Pomógł: 17 razy Wiek: 43 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 3680 Skąd: Zduńska Wola/Georgetown
Wysłany: 2022-07-11, 16:19:21
Było to po prostu wydarzenie bez precedensu, o czym wspominamy sobie tu:
https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=470464#470464 , podobnie jak np. zwycięstwo Krzysztofa Hołowczyca w Rajdzie Polski w 1996 roku. Wydaje mi się, że Nienacki chciał uwiecznić to wydarzenie, jak i samego kierowcę, a nie chodziło mu o konkretną prędkość, bo gdyby tak było, to podałby po prostu liczbę.
Czy Nienacki przeczytał o tym w "Motorze"? Jak wiemy, nie był pasjonatem motoryzacji, swoją wiedzę miał tylko na tyle, na ile było to niezbędne do "samochodzików". Lubił majsterkować, ale chyba nie dotyczyło to mechaniki. Moim zdaniem mógł przeczytać tak w "Motorze", jak i w "Trybunie Ludu" Albo zobaczyć, w wieczornych wiadomościach na przykład.
Gwoli ścisłości: sam S. Zasada w swej biografii nazywa tę imprezę wyścigiem, nie rajdem. Dziś różnice są łatwiejsze do wychwycenia: ogólnie rajd do zamknięte odcinki dróg i załogi w samochodach wpuszczane co minutę, lub więcej. A wyścig to bezpośrednia walka od kilku do kilkudziesięciu samochodów na torze, gdzie start i meta jest w tym samym punkcie, a w wozie znajduje się tylko kierowca.
Kiedyś nawet w rajdach załogi bardzo często doganiały się na trasie i ścigały między sobą. Tak było i w Gran Premio, a mimo to był to wyścig, nie wiem dlaczego. Nawet w przywołanym przez drNo artykule, autor sam nie może zdecydować.
Jedno jest pewne: nie można o nim powiedzieć "terenowy", bo taki odbywa się po bezdrożach, a tu jednak jakieś drogi były
_________________
Ostatnio zmieniony przez Bóbr Mniejszy 2022-07-11, 16:39, w całości zmieniany 1 raz
W tym temacie moje zdjęcie z września ub. roku z odsłonięcia pomnika Ayrtona Senny w Wałbrzychu. Sobiesław Zasada, Krzysztof Hołowczyc a ten trzeci to Marcin Biernacki, kierowca wyścigowy i też bardzo ciekawa postać.
Co do różnicy między rajdami a wyścigami to historycznie i jedne i drugie ewoluowały. Zaczęło się od wyścigów między miastami, gdzie startował kierowca i mechanik, potem wyścigi zaczęły być rozgrywane na trasach zamkniętych, powtarzalnych, mechanik przestał być potrzebny. Za to pojawiły się rajdy, rozgrywane na długich trasach, gdzie zaczął być niezbędny pilot. Ale i rajdy ewoluują, dzisiejsze rajdy są pewnie bardziej kompaktowe, niż wyścigi jeszcze 50 lat temu.
Pomógł: 17 razy Wiek: 43 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 3680 Skąd: Zduńska Wola/Georgetown
Wysłany: 2022-07-12, 04:13:13
Miałem nadzieję GrzegorzCh, że się odezwiesz i oświecisz nas ułamkiem swej wiedzy
Swoją drogą nie wiem jak pan Zasada to robi... Znałem dwóch jegomości, którzy długo pozostawali w znakomitej kondycji, obaj byli po dziewięćdziesiątce i mieli poważną zaprawę wojenną i powojenną. Ale w wieku 91 lat przejechać rajd Safari, a rok później wozidełkiem marki Fiat 126p z Polski do Włoch - o tym nie słyszałem
Było to po prostu wydarzenie bez precedensu, o czym wspominamy sobie tu:
https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=470464#470464 , podobnie jak np. zwycięstwo Krzysztofa Hołowczyca w Rajdzie Polski w 1996 roku. Wydaje mi się, że Nienacki chciał uwiecznić to wydarzenie, jak i samego kierowcę, a nie chodziło mu o konkretną prędkość, bo gdyby tak było, to podałby po prostu liczbę.
Czy Nienacki przeczytał o tym w "Motorze"? Jak wiemy, nie był pasjonatem motoryzacji, swoją wiedzę miał tylko na tyle, na ile było to niezbędne do "samochodzików". Lubił majsterkować, ale chyba nie dotyczyło to mechaniki. Moim zdaniem mógł przeczytać tak w "Motorze", jak i w "Trybunie Ludu" Albo zobaczyć, w wieczornych wiadomościach na przykład.
Gwoli ścisłości: sam S. Zasada w swej biografii nazywa tę imprezę wyścigiem, nie rajdem. Dziś różnice są łatwiejsze do wychwycenia: ogólnie rajd do zamknięte odcinki dróg i załogi w samochodach wpuszczane co minutę, lub więcej. A wyścig to bezpośrednia walka od kilku do kilkudziesięciu samochodów na torze, gdzie start i meta jest w tym samym punkcie, a w wozie znajduje się tylko kierowca.
Kiedyś nawet w rajdach załogi bardzo często doganiały się na trasie i ścigały między sobą. Tak było i w Gran Premio, a mimo to był to wyścig, nie wiem dlaczego. Nawet w przywołanym przez drNo artykule, autor sam nie może zdecydować.
Jedno jest pewne: nie można o nim powiedzieć "terenowy", bo taki odbywa się po bezdrożach, a tu jednak jakieś drogi były
Rajdy i wyścigu ewoluowały, jak pisał GrzegorzCh, i w jakimś sensie tak jest i teraz, ale w drugiej połowie lat 60. podział był w miarę klarowny. Z grubsza sam o tym napisałeś, ale podkreślmy to raz jeszcze - w wyścigach kierowca jedzie sam (lub zmienia się z innym kierowcą), mamy wspólny start (z pozycji lub lotny) i ścigamy się na zamkniętym torze, ulicznej pętli, w każdym razie w zależności od obiektu przejeżdżamy trasę kilkanaście-kilkadziesiąt (w Le Mans 24 kilkaset) razy, bez przerw z zatrzymaniem czasu. Dozwolone są natomiast (w zależności od kategorii wyścigowej) pit stopy, czyli zjazdy na stanowisko w alei serwisowanej, podczas których zmienia się opony, dolewa paliwo czy próbuje naprawiać uszkodzenia. Ok, wyjątkiem są wyścigi górskie.
To w dużym skrócie a propos wyścigów.
Tak naprawdę epoka wyścigów z jednego miasta do drugiego skończyła się wraz z powstaniem torów wyścigowych lub wyznaczanych w miastach tras ulicznych. Pierwsze powstawały na początku XX wieku, a ich wysyp nastąpił w latach 20., kiedy od użytku oddano m.in. Monzę, Spa-Francorchamps (z wykorzystaniem dróg łączących kilka miejscowości w Ardenach), Nurburgring czy Monako.
Wydaje mi się, że trochę zamieszania wprowadzili sami organizatorzy, określając imprezę mianem Gran Premio. Tego nie jestem pewien, bo piszę z pamięci, ale być może organizatorzy przygarnęli nazwę Grand Prix, ponieważ w latach 60. trwała przerwa w organizacji wyścigu Formuły 1 na torze w Buenos Aires, a właśnie do tych zawodów był tradycyjnie przypisany termin Gran Premio.
Zorganizowanie rajdu pod takim szyldem dodawało mu splendoru i było korzystne także z marketingowego punktu widzenia. Nie mówiąc już o tym, że w tle przewijał się wielki Juan Manuel Fangio, pięciokrotny mistrz świata F1.
Skąd dowiedział się o tym sukcesie Nienacki? O "Motor" go nie podejrzewam. Wygrana Zasady była jednak tak znacząca, że trąbiono o niej wszędzie. Dowodów oczywiście nie posiadam, ale nie sądzę, by Nienacki chciał jakoś szczególnie uwiecznić sukces pana Sobiesława. Moim zdaniem chodziło o czytelne niemal dla wszystkich skojarzenie - Tomasz jechał niczym Zasada, czyli piekielnie szybko.
_________________
Polemika z głupotą niepotrzebnie ją nobilituje.
Ostatnio zmieniony przez Seth_22 2022-07-14, 10:43, w całości zmieniany 8 razy
pamiętam czasy późniejsze, ale w latach 60-tych o Zasadzie wiedział w Polsce każdy, coś jak teraz każdy wie, kto to Małysz.
Wystarczy np. zobaczyć:
./redir/www.tvp.pl/progra...03410626358a7c0
Pomógł: 17 razy Wiek: 43 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 3680 Skąd: Zduńska Wola/Georgetown
Wysłany: 2022-07-14, 05:44:16
Seth_22 napisał/a:
Wydaje mi się, że trochę zamieszania wprowadzili sami organizatorzy, określając imprezę mianem Gran Premio. Tego nie jestem pewien, bo piszę z pamięci, ale być może organizatorzy przygarnęli Grand Prix, ponieważ w latach 60. trwała przerwa w organizacji wyścigu Formuły 1 na torze w Buenos Aires, a właśnie do tych zawodów był tradycyjnie zarezerwowany termin Gran Premio.
Zorganizowanie rajdu pod takim szyldem dodawało mu splendoru i było korzystne także z marketingowego punktu widzenia. Nie mówiąc już o tym, że w tle przewijał się wielki Juan Manuel Fangio, pięciokrotny mistrz świata F1.
To może być słuszna koncepcja, jeśli chodzi o nazwanie tego morderczego rajdu wyścigiem, a w dodatku Gran Premio. Prestiż został zachowany, a i nazwa krótka, łatwa do wymówienia na całym świecie...
Również szacun za wiedzę Seth_22. Zajmujesz się tym zawodowo?
A skoro już mowa o Fangio, to on też na chwilę zagościł w rodzimej popkulturze. Jest taki film "Skok" z 1967 r. z Danielem Olbrychskim i Marianem Opanią w rolach głównych. Grają licealistów, którzy nie zdali matury, uciekli z domu i włócząc się nad morzem, zatrudniają sie w PGR. Tam ma miejsce dialog między Olbrychskim, a Bogdanem Baerem, który gra traktorzystę (cytuję z pamięci):
O - Jeździ pan jak Fangio!
B - Co za fandzio? Chcesz w trąbę?!
O - Co pan? Fangio to najlepszy automobilista świata. Argentyńczyk, czy ktoś...
W każdym razie, niezależnie z jakich przyczyn Nienacki wspomniał o Zasadzie - ciekawy, nienachalny, a wiekopomny akcent.
GrzegorzCh napisał/a:
pamiętam czasy późniejsze, ale w latach 60-tych o Zasadzie wiedział w Polsce każdy, coś jak teraz każdy wie, kto to Małysz.
Wystarczy np. zobaczyć:
./redir/www.tvp.pl/progra...03410626358a7c0
Godny podziwu pijar, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli.
Na przełomie wieków to samo było z Hołowczycem. To z kolei moje czasy. Nawet (albo zwłaszcza) dzieci wiedziały o kogo chodzi. Reklamował czipsy, śpiewał disco polo, występował w TV. Dziś też by się to przydało, bo trzykrotne mistrzostwo Europy K. Kajetanowicza jakoś przeszło bez echa
_________________
Ostatnio zmieniony przez Bóbr Mniejszy 2022-07-14, 05:53, w całości zmieniany 1 raz
pamiętam czasy późniejsze, ale w latach 60-tych o Zasadzie wiedział w Polsce każdy, coś jak teraz każdy wie, kto to Małysz.
Wystarczy np. zobaczyć:
./redir/www.tvp.pl/progra...03410626358a7c0
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.