Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-02-15, 15:08:22 Odkrycia, znaleziska i zagadki historyczne
Często przeglądając strony www znajduję artykuły o odkryciach, znaleziskach oraz różnych zagadkach historycznych. Linki do nich zamieszczam na profilu FB naszego forum:
Pewnie nie wszyscy tam zaglądają, dlatego też od dziś bardziej interesujące informacje będę wklejał w tym wątku. Zachęcam do tego również innych miłośników historii.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-02-15, 15:09:49
Sztandar ułanów odnaleziony w grobowcu
"Muzealnicy odkryli w łusce pocisku armatniego sztandar 6. Pułku Ułanów Kaniowskich. Schowała go tam po wojnie rodzina Suzinów.
Tuleja pocisku artyleryjskiego ze sztandarem trafiła do muzeum w sierpniu ubiegłego roku. Przyniósł ją Maciej Suzin – artysta plastyk spokrewniony ze spikerem telewizyjnym Janem.
– Przez dziesiątki lat leżała na dnie rodzinnego grobowca na Powązkach – wspomina Maciej Suzin. – Łuska była zardzewiała, dlatego nie można było jej od razu otworzyć. Przez kilka miesięcy podlegała tzw. gazowaniu. To miało zabić grzyby i usunąć wilgoć.
Dopiero w piątek pracownicy Muzeum Wojska Polskiego otworzyli tuleję. Jakież było ich zdziwienie, gdy wyjęli z niej przedwojenny sztandar.
– To niezwykle cenne odkrycie, sztandar był poszukiwany od 60 lat – mówi Dawid Dziama z Muzeum Wojska Polskiego.
Jak sztandar trafił do rodziny Suzinów? Z relacji Jana wynika, że na przełomie 1945 i 1946 roku przy jadłodajni, która znajdowała się przy ul. Polnej, do jego ojca podeszła kobieta.
– Powiedziała, że od powstania nosi na sobie wileński sztandar. Poprosiła o pomoc w jego ukryciu – opowiada Maciej Suzin. – Ustalili, że ukryją go w grobowcu na Powązkach. Sztandar został sprasowany, owinięty wstęgą i włożony do łuski. Została ona zalakowana i zaspawana. W nocy para poszła na cmentarz i na lince spuściła ją na dno kilkupiętrowego grobowca.
Sztandar przeleżał tak ponad 60 lat. Wszyscy o nim zapomnieli. W połowie ubiegłego roku rodzina Suzinów postanowiła pogłębić grobowiec. Ekipa remontowa znalazła w nim łuskę.
– Wtedy stryj Jan przypomniał sobie, że jest tam schowany sztandar. Był przekonany, że pochodzi z Wilna oraz że w tulei znajdują się legitymacje oficerskie – dodaje Maciej Suzin.
Skąd wiadomo, do kogo należał? W jego narożnikach umieszczono cyfrę 6, czyli numer pułku.
– Na kilka tygodni sztandar trafił do konserwacji. Będzie poddany zabiegowi odkażania i odgrzybiania. A za kilka miesięcy wystawimy go na stałej ekspozycji – zapewnia Dawid Dziama.
Pułk Ułanów Kaniowskich ze Stanisławowa 1 września 1939 roku został przydzielony do Armii Poznań. Jego żołnierze walczyli m.in. nad Bzurą i w Puszczy Kampinoskiej.
Pod koniec kampanii wrześniowej oficerowie postanowili chronić sztandar: zdjęli płat sztandaru z drzewca, odłączyli głowicę. Następnie przekazali go mieszkającej w Warszawie przy ul. Polnej 44 rodzinie Stanisława Żaczka, który był przed wojną dyrektorem Banku Gospodarstwa Krajowego w Stanisławowie, gdzie stacjonował pułk.
Podczas Powstania Warszawskiego wdowa po Stanisławie – Wilhelmina Żaczek – umieściła płat sztandaru na odwrocie obrazu i zasłoniła go dyktą. Gdy po wojnie wróciła do domu, po obrazie i sztandarze nie było śladu. Przez lata historycy byli przekonani, że zaginął."
Pewnie nie wszyscy tam zaglądają, dlatego też od dziś bardziej interesujące informacje będę wklejał w tym wątku. Zachęcam do tego również innych miłośników historii.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-02-20, 18:46:10
"Poszukiwacz skarbów w Niemczech znalazł w lesie prawdziwą "żyłę złota". Za pomocą wykrywacza metalu odkrył zakopane starożytne kosztowności, warte nawet milion euro.
Poszukiwacz próbował utrzymać w tajemnicy swoje znalezisko ale wpadł, kiedy zaczął sprzedawać skarby. Złoto trafiło do niemieckich archeologów, którzy twierdzą, że może to być najwspanialsza i największa kolekcja starożytnych przedmiotów, jaką kiedykolwiek znaleziono na terenie Niemiec.
Wśród kosztowności znalazły się m.in złote broszki w kształcie liści, które niegdyś przypinano do płaszczy wysoko postawionych urzędników. Znaleziono także posrebrzane statuetki oraz srebrną misę i talerze.
Właściciel tych wszystkich bogactw musiał żyć w dobrobycie. Świadczy o tym zarówno biżuteria, jak i naczynia - twierdzi archeolog Axel von Berg.
Naukowcy są zdania, że skarb został zakopany około 1500 lat temu, podczas grabieży na rzymskie dobra."
Autor: MM
Poszukiwacz próbował utrzymać w tajemnicy swoje znalezisko ale wpadł, kiedy zaczął sprzedawać skarby.
A wystarczyło sobie foty porobić a skarb zwrócić w zamian za splendor i chwałę. Pewnie również otrzymałby jakąś gratyfikację albo... dożywotnie darmowe przejazdy koleją.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-03-16, 13:55:02
"Ponoć królowa Bona wrzuciła skarby do studni w Czersku. A ja wiem, gdzie jest ta studnia..."
"30 km od Warszawy znajdują się ruiny zamku w Czersku. To nie tylko prawdziwy raj dla archeologów. Zamek rozpala wyobraźnie okolicznych mieszkańców i poszukiwaczy skarbów. Do dziś żywe są legendy o skarbie ukrytym tam przez królową Bonę. - Jedna z wersji mówi, że skarby wrzuciła do studni. Ja wiem, gdzie jest ta studnia. Na jej dnie mogą być fascynujące rzeczy - mówi prof. Przemysław Urbańczyk w TOK FM. Archeolog kilka lat spędził, "ryjąc w ziemi, odkrywając jej fascynujące świadectwa".
Niewiele brakowało, a Czersk mógłby "zamiast" Warszawy być stolicą Polski. - Był wcześniejszą stolicą Mazowsza, przed Warszawą. I, gdyby nie zbieg okoliczności, m.in. odsunięcia się koryta Wisły od Czerska, mógłby zostać stolicą kraju. Osadnictwo w tym miejscu zaczęło się jeszcze przed naszą erą. Pojedyncze zabudowania stały tam w VII-VIII wieku. A wieku X powstała poważna inwestycja - zamek. Łączyło się z to z wytyczaniem granic państwa wczesnosłowiańskiego - mówił w audycji "OFF Czarek" prof. Przemysław Urbańczyk.
Archeolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i PAN obchodzi 40-lecie pracy naukowej. I nie kryje, że Czersk zajmuje w jego sercu szczególne miejsce. - W czasie tych badań zrobiłem doktorat. Tam częściowo wychowywały się moje dzieci. W Czersku przeżywałem czasy pierwszej "Solidarności", stanu wojennego. Wtedy to miejsce dawało wytchnienie od Warszawy. Już chyba nikt nie pamięta, że właśnie w Czersku była jedna z najsłynniejszych restauracji na Mazowszu; w przerobionej chacie drewnianej. A my mieszkaliśmy na zamku - w pewnym momencie nawet na wieży. No więc czułem się prawie jak królowa Bona - wspominał prof. Urbańczyk.
Obrażona Bona
Królowa to chyba najbardziej znana postać związana z Czerskiem. Zamek stanowił "część jej oprawy wdowiej", po śmierci króla Zygmunta Starego. - Była skłócona z synem - Zygmuntem Augustem. Przede wszystkim dlatego, że zakochał się w Barbarze Radziwiłłównie. Obrażona zamieszkała na Mazowszu. Wiemy, że w Czersku bardzo jej się podobało. Postawiła tam tzw. wielki dom, którego ślady widać na dziedzińcu. Po prawej stronie na murze widać otynkowany prostokąt i ślady po belkach stropowych.
Bona Sforza zapisała się w naszej pamięci m.in. jako osoba, dzięki której pojawiły się w Polsce dobrze dziś znane warzywa. To dzięki królowej kupujemy włoszczyznę. Nie jest wykluczone, że to właśnie ona przyczyniła się też do tego, że do dziś Czersk i okolice słyną z uprawy warzyw, sadownictwa. Dzięki królowej w okolicach powstawały też browary, produkowano m.in. słynne piwo czerskie.
Gdzie jest skarb?
Obecność królowej to źródło jednej z legend żywych wśród mieszkańców Czerska. - Według jednej z wersji, Bona schowała skarby w tunelu pod zamkiem. Kiedy myśmy za dnia kopali na zamku, lokalni mieszkańcy w nocy ryli w fosie. Inna wersja mówi o tym, że królowa wrzuciła skarby do studni. Mieszkańcy oczywiście szukali tej studni. Ja wiem, gdzie ona się znajduje - pochwalił się prof. Urbańczyk.
Archeolog zaproponował nawet gospodarzowi audycji, Cezaremu Łasiczce, wspólne poszukiwania kosztowności. - Gdyby pan zorganizował odpowiednie finansowanie, możemy odkopać tę studnię. To kilkanaście metrów kopania, przedsięwzięcie musiałby kosztować kilkaset tysięcy złotych. Ale na dnie moglibyśmy znaleźć fascynujące rzeczy.
Ostatni wielki właściciel
Potop szwedzki oznaczał zagładę Czerska. Szwedzcy żołnierze spalili zamek. - W ten sposób zniszczono to, co zbudowała królowa Bona - podkreślał prof. Urbańczyk.
Dopiero około sto lat później podjęto, jak się okazało ostatnią, próbę odbudowy zamku. Zadanie podjął się marszałek wielki koronny Franciszek Bieliński. - To dziś postać zapomniana. A to na jego cześć nazwano ulicę Marszałkowską w Warszawie. To on jako pierwszy zaczął brukować ulice w mieście. Zamek w Czersku spodobał mu się. Zaczął remonty. Na przykład zbudował ceglany most, który do dziś prowadzi do zamku. Niestety nie udało mu się przywrócić świetności tego obiektu. Nie było tam już nic co mogłoby zamek utrzymać.
Bez trudno można odnaleźć pamiątki po marszałku. - Na moście, po którym wchodzi się do zamku, nad środkowym przęsłem jest wykuty kartusz inicjałowy z szarego piaskowca - z literami F.B. - mówił gość "OFF Czarka".
Dziś już się tak nie da...
Dla profesora Urbańczyka prace w Czersku to nie tylko wyjątkowo ważna część życia. To także dowód na to, jak bardzo zmieniła się archeologia. Bo dziś takie wieloletnie badania są praktycznie niemożliwe.
- W niektórych miejscach schodziliśmy na głębokość pięciu metrów. To były niezmiernie skomplikowane prace. Odkryliśmy około półtora tysiąca warstw. Dziś już praktycznie nie prowadzi się tak skomplikowanych wykopalisk. Doktryna konserwatorska jest inna - nie kopie się bez potrzeby. Należę do szczęśliwej generacji, mogliśmy prowadzić badania gwoli zaspokojenia ciekawości badawczej - wspominał archeolog.
Jak wyjaśnił, dziś nie tylko w Polsce dominują wykopaliska "na stanowiskach zagrożonych". Czyli na przykład w miejscach, przez które ma biec autostrada lub ma tam powstać inna inwestycja. - A my mogliśmy kopać po to, by ustalić, jak wyglądały dzieje Czerska. Kilka lat spędziłem, ryjąc tam w ziemi. Odkrywając fascynujące świadectwa tej ziemi."
Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-16, 17:52:43
Czersk to również jedno z moich ulubionych miejsc, choć ostatnio byłem tam raczej dawno.
Ostatnio w jakimś innym temacie zachęcałem do wycieczki do Czerska w porze kwitnienia sadów, czyli już niedługo . Pierwszy raz to byłem tam jeszcze w czasach mojej podstawówki, czyli raczej dawno . Jeszcze na rynku było dużo starych domów z podcieniami. Rynek (teraz to chyba już właściwie tylko jego układ) mają wartość zabytkową: granice parcel prawie nie zmieniły się przez setki lat.
Smutno się czyta wywody prof. Urbańczyka o współczesnych badaniach archeologicznych. Wynika z tego, że zasadniczo mają charakter wymuszony, ratunkowy. Rozumiemy, że faktycznie nie istnieją jakieś programy badawcze .
Dużą sympatią do Czerska napompowała mnie sympatyczna powieść dla dzieciaków:
Czesława Niemyska-Rączaszkowa "Z rybałtami po Mazowszu" Nasza księgarnia, W-wa 1970. W sporej części dzieje się ona w Czersku. Przeczytałem ją zanim zobaczyłem na własne oczy miasteczko, zamek i tamtejsze wspaniałe krajobrazy...
Pomogła: 167 razy Wiek: 51 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32571 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-16, 19:09:08
Z24 napisał/a:
Ostatnio w jakimś innym temacie zachęcałem do wycieczki do Czerska w porze kwitnienia sadów, czyli już niedługo .
W wątku o miejscach z duszą zachęcałeś. A ja narzekałam na brzydki dojazd.
W skarb na dnie studni jakoś nie wierzę. Jeden taki już jesienią wydobywałam ze studni w Forcie Sokolnickiego (akcja organizowana przez Mazowieckie Stowarzyszenie Historyczne), akcja była ciekawa, ale znaleziska dość rozczarowujące
Ale ciekawe, co się dzieje z ta szkutą, miała być renowacja i.t.d.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-03-16, 19:40:13
Zerknijcie jeszcze tu (nie sprawdzałem, czy informacja jest aktualna):
Nieopodal zamku w Czersku archeolodzy odnaleźli 500-letni statek do przewozu zboża. Teraz szukają pieniędzy na wydobycie i konserwację
Szkuta znajduje się w stawie w jednym z jabłoniowych sadów obok zamku w Czersku. - Wiedziałam, że coś leży na dnie, poprosiłam więc o pomoc fachowców - mówi Katarzyna Łuczak, właścicielka ziemi. Archeolodzy z Muzeum Morskiego w Gdańsku pojawili się w Czersku rok temu. - W stawie pływały fragmenty statku...
Pomogła: 167 razy Wiek: 51 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32571 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-16, 19:45:23
Tutaj jest właśnie opis, jak ową szkutę wydobyto. Ale potem ją ponownie zakopano, bo nie było kasy na konserwację. po kilku latach ją znowu wykopano, bo się jakaś kasa znalazła - szkuta miała być zabezpieczona i wystawiona. Ale jakoś nie słyszałam, żeby gdzieś ją wystawiono, więc pewnie znowu g... wyszło.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2014-03-26, 09:44:03
Coś dla Emilii i Michała:
"Podczas robót przy romańskim kościele we wsi Giebło w woj. śląskim archeolodzy odkryli pochodzący z XIV w. ołowiany tłok pieczętny, którym posługiwał się proboszcz miejscowej parafii. To jeden z nielicznych takich przedmiotów, zachowanych w polskich zbiorach.
Archeolog z biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach dr Jacek Pierzak podkreśla, że archeolodzy okrzyknęli znalezisko rewelacyjnym nie tylko dlatego, że podobne przedmioty to rzadkość i zachowało się ich bardzo niewiele, ale także dlatego, że udało się przypisać pieczęć do konkretnej osoby.
"Znaleziska archeologiczne - nawet te najcenniejsze - najczęściej są anonimowe, w tym sensie, że nie jesteśmy w stanie ustalić, do kogo należały. W tym przypadku wiemy, że odnaleziony tłok należał do proboszcza miejscowej parafii - Lucjana" - powiedział PAP dr Pierzak.
Na pieczęci widnieje stylizowana lilia oraz inskrypcja: S. (od łacińskiego sigillum - pieczęć) Luciani Presbiteri. Po sprawdzeniu w dokumentach watykańskich okazało się, że w pierwszej połowie XIV wieku ksiądz Lucjan był proboszczem miejscowego kościoła - świątyni zbudowanej w XII wieku.
"Dzięki dziełu +Monumenta Poloniae Vaticana+ wiemy np. że w 1327 r. wartość parafii księdza Lucjana wyceniano na 1,5 grzywny, co było podstawą do ustalania wielkości świętopietrza, czyli daniny na rzecz papiestwa. Mamy jeszcze wzmianki z lat 1335-36 i 1340, według których parafia płaciła trzy skojce świętopietrza" - wyjaśnił archeolog.
Grzywna i skojec to średniowieczne jednostki monetarne. Skojec to 1/24 grzywny.
Pieczęć odkryto podczas prac ziemnych prowadzonych wokół kościoła w Gieble. Archeolodzy zwracają uwagę, że przedmiot jest ołowiany, a nie drewniany, co również potwierdza istnienie rozwijającego się już od XII wieku zagłębia metalurgicznego na tym terenie. Wymiary tłoku pieczętnego to 4,2 cm na 1,5 cm.
Miejscowość Giebło, skąd pochodzi znalezisko, znajduje się w gminie Ogrodzieniec w powiecie zawierciańskim, na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Po konserwacji eksponat ma trafić do mieszczącego się w średniowiecznym zamku muzeum w Będzinie."
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-05-04, 10:20:00
Lac de Guerlédan, największe jezioro Bretanii, właśnie przestało istnieć, ...ale nie na zawsze. Ze sztucznego zbiornika spuszczono wodę na czas prac remontowych na tamie, które potrwają do końca lata. To nie lada okazja, aby zobaczyć dolinę, którą na co dzień skrywają wody zalewu.
Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-04, 14:24:52
Protoavis napisał/a:
Lac de Guerlédan, największe jezioro Bretanii, właśnie przestało istnieć, ...ale nie na zawsze. Ze sztucznego zbiornika spuszczono wodę na czas prac remontowych na tamie, które potrwają do końca lata. To nie lada okazja, aby zobaczyć dolinę, którą na co dzień skrywają wody zalewu.
Zbiornik w Solinie już dawno powinien przejść operację oczyszczenia, tylko albo nie ma komu tego zrobić, albo nie ma komu zapłacić. Jak spuszczą wodę stamtąd, Polańczyk stanie się ośrodkiem wysokogórskim, a z mułu wydobędą na świat różne zatopione skarby. Mało to rzeczy pospadało z pomostów czy z łajb? Niektóre były pełne .
_________________ Z 24
Borsuk Twórca Mieczysław Płocica autor książek dokumentalnych
Pomógł: 16 razy Dołączył: 15 Mar 2014 Posty: 546 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2015-05-08, 18:32:08
Mniej więcej wiadomo gdzie leży np. kultowa polska motorówka Alga z niemniej kultowym silnikiem zaburtowym AS Antoniego Schneidera. Takie artefakty bym przygarnął
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.