Straszna chała. Szkoda, bo po lekturze „Biblii Lutra” miałem nadzieję, że znalazł się w końcu autor, który czuje ducha oryginalnej serii.
Przede wszystkim brak tu zagadki historycznej. Podobnie jak w „Fantomasie” intryga została osnuta wokół zaanonsowanej listownie kradzieży cennego obrazu ale próżno tu szukać choćby śladów finezji Nienackiego. Fabuła jest wydumana, mało ciekawa, przewidywalna a podstawą śledztwa, które prowadzi Daniec, jest zbiór zupełnie nie prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Zakończenie to też niezły dziwoląg. Stronice książki zaludnia cała galeria karykaturalnych typów uwikłanych w jakieś absurdalne wątki - ekscentryczni mechanicy vel herbowi arystokraci z hrabiowskim tytułem prowadzący warsztat samochodowy pełen dziwacznych pojazdów, cudaczny „Szczurołap” ekolog, stolarz dziki furiat etc. W to wszystko wpleciona jakaś tandetna metafizyka z długaśnymi opisami proroczych snów Dańca i karcianych wróżb. Są też sytuacje groteskowe - obsztorcowany jak sztubak Daniec wstydzi się wygrzebać dwa pety z popielniczki mimo, że są to ważne dowody w śledztwie albo kiedy prowadząc pościg uruchamia tryb rajdowy w wehikule żeby dogonić malucha. Uff, jak dla mnie zbyt duża dawka idiotyzmów. Byłem tym tak zmęczony, że ostatnie rozdziały książki raczej przeskanowałem wzrokiem niż przeczytałem.
Acha, mamy tu jeszcze małą profanację, a może prowokację? Daniec, którego wszyscy tu nazywają Panem Samochodzikiem z częstotliwością większą niż Tomasza we wszystkich klasycznych tomach Nienackiego razem wziętych, składa autografy na egzemplarzu „Templariuszy” i „Pana Samochodzika i Winnetou”.
Ostatnio zmieniony przez Michal_bn 2011-12-31, 15:31, w całości zmieniany 1 raz
Daniec, którego wszyscy tu nazywają Panem Samochodzikiem z częstotliwością większą niż Tomasza we wszystkich klasycznych tomach Nienackiego razem wziętych, składa autografy na egzemplarzu „Templariuszy” i „Pana Samochodzika i Winnetou”.
Żartujesz? To tak jakby Nienacki utożsamiał siebie z Tomaszem NN (co jak już ustalono robił), ale jednocześnie utożsamiał Tomasza ze sobą tworząc jakiś wir przenikającyh się rzeczywistości, z których żadna nie jest już do końca prawdziwa. Myślę, że to może być lektura na dobrą halucynogenną wycieczkę z LSD w roli głównej, ktora kończy się dużym hukiem rozbijanego o ścianę domu w Jerzwałdzie wehikułu oraz następnie stałym pobytem w jakimś specjalistycznym ośrodku nad Jeziorakiem z duchem Winnetou oraz Simona Templera, który gra rolę Rogera Moore'a ze Złotej Rękawicy, w której Roger Moore udaje Simona Templera.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Pan Tragacik 2011-02-08, 15:42, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 9 razy Wiek: 38 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 7256 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2011-02-08, 16:28:03
Panie Tragacik, nie przesadzajmy. Jak dla mnie całkiem dobra pozycja. Polecam przeczytać. Obejdzie się bez LSD
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-08, 20:31:15
Pan Tragacik napisał/a:
Żartujesz? To tak jakby Nienacki utożsamiał siebie z Tomaszem NN (co jak już ustalono robił), ale jednocześnie utożsamiał Tomasza ze sobą tworząc jakiś wir przenikającyh się rzeczywistości, z których żadna nie jest już do końca prawdziwa. Myślę, że to może być lektura na dobrą halucynogenną wycieczkę z LSD w roli głównej, ktora kończy się dużym hukiem rozbijanego o ścianę domu w Jerzwałdzie wehikułu oraz następnie stałym pobytem w jakimś specjalistycznym ośrodku nad Jeziorakiem z duchem Winnetou oraz Simona Templera, który gra rolę Rogera Moore'a ze Złotej Rękawicy, w której Roger Moore udaje Simona Templera.
Wiesz Tragacik, w końcu światy równoległe to nie nowość w serii Pan Samochodzik. Najpierw osobowość Nienackiego z naszej macierzystej rzeczywistości wnika w umysłowość postaci fikcyjnej Tomasza NN w świecie rzeczywistości literackiej gdzie ulega pewnym przeobrażeniom. Jednakże z punktu widzenia postaci funkcjonujących w rzeczywistości literackiej to ona jest jedyna i prawdziwa a każda inna jest fikcją. Stąd przebieg zdarzeń, który się w niej rozgrywa bez kłopotu może się stać kanwą kolejnej fikcji literackiej, w której osobowość bohatera ulega dalszym przeobrażeniom itd. itd. aż z któregoś z kolei wykreowanego świata literackiego wyłoni się znajoma twarz Pawła Dańca. Trochę to skomplikowane ale Ralf Dawson nie takie rzeczy robił, o ile dobrze pamiętam tę postać.
Myślę, że Ralf Dawson to każdy z nas, a zarazem nikt tak naprawdę. Pojawia się to tu to tam (albo raczej to wtedy, to wtedy) i wielkim gęsim piórem gilgocze nas po szarej materii. Tak jak Nienacki wciąż zza grobu swoim piórem nas szturcha. W sumie jest coś pieknego w tym, że ciągle czai się gdzieś tam za czarnymi literkami, wciąż młody i pewny siebie, żądny sławy i z uśmiechem rozdający autografy. Autorzy kontynuacji nieświadomi swojego przeznaczenia wciąż reanimują go ratując jednocześnie świat przed zagładą, bo to tam przecież toczy się prawdziwe życie. Bohaterowie tych przygód patrzą na nas zza kartek jak na film dokumentalny bez narratora - tylko wtedy kiedy naprawdę im się nudzi...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.