Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-09-07, 18:33:51
No wiesz, taki miszmasz i każdy pisze co innego .
Jedno: na końcu gość napisał o broni gazowej i o, że tak powiem, braku konieczności zezwolenia na nią w średnim PRLu. W tymże średnim na broń palną bojową z zasady nie udzielano zezwoleń; posiadały ją tylko funkcjonariusze właściwych instytucji.
We wcześniejszym PRL chyba było łatwiej: można o tym wnioskować na podstawie okoliczności sprawy słynnego seryjnego mordercy Mazurkiewicza.
Tam jeden gość wspomniał jako autorytet pana M.J. Hmm... mam o tym dżentelmenie swoje zdanie... myślę, że można wierzyć w to, co opowiada o górach...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2015-09-07, 19:40, w całości zmieniany 1 raz
Nawiązując do sedna tego tematu czyli pewnych nieścisłości, to właśnie natrafiłem na fragment w który Tomasz dogania Klausa i wlepia mu mandat. Przy czym legitymując go, dowiaduje się (wygląda na to że z dokumentów), po pierwsze że jest dziennikarzem (w paszportach takich informacji nie ma, na prawie jazdy też, a nie sądzę aby Klaus dawał mu jakąś legitymację służbową), po drugie w jakiej dokładnie gazecie pracuje i że gazeta ta jest gazetą związaną z przesiedleńcami i antypolską.
Trochę to dziwne. Można założyć że Kluas sam by powiedział że jest dziennikarzem, (ale w sumie po co?), ale żeby przyznawał się że pracuje w gazecie nieprzychylej Polsce osobie która mu wlepia mandat to już jest w ogóle mało prawdopodobne.
Oczywiście informacje te są dość ważne, ale w sumie Tomasz mógłby równie dobrze dowiedzieć się tego później np. od Hildy.
A może jednak akredytacja dziennikarza była wbijana w paszport w formie pieczęci bądź wklejki? Skoro w paszport wbijało się różne rzeczy jak pozwolenie na tymczasową pracę czy tranzyt to może i akredytację też. Pamiętać należy, że Klaus przebywał w Polsce służbowo by wykonywać swój zawód więc czymś musiał się legitymować.
No może było i tak. Ciekawe czy ktoś z forum ma z tym tematem jakieś doświadczenia?
Z drugiej strony Klaus legitymowany przez „władzę”, wbrew zewnętrznym pozorom nieco spanikował i postanowił pokazać wszystkie dokumenty osobiste jakie tylko miał?
Może się obawiał że to jakieś tajne służby, kontrwywiad itp?
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-09-09, 09:47:37
Szara Sowa& napisał/a:
…legitymując go, dowiaduje się… że jest dziennikarzem (w paszportach takich informacji nie ma), po drugie w jakiej dokładnie gazecie pracuje i że gazeta ta jest gazetą związaną z przesiedleńcami i antypolską.
Zapominasz o wizie, Szara Sowo.
Czytam, że w latach powojennych podanie zawodu w niemieckich paszportach było obligatoryjne. Miało to coś do czynienia właśnie z wizą - Niemcy po wojnie potrzebowali ją chyba dla każdego kraju. Przymusowe podanie zawodu w paszporcie zakończyła dopiero uchwała z 12 VI 1967, a więc z roku ukazania się “Księgi Strachów”. Jednak w wizie nadal istniała konieczność wyjawienia zawodu. Sądzę też, że władze polskie udzielając wiz dziennikarzom odnotowali w nich skrupulatnie, dla których to gazet dokładnie pracują.
Z wizy więc zapewne, ale być może nawet z paszportu Klausa Tomasz dowiedział się, że był dziennikarzem i to jakiej gazety. A że ta była prawicowa, antykomunistyczna i dzieląca poglądy organizacji “Bund der Vertriebenen”, o tym Tomasz wiedział zapewne z komentarzy w polskiej prasie.
Czytam, że w latach powojennych podanie zawodu w niemieckich paszportach było obligatoryjne. Miało to coś do czynienia właśnie z wizą - Niemcy po wojnie potrzebowali ją chyba dla każdego kraju. Przymusowe podanie zawodu w paszporcie zakończyła dopiero uchwała z 12 VI 1967, a więc z roku ukazania się “Księgi Strachów”.
No i wszystko jasne. Nienacki musiał mieć taką wiedzę, może widział taką wizę?
John Dee napisał/a:
A że ta była prawicowa, antykomunistyczna i dzieląca poglądy organizacji “Bund der Vertriebenen”, o tym Tomasz wiedział zapewne z komentarzy w polskiej prasie.
Jasne, źle to napisałem. Nie chodziło mi o to, że Tomasz wyczytał to w dokumentach, tylko było to dalsze rozwinięcie tematu konkretnej nazwy gazety!
Zbliża się konkurs więc czytam.
Nie pamiętam dokładnie, bo w tej chwili nie mam książki, ale Nienacki napisał, że licznik zatrzymał się na cyfrze 150(?).
Mój matematyk twierdził że cyfry są od 0 do 9.
_________________
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Zbliża się konkurs więc czytam.
Nie pamiętam dokładnie, bo w tej chwili nie mam książki, ale Nienacki napisał, że licznik zatrzymał się na cyfrze 150(?).
Mój matematyk twierdził że cyfry są od 0 do 9.
Z tym to zawsze był problem a rozwiązanie proste: są cyfry i litery jako znaki, a te w użyciu tworzą liczby i wyrazy.
Z tym to zawsze był problem a rozwiązanie proste: są cyfry i litery jako znaki, a te w użyciu tworzą liczby i wyrazy.
Dla mnie to jest jasne. Cyfra może być liczbą, ale nie każdą liczbę można nazwać cyfrą.
Więc wpadka.
Bardziej chodziło o to, czy to brak wiedzy matematycznej, czy w tamtych czasach można było stosować nazwę cyfra dla liczb wielocyfrowych.
Ale numer... Rano działał! Czyżby wyłączyli stronę?
,,Przerwa techniczna, (migracja na nowy silnik) do 16.09.2015. Przepraszamy uzytkownikow za utrudnienia w korzystaniu z forum.
Jerzy Nazarko.''
Pierre Tendron Forumowy Badacz Naukowy Forumowicz nr 1000!
Pomógł: 8 razy Dołączył: 09 Cze 2014 Posty: 7916
Wysłany: 2015-09-13, 23:42:09
She71 napisał/a:
Kilkakrotnie PS wspomina,że niedawno wrócił z Pragi,gdzie rozwiązał zagadkę pod kryptonimem "Tajemnica tajemnic"...
She, pewnie masz jakieś nowsze wydanie Księgi...
Nie wiem jak jest w mojej KS z kolorowej serii (jeszcze nie zacząłem czytać! a konkurs... już dzisiaj ), ale o ile dobrze się orientuję, to w pierwszym wydaniu/wydaniach PS wspomina o pobycie w Pradze, ale o rozwiązaniu zagadki pod kryptonimem Golem.
Swoją drogą, może to oznaczać, że Zbigniew Nienacki już podczas pisania Księgi strachów miał w głowie zalążek Tajemnicy tajemnic, która ostatecznie powstała dopiero po dłuższym czasie i została poprzedzona kilkoma innymi częściami przygód PS.
A jeżeli rzeczywiście wspominając w Księdze strachów o przygodzie w Pradze miał na myśli pomysł, który zaowocował Tajemnicą Tajemnic, to można wyciągnąć kolejny wniosek - pomysł ten przeszedł znaczną ewolucję, ponieważ w TT jest mowa o Golemie, ale jest to chyba wzmianka epizodyczna, która nie ma żadnego znaczenia dla przebiegu akcji, natomiast nazwanie całej przygody kryptonimem Golem, świadczyłoby o tym, że w pierwotnym zamyśle Golem miał odegrać istotniejszą, a może nawet kluczową rolę.
Ale może zagadka o kryptonimie Golem, to zupełnie inna, nieopisana przygoda...
She71 napisał/a:
Gdzie w takim razie podział się Prot?
...w której Prot nie brał udziału, a nawet jeszcze go nie było, skoro akcja rozgrywa się przed KS.
PS:She, jeżeli planujesz w konkursie zadać pytanie o kryptonim zagadki, którą PS rozwiązał w Pradze, to zapewne będą protesty i reklamacje...
_________________ Drużyna 3
Ostatnio zmieniony przez Pierre Tendron 2015-09-14, 00:58, w całości zmieniany 1 raz
Znalazłem kolejny dowód na to, że tak naprawdę mauzoleum swój pierwowzór ma na Dolnym Śląsku:
"Na środku grobowca znajdował się jednolity, kamienny sarkofag z herbem Haubitzów, a więc
znowu z szachownicą. W ścianach znajdowały się głębokie nisze, przeznaczone zapewne na to, aby wstawić w nie figury świętych."
Jak wiadomo święci "występują" w religii katolickiej, która dominowała na Dolnym Śląsku. Tymczasem na terenie Nowej Marchii w XIX w., kiedy mauzoleum zbudowano, mieliśmy już tylko protestantów, a w tym wyznaniu świętych nie ma.
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2015-09-23, 21:14:46
Stefanek napisał/a:
(...) Po drugie: dżudo! Nie ma, powtarzam nie ma i jeszcze raz nie ma fizycznej możliwości, żeby nawet po kilku godzinach studiowania obrazków w książce i "walki z cieniem" nauczyć się jakiejkolwiek sztuki walki. I to jeszcze tak, żeby móc to niedługo wykorzystać w realnej walce, i to jeszcze w walce z osobą, która trenuje dżudo (w dodatku z agentką, jak to się teraz ładnie mówi "służb specjalnych").
Może nie znamy wszystkich zdolności Pana Tomasza. A może Zenobia dała mu "fory" tak jak później gdy mówi „Niechże pan Tomasz ma też trochę frajdy. Należy mu się". A może... sama nie wiem.
TomaszK napisał/a:
(...) A swoją drogą opis działania takiego pistoletu też jest u Nienackiego niezgodny z rzeczywistością, przecież wiemy, że ten gaz w pistolecie to gaz łzawiący, a nie substancja po której traci się przytomność i nie pamięta co się stało.
Trudno powiedzieć gdzie PS widział taki pistolet, bo mówi o tym enigmatycznie "Kilkakrotnie oglądałem taki pistolet, widziałem naboje do niego" (rdz 1 i 2) co ciekawsze "posiadanie pistoletu gazowego nie jest u nas zakazane" (rdz 12). Pistolet taki dwojga może być rodzajów: pneumatyczny "strzelający" strumieniem gazu i groźniejszy, na naboje. To był ten drugi, skoro znaleziono tulejkę.
Na pytanie Wiewiórki czy to niebezpieczna broń
"- Niebezpieczna. Sam się o tym przekonałeś - wyjaśniłem. - Skonstruowano ją na Zachodzie, w krajach, gdzie w przerażających rozmiarach szerzy się przestępczość. Ludzie bronią się nimi przed napadami na ulicy, przed łobuzami, złodziejami wyrywającymi na ulicach kobietom torebki. Są produkowane pistolety z gazem łzawiącym, oszałamiającym, ba, nawet rozśmieszającym." (rdz 6)
Gazy mogą być różne, a w książce pistolety te mieli szpiedzy. Trzeba też odróżnić błędy od artystycznej fikcji.
Stefanek napisał/a:
W typowych nabojach gazowych małego kalibru nie ma ładunku miotającego. A strzelałem z różnej broni. Człowiek czasem w życiu musi robić różne dziwne rzeczy... Poza tym już na początku pisałem, że Nienacki mógł napisać, że "dziwny odgłos" przypominał strzał z korkowca lub kapiszonowca. Jakby nie było, to powinien być - cichszy lub głośniejszy, to kwestia uboczna - ale jednak strzał, a nie "odgłos otwieranej butelki".
ten "odgłos" wymieniony jest w relacji Wiewiórki w Księdze "W pewnej chwili doszedł mych uszu dźwięk podobny do tego, jaki się słyszy, gdy ktoś otwiera butelkę z oranżadą lub piwem. Zrobiło mi się duszno", później PS komentuje "Wystrzał z pistoletu gazowego przypomina odgłos otwieranej butelki z piwem."
Na filmie www.youtube.com/watch?v=G4AOVCJvkjw brzmi jak wystrzał, o ile to istotnie pistolet gazowy. Tylko czy ma to znaczący wpływ na akcję książki?
filosss napisał/a:
A ja z innej beczki. W sumie to nie do końca wpadka, bardziej pytanie bez odpowiedzi (przynajmniej nie trafiłem do tej pory na stosowne rozważania w temacie): Wczasy ciotki Zenobii i Kasi. W jaki sposób Kasia przyjechała do Jasienia i z niego wraca (poza książką), przecież nie z ciotką na motocyklu... Nie natrafiłem w treści książki na stosowną uwagę w tym temacie. Czy być może rodzice indywidualnie Kasię dowieźli do ciotki, czy być może ta młoda nastolatka sama podróżowała PKP, PKSem?
Jak Teresa w Wyspie Złoczyńców.
Even napisał/a:
CPN napisał/a:
Samochód w tych czasach to wielki luksus był.
No właśnie. Z tego powodu jadąc na wczasy nie brało się tak wielu bambetli jak dzisiaj. Jeżdżąc z rodzicami na dwutygodniowe "wczasy pracownicze" wszystkie niezbędne rzeczy mieściły się w 2 walizkach. Bez problemu dało się je przewieźć pociągiem czy PKSem. Tak też mogła być przywieziona przez rodziców Kasia z Sebastianem.
Wedle Kasi "Moi rodzice uprawiają taternictwo i zawsze biorą urlopy we wrześniu, kiedy najlepiej chodzi się po górach. Więc na sierpień oddali mnie ciotce." Strona techniczna "oddania" została pominięta, widocznie była bez znaczenia dla akcji. Podobnie jak kim byli jej rodzice.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.