Tak, teraz to jasne! Dzięki! Rzeczywiście jakoś nie zrozumiałem, że Krzyżacy dobrali się do korytarza od Uroczyska. Nie było w sumie powiedziane skąd się dowiedzieli o drugim wyjściu, ale to chyba nie istotne. Podobne wynalazki mogli znać przecież ze swojego terenu i nie musieli być głupi, nieprzymierzając, jak hitlerowcy na filmach.
Napisz proszę jakie są jeszcze różnice między Uroczyskiem a Relikwiarzem (poza bimbrownią). Czy może coś z eksponowaniem religii, flirtów?
_________________ prof. dr hab. Jan Marczak,
Dyrektor Centralnego Zarządu Zabytków,
Ministerstwo Kultury i Sztuki
Było zupełnie inaczej. (...)Dla mnie srawa prosta i spójna. Mam nadzieję, że teraz i dla Ciebie również.
a jednak ja uwazam, ze troche jest to uproszczone, tylko problemu doptrauje sie w nieco innym miejscu...
bo to dziwne, że po odparciu oddziału krzyżackiego nikt jednak nie próbował otworzyć wejścia do tunelu, tym bardziej, że w grę wchodził "święty relikwiarz". Przecież nie mogli zginąć absolutnie wszyscy, którzy znali tajemnice. A od strony Uroczyska fragment korytarza był odsłonięty z pewnością jeszcze przez wiele lat i nikogo nie zainteresowało, dokąd prowadził?
aha?
Ostatnio zmieniony przez Piotreek 2008-05-16, 10:33, w całości zmieniany 2 razy
Ja jednak ja uwazam, ze troche jest to uproszczone, tylko problemu doptrauje sie w nieco innym miejscu...
bo to dziwne, że po odparciu oddziału krzyżackiego nikt jednak nie próbował otworzyć wejścia do tunelu, tym bardziej, że w grę wchodził "święty relikwiarz". Przecież nie mogli zginąć absolutnie wszyscy, którzy znali tajemnice. A od strony Uroczyska fragment korytarza był odsłonięty z pewnością jeszcze przez wiele lat i nikogo nie zainteresowało, dokąd prowadził?
aha?
Śledztwo w tej sprawie opisuje Nienacki.
W sumie wszyscy uczestnicy i świadkowie (oprócz pątnika Bogusława) zginęli, bądź to w zasypanym korytarzu, bądź w późniejszych walkach. A jeśli nawet jakiś krzyżacki rycerz probował opowiedzieć o tajemniczym zniknięciu oddziału, z czasem stało się to tylko legendą. Wejście od strony kolegiaty było doskonale zamaskowane, a od strony Uroczyska raczej nie odwiedzane przez nieliczną miejscową ludnośc z powodu trudnego dostępu i zlej sławy miejsca. Po kilku latach ruiny wejścia pewnie zarosły trawą i krzakami i były niewidoczne.
_________________ Drużyna 4
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Ostatnio zmieniony przez Even 2008-05-16, 15:42, w całości zmieniany 1 raz
Z tego co pamiętam, nie pisze się jak wyglądała konfiguracja okolicznego terenu w XIV wieku. Niewykluczone, że jeszcze wtedy Uroczysko było wysepką na jeziorze. A wówczas trudniej byłoby skojarzyć fakt połączenia z kolegiatą. Schody z kapliczki też mogły być zamaskowane i, przynajmniej teoretycznie, mogło być tak, że nikt na nie nie trafił. Poruszamy się jednak w wyimaginowanym świecie i trudno tu o przeprowadzenie miarodajnego dowodu, tak w terenie, jak i na podstawie dokumentów.
_________________ prof. dr hab. Jan Marczak,
Dyrektor Centralnego Zarządu Zabytków,
Ministerstwo Kultury i Sztuki
jako wielki fan "Uroczyska" pozwolę sobie dodać kilka zauważonych przeze mnie ciekawostek w treści książki:
1. KIedy Tomasz i Nemsta spotykają się po raz pierwszy, ten drugi jeszcze jest magistrem. W siedem lat później, gdy rozgrywa się akcja powieści, Nemsta jest już profesorem - zdecydowanie za szybko. (Możliwe wyjaśnienie - Nemsta mógł zostać tzw. profesorem tytularnym - niektóre uczelnie wprowadzały zasadę że szefem katedry może być jedynie osoba o stopniu profesora, więc niektórym szybko nadawano stosowny tytuł, by mogli nadal pełnić swoją funkcję).
2. Tajemniczy korytarz. Nemsta odnajduje w nim napis na ścianie "1160". Ładnie, ale cyfry arabskie pojawiły się w Europie dopiero ok. 1202 roku...
3. Zapadlisko. Historia na pewno była mocną stroną Nienackiego, fizyka wyraźnie nie ;) Nemsta i Tomasz odkrywają w tunelu zapadlisko, z którego spływa woda. Proponuję mały eksperyment: kawałek rury gumowej zgiąć w kształt litery U i zanurzyć w wodzie tak by oba końce wystawały ponad wodę. Teraz ostrym nożem zrobić otwór w zanurzonej części rury - woda wypełni rurę do momentu, gdy poziom wody w rurze i poza nią wyrówna się. Tak samo było z korytarzem - gdy sklepienie runęło, woda wlała się do korytarza i wypełniała go, aż jej poziom zrównał się z poziomem wody w bagnie (jeziorze). Czyli - zapadlisko musiało być całkowicie zatopione!
4. Zawalenie się korytarza. Ciekawe, że nastąpiło dokładnie w momencie, gdy w podziemnym korytarzu doszło do starcia. (Możliwe wyjaśnienie: sklepienie korytarza było już wcześniej silnie nadwątlone i mnisi wznieśli jakąś konstrukcję - coś w rodzaju rusztowania - podtrzymującą sklepienie i chroniącą przed zawaleniem na wypadek, gdyby w przyszłości trzeba było z korytarza skorzystać. Podczas starcia mogło dojść do uszkodzenia owej zabezpieczającej struktury, na tyle istotnego, że nadwątlone sklepienie
nie wytrzymało bez podparcia i runęło).
5. Biologia też najwyraźniej nie była Nienackiemu bliska ;) Po zawaleniu się korytarza grupa księży konała w małym pomieszczeniu za płytą przez trzy dni, z głodu i pragnienia. Trzy dni to trochę mało, by skonać z głodu - nawet przyjmując, że w czasach gdy nikomu nie śniło się o witaminach czy mikroelementach ludzie byli gorzej odżywieni niż dziś, bez wody i pożywienia, nie zużywając energii na ruch, mogli przeżyć jakieś 5-6 dni na pewno. Tyle że... Nienacki w opisie podziemia zaznacza że "brak dostępu powietrza dobrze zachował wszystko". Brak dostępu powietrza? Skoro tak, to ilość tlenu w powietrzu zamkniętym w małej izdebce na pewno nie wystarczała żeby kilka osób mogło przeżyć trzy dni. Księża stracili przytomność najpewniej po góra kilku godzinach, a po następnych paru udusili się.
6. Nemście i spółce brak logiki. Gdy pokazują miejscowym wykopane z ziemi rzeczy, przemilczają fakt, że niektóre z nich są ze srebra zczerniałego z czasem, ale odnalezioną stauroteką chwalą się prawie przed całą wsią... Nie można było wynieść jej dyskretnie, albo nawet pozostawić w korytarzu i wynieść np. pod osłoną nocy? A pozostawianie tak cennego
przedmiotu w łatwo dostępnym z zewnątrz pomieszczeniu, bez choćby jakiejś warty przy relikwiarzu, było dowodem skrajnej bezmyślności.
7.
piotreek napisał/a:
No i generalnie: to dziwne, że po odparciu oddziału krzyżackiego nikt jednak nie próbował otworzyć wejścia do tunelu, tym bardziej, że w grę wchodził "święty relikwiarz". Przecież nie mogli zginąć absolutnie wszyscy, którzy znali tajemnice. A od strony Uroczyska fragment korytarza był odsłonięty z pewnością jeszcze przez wiele lat i nikogo nie zainteresowało, dokąd prowadził?
Pątnik Bogusław nie był wtajemniczony, księża i rycerze zginęli pod zapadliskiem albo zmarli w izdebce za płytą, klerycy zginęli. Wmurowana w ścianę płyta raczej nie wyglądała podejrzanie, a nawet jeśli ktoś poszukiwał wejścia do tunelu, prawdopodobnie nie odważył się bezcześcić miejsca czyjegoś spoczynku. Wersja, że relikwiarz ukradli Krzyżacy wydawała się oczywista... Co do kapliczki na Uroczysku. Nienacki zakłada, że któryś z okolicznych mieszkańców za cenę życia zdradził Krzyżakom gdzie jest wejście do tunelu. Ale logicznym wydaje się zakładać, że miejscowi nie mieli pojęcia o tunelu - wejście w kapliczce było na pewno starannie ukryte, a liczba osób wtajemniczonych jak najmniejsza - właśnie dlatego, aby w sytuacji awaryjnej nikt z miejscowych nie zdradził tajemnicy. Prawdopodobnie dowódca Krzyżaków wysłał kilka mniejszych oddziałów na rekonesans, poszukiwanie ewentualnego "wyjścia ewakuacyjnego". Jeden z takich oddziałów odkrył wejście w kapliczce i w korytarzu natrafił na uciekających... Po tragedii, jeśli ktoś odkrył korytarz za ołtarzem w kapliczce - i tak trafiał na zatopiony odcinek, a kiedy korytarz uległ zatopieniu - tego nie było wiadomo. Nawet jeśli ktoś podejrzewał, że to dawne przejście z kolegiaty - przy poszukiwaniu wejścia z drugiej strony natrafiał na takie same problemy, jakie setki lat potem mieli Tomasz i Nemsta. Płyta w ścianie wyglądała jak zwykły nagrobek, a że ludzie wtedy byli bardzo przesądni - nawet jeśli ktoś odkrył niezgodność w
księgach co do położenia grobu Leonarda, prawdopodobnie uznawał to za błąd kopisty, a już na pewno w obawie przed potępieniem nie odważał się naruszać grobu...
właśnie skończyłem czytać i dorzucę jeszcze jedną niekonsekwencję - jak można cierpieć z pragnienia gdy koniec korytarza zawalił się pod naporem wody, nawet jeśli woda nie przedostała się bezpośrednio /dlatego korytarz nie był zalany/ to musiała przeciekać przez resztki konstrukcji i ziemię.
Ale takich niekonsekwencji zazwyczaj w każdej produkcji jest dużo, więc się nie czepiam, chyba, że ewidentnie wkurzają mnie głupotą.
Pzy okazji - pokazana jest konstrukcja miejsc, w których toczą się przygody Pana Samochodzika. Generalnie wygląda to tak, że zarówno postaci jak i miejsca gdzieś istnieją/istniały ale niekoniecznie razem obok siebie tam gdzie PS był.
Wiek: 35 Dołączył: 14 Maj 2008 Posty: 52 Skąd: Kurpie->Warszawa
Wysłany: 2009-01-11, 21:37:39
ehhh "Uroczysko".... cudowne wspomnienia....wspaniała książka. Taka przepełniona romantyzmem...melancholią...historią....a zarazem zabawna. Strasznie się utożsamiam(nie wiem czy to dobre słowo) z tą książką... Hym no nie wiem jak to określić ale jest mi taka... bliska ;)
Pomógł: 1 raz Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 2684 Skąd: Mazury
Wysłany: 2009-03-31, 20:52:33
... powiesci, te wczesne, maja jeszcze "glebie"... pozniejsze samochodziki to juz forma lzejsza, troche latwiejsza, bardziej "popowa"... wydaje mi sie ze przelom nastapil po "Wyspie Zloczyncow", ktora miala jeszcze swoj jakby odrebny klimat. W "Templariuszach" juz kielkowala ta prostsza struktura, a pierwszym, warsztatowo "czystym" samochodzikiem byla chyba az "Ksiega Strachow"...
... wydaje mi sie, ze to owa "popowa" forma rozslawila wreszcie Samochodzika i stworzyla jego KULT...
... szczerze mowiac, nie wyobrazam sobie "Uroczyska" pisanego w stylu "Niewidzialnych" , czy " Niesamowitego Dworu" w formie "Pozwolenia na przewoz lwa".
... dolaczenie wczesnych powiesci do serii przygod PS uwazam za pomysl niepowazny...
... ale tez nie probowalem ich czytac (zmienionych)
... i chyba dobrze...
_________________
Ostatnio zmieniony przez Robin 2009-03-31, 20:58, w całości zmieniany 1 raz
Dokładnie mam takie same odczucia. Z tą tylko różnicą, że wg Ciebie kolejne powieści są coraz bardziej popowe, a ja twierdzę, że pisane do coraz młodszego czytelnika. Co w sumie na jedno wychodzi. Oczywiście odbywało się to drogą ewolucji. Dla mnie umowna granica "starego" i "nowego" przebiega pomiędzy Fromborkiem a Fantomasem (pamiętajmy, że najprawdopodobniej pisane były w odwrotnej kolejności, niż toczy się ich akcja). "Tajemnice Fromborka" mają jeszcze resztki klimatu starszych powieści, chociaż nijak je porównywać do"Pozwolenia na przywóz lwa", a "Fantomas" jest ich już zupełnie pozbawiony.
_________________ Drużyna 4
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 1 raz Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 2684 Skąd: Mazury
Wysłany: 2009-04-03, 17:04:26
hehe, zgoda ... nic graniczna rzeczywiscie wyczuwalna jest... przed Fanomasem, byl Samochodzik druhowo-biwakowo-wakacyjno-turystyczno-namiotowym tropicielem zagadek, jeszcze lekko zielonym, amatorem po fachu... natomiast Fantomas wprowadzil go wlasciwie na "salony" i uczynil ze skromnego, badz co badz, urzednika - detektywa specjaliste nie byle jakiego kalibru... oczywiscie mozemy tu tworzyc i mnozyc inne podzialy, snujac przypuszczenia w nieskonczonosc... mam tylko jeszcze pytanie... czy owa "droga ewolucji" wyszla Samochodzikowi na dobre... to pytanie trudne, sam je sobie zadaje, co by bylo gdyby... nie bylo serii, tylko poszczegolne powiesci o roznej formie i roznych klimatach, podpartych scisla wiedza historyczna i "glebia", dajmy na to, poetycka...?
_________________
Ostatnio zmieniony przez Robin 2009-04-03, 21:14, w całości zmieniany 3 razy
Ja wychowałem się na pierwszych wydaniach powieści Nienackiego. Pewnie dlatego nie podobają mi się wszelkie zmiany, "poprawki" i uwspółcześnienia wprowadzone przez Warmię. Z tego pewnie też powodu wolę Tomasza z "Wyspy złoczyńców" niż z na przykład z "Niewidzialnych". A "Człowieka z UFO" czytałem z tzw. "mieszanymi uczuciami".
_________________ Drużyna 4
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 1 raz Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 2684 Skąd: Mazury
Wysłany: 2009-04-05, 20:18:30
... wychowany jestem i ja na oryginalnych czesciach PS... dla mnie to sacrum!!! uwielbiam je wszystkie... moze wlasnie dlatego ze roznia sie nieznacznie, kazda ma swoj niepowtarzalny urok i mocno wciaga... ich lektura to remedium na szarosc i zmeczenie dniem codziennym... czy lepsza czy gorsza, czy pozniejsza czy wczesniejsza, to juz subiektywna kwestia... ale zmiany jakiekolwiek bylyby niedopuszczalne!!!
to jedno niewinne piwko było dla dobra sprawy zeby zasięgnąc języka u sklepikarki
To na pewno były dwa piwka, a nie jedno. Albo inaczej - w czasie pierwszej wizyty wypił jedno, a w czasie drugiej dwa - lub na odwrót. Pozdrawiam wszystkich miłośników inspektora społecznej służby ruchu drogowego ORMO.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.