Jest na tyle mała, można ją obejść na nogach, a na tyle długa, aby zmieścić pas startowy. Jena hacjenda, poza tym pustka. Patrząc na południe można obserwować statki płynące do Panamy.
Inne są albo za małe, albo za duże.
Jest na tyle mała, można ją obejść na nogach, a na tyle długa, aby zmieścić pas startowy. Jena hacjenda, poza tym pustka. Patrząc na południe można obserwować statki płynące do Panamy.
Inne są albo za małe, albo za duże.
Bardzo dobry pomysł. Też mi to do głowy przychodziło, szczególnie że wyspa Norman - od nazwiska pewnego porucznika RN, który przebranżowił się na pirata - powszechnie uważana jest za stevensonowską "Wyspę skarbów" .
Nazwę "Jauja" znałem wcześniej niż powieść, bo w "Poznaj Świecie" był reportaż z peruwiańskiej miejscowości o tej nazwie.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-06-02, 23:47, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10140 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-06-04, 21:50:32
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
Nawet napomknąłem kiedyś o powieściowej wyspie La Jauja i realnej wyspie Norman
So you did. Shiver me timbers!
Wielki uczony John Dee, a mówi jak stary pirat Długi John Silver
Duże brawa dla kolegi CPN-a, który pierwszy odkrył, że La Jauja jest Wyspą Skarbów, czyli wyspą Norman w archipelagu Wysp Dziewiczych (właściwie Wyspy Jedenastu Tysięcy Dziewic, jak je nazwał Krzysztof Kolumb) politycznie to Brytyjskie Wyspy Dziewicze (British Virgin Islands):
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 275 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2019-06-05, 21:03:21
Cytat:
Pomógł się przynależy
Ku chwale forum!
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 120 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6493 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-06-06, 06:40:48
CPN napisał/a:
Jedyne, co się nie trzyma kupy, to opis, że La Jauja ma nieco ponad 5km2, tymczasem Norman ma połowę tej powierzchni.
Przepraszam za naiwne zapewne pytanie, ale - skoro wysepka jest tak niewielka - dlaczego uznaliśmy że to ona jako jedyna pasuje, zaś inne spośród Brytyjskich Wysp Dziewiczych są albo za małe albo za duże? Na jakiej podstawie wykluczyliśmy sąsiednią Wyspę Petera? Ma 7,2 km2 powierzchni , a jeśli myślimy o pieszych wędrówkach - niecałe 7 km długości od krańca do krańca (Wyspa Normana: 4 km).
Obie mają podobną budowę geologiczną, obie w tym samym stopniu nadają się do pilnowania cieśniny Anegada. Dla obu Road Town na Tortoli jest naturalnym miejscem przesiadkowym. Ośrodek na Wyspie Petera pisze o tym nawet w swoich folderach (./redir/peterisland.com/about/getting-to-peter-island) i oferuje przejazd z Road Town - zupełnie jak hotel na La Jauji.
Myślę nawet, że Wyspa Petera lepiej nadawałaby się na wojskową bazę niż Wyspa Normana. Na tej drugiej tylko z najwyższym trudem, jeżeli w ogóle, dałoby się wykroić miejsce na jeden pas startowy o odpowiednich dla wojska rozmiarach.
Jeśli chodzi o turystyczną infrastrukturę - na Wyspie Normana nie ma i nigdy nie było było bazy noclegowej. Natomiast (jeśli wierzyć cytowanej już stronie ./redir/peterisland.com/about/history oraz wikipedii) pierwsze bungalowy na wyspie Petera powstały gdzieś na przełomie lat 60 i 70 XX wieku; natomiast w 1978 roku wyspę nabył pewien żeglarz-przedsiębiorca i wtedy rozpoczęła się budowa wysokiej klasy ośrodka wypoczynkowego z hotelem na pięćdziesiąt kilka pokoi.
Powiedziałbym, że ta historia dość dobrze odpowiada informacjom zdobytym przez Leticię Lucinante: Jeszcze przed dwudziestu laty była zupełnie nie zamieszkana (...) Przed czterema laty ów nie wykorzystany i niszczejący hotel wynajął od władz w Road Town niejaki don Pedro de Aristizabel, Hiszpan z pochodzenia. Zorganizował na wyspie ośrodek wypoczynkowy dla bogatych turystów, którym oferuje luksusowo urządzone pokoje hotelowe, port jachtowy oraz plażę.
To oczywiście może być przypadek, ale tak czy tak nie widzę powodu dla którego trzeba by wykluczyć Wyspę Petera na rzecz Wyspy Normana.
***
A ogólnie: nie mam przekonania, że Nienacki upatrzył sobie konkretną wyspę. Wydaje mi się, że albo nienajlepiej orientował się w geografii akwenu, albo (co bardziej prawdopodobne) dla celów beletrystycznych w dużym stopniu ją zignorował - na przykład przedstawiając La Jauję jako położoną na skraju archipelagu, i jako jedyną w tym rejonie wyspę należącą do Brytyjczyków. Także historia wojskowej bazy, wyrównanie terenu buldożerami i pozbawiony roślinności krajobraz - są chyba zupełną fikcją i nie wyróżniają żadnej z tamtejszych wysp jako potencjalnego pierwowzoru.
Zatem, tak jak już kiedyś mówiliśmy w podobnej sprawie: wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć wyspę, o której myślał Nienacki - a łatwiej taką, która najpełniej pasuje do opisu.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10140 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-06-06, 15:58:50
Kynokephalos napisał/a:
Zatem, tak jak już kiedyś mówiliśmy w podobnej sprawie: wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć wyspę, o której myślał Nienacki - a łatwiej taką, która najpełniej pasuje do opisu.
Oczywiście, z tym że wyspa Norman nasunęła się nam się ze względu na skojarzenia literackie, a nie szczególne swoje właściwości. No, może poza tym podobieństwem że w jednym i drugim przypadku jest ona wyspą skarbów. Szczerze mówiąc niewiele pamiętam z jej opisu, bo po PSiCzU sięgam raczej rzadko...
Ale, oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie poszukiwań po tej linii i chętnie się przyłączam .
Rzeczywiście, podobieństwa opisu La Jauja do Wyspy Peter są uderzające: najpierw baza wojenna, potem ekskluzywny ośrodek turystyczny.
Ta fraza "strzegąca(-ący; -ące) cieśniny Anegada" - jakbym ją znał.
Wydaje mi się, że nazwisko Aristizabal ZN wziął z "Dżungli za progiem" Przemysława Burcharda - tak jak i inne nazwiska Kolumbijczyków.
Mam jedną książkę francuskiego żeglarza wydaną gdzieś chyba w początkach lat 70-tych i tam jest jedne z nielicznych, znanych mi opisów BVI dostępnych w języku polskim. Tylko że jest ona dość głęboko zakopana...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-06-07, 19:09, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10140 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-06-08, 10:38:19
Dobrze mi się wydawało. W książce Przemysława Burcharda pojawia się Javier Airistizabal, pochodzący z rodziny potężnych kupców kawowych, która była - lub nadal jest - jednym z filarów tej branży w Kolumbii.
Natomiast nazwy La Jauja nie znalazłem w tej książce.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-06-09, 12:50, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 120 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6493 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-09-02, 12:41:27 Spacerem po zaginionym mieście Taironów
Kogo podróżnicza pasja pcha na szlak i nie pozwala koncentrować się na nudnych opisach, może od razu przeskoczyć do linków umieszczonych na końcu tego postu, po zapowiedziany spacerek. Tych, którzy mają ochotę przeczytać kilka słów komentarza - zapraszam, a końcowa przyjemność i tak ich nie ominie.
W dziewiątym rozdziale "Człowieka z UFO", lecąc śmigłowcem w rejon zainionego miasta Indian, Pan Samochodzik przypomina sobie hotelową mapę a na niej wybór turystycznych atrakcji Kolumbii.
...."Selva Amazonica — lasy Amazonii. Nikt nie ma tyle wyobraźni i fantazji, aby je opisać. Lasy rozciągają się wokół rzek Meta, Putumayo, Caqueta i oczywiście nad Amazonką. Tu znajduje się najwięcej ryb akwariowych, które łowi się z zasadzki lub w więcierze. Na każdym kroku czeka cię przygoda, niewykluczone, że spotkasz straszliwego węża — anakondę.
Nieco powyżej reklamowano Park Archeologiczny w San Agustin, a trochę na prawo od niego — Llanos Orientales, czyli Wschodnie Równiny pełne bydła i szmaragdowych łąk, o których poeta z Wenezueli, Alberto Arvelo Torrealba, pisał:
........Wystarczy, że spojrzysz na równinę, a twoje oczy stają się zielone i łagodnieją, przybierając kolor rzeczy, o których marzysz.
Na tej mapie był również zaznaczony obszar Wielkich Moczarów, czyli Cienaga Grande. Napis głosił:
........Mieszanina wód słonych ze słodkimi, ruchliwy targ ostryg, które wyławia się gołymi rękami wprost z wody.
Nie ulegało wątpliwości, że właśnie minęliśmy te bagna i poszybowaliśmy w stronę ośnieżonego masywu gór Sierra Nevada, za którym rozlewało się Morze Karaibskie i dalej — Ocean Atlantycki. Mijała trzecia, czwarta, a potem piąta godzina lotu. »Czyżbyśmy kierowali się w stronę Valledupar?« — zastanawiałem się, bo tę miejscowość znajdującą się właśnie w tych okolicach zapamiętałem z mapy."
Tak w skrócie mogła wyglądać owa mapa oraz trasa przelotu wybrana przez Teresę van Hagen:
Wylądowali prawdopodobnie w stronie Valledupar - czy ogólniej: u południowo-wschodniego podnóża gór (jak na mapce poniżej). Ta lokalizacja wydaje mi się najbardziej prawdopodobna dlatego, że Tomasz wspomniał nazwę Valledupar, a później w opisie ruin wioski Taironów napisał, że wioska była po drugiej stronie gór Sierra Nevada de Santa Marta w stosunku do nadmorskich osad rybackich. Także dlatego, że to z tej strony do górskiego masywu, poniżej linii gdzie rozpoczyna się dżungla, przylegają obszary które można określić jako kamienistą pustynię. Inna pustynia, Guajira, rozciąga się na wschód od Sierra Nevada. Jest ona jednak mniej kamienista, a przede wszystkim leży zbyt daleko jak na dwudniową pieszą wędrówkę. Możliwe, że Nienacki zaczerpnął jednak z jej opisu motyw kaktusów kandelabrowych.
Oto jaki mniej więcej widok mogli mieć przed sobą Teresa i Tomasz po wyruszeniu z hacjendy. Może byli nieco bliżej wysokich gór niż pokazuje perspektywa tego ujęcia.
...."Wędrowaliśmy z Teresą przez skaliste pustkowie, na którym tylko gdzieniegdzie sterczały wysokie kaktusy kandelabrowe. (...) Teren wznosił się wciąż wyżej i wyżej, paliło mocne lipcowe słońce i oczy zmęczone jego blaskiem z przyjemnością zatrzymywały się na rozciągających się w dali zielonych stokach gór Sierra Nevada. Radością napawała nas myśl, że wkrótce wejdziemy w dżunglę, w cień wielkich drzew oplatanych lianami. Wysokie na sześć tysięcy metrów szczyty tonęły w mgłach i chmurach, gdzieś u wierzchołków dwóch najpotężniejszych gór Kolumbii — Bolivar i Pico Colon — było zapewne chłodno i wilgotno, może nawet padał deszcz. Owe mgły i krople dżdżu wydawały się znajdować niemal w zasięgu ręki, lecz przecież były daleko i tym bardziej przykro odczuwało się spiekotę. Nad naszymi głowami krążyły sępy. Towarzyszyły nam w wędrówce przez kamienistą pustynię, jakby oczekiwały, że padniemy z pragnienia i wycieńczenia, zanim uda się nam natrafić na strumyk lub zanim dosięgniemy zbawczego cienia rozpoczynającej się dżungli."
Celem marszu było ukryte w górskiej dżungli opuszczone miasto Taironów. Plemię Taironów istniało naprawdę, zresztą w pewnym sensie istnieje do dziś, o czym napiszę osobno. Istnieje też ich wymarłe miasto. Wiedzę o nim Nienacki zaczerpnął z książki Przemysława Burcharda "Dżungla za progiem", tej o której nie raz już wzmiankował Z24.
Sierra Nevada de Santa Marta
Burchard wiedział tylko o jednym odkrytym skupisku tairońskich ruin - zwanym El Pueblito. Zwiedzał je, a jego opis dość dokładnie, swoimi słowami, zinterpretował Zbigniew Nienacki opowiadając o zaginionym mieście które odwiedził Pan Samochodzik. Z istotnych elementów dodał tylko tunel będący wynikiem zawalenia się głazu, wodospad ukrywający wejście do jaskiń (istnienie samych jaskiń przy wlotowym wąwozie jest jednak faktem) i oczywiście obszerne domostwo - bazę ludzi z przyszłości. Reszta mniej więcej wzięła się z El Pueblito.
Ale w momencie gdy Burchard wydawał swoją książkę, a Nienacki nie zabrał się jeszcze za "Człowieka z UFO", zaczęły pojawiać się informacje o drugim odkryciu. Tak zwane Ciudad Perdida, czyli w tłumaczeniu właśnie Zaginione Miasto, było podobno znane rabusiom zabytków od początku lat siedemdziesiątych XX wieku. W połowie tej dekady wiadomości o tym stanowisku doszły do uszu władz i naukowców, którzy lata 1976-1982 poświęcili na badanie, uporządkowanie i częściową rekonstrukcję. Tak więc choć szczegółowy opis ruin zawdzięczamy El Pueblito, to nazwa oraz ogólna sytuacja jako miejsca odludnego i znanego tylko wtajemniczonym bardziej odpowiadała w tym czasie Ciudad Perdida. Nienacki zapewne wiedział o Ciudad Perdida, skoro wspomina o dwóch odkrytych miastach Taironów gdy Burchard pisze że znane jest tylko jedno. Wyglądają zresztą bardzo podobnie.
Warto zaznaczyć, że Sierra Nevada de Santa Marta to jeden z najbardziej stromych masywów nadbrzeżnych na świecie i wysokość terenu szybko rośnie z odlegością od morza. Najwyższe szczyty, Cristóbal Colón i Simón Bolívar, o wysokości ok. 5700 m.n.p.m. leżą tylko o 45 kilometrów od wybrzeża. El Pueblito, choć oddalone o dwa kilometry od brzegu, ma przewyższenie ok. 250 metrów i charakter górskiej osady. To dlatego jej charakterystyka pióra Przemysława Burcharda - jako trudno dostępnej doliny-twierdzy otoczonej wysokimi zboczami i zamkniętej ciasnymi wąwozami - mogła ściśle posłużyć Nienackiemu do nakreślenia topografii Diabelskiej Doliny.
Z El Pueblito do Ciudad Perdida jest około 30 kilometrów. Valledupar od jest wybrzeża oddalone o 90 kilometrów. Mówimy więc o stosunkowo niedużym powierzchniowo obszarze, w dodatku zamieszkałym przez tę samą grupę etniczną, co pozwala założyć, że osady Taironów położone na południowo-wschodnich stokach były podobne do tych leżących bardziej na północ, tak jak El Pueblito jest bardzo podobne do Ciudad Perdida. Posłużę się więc znanymi już miejscami do odtworzenia wyglądu - ciągle zakrytej dla oczu - Diabelskiej Doliny.
Oto co Pan Samochodzik zobaczył zwiedzając miasto, wpierw samotnie a później z Teresą.
"Diabelska Dolina była otoczona stromymi stokami wysokich gór."
"Osady Taironów zadziwiły Hiszpanów. Zostały one zbudowane według specjalnego zamysłu architektonicznego. W środku osady zazwyczaj znajdował się duży budynek drewniany na kamiennych, kolistych fundamentach, który był albo świątynią, albo też mieszkaniem miejscowego kacyka. Od niego gwiaździście rozchodziły się brukowane głazami uliczki z domami także zbudowanymi na kolistych fundamentach".
"Domy te były jak gdyby miniaturą owego centralnego budynku."
"Wokół osady znajdowały się poletka uprawne, nawadniane dość skomplikowanym, specjalnym systemem irygacyjnym."
"Dżungla porosła pola uprawne i gęstym listowiem pokryła koliste fundamenty domów. Korzenie drzew i pnących roślin wśliznęły się nawet w szczeliny między głazami stanowiącymi bruk uliczek."
"Część dawnych uliczek została starannie oczyszczona z roślinności."
"Gdzieniegdzie spotykałem zdziczałe drzewa pomarańczy i cytryn, może pozostałość po dawnych ogrodach."
"W dżungli skrzeczały małpy i był to jedyny głos żywych istot, który jeszcze bardziej podkreślał martwotę tego miejsca."
--
Ale po co poprzestawać na migawkach. Jesteśmy już dla Pana Samochodzika ludźmi przyszłości. Ludzie przyszłości, według słów Dawsona, są bardzo ruchliwi, choć niekoniecznie poruszają się w przestrzeni. Nie zmieniając swej siedzącej pozycji możemy więc rzucić okiem na El Pueblito:
Pomógł: 113 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13693 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-09-02, 17:48:16
Czyli wszystko się zgadza? Nienacki nie dopuścił się tym razem żadnych aktów samowoli, wspominając o czymś, czego w tym regionie absolutnie być nie może? Przepraszam, że głupio pytam, ale “Człowieka z UFO” czytałem raz tylko i to tak dawno temu… To byłoby zadziwiające, nietypowe.
Cała analiza oczywiście na medal. Precyzyjna, a jednocześnie lekko strawna.
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 120 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6493 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-09-02, 19:56:04
Tak, wszystko co Nienacki napisał o Kolumbii z krajoznawczego i obyczajowego punktu widzenia zdaje się mieć silne oparcie w literaturze faktu, głównie podróżniczej.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10140 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-02, 21:32:13
Kynokephalos napisał/a:
Tak, wszystko co Nienacki napisał o Kolumbii z krajoznawczego i obyczajowego punktu widzenia zdaje się mieć silne oparcie w literaturze faktu, głównie podróżniczej.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
Świetne, Kyno
Tu zamieszczam link do innego tematu, gdzie już poruszaliśmy temat zapożyczenia się ZN z "Dżungli za progiem":
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-09-02, 21:32, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 120 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6493 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-09-02, 22:44:44
Trzeba jednak dodać, że Nienacki popełnił podczas przepisywania (chyba on, a nie redakcja) skandaliczną liczbę literówek. Na tyle wiele, że każdą nazwę geograficzną i każde historyczne nazwisko warto czytając zweryfikować.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 23 razy Dołączył: 22 Sie 2017 Posty: 2731 Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2019-09-03, 21:21:58
Kynokephalos napisał/a:
Spacerem po zaginionym mieście Taironów
Ładny początek do multimedialnego wydania "Pana Samochodzika i człowieka z UFO"
_________________ Drużyna 5
Berta von S. Administratorka Wspomagająca nienackofanka
Pomogła: 161 razy Wiek: 51 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32398 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-05, 02:34:35
Dzięki, Kyno, za wycieczkę!
Bardzo fajna relacja/analiza.
I piękne te zdjęcia (szczególnie to ze skrzyżowaniem alejek i okrągłymi fundamentami + dżungla i góry w tle).
Jedno tylko mnie rozczaruje - brak jakichś bardziej monumetalnych budynków w stylu tych znanych w przypadku Majów.
Kynokephalos napisał/a:
Trzeba jednak dodać, że Nienacki popełnił podczas przepisywania (chyba on, a nie redakcja) skandaliczną liczbę literówek. Na tyle wiele, że każdą nazwę geograficzną i każde historyczne nazwisko warto czytając zweryfikować.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.