Bardzo klimatyczne zdjęcia. Zwłaszcza pierwsze - te rozczapirzone drzewa na tle chmur i chałupy w tle.
Co to za miejsce swoją drogą?
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-08, 20:36:50
irycki napisał/a:
Co to za miejsce swoją drogą?
Wieś Bucznik, koło Mortąg. Boguś mi o niej powiedział niedawno, a myślałam, że już wszędzie byłam. Malownicza, bo na wzgórzu, tylko stara zabudowa, a po środku staw. Ale mieszkać bym tam chyba nie chciała, bo coś dołującego było w atmosferze.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-09, 21:00:00
Seth_22 napisał/a:
Bez eternitu na dachach? W tamtym rejonie to rzadkość ;)
Tak uważasz? Ja mam wrażenie, że więcej jednak w tamtej okolicy dachówki. Choć niestety ta ceramiczna sukcesywnie bywa zamieniana na blachodachówkę...
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2021-04-10, 10:48:40
Berta von S. napisał/a:
Nadal w wielu wioskach takie stoją. Lubię do nich zaglądać, bo tam często są różne dziwne rzeczy.
Np. coś takiego jak w załączniku - byłem pewien że to jakiś internetowy żart dopóki nie znalazłem tego u mnie w wiejskim sklepiku (ale nie "spożywczo-przemysłowym" sprzed lat.)
Przypomina mi się jak w 1998 roku byłem na wakacjach w podwrocławskiej wiosce (wiecie, takiej gdzie połowa ludzi na ulicy jest trochę zdeformowana albo niepełnosprawna na skutek kilkuset lat chowu wsobnego) - sklep jak za komuny, szary, bury, na pólkach mąka, ocet i sól. Chleb trzeba było zamawiać, bo właściciel przywoził tylko tyle ile było zamówień - to już ten sklep w Siemianach, gdzie sprzedawczyni przy potulnie czekających klientach obsobacza jakąś dziewczynę o to że za późno wróciła do domu wydaje się bardziej cywilizowany...
Po trzech dniach takiej męki odkryliśmy normalny sklep kilkaset metrów dalej - te kolory! Te towary! Słodycze, coca-cola, cytryny! Oczy i języki nam prawie wypadły! Ciekawostka - w tym normalnym sklepie był normalny chleb, dostępny od ręki dla każdego.
8670620713_31af080c04_o.jpg
Plik ściągnięto 52 raz(y) 589,33 KB
Ostatnio zmieniony przez 2021-04-10, 10:57, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-10, 18:52:43
bans napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Nadal w wielu wioskach takie stoją. Lubię do nich zaglądać, bo tam często są różne dziwne rzeczy.
Np. coś takiego jak w załączniku - byłem pewien że to jakiś internetowy żart dopóki nie znalazłem tego u mnie w wiejskim sklepiku
No właśnie o takie rzeczy chodzi!
I co, dobre?
bans napisał/a:
Chleb trzeba było zamawiać, bo właściciel przywoził tylko tyle ile było zamówień
Znam ten system z miejscowości, gdzie jeździłam w dzieciństwie na ferie. Ludzie zabijali się o chleb, bo w sklepie było tylko tyle, ile potrzebują stali mieszkańcy, więc gdy przyjechali letnicy, oczywiście nie starczyło. Potem ktoś wpadł właśnie na pomysł z zapisami, ale były osoby, które tylko na weekend wpadały, więc też brakowało i.t.d.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2021-04-10, 19:06:52
Berta von S. napisał/a:
Ludzie zabijali się o chleb, bo w sklepie było tylko tyle, ile potrzebują stali mieszkańcy, więc gdy przyjechali letnicy, oczywiście nie starczyło.
Ale jaki to był chleb... Wielkie, okrągłe, pachnące bochny, skrzypiąca pod ostrzem noża skórka...
Często jeździłem na wakacje do dziadków na wieś, czasem zachodziłem do pobliskiego, jedynego w całej wsi sklepu. Nie pamiętam takich kolejek "za chlebem" jak piszecie. Pamiętam natomiast sporą kolejkę, kiedy któregoś dnia przywieźli cukier.
W okolicy sklepu kwitło życie towarzyskie. A niemal przed każdym domem na wsi stały ławeczki, na których spracowane kości wygrzewały staruszki. Lustrowanie przechodzących osób było dla nich największą atrakcją dnia. Szczególne zainteresowanie budzili przyjezdni...
Bez eternitu na dachach? W tamtym rejonie to rzadkość ;)
Tak uważasz? Ja mam wrażenie, że więcej jednak w tamtej okolicy dachówki. Choć niestety ta ceramiczna sukcesywnie bywa zamieniana na blachodachówkę...
Nie, nie, nie. Zgadzam się, że dachówka przeważa, ale eternitu jest w okolicach Jezioraka bardzo dużo (w stronę Torunia jest zresztą podobnie). W porównaniu z moją częścią Dolnego Śląska.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-10, 21:57:43
Seth_22 napisał/a:
Nie, nie, nie. Zgadzam się, że dachówka przeważa, ale eternitu jest w okolicach Jezioraka bardzo dużo (w stronę Torunia jest zresztą podobnie). W porównaniu z moją częścią Dolnego Śląska.
Może wszystko zależy od punktu odniesienia właśnie. Ja porównywałam z Mazowszem, więc mi się eternitu wydawało całkiem niewiele. Muszę się przyjrzeć następnym razem na Dolnym Śląsku, jaka jest częstotliwość.
Protoavis napisał/a:
W okolicy sklepu kwitło życie towarzyskie. A niemal przed każdym domem na wsi stały ławeczki, na których spracowane kości wygrzewały staruszki. Lustrowanie przechodzących osób było dla nich największą atrakcją dnia. Szczególne zainteresowanie budzili przyjezdni...
Takie ławeczki jeszcze można spotkać w niektórych wsiach!
Choć rzadko kogoś na nich widzę.
A co do życia towarzyskiego & wypieków przypomniało mi się jeszcze, że w rodzinnej wsi mojej mamy udostępniano w latach 80 mieszkańcom piece do wypieku ciast, jak ktoś musiał dużo upiec z jakiejś okazji. Byłam kiedyś na takim nocnym wypieku. Obo wyciągano z pieca właśnie te duże okrągłe chleby.
Takie ławeczki jeszcze można spotkać w niektórych wsiach!
Choć rzadko kogoś na nich widzę.
Na Podlasiu we wiosce w której mój kuzyn kupił sobie chałupę, jak najbardziej ławeczki są zasiedlone. Przejście przez wieś trwało wieki, bo przy każdej ławeczce kuzyn musiał przystąć i zamienić parę słów
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-11, 18:39:50
irycki napisał/a:
Na Podlasiu we wiosce w której mój kuzyn kupił sobie chałupę, jak najbardziej ławeczki są zasiedlone. Przejście przez wieś trwało wieki, bo przy każdej ławeczce kuzyn musiał przystąć i zamienić parę słów
To się muszę przejechać na Podlasie.
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2021-04-12, 18:36:16
Berta von S. napisał/a:
Znam ten system z miejscowości, gdzie jeździłam w dzieciństwie na ferie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.