalnie nic. Ale chyba musiałem go oglądać, bo ten film wszedł z wielkim hukiem i o nim również chodziły najdziksze plotki...
Oczywiście nie takie jak o legendarnej wśród szcze.. dzieci "Heldze". Nikomu z nas nie udało się przeniknąć do kina, a ci, którzy twierdzili, że go oglądali, łgali bezwstydnie... Myślę, że Even i ewentualnie Iwmali mogą ten film pamiętać. Film jak film, ale fama jaka go otaczała...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-01-17, 16:02, w całości zmieniany 2 razy
Wczoraj wieczorem na kanwie tej dyskusji przypomniał mi się film o miłości mało(nasto)latków "Motyle" .. ze znakomitym Romanem Mosiorem.
Wypada dodać że film ten reżyserował Janusz Nasfeter.
Masz rację Zecie, percepcja się zmienia. Dlatego od kilku tygodni sukcesywnie przypominam sobie filmy Stanisława Jędryki, bo teraz ogląda się je zupełnie na nowo. Ale to co tracą w jednych rejonach, to zyskują w innych. Tak że cały czas są interesujące!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.