Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-07-15, 11:31:40 Kim był Marlon Mendoza?
Kim był Marlon Mendoza?
"Tajemniczy i niemal już legendarny przywódca gangu - Marlon Mendoza - niewidzialną siatką swoich gangsterów otoczył prawie cały świat."
Tak pisze o nim w jednym miejscu Nienacki, w innym aczkolwiek słyszymy, że “ani nazwisko, ani rysopis głównego szefa Niewidzialnych nie są policji znane. Wiadomo tylko, że jego prawą ręką jest niejaki Marlon Mendoza”.
Czyli Mendoza w hierarchii Niewidzialnych był albo numerem 1, albo 2, prawdopodobnie jednak był szefem gangu, więc numerem 1.
Biorąc pod uwagę, że
— Mendoza to nazwisko hiszpańskie lub pochodzące z Ameryki Łacińskiej, przy czym nie gra większej roli, że jest to prawdopodobnie tylko pseudonim, nom de guerre
— Niewidzialni działają właśnie również na terenie Ameryki Łacińskiej
— Mendozę “pociąga ryzyko, sam bierze udział w najtrudniejszych akcjach, sam rozprawia się z niewygodnymi lub nieposłusznymi członkami gangu”
— i rok, w którym ukazał się PS i Niewidzialni
pytam, czy za Marlonem Mendozą w rzeczywistości nie kryje się “Carlos” zwany również “Szakalem”, czyli Ilich Ramírez Sánchez?
Terrorysta po ataku na konferencję OPEC, który miał miejsce 21 grudnia 1975 roku i uprowadzeniu ministrów państw biorących w niej udział był supergwiazdorem okupującym codziennie pierwsze stronnice gazet na całym świecie. Nienacki nie mógł o nim nie słyszeć.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2019-07-15, 13:00, w całości zmieniany 1 raz
Pierre Tendron Forumowy Badacz Naukowy Forumowicz nr 1000!
Pomógł: 8 razy Dołączył: 09 Cze 2014 Posty: 7916
Wysłany: 2019-07-15, 14:25:58
John Dee napisał/a:
“Carlos” zwany również “Szakalem” (...) Nienacki nie mógł o nim nie słyszeć.
Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, skoro
Zbigniew Nienacki w PS i Niewidzialni napisał/a:
Lecz raptem uchyliły się nieco drzwi domku i w szparze ukazał się zdeformowany kapelusz Wielkiego Bobra.
— W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle — wyrecytował Wielki Bóbr.
— Ici, Szakal — odkrzyknąłem wesoło.
Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-07-15, 23:16:40
Pierre Tendron napisał/a:
John Dee napisał/a:
“Carlos” zwany również “Szakalem” (...) Nienacki nie mógł o nim nie słyszeć.
Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, skoro
Zbigniew Nienacki w PS i Niewidzialni napisał/a:
Lecz raptem uchyliły się nieco drzwi domku i w szparze ukazał się zdeformowany kapelusz Wielkiego Bobra.
— W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle — wyrecytował Wielki Bóbr.
— Ici, Szakal — odkrzyknąłem wesoło.
Ale to jest aluzja do "Dnia szakala".
Czy "Carlos" dostarczył ZN pomysłu do stworzenia postaci Marlona Mendozy?
Raczej mało prawdopodobne, choć po swoich wyczynach, a szczególnie tym w Wiedniu, "Carlos" był postacią dość znaną.
Dla mnie wskazówką jest imię bohatera, czy raczej antybohatera. Marlon mianowicie mógł być tylko jeden... . A jak Marlon, to don Corleone, nieprawdaż? Zważywszy na liczne udowodnione pokrewieństwa i powinowactwa ZN ze światem kina i filmu należy raczej brać pod uwagę przedstawioną właśnie "genealogię" postaci M.M. (ale nie Marylin Monroe).
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-07-16, 17:51:07
Pierre Tendron napisał/a:
Ici, Szakal.
Otóż to.
Nienacki odnosi się tu oczywiście do książki Frederyka Forsytha "Dzień szakala", ale tak też uczynili to angielscy reporterzy, którzy dostrzegli jej egzemplarz w kryjówce terrorysty odnalezionej przez policję, nadając mu nowy pseudonim. Myślisz o jednym, myślisz również o drugim.
Podobieństw między Mendozom a Carlosem jest zresztą więcej. To właśnie policja angielska deptała mu najzacieklej po piętach za zamach na Josepha Sieffa w Londynie w 1973 roku. Carlos i wtedy “rozprawił się z nim osobiście”.
Inne podobieństwo to kwestia kierownictwa organizacji. Tak jak w wypadku Mendozy można się sprzeczać, czy to Carlos nią dowodził, czy też miał jakiegoś zwierzchnika? Konkretnie mam na myśli Wadi Haddada.
Jak więc widzimy, podobieństw jest multum. Zupełnie niepodobny jest za to do dona Corleone, Zecie. Obawiam się, że z tym “Marlonem” połknąłeś haczyk i ciężarek.
Pomógł: 63 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11058 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-07-16, 19:18:49
John Dee napisał/a:
Zupełnie niepodobny jest za to do dona Corleone, Zecie. Obawiam się, że z tym “Marlonem” połknąłeś haczyk i ciężarek.
Z tym, że "Carlos" był znany u nas raczej koneserom a i to właściwie dopiero po ukazaniu się książki Zbigniewa Domarańczyka "Terroryzm", czyli gdzieś 77-78 r. a Marlona znał każdy i kojarzył jednoznacznie.
W szczególności, że w naszej ulubionej powieści zostało napisane i wydrukowane, że to mafia sycylijska zmonopolizowała kradzieże i rabunki dzieł sztuki i zabytków i powołała organizację "Niewidzialni", osoba głównego szefa "Niewidzialnych" nie była nikomu znana, a jego prawą ręką był Marlon. I być może to właśnie Marlon przebrany za babcię von Dobeneck, w czepeczku, zupełnie tak samo jak w "Przełomach Missouri" .
A jeżeli miałbym się odnosić do postaci historycznych, to M. M. bardziej niż terrorystę "Carlosa" przypomina raczej znanego niegdyś Luciano Liggio:
Jestem zaskoczony, że w polskiej wersji Wiki nie podano błędnej wersji jego nazwiska, pod którą jednak był bardziej znany. Włoska wersja to uwzględnia:
W 1974 roku Gdynia gościła swój pierwszy w historii zlot żaglowców, którego organizację powierzono jej dzięki zwycięstwu Daru Pomorza w 1972 roku. Nasza fregata jako pierwsza minęła metę podobnych regat rozgrywanych przy duńskim przylądku Skagen. Organizacja zlotu była wielką operacją logistyczną, bo naprędce zaczęto zabudowywać Molo Południowe zobacz na mapie Gdyni. Nieudolnie zresztą, bo restauracja Róża Wiatrów była placem budowy, gdy pojawili się pierwsi goście. Obok jeździły natomiast dwa spychacze, w ukropie uwijali się też robotnicy.
W największy popłoch wpadły jednak służby wywiadu. Kilkadziesiąt żaglowców? Z obcokrajowcami na pokładzie? Za "żelazną kurtyną"? We wszystkich sztabach natychmiast ściągnięto z urlopów dowódców i rozpoczęły się gorączkowe przygotowania do sprawy obiektowej "Żagiel". W IPN jest dziś 338 kart materiałów operacyjnych, które powstawały przez dwa lata.
- Obawiali się, że "należy się liczyć z możliwością naruszenia ładu, porządku i bezpieczeństwa publicznego w szczególności w zakresie: wywiadowczej penetracji Wybrzeża, nawiązania różnego rodzaju kontaktów o charakterze przestępczym, handel obcymi walutami, usiłowania i pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy PRL, przemyt literatury pozbawionej debitu, wystąpienia o charakterze rewizjonistycznym" - pisze w książce "Dni Bezmięsne" badaczka historii Gdyni Małgorzata Sokołowska.
Od razu podjęto więc decyzję, że do składu załóg dołączeni zostaną agenci wywiadu. Na każdy polski żaglowiec miał trafić jeden pracownik służb, najlepiej będący już żeglarzem. Ale masę roboty mieli również pozostali. Dochodziło nawet do tego, że na kolacji organizowanej na niemieckim żaglowcu "Gorch Fock", większość spośród 13 zaproszonych osób była "osobowymi źródłami informacji" polskich służb.
Największe "zagrożenie" stanowili jednak dziennikarze, zwłaszcza zagraniczni. Objęto ich ścisłą kontrolą. Bagaże pozostawione w hotelu były regularnie przeszukiwane, a wszystkie notatki kopiowane. Służby wiedziały kto, kiedy, z kim i o czym rozmawiał. Współpracowali również taksówkarze, którzy wozili gości i nagrywali ich rozmowy, bo zazwyczaj nie znali języka angielskiego, więc taśmy trafiały do tłumaczy i opracowywane były w wydziale "T" Służby Bezpieczeństwa.
Kłopoty mieli jednak również polscy dziennikarze. Zwłaszcza ci, którzy chcieli pisać prawdę, bądź relacjonować zawody zgodnie z faktami. Ofiarą cenzury padł m.in. znany z TVP Gdańsk dziennikarz sportowy Jan Lindner.
Dowiedział się on bowiem, że radziecki "Towariszcz", który wygrał regaty, złamał regulamin i zmienił trasę. Wiesław Rogala, który stał na czele Komitetu Wykonawczego Operacji Żagiel, nie zgodził się na to, ale dziennikarz się upierał, że warto pokazać w telewizji mapkę ze zmienioną trasą zwycięzców, którzy nie dość, że trasę skrócili i niezgodnie z regulaminem przeszli linię mety pod żaglami, to rozpoczęli regaty wcześniej niż inni, popełniając klasyczny falstart - oczywiście również przemilczany. Ostatecznie sprawa oparła się jeszcze o kilku wyższych rangą towarzyszy, którzy uznali, że ze względów politycznych nie ma sensu tego nagłaśniać, bo żaglowiec został ukarany stratą 2,47 godziny, więc wszystko było uczciwie.
O niezadowoleniu z takiego rozstrzygnięcia, w wyniku którego Dar Pomorza zajął dopiero trzecie miejsce, głośno mówiło się w kuluarach i w mieście, o czym donosiło wielu OZI (osobowe źródła informacji). Oburzeni obywatele informowali również, że - mimo zakazu - na niektóre jednostki zapraszani są chętni do zwiedzania. Wśród nich była nawet jedna samotna kobieta, która "wyszła sama dopiero po kilku godzinach".
Zamawianie taksówek w hotelach również było doskonałą okazją do pozyskania cennych informacji. Najlepszym przyjacielem współpracowników SB był jednak alkohol. To podczas wieczornych imprez i kolacji dowiadywali się najwięcej i sporządzali kilkustronicowe meldunki z adresami "podejrzanych" osób oraz powiązaniami pomiędzy nimi, a gośćmi z zagranicy.
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Ostatnio zmieniony przez Berkut 2022-11-23, 17:41, w całości zmieniany 2 razy
Jest tu jeszcze jedna ciekawostka dotycząca niemieckiego żaglowca "Gorch Fock". Pierwszy statek został "przekazany Rosjanom" . Niemcy zrobili sobie drugi , obydwa żaglowce spotkały się w Polsce podczas operacji Żagiel 74.
Tu link: ./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Gorch_Fock
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Jest tu jeszcze jedna ciekawostka dotycząca niemieckiego żaglowca "Gorch Fock". Pierwszy statek został "przekazany Rosjanom" . Niemcy zrobili sobie drugi , obydwa żaglowce spotkały się w Polsce podczas operacji Żagiel 74.
Tu link: ./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Gorch_Fock
Bardzo ciekawe badania na kanwie wplecionej w "długość półek alkoholowych" jako fantów samochodzikowych - pozdrowienia i może jakieś samochodzikowe herbaty - skoro robisz takie zapasy, to może coś i w guście PS ?
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
jakieś samochodzikowe herbaty - skoro robisz takie zapasy, to może coś i w guście PS
Obawiam się że samochodzikowa herbata to „zalewajka” jakiejś Popularnej czy innego „madrasa”. Koneserem herbat chyba PS nie był, zresztą w PRL-u to byłoby z tym raczej trudno.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Bardzo ciekawe badania na kanwie wplecionej w "długość półek alkoholowych" jako fantów samochodzikowych - pozdrowienia i może jakieś samochodzikowe herbaty - skoro robisz takie zapasy, to może coś i w guście PS ?
W Niewidzialnych u Grety Herbst była herbata "Earl Grey"( Zostałem przez nią telefonicznie uprzedzony o wizycie, kupiłem ciastka, zaparzyłem aromatyczną herbatę
„Earl Grey”, którą udało mi się kupić w „Delikatesach”). No można by przy Niewidzialnych pić właśnie taką -ale już nie ma efektu egzotyki -to raczej popularna herbata . Wątróbka z dzika u Winnetou była by super -nie wiem czy da się coś takiego kupić przez net .
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Ostatnio zmieniony przez Berkut 2022-11-24, 21:52, w całości zmieniany 1 raz
Wątróbka z dzika u Winnetou była by super -nie wiem czy da się coś takiego kupić .
Z tym akurat nie powinno być większego problemu. Dzików ci u nas dostatek.
Jeżeli niełatwo o znajomego myśliwego, to w odwiedzanej przez Ciebie sieci selgros, o której jeśli mnie pamięć nie myli wspominałeś, bywają często takie elementy dziczyzny.
Za dwa dni, w sobotni poranek odwiedzę jeden z takich przybytków to naocznie sprawdzę, jak to się ma do obecnego okresu.
Szykował będę wędzenie tzw. przedświąteczne i oprócz bardziej tradycyjnych wieprzowych szynek, schabów, czy polędwiczek. Zawsze staram się o jakieś mniej oczywiste kawałki. W postaci dziczego udźca lub polędwicy, jeleniej szynki lebo strusiny.
Wydaje mi się, że podrobowe elementy też w oko mi wpadały. Zerknę i dam znać.
Wątróbka z dzika u Winnetou była by super -nie wiem czy da się coś takiego kupić .
Jeżeli niełatwo o znajomego myśliwego, to w odwiedzanej przez Ciebie sieci selgros, o której jeśli mnie pamięć nie myli wspominałeś, bywają często takie elementy dziczyzny.
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
A nawet 'Nie' i typowe
Bo przecież wątroba, nawet z dzika, a tym bardziej węgorz, czy szczupak, jakimiś bardzo nietypowymi nie są. Może tylko nie tak powszechnymi, czy popularnymi :-)
_________________ Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.