Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-21, 01:09:16
Even napisał/a:
László Benkő
Niestety...
A w ostatnich dniach odeszli - między innymi oczywiście:
Adam Musiał - znakomity piłkarz, obrońca, wielokrotny reprezentant Polski, m. in. w niezapomnianej srebrnej drużynie Kazimierza Górskiego na mundialu (chociaż tak się wtedy jeszcze nie mówiło) w 74'.
Andrzej Wawrzyniak - marynarz, dyplomata, znawca i kolekcjoner sztuki Wschodu i regionu Pacyfiku. Założyciel i wieloletni dyrektor Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Niezwykły człowiek. Miałem przyjemność zamienić z nim parę zdań...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2020-11-21, 01:10, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 56 razy Wiek: 54 Dołączył: 26 Maj 2015 Posty: 13291 Skąd: Mikołów
Wysłany: 2020-11-23, 12:06:44
Trzy dni po László Benkő odszedł kolejny członek zespołu Omega- Tamas Mihaly basista.
Reszta zespołu na pewno zaniepokojona, robi kompleksowe badania lekarskie...
Pomogła: 83 razy Dołączyła: 10 Sty 2010 Posty: 19574 Skąd: Tam i z powrotem
Wysłany: 2020-11-23, 13:55:37
Rólka napisał/a:
Trzy dni po László Benkő odszedł kolejny członek zespołu Omega- Tamas Mihaly basista.
Reszta zespołu na pewno zaniepokojona, robi kompleksowe badania lekarskie...
Wiem, że to nie temat do żartów, ale też bym się "lekko" zaniepokoiła na ich miejscu.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-25, 18:53:17
Dla mnie to był pierwszy rozpoznawalny piłkarz w życiu - mistrzostwa świata w Meksyku, 1986 r., miałam 7 lat. Potem różnie bywało, gdzieś przepadł mi w pamięci, kolejne informacje i skandale mnie nie interesowały. A jednak kiedy przeczytałam dziś o jego śmierci - zrobiło mi się smutno.
Dla mnie to był pierwszy rozpoznawalny piłkarz w życiu - mistrzostwa świata w Meksyku, 1986 r., miałam 7 lat. Potem różnie bywało, gdzieś przepadł mi w pamięci, kolejne informacje i skandale mnie nie interesowały. A jednak kiedy przeczytałam dziś o jego śmierci - zrobiło mi się smutno.
Mam dokładnie to samo. Ja w 1986 r. miałem co prawda już 12 lat, ale MŚ w Meksyku były pierwszymi, którymi emocjonowałem się na całego. Wcześniejszy mundial - ten w Hiszpanii - oglądałem głównie jednak przez pryzmat występu Polaków. Dlatego i dla mnie Maradona był chyba pierwszym piłkarskim "światowym" idolem, i dziś też stwierdziłem, że jakaś kolejna cząstka mojego dzieciństwa odeszła
No to z mojej prywatnej Trójcy Bogów Futbolu został tylko Edson Arantes..
...Diego dołączył do Johana...
Moja Trójca Bogów Futbolu to:
Edson Arantes do Nascimento znany jako Pele, Eusébio da Silva Ferreira i Manuel Francisco dos Santos Garrincha - niejednokrotni mistrzowie świata.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-26, 21:41:27
Even napisał/a:
Z24 napisał/a:
No to z mojej prywatnej Trójcy Bogów Futbolu został tylko Edson Arantes..
...Diego dołączył do Johana...
Moja Trójca Bogów Futbolu to:
Edson Arantes do Nascimento znany jako Pele, Eusébio da Silva Ferreira i Manuel Francisco dos Santos Garrincha - niejednokrotni mistrzowie świata.
W takich sytuacjach zawsze jest problem z wyborem. Ja miałem tych, których zwyczajnie lepiej pamiętam i oglądałem, że tak powiem, w czasie rzeczywistym. Pele oczywiście pod koniec kariery.
Gdy byłem w latach przedpodstawówkowych mój brat prowadził zeszyt, do którego wklejał zdjęcia piłkarzy. No i opowiadał mi o nich i o krajach z których pochodzili . Drugi zeszyt był z kosmonautami.
Dla ścisłości: Eusebio nie był mistrzem świata; w 66 Portugalczycy zajęli trzecie miejsce.
Dziś trochę tak prywatnie, ale dowiedziałem się o śmierci znajomego. Różnica wiekowa była ogromna. On rocznik 1946, a ja 1990. Emerytowany marynarz, który miał anegdoty tak niewiarygodne, że dopiero przedstawione zdjęcia potwierdzały te opowieści. Jednak przede wszystkim był lokalnym pasjonatem historii i zbieraczem śladów przeszłości.
Było ich pięciu - pięciu przyjaciół którzy postanowili żyć dzięki morzu. Udało się to czwórce i przeżyli piękne przygody. Jednak ich wcześniejsze życie było dla mnie najbardziej wartościowe. Opowieści tak cenne, a zarazem zabawne, że obecnie czuję się jak największy "łoś świata". Jest mi cholernie przykro, że nigdy tego nie nagrałem i nie spisałem. Wielokrotnie spotykaliśmy się słuchając tego wszystkiego przy trochę mocniejszych trunkach. Wydawało nam się, że ów marynarz będzie żył wiecznie. Głowa twarda, a zdrowie jeszcze lepsze. My już ziewaliśmy, a on był rozczarowany wczesną porą
Te wszystkie opowieści były pełne magii. Broń znajdowana w leśnych pozostałościach, czy ślady na mieście po ich działalności (np. zgięta rynna przy kościele). Wszystko to miało lokalną historię i było swoistym cofnięciem się w czasie. Zdecydowanie będzie mi tego brakować. Mam przykrą świadomość, że ta nić została przecięta. Nie dowiem się już niczego więcej To wszystko było jak z czarno - białego filmu. Nieosiągalne, ale niezwykle ciekawe.
Pamiętam taką anegdotę - jako wszędobylskie dzieciaki znalazły MP40. Był to dla nich swego rodzaju skarb, który przechowywali przez lata szkolne. Ta czwórka wyruszyła w morze i zapomniała o tym wszystkim. Jednak pewnego dnia wezwał ich jedyny kolega który pozostał na lądzie, ale został lokalnym milicjantem. Okazało się, że ma owe MP40. Jakiś gospodarz trafił w lesie na ich skrytkę i zabrał sobie ów pistolet maszynowy. Jako, że tego gospodarza zatrzymano za pędzenie bimbru, to przy okazji rewizji natrafiono na ten pistolet. Wtedy zobaczyli go ostatni raz zanim trafił do "centrali".
Przypomina mi się również historia mordu na żołnierzach radzieckich. Jego wujek był pierwszym komendantem miasta w 1945 roku. Na rogatkach miasta znajdowało się dwóch czerwonoarmistów. Pewnego dnia przez kontrolę chciał przejść młody mężczyzna zgodnie z relacją kobiety z sąsiedztwa. Polscy osadnicy znaleźli tych żołnierzy w krzakach i zapadła konsternacja. Bojąc się skutków zakopali te ciała i udawali, że nic nie wiedzą. Na szkielety natrafiono dopiero na przełomie lat 70/80 przy budowie nowych budynków. Jest to makabryczne, ale jednak lokalne...
W 2014 odbyła się mała wystawa regionalna. Przekazał nam kilka papierów, które zachował dzięki swojemu zbieractwu. Ot urzędowe pisma jakich wiele. Z jednej strony niemieckie pozostałości, a z drugiej polski maszynopis. Co się okazuje? Dawny niemiecki mieszkaniec odnajduje urzędowe pismo które dotyczyło jego ojca. W wieku 80 lat nagle trafia na taki psikus losu.
Rozmawiajmy i zbierajmy jak najwięcej takich opowieści. Mi się wydawało, że ciągle mam czas. Przetrwamy covid i znów się spotkamy na długich opowieściach. Nie udało się...
Panie Janku...dziękuję za te wszystkie opowiastki. Za pokazanie cudownych porcelanek, butelek, monet, łusek i pozostałości tego wszystkie co się udało Panu znaleźć i zgromadzić
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-12-06, 23:29:43
Wczoraj odszedł Wojciech Zabłocki (6.12.1930 - 5.12.2020), znakomity szermierz, drużynowy mistrz olimpijski, mistrz świata, architekt, W znakomitym serialu dokumentalnym "Biała broń" z dobrze nam znanym profesorem Andrzejem Nadolskim jako prowadzącym, prezentował układy szermiercze.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-12-07, 01:04:47
Adi napisał/a:
Opowieści tak cenne, a zarazem zabawne, że obecnie czuję się jak największy "łoś świata". Jest mi cholernie przykro, że nigdy tego nie nagrałem i nie spisałem.
To spisz teraz. Póki cokolwiek pamiętasz.
Pożegnasz się z przyjacielem i ocalisz historie.
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6116 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2020-12-07, 03:25:06
Adi napisał/a:
Rozmawiajmy i zbierajmy jak najwięcej takich opowieści. Mi się wydawało, że ciągle mam czas.
Wydaje mi się, że wiem co czujesz. Najgorsze, gdy człek słucha tych opowieści i wie, że to coś niepowtarzalnego oraz wartościowego, ale gdy zbierze się, żeby coś z tym zrobić, to jest za późno. Mi się raz udało. Berta ma rację: spisz, co pamiętasz, weź w obroty innych, którzy mogą też coś pamiętać, zawsze jakiś ślad zostanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.