Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2022-09-15, 21:16:37 Raymond Chandler
Raymond Chandler - Farewell, My Lovely (Żegnaj, laleczko).
Książka wywarła na mnie tak bardzo pozytywne wrażenie, że postanowiłem poświęcić jej małą recenzję. Napisana w 1940 r. jest drugą powieścią, w której pojawia się detektyw Philip Marlowe. Chandler był wtedy już po pięćdziesiątce - late bloomer.
Jest to dla mnie pierwsza książka Chandlera po bardzo długiej przerwie (20 lat+ ?). Zachowałem go w pamięci jako dobrego autora potrafiącego okrasić tekst zabawnymi powiedzonkami oraz trochę nadmiernie używającego elementów literatury brukowej (spluwy, tanie blondynki, przeważnie śpiewaczki).
Żegnaj, laleczko pod tym względem nie różni się od innych, już mi znanych powieści Chandlera, a jednak całość tworzy dzieło niezwykle kompleksowe i idące daleko poza ramy gatunku kryminalnego. Za każdą z postaci kryje się jakaś mała lub większa tragedia, wyczuwalna jest ludzka głębia, a to tyczy się zarówno przedstawicieli prawa, gangsterów, jak i liczne babki. W całej książce nie znalazłem ani jednej postaci, z którą bym jakoś nie sympatyzował. Niebywałe, biorąc pod uwagę, że to przecież tylko kryminał.
Akcja rozwija się wielotorowo, i mimo moich początkowych obaw, że autorowi przenigdy nie uda się połączyć logicznie tych wątków, dokładnie tego dokonał i to w sposób niezwykle zadowalający.
No i wreszcie język. Farewell, My Lovely to moja pierwsza powieść Chandlera przeczytana w oryginale. Powiem od razu, że jestem jego angielszczyzną zachwycony, niemal oszołomiony; pisze na tym samym wysokim poziomie co, powiedzmy, angielscy nobliści jak np Kazuo Ishiguro, tyle że dodatkowo bardzo, bardzo zabawnie, co, jak się słyszy, jest sztuką ponoć najtrudniejszą. Ten poziom utrzymuje przez całą książkę, więc w tej kategorii muszę mu dać jakieś 10+ z 10. Kilka próbek?
The big foreign car drove itself, but I held the wheel for the sake of appearances.
She shrugged her pale blue shoulders. I tried to keep my eyes where they belonged.
“You’d better sit over here beside me.”
“I’ve been thinking that a long time,” I said. “Ever since you crossed your legs, to be exact.”
She pulled her dress down. “These damn things are always up around your neck.”
I finished my drink and got the thirsty look on my face again. She ignored it. … I shook the ice cubes at the bottom of my glass. That didn’t get me anything either.
— — —
Za jego wspaniałą książkę daję Chandlerowi rzecz jasna pełną liczbę punktów, bo nie znalazłem w jego zbroi ani jednej szczeliny, w którą mógłbym wbić choćby najcieńszy szpikulec krytyki. Jedno tylko ziarenko goryczy zatruwa mu radość: zauważyłem, że wielu czytelników ogłosiło tę książką jego najlepszą, a więc nie oczekuję, bym w jego dorobku znalazł podobnie dobrą lub lepszą. No cóż, nic nie szkodzi; nawet jeśli będzie gorsza powinna nadal być nieprzeciętnie dobra.
Pomógł: 25 razy Dołączył: 22 Sie 2017 Posty: 2809 Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2022-09-25, 21:14:32 Re: Raymond Chandler
John Dee napisał/a:
Za jego wspaniałą książkę daję Chandlerowi rzecz jasna pełną liczbę punktów, bo nie znalazłem w jego zbroi ani jednej szczeliny, w którą mógłbym wbić choćby najcieńszy szpikulec krytyki. Jedno tylko ziarenko goryczy zatruwa mu radość: zauważyłem, że wielu czytelników ogłosiło tę książką jego najlepszą, a więc nie oczekuję, bym w jego dorobku znalazł podobnie dobrą lub lepszą. No cóż, nic nie szkodzi; nawet jeśli będzie gorsza powinna nadal być nieprzeciętnie dobra.
Na szczęście zdania co do najlepszej jego książki są podzielone, więc masz jeszcze szansę na pozytywne zaskoczenie
Przeczytałem większość jego powieści po kilka razy (jakieś 30-20 lat temu) i biografię (jakieś 10 lat temu), która swoją drogą dodaje otuchy ludziom w moim wieku.
Debiut powieściowy w wieku 51 lat i do tego genialny
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2022-09-27, 18:09:23
Kpt Petersen napisał/a:
Na szczęście zdania co do najlepszej jego książki są podzielone, więc masz jeszcze szansę na pozytywne zaskoczenie
Po cichu właśnie na to liczę.
Kpt Petersen napisał/a:
i biografię (jakieś 10 lat temu), która swoją drogą dodaje otuchy ludziom w moim wieku. Debiut powieściowy w wieku 51 lat i do tego genialny
Nie pamiętam, czy ją w całości czytałem, ale niewykluczone.
Zabawne są również anegdoty hollywoodzkie dotyczące Chandlera, o jego współpracy z Billy Wilderem lub Hitchcockiem. Odniosłem wrażenie, że często stał sam sobie na przeszkodzie, co chyba było jego tragizmem życiowym.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Wrz 2017 Posty: 511 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-12-22, 03:00:44
Chandler. Jeden z moich ulubionych autorów. Był czas, kiedy czytałem jego książki niemal na okrągło. Po polsku i w oryginale.
Można się oczywiście czepiać powtarzalności pewnych wątków (zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę i opowiadania), ale wciąż czyta się to znakomicie…
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-02-02, 01:37:01
Gdzieś tak jesienią wpadł mi w ręce tomik opowiadań RC pt. "Hiszpańska krew", wydany w 1992 r. przez wydawnictwo DA CAPO, wyd. II, zmienione.
Składają się nań opowiadania: ""Hiszpańska krew" ("Spanish Blood"), "Gaz skazańców" ("Nevada Gas"), "Wpadka na Noon Street" ("Pick-up on Noon Street"), "Czysta robota" ("Smart-Aleck Kill"), "Perły to tylko kłopot" ("Pearls Are a Nuisance"), "Król w złotogłowiu" ("The King In Yellow"), w przekładzie Roberta Ginalskiego.
Zdaje mi się, że opowiadania pochodzą gdzieś z końca lat 20-tych, a raczej z początków 30-tych.
Są tam wątki i pomysły rozwinięte później w powieściach o Marlowie, choć on się nie pojawia. Bohaterem każdego z opowiadań jest inny detektyw, ale wszystkich coś łączy, reprezentują podobne typ.
Opowiadania napisane z takim kopem, że nie ma mowy o czytaniu na raty. Musiałem połknąć za jednym zamachem. Dawno żadna lektura nie sprawiła mi takiej przyjemności.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-02-03, 20:54:37
Z24 napisał/a:
Dawno żadna lektura nie sprawiła mi takiej przyjemności.
No proszę.
Na pewno czytałem już kiedyś niektóre z tych opowiadań, które wymieniłeś, Zecie, ale nic mi nie pozostało w pamięci. A co się tyczy dalszych powieści Chandlera, to czekam, aż jakaś wyższa siła włoży mi ją w rękę. Tak lubię najlepiej.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-02-04, 09:43:29
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
Dawno żadna lektura nie sprawiła mi takiej przyjemności.
No proszę.
M. in. dlatego że już przy czytaniu już chyba przedostatniego opowiadania stwierdziłem, że mimo że bohaterowie poszczególnych historii inaczej się nazywają, inaczej wyglądają itd., to one wszystkie są tak naprawdę o mnie .
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-02-05, 18:49:36
Z24 napisał/a:
to one wszystkie są tak naprawdę o mnie ;-) .
Geniale spostrzeżenie, Zecie!
Wprawdzie książka może się i wtedy podobać, jeśli bohater pozostanie nam obcy, pod warunkiem. że jest dobrze napisana i skomponowana. Ale gdy odnajdziemy w nim bratnią/siostrzaną duszę, ta identyfikacja zdecydowanie potęguje rozkosz czytania.
Philip Marlowe to bez dwóch zdań fikcyjny bohater, z którym nietrudno się identyfikować. Cechująca go moralność i odwaga czynią go, dla mnie conajmniej, gościem niezwykle sympatycznym, by nie rzec idolem.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-02-06, 10:27:23
John Dee napisał/a:
Philip Marlowe to bez dwóch zdań fikcyjny bohater, z którym nietrudno się identyfikować. Cechująca go moralność i odwaga czynią go, dla mnie conajmniej, gościem niezwykle sympatycznym, by nie rzec idolem.
Zanim wziąłem się za w/w opowiadania przypomniałem sobie po latach "Siostrzyczkę" ("The little sister") i "Tajemnicę jeziora" ("The lady of the lake").
Czytając je pond 20 lat temu miałem wrażenie, że są one jakieś ciężkawe i czyta się je jak po grudzie. Chyba nawet gdzieś o tym wspominałem.
Teraz zupełnie nie rozumiem swoich ówczesnych wrażeń. To jest napisane po bandzie i czyta się tak samo. Po prostu dobra literatura. Może nawet bardzo dobra.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-02-06, 21:28:52
Z24 napisał/a:
przypomniałem sobie po latach "Siostrzyczkę" ("The little sister") i "Tajemnicę jeziora" ("The lady of the lake").
Trzeba będzie przeczytać. “The Little Sister" znam w wersji filmowej, z Jamesem Garnerem w roli Marlowe’a. Bardzo fajny film. Jeśli dialogi w książce są tak samo dobre, co w tym filmie, to mam się na co cieszyć.
Nawiasem mówiąc musiałem myśleć o tym filmie, gdy oglądałem “Pewnego razu... w Hollywood”. Są pewne podobieństwa. N.p. w obu filmach występuje Bruce Lee. Nie do końca, wiem.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2014 Posty: 279 Skąd: Kraków
Wysłany: 2023-02-06, 22:00:23
Właśnie z miesiąc temu wpadłem na pomysł aby przypomnieć sobie Chandlera po latach, czytam w kolejności napisania i jestem przy "Długim pożegnaniu". Pamiętałem że to było dobre pisarstwo, ale jest jeszcze lepsze - jest znakomite.
Widzę że istnieje synchronizacja czasowa w czytelnictwie
Wysłany: 2023-02-07, 16:45:33 Re: Raymond Chandler
John Dee napisał/a:
— — —
Za jego wspaniałą książkę daję Chandlerowi rzecz jasna pełną liczbę punktów, bo nie znalazłem w jego zbroi ani jednej szczeliny, w którą mógłbym wbić choćby najcieńszy szpikulec krytyki. .
Nie powiem, bardzo zachęciłeś.
Mam ją chyba w domu, po polsku rzecz jasna.
Odszukam i przeczytam.
Dziękuję 🙂
Lubię obrusy i firanki.
Sprawiają, że wnętrze jest przytulne i ciepłe.
Absolutnie obcy mi jest modny od niedawna trend mieszkań i domów bez firanek i obrusów. Pozbawione firanek okna sprawiają, że wnętrze wydaje mi się zimne. Zwłaszcza wieczorem, przy zapalonym świetle.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.