Zastanowiło mnie skąd to Nienacki wytrzasnął. Może kiedyś się mówiło Genek a nie Gienek.
Mnie to też kiedyś zastanawiało, szczególnie uśmiałem się gdy Nienacki cytował frazę
"- Powiedział "Jestem Genek""
, ale doszedłem do wniosku że chodzi tu raczej o pewną swadę i manierę Nienackiego, który zawsze starał się być w swoich określeniach postaci - szczególnie tych negatywnych - trochę ich dezawuujący, nawet ich trochę "odczłowieczający" - był np. gdzieś temat na określeń Nienackiego (jak. np. Mysikrólik, co jak pamiętam było mylące, bo jest to ptak a nie np. mały gryzoń)
Ale fajnie, że zwróciłeś na to uwagę - bo mimo że jest to nawet - jak dla mnie - zabawne, to nie przyszło mi do głowy aby wrzucić to na forum !
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-03-14, 13:36:31
chkaplan napisał/a:
szczególnie uśmiałem się gdy Nienacki cytował frazę "- Powiedział "Jestem Genek"
A mnie rozbawił pisząc w PS i Templariuszach “rzekła ostrożnie pani Bahometowa.”
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 127 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6603 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2023-03-14, 18:10:16
John Dee napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Może Nienacki dawał do zrozumienia, że Genek był z Warszawy. ... mylycja zamiast milicja
kerowca zamiast kierowca
...
to i Genek zamiast Gienek.
Jak dobrze mieć na forum tubylców z różnych regionów kraju.
Jako warszawski tubylec - nie negując, że słyszy się wymowę „melycja” czy „kerowca” - myślę jednak, że z „Genkiem” nie musi być podobnie, i że ogólnie zmiękczanie w tej gwarze (warsiaskiej wszak) napotyka się częściej niż stwardnianie.
„Chodź pan na Pragie” śpiewały kapele; „Na Wole nie mogie” tłumaczył się Jarema Stępowski; „Kup pan cegłe za złotówkie a ocalisz pan makówkie” zachęcali nocni „handlowcy”.
Wiem - tu chodzi o końcówki nosowe, „-gę” i „-kę”. Ale dalej: Tuwim, naśladując gwarę, pisał w „Ad urbe condita”: „do chierbaty, do chierbaty, do świeżego ciasta!”. Pamiętam jak wicedyrektorka mojego liceum, u której pochodzenie czasem przebijało się w zachowaniu i wymowie, strofowała naszą niechęć do nauki chwaląc ironicznie: „gienialna klasa.”
Gienia, Gieniuchna jest bohaterką niejednego tekstu Stefana Wiecheckiego; rzadziej, ale również, występuje w nich Gieniuś. Jest nawet dialog, w którym poprawna wymowa zamienia się w ustach tubylca w miękką (opowiadanie „G - jak Gienia”):
— Niech pan dobrze słucha: M — jak Maria... I — jak Irena... Z — jak Zuzanna... G — jak Genowefa... A — jak Anna... (...) L — jak Lucyna... S — jak Sabina...
(...)
— Panie szanowny, słyszyć pana słyszę, ale nic nie rozumie. (...) pytasz się pan: jak tam Gienia, jak tam Jerena, jak tam Sabina i jak Andzia?! A skądżeż ja mogie wiedzieć, kiedy ja ich wcale nie znam?!
Zajrzałem głębiej do zbioru „Śmiech śmiechem” i znalazłem jeszcze takie przykłady:
„Gierynga żona tak po mordzie lała, że mu medale dzwonili, gienierała Kuropatkina także samo.” („Mąż oczka łapie”).
„Z tą kaszą to musi byc tak zwana legienda, czyli — jak się to mówi — bajer na Grójec.” („Nowa Starówka”)
„ksiądz Skarga podczas sumy sztorcuje na czem swiat stoi króla Zegmonta i jego sztab gienieralny.” („Lanszafty Matejki”)
„Ale my, inteligiencja pracująca, i tak kapujem, o co się rozchodzi.” („Dozwolone od lat 16”).
O tym Genku wspomniałem, bo właśnie wydało mi się to dosyć nienaturalne (sztuczne).
Popieram Chemasie, też podobnie uważam - zresztą pisałem, że była to chyba taka maniera pisarska Nienackiego, a temat słownictwa używanego przez Nienackiego już gdzieś kiedyś na forum był poruszany.
Może te posty można było by podlinkować w tamtym temacie, bo chyba nie ma sensu rozszerzać tego wątku ?
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Pomógł: 6 razy Wiek: 53 Dołączył: 12 Cze 2020 Posty: 1184 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-15, 11:43:54
Może ten temat był już poruszany... Zastanawiam się jak tak niedobrana para jak Winnetou i Miss Kapitan mogła zostać małżeństwem. Oczywiście gdy się poznali Winnetou jeszcze nie był Winnetou, i żył (i mówił ) normalnie. A Miss Kapitan jeszcze nie była Miss Kapitan, manipulantką mszczącą się na byłym. Ale różnili się charakterami, potrzebami, oczekiwaniami dotyczącymi wspólnego życia...
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Zastanawiam się jak tak niedobrana para jak Winnetou i Miss Kapitan mogła zostać małżeństwem.
Jeśli chodzi o złe dobranie się małżeństwa, szczególnie bardzo młodego, można się bardzo zdziwić. Jest jakaś tam fascynacja sobą, zauroczenie, ale jednocześnie niedotarcie charakterów, nie sprawdzenie siebie nawzajem itp.
A tak w ogóle, to nie byłoby intrygi w powieści i całej ważnej narracji
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-15, 13:14:34
Chemas napisał/a:
Maj napisał/a:
Zastanawiam się jak tak niedobrana para jak Winnetou i Miss Kapitan mogła zostać małżeństwem.
Jeśli chodzi o złe dobranie się małżeństwa, szczególnie bardzo młodego, można się bardzo zdziwić. Jest jakaś tam fascynacja sobą, zauroczenie, ale jednocześnie niedotarcie charakterów, nie sprawdzenie siebie nawzajem itp.
Nie tak dawno asystowałem, że tak powiem, przy odpryskach dwóch spraw rozwodowych.
Repertuar chwytów stosowanych wobec siebie przez kulturalnych ludzi, których podobno łączyła miłość (nie umiałem sobie tego wyobrazić), był tak odrażający i obrzydliwy, że na tym tle intrygi Miss Kapitan przyprawiają o ziewanie - dolna strefa stanów średnich.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2023-03-15, 13:14, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 6 razy Wiek: 53 Dołączył: 12 Cze 2020 Posty: 1184 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-15, 15:20:37
Josef Menčík nazywany ostatnim rycerzem Europy. W czasie aneksji Czechosłowacji przez III Rzeszę w 1938 roku samotnie wyjechał konno w pełnej zbroi rycerskiej i z halabardą przeciwko nazistowskim czołgom. Niemcy nawet nie wystrzelili w jego kierunku, tylko popukali się w głowy, uznając, że to miejscowy głupek. W 1911 Menčík odkupił zrujnowany zamek, remontował go i starał się wieść życie średniowiecznego rycerza. Odrzucał nowoczesne udogodnienia, takie jak choćby elektryczność, a jako oświetlenia w zamku używał świec i pochodni. Wśród miejscowych był znany ze szlachetności, honoru, odwagi, gościnności i uczynności. Josef Menčík mieszkał w swojej twierdzy do 1945 roku, kiedy to została znacjonalizowana. Zmarł kilka dni później, 19 listopada 1945 roku w wieku 75 lat, prawdopodobnie z powodu przysłowiowego tzw. złamanego serca.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-03-15, 16:34:43
Kynokephalos napisał/a:
Zgadzam się subiektywnie, że wymowa „Gienek” jest wygodniejsza niż „Genek” - ale piszę tak może właśnie dlatego, że jestem z Warszawy. W literaturze spotyka się obie wersje i pewnie trzeba by poświęcić trochę czasu by znaleźć jakieś regionalne prawidłowości.
Ja myślę, że tych Genków jest niemało, ale rzecz jasna nie tak dużo co Gienków. Dla powieściowego Genka powodem sporządzenia sobie oryginalnej koszulki mogło być to, że miał dosyć być nazywany Gienkiem i znudziło mu się ciągłe poprawianie ludzi tak się do niego zwracających.
Maj napisał/a:
[i]Josef Menčík nazywany ostatnim rycerzem Europy.
Gość ulepiony z tej samej gliny co Winnetou. Bardzo sympatyczny.
Pomógł: 30 razy Wiek: 44 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 5736 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2023-03-15, 18:25:15
John Dee napisał/a:
Dla powieściowego Genka powodem sporządzenia sobie oryginalnej koszulki mogło być to, że miał dosyć być nazywany Gienkiem i znudziło mu się ciągłe poprawianie ludzi tak się do niego zwracających.
Raczej w myśl kultury hipisowskiej, wpadł na nowatorski pomysł wypisania sobie imienia na koszulce, dzięki czemu łatwiej nawiązywał kontakty, zwłaszcza z płcią przeciwną.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-03-15, 21:56:43
Bóbr Mniejszy napisał/a:
Raczej w myśl kultury hipisowskiej, wpadł na nowatorski pomysł wypisania sobie imienia na koszulce, dzięki czemu łatwiej nawiązywał kontakty, zwłaszcza z płcią przeciwną.
Pomógł: 6 razy Wiek: 53 Dołączył: 12 Cze 2020 Posty: 1184 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-16, 23:33:20
She napisał/a:
Maj napisał/a:
Zastanawiam się jak tak niedobrana para jak Winnetou i Miss Kapitan mogła zostać małżeństwem.
Niektórzy twierdzą, że przeciwieństwa się przyciągają
Tak sobie dumam, że w związku Winnetou - Miss Kapiitan, to Miss była stroną aktywną i organizującą. Wpadł jej na studiach w oko, uznała że jest przystojny, uzdolniony, ma przyszłość, taki artysta ... i zastawiła sidła
Ostatnio zmieniony przez Maj 2023-03-16, 23:35, w całości zmieniany 1 raz
Generalnie Winnetou wyjaśnił w kilku zdaniach, jak to się stało, że się.. nie udało.
A co to tego pasowania, czy też nie... jak się ma 20 lat z jakimiś dodatkami to naprawdę ma się odmienne widzenie świata, niż osoby w naszym, szeroko pojmowanym wieku, z odpowiednim bagażem życiowym w dodatku na/za sobie/ą
Pomogła: 167 razy Wiek: 51 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32571 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-18, 01:35:44
Kynokephalos napisał/a:
Jako warszawski tubylec - nie negując, że słyszy się wymowę „melycja” czy „kerowca” - myślę jednak, że z „Genkiem” nie musi być podobnie, i że ogólnie zmiękczanie w tej gwarze (warsiaskiej wszak) napotyka się częściej niż stwardnianie.
Racja, za bardzo uprościłam.
aman napisał/a:
Generalnie Winnetou wyjaśnił w kilku zdaniach, jak to się stało, że się.. nie udało.
I z tych wyjaśnień wynika, że Miss Kapitan z czasów studenckich była inną osobą, albo się taką wydawała.
Pomógł: 6 razy Wiek: 53 Dołączył: 12 Cze 2020 Posty: 1184 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-21, 11:56:00
aman napisał/a:
Generalnie Winnetou wyjaśnił w kilku zdaniach, jak to się stało, że się.. nie udało.
Winnetou nie był mistrzem psychologii - żona go zawiodła, zmieniła się, przeszła na stronę zła, tyle zrozumiał. Byli parą niedobraną; ich związek musiał, wcześniej czy później, zakończyć się katastrofą i rozwodem.
Ostatnio zmieniony przez Maj 2023-03-22, 12:08, w całości zmieniany 2 razy
Josef Menčík nazywany ostatnim rycerzem Europy. W czasie aneksji Czechosłowacji przez III Rzeszę w 1938 roku samotnie wyjechał konno w pełnej zbroi rycerskiej i z halabardą przeciwko nazistowskim czołgom. Niemcy nawet nie wystrzelili w jego kierunku, tylko popukali się w głowy, uznając, że to miejscowy głupek. W 1911 Menčík odkupił zrujnowany zamek, remontował go i starał się wieść życie średniowiecznego rycerza. Odrzucał nowoczesne udogodnienia, takie jak choćby elektryczność, a jako oświetlenia w zamku używał świec i pochodni. Wśród miejscowych był znany ze szlachetności, honoru, odwagi, gościnności i uczynności. Josef Menčík mieszkał w swojej twierdzy do 1945 roku, kiedy to została znacjonalizowana. Zmarł kilka dni później, 19 listopada 1945 roku w wieku 75 lat, prawdopodobnie z powodu przysłowiowego tzw. złamanego serca.
Źródło: https://www.facebook.com/...790563070994028
Świetna historia - niesamowity dziwak
Menčík trochę przypomina hrabiego Zyberk-Platera, który w latach 30-tych ubiegłego wieku ogłosił się królem Polski, przyjmując imię Władysława V. Przed II wojną światową paradował po Warszawie w sandałach, karmazynowej opończy i na głowie z dużym beretem z przytwierdzonym strusim piórem. Jak na króla przystało miał również szpadę. Hrabia po wybuchu wojny przedostał się do Londynu, gdzie w roli króla Polski usiłował w opisanym powyżej stroju, uczestniczyć w pogrzebie gen. Sikorskiego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.