Ale na którą nazwę się nie możesz zgodzić? Ja tę potrawę zawsze znałam jako: "ryba po grecku". Z nazwą "dorsz po grecku" się nie spotkałam.
Nie mogę się zgodzić z nazwą "dorsz po grecku", pomimo tego, że u nas w domu i u wszelkich znajomych oraz w sklepach tę potrawę zawsze nazywano "dorsz po grecku". I na prawdę zawsze był to dorsz. Dopiero niedawno zobaczyłem chyba w jakimś dyskoncie "rybę po grecku".
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-03, 23:22:25
Even napisał/a:
u nas w domu i u wszelkich znajomych oraz w sklepach tę potrawę zawsze nazywano "dorsz po grecku". I na prawdę zawsze był to dorsz. Dopiero niedawno zobaczyłem chyba w jakimś dyskoncie "rybę po grecku".
To jakieś regionalne różnice chyba muszą być. U mnie w domu zawsze mówiono "ryba po grecku". I w sklepach też nigdy jej nie widziałam z dorszem w nazwie.
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-07-04, 06:24:16
Berta von S. napisał/a:
Z nazwą "dorsz po grecku" się nie spotkałam
Ja spotkałem się. Co prawda tylko w piosence, bo w rodzinie - tak jak u Ciebie - mówiło się "ryba po grecku". Ale chwila z wyszukiwarką internetową pozwoli przekonać się, że termin "dorsz po grecku" jako nazwa dania jest znany i stosowany.
John Dee napisał/a:
Grecy na pewno mają 150 różnych metod, jak przyrządzać rybę, więc “po grecku” to tak właściwie nic ino puste słowa.
Ależ niekoniecznie puste słowa. Nie zależy mi na obronie greckości sosu jeżeli miałoby to przeczyć faktom, ale zgódźmy się, że "po grecku" to nie znaczy "tak, jak to robią wszyscy Grecy". "Po grecku" znaczy w tym kontekście "na sposób zapożyczony od Greków". Jeżeli mają oni 150 różnych metod przygotowywania ryby, są duże szanse że jedna z nich przypomina tę, o której mówimy.
Berta von S. napisał/a:
O tym sosie ponoć Grecy nie słyszeli
Tak piszą. A jak jest - nie wiem, bo skoro mają mieć dziesiątki receptur, to pewnie mało kto zna je wszystkie choćby pobieżnie.
Rozumuję tak:
Jeżeli u nas nazywa się tę potrawę, i to od dawna, "rybą po grecku", to jest szansa, że istnieje jakaś rzeczowa przyczyna. Możliwe, że ktoś sobie taką nazwę wymyślił - ale jednak bardziej prawdopodobne jest, że coś to wszystko ma z Grekami wspólnego. Gdzie mogli nasi przodkowie zetknąć się z Grekami i podpatrzeć ten sposób przyrządzania? Otóż raczej nie w samej Grecji właściwej, z którą kontakty, z racji geograficznych i politycznych, były słabe.
Stawiam tezę, że chodziło raczej o tych Greków, z którymi Polacy stykali się na co dzień, z którymi się też koligacili wymianiając tradycje. O społeczność greckiego pochodzenia, zamieszkującą głównie Podole, Ruś Czerwoną i wschodnią Małopolskę. Żyli tam od średniowiecza, a liczniej napłynęli po upadku Konstantynopola i po ekspancji Turcji wokół Morza Czarnego. Byli nazywani "Grekami" mimo że przebywali w Rzeczpospolitej od pokoleń i generalnie cieszyli się tymi samymi prawami obywatelskimi (mieszczańskimi, czasem szlacheckimi) co inni. Ich spuścizna kulinarna to pewnie pochodna własnych zwyczajów i naleciałości ormiańskich, polskich, ruskich, żydowskich, może tureckich. Myślę tu głównie o tym sosie, ale nie wykluczam, że i dorsze gościły na ich stołach, jeśli znad Bałtyku docierały na przykład do Lwowa, czy choćby do Lublina i Zamościa.
A jeśli szukać źródeł ich kuchni na terenach skąd przybyli - to też nie w Grecji właściwej lecz w Bizancjum lub w greckich miastach-koloniach nad Morzem Czarnym. Więc nie byłoby nic dziwnego, gdyby w dzisiejszej Grecji te tradycje były mało znane. Trochę tak jak z "rybą po żydowsku", potrawą stworzoną w diasporze - próżno zapewne byłoby oczekiwać w niej gatunków z jeziora Genezaret i ziół rosnących w Judei.
John Dee napisał/a:
Tak samo mało jak Bretończycy o kiełbasie w fasoli zapewne.
Zapewne. Czyli: w szczególe tak, ale jeśli chodzi o ogólny obraz to Twój przepis przekonał mnie do tezy wręcz przeciwnej.
Ja też byłem do tej pory przekonany, bo tak się w różnych miejscach czyta, że Bretończycy nie słyszeli o czymś takim jak "fasolka po bretońsku". A oto co się dzięki Tobie okazało? Że jak najbardziej słyszeli. Rozumiem, że u nas niektórzy nie wyobrażają sobie takiej fasolki bez wędlin. Ale gdyby postawić przed Polakami dwie michy: w jednej gotowana fasola z kiełbasą, a w drugiej gotowana fasola bez kiełbasy ale za to w sosie pomidorowym z dodatkiem warzyw i ziół - stawiam, że tej pierwszej nikt nie nazwałby "fasolką po bretońsku" a tę drugą ogromna większość. O istocie dania decyduje jednak ten sos, nie boczek z kiełbasą.
To nie może być przypadek. Tak, okazuje się że fasolka po bretońsku jak najbardziej pochodzi z Bretonii. To, że w Polsce została nieco zaadaptowana do naszych zwyczajów i smaków to inna, zresztą zupełnie normalna rzecz.
Może więc "ryba po grecku" też nie bez przyczyny nosi swoją nazwę?
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2018-07-04, 07:42, w całości zmieniany 1 raz
Stawiam tezę, że chodziło raczej o tych Greków, z którymi Polacy stykali się na co dzień, z którymi się też koligacili wymianiając tradycje. O społeczność greckiego pochodzenia, zamieszkującą głównie Podole, Ruś Czerwoną i wschodnią Małopolskę.
Mieliśmy też chyba w latach 60-tych XX w. dość masowy napływ uchodźców z Grecji osiadłych w Polsce po przewrocie wojskowym. Ciekawe od których lat ta potrawa w naszym kraju się tak nazywa?
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-04, 11:15:41
Szara Sowa napisał/a:
Ciekawe od których lat ta potrawa w naszym kraju się tak nazywa?
Może ktoś dysponuje przedwojenną książką kucharską, coby sprawdzić, czy takie danie się w niej pojawia? Niekoniecznie oryginalną, w ostatnich latach było mnóstwo reprintów
Przygotowanie
Warzywa myję, obieram i obieraczką do warzyw kroję na cienkie plasterki. Otrzymuję takie wstążki z pietruszki, marchewki i selera. Cebulę obieram i kroję w ćwiartki.
Szczupaka płuczę w zimnej wodzie i dokładnie osuszam ręcznikiem papierowym. Następnie solę i pieprzę obficie rybę w środku i na zewnątrz.
Spód brytwanny, w której za chwilę ułożę szczupaka, smaruję masłem. Obkładam szczupaka pokrojonymi warzywami.
Na wierzch kładę łyżeczkę masła. Piekarnik rozgrzewam do 200 stopni. Rybę przykrywam szczelnie folią aluminiową i wstawiam do piekarnika na mniej więcej 50 minut.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-04, 11:43:12
Według internetów polska "ryba po grecku" to potrawa zwana psari plaki (lub jedna z jej wersji - psari spetsiota), zmodyfikowana tak, żeby pasowała do polskich realiów i gustów .
"W kraju tym serwowano rybę pieczoną na blasze, która była przykryta sosem pomidorowym z warzywami. Jednakże warzywa są przygotowywane do tej potrawy osobno. Czosnek i cebulę podsmażano razem na oliwie, czasem tylko dodawano marchewkę pokrojoną w plasterki i seler naciowy. Jako dodatek traktuje się oliwki(nieobowiązkowo), łyżkę miodu oraz sporo pomidorów. Potrawę następnie się dusi z dodatkiem białego wina. Dzięki temu sos jest lekki z dodatkiem ziół i kawałkami warzyw. Ryba według greckiego przepisu powinna być w całości, gdyż wyfiletowanie jej przed gotowaniem może zmienić smak potrawy.Według Greków najsmaczniejsza część tej potrawy to głowa ryby."
Mieliśmy też chyba w latach 60-tych XX w. dość masowy napływ uchodźców z Grecji osiadłych w Polsce po przewrocie wojskowym.
Największy napływ Greków do Polski był po wojnie domowej w latach 1949 - 1951. Do Polski przybyło wówczas ponad 14 000 lewicowych uchodźców. Zamieszkali głównie na Dolnym Śląsku i w Bieszczadach, w okolicach Ustrzyk Dolnych. Po przewrocie wojskowym pod koniec lat sześćdziesiątych nie było nowej fali emigracji. W latach siedemdziesiątych, po upadku junty większość greckich emigrantów wróciła do Grecji.
Szara Sowa napisał/a:
Ciekawe od których lat ta potrawa w naszym kraju się tak nazywa?
Ja "dorsze po grecku" pamiętam od początku lat sześćdziesiątych, czyli odkąd sięgam pamięcią.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-04, 18:03:00
Garamon napisał/a:
"W kraju tym serwowano rybę pieczoną na blasze, która była przykryta sosem pomidorowym z warzywami. Jednakże warzywa są przygotowywane do tej potrawy osobno.
Dlaczego "jednakże"? U nas też się osobno przygotowuje rybę a osobno warzywny sos.
Garamon napisał/a:
Czosnek i cebulę podsmażano razem na oliwie, czasem tylko dodawano marchewkę pokrojoną w plasterki i seler naciowy. Jako dodatek traktuje się oliwki(nieobowiązkowo), łyżkę miodu oraz sporo pomidorów. Potrawę następnie się dusi z dodatkiem białego wina.
Skoro oliwki nieobowiązkowe to się wszystko zgadza. Tylko ja raczej dodaję cukier zamiast miodu i czerwone wino, a nie białe. No i oczywiście koncentrat a nie pomidory. Czyli to jednak nie żadna ściema, tylko najprawdziwszy przepis z Grecji.
Kynokephalos napisał/a:
Stawiam tezę, że chodziło raczej o tych Greków, z którymi Polacy stykali się na co dzień, z którymi się też koligacili wymieniając tradycje. O społeczność greckiego pochodzenia, zamieszkującą głównie Podole, Ruś Czerwoną i wschodnią Małopolskę.
Even napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Mieliśmy też chyba w latach 60-tych XX w. dość masowy napływ uchodźców z Grecji osiadłych w Polsce po przewrocie wojskowym.
Największy napływ Greków do Polski był po wojnie domowej w latach 1949 - 1951. Do Polski przybyło wówczas ponad 14 000 lewicowych uchodźców....
Podoba mi się ta hipoteza z imigrantami.
Teraz tylko trzeba rozstrzygnąć o którą falę chodzi. Faktycznie dobrze by było sprawdzić, czy jest ten przepis w przedwojennych książkach. Jeśli nie, to bym obstawiała uchodźców z przełomu 40. i 50.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-07-04, 18:15, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-07-06, 12:36:53
Even napisał/a:
Największy napływ Greków do Polski był po wojnie domowej w latach 1949 - 1951. Do Polski przybyło wówczas ponad 14 000 lewicowych uchodźców. Zamieszkali głównie na Dolnym Śląsku i w Bieszczadach, w okolicach Ustrzyk Dolnych. Po przewrocie wojskowym pod koniec lat sześćdziesiątych nie było nowej fali emigracji. W latach siedemdziesiątych, po upadku junty większość greckich emigrantów wróciła do Grecji.
O tym np. nie miałem pojęcia, Evenie. Czyli żyli i może nadal żyją tam Grecy władający polskim. Ciekawe.
Ja też znałem kiedyś takiego starego Greka, który pracował z Polakami i dlatego począł uczyć się polskiego, i to z dość dobrymi rezultatami.
Garamon napisał/a:
Według internetów polska "ryba po grecku" to potrawa zwana psari plaki (lub jedna z jej wersji - psari spetsiota), zmodyfikowana tak, żeby pasowała do polskich realiów i gustów .
Rozumiem. Czyli ile kilo kiełbasy trzeba konkretnie dodać?
Berta von S. napisał/a:
Skoro oliwki nieobowiązkowe to się wszystko zgadza. Tylko ja raczej dodaję cukier zamiast miodu i czerwone wino, a nie białe. No i oczywiście koncentrat a nie pomidory. Czyli to jednak nie żadna ściema, tylko najprawdziwszy przepis z Grecji.
Dodatek cukru pozwala mi w to wątpić, ale pomijając ten składnik, przypomina dość mocno wskazane nam przez Garamon potrawy psari.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-06, 12:50:04
John Dee napisał/a:
Garamon napisał/a:
Według internetów polska "ryba po grecku" to potrawa zwana psari plaki (lub jedna z jej wersji - psari spetsiota), zmodyfikowana tak, żeby pasowała do polskich realiów i gustów .
Rozumiem. Czyli ile kilo kiełbasy trzeba konkretnie dodać?
Mi przypomina to sytuację z legendarnego dowcipu Radia Erewań: "Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną."
Radio Erewań odpowiada:
nie miód tylko cukier
nie białe wino tylko czerwone
nie pomidory tylko koncentrat
nie dorada tylko dorsz...
Ostatnio zmieniony przez Garamon 2018-07-06, 12:51, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-06, 13:36:45
Garamon napisał/a:
Radio Erewań odpowiada:
nie miód tylko cukier
nie białe wino tylko czerwone
nie pomidory tylko koncentrat
nie dorada tylko dorsz...
Ja akurat nie używam dorsza, tylko miruny. Ale to nieistotne. Niepotrzebnie się skupiacie na szczegółach, tracąc z oczu ogólną tendencję.
W obydwu przypadkach mamy do czynienia z rybną potrawą, w której oddzielnie się przygotowuje rybę, a oddzielnie sos. Sos jest warzywny w nucie pomidorowej, a jego bazą jest marchew. I tu i tu dodajemy cebulę i czosnek + zioła z basenu morza śródziemnego + wino, które trzeba przełamać czyś słodkim. Czyli linia smakowa jest identyczna - reszta to szczegóły. Gdyby popytać w Polsce o przepisy na bigos, różnic byłoby podobnie dużo.
Czyli linia smakowa jest identyczna - reszta to szczegóły. Niepotrzebnie się skupiacie na szczegółach
Ale mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. Biedronka sprzedaje jako "Ryba po grecku" śledzie Miruna jest bardzo smaczną rybą, ma w sobie coś ze smaku dorsza (wczoraj jadłem mirunę, co prawda ne "po grecku") to mam świeże wrażenia). Biedronkowe "Śledzie po grecku" i miruna "po grecku" to dwie różne smakowo potrawy, no chyba, że ktoś ma słabo rozwinięte kubki smakowe.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.