Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2020-11-23, 17:36:12
Kustosz napisał/a:
Tak czy inaczej, samochodziki mogę czytać z sentymentem do dziś (chociaż już rzadko się to zdarza), Niziurski jest nie do przebrnięcia.
Aż tak źle z Niziurskim to chyba nie jest ...
Wprawdzie znam tylko kilka jego dzieł.
Z tych, co znam, najlepszy mym zdaniem Marek Piegus z 1959 oczywiście, druga część wygląda jak jakaś "kontynułacja" . Wpierw poznałam serial, zdał mi się ciężko poplątany i w połowie dałam sobie spokój, jednak zerknęłam do książki i dobrze. Nazwisko pana Kuryłły od razu skojarzyło mi się z Remigiuszem Kurzyłło.
Najbardziej rozbawiło mnie oczywiście:
— Zmajstrowaliśmy bombę — powiedział ten w długim płaszczu zwany Torbaczem — Nie wierzysz, zobacz — wyciągnął okrągły przedmiot podobny do manierki — Prawdziwa bomba, bracie. Konstrukcja prosta. Powłoka z aluminiowej manierki, a w środku pirohektatrytol. Rozwala najgrubsze ściany. Dawaj lont, Teoś.
— Już się robi! — Teoś z zapałem sięgnął do kieszeni i wyciągnął jakiś ciemny przewód. (...) Wpatrzeni w iskrę liczyli:
— Trzy... cztery... pięć... sześc...
Na „siedem” pchnęli mnie do drzwi tak nieszczęśliwie, że zawadziłem nogą o chodnik i wyciągnąłem się jak długi. Teoś i Torbacz zwalili się na mnie.
— Dziewięć... dziesięć... rany Julek, nie zdążymy! — zawył Teoś. Spojrzałem bez tchu. Lont dopalił się do końca i nagle z bomby zaczął wypływać jakiś biały płyn. (...)
— Ma smak mleka — mruknął Teoś.
Torbacz wytrzeszczył oczy i pocierał w osłupieniu czoło.
— O raju! — wybełkotał.
— Co ci jest? — zaniepokoił się Teoś.
— O rany! — Torbacz zerwał się jak szalony z podłogi — Nieszczęście! Zamieniłem manierki. To jest manierka ojca. Z mlekiem na drugie śniadanie. (...) Ojciec grzeje mleko na piecu. Co będzie, jak wybuchnie?
Alcybiades, pomimo bycia lekturą, dość udany (film powiedzmy, że załóżmy). Moja ulubiona scena, to, jak łatwo się domyślić:
Przy aparacie Kippa było już dwu chłopców: Babinicz wlewał kwas do cynku, a Wróbel łapał wodór uchodzący z rurki do specjalnej probówki.
— Ciamciara — rzekł profesor — powtórz, co masz zademonstrować.
Spojrzałem ogłupiały na dwie szklane kule aparatu, jakbym chciał od nich dowiedzieć się, co właściwie mam demonstrować. Ale szklane kule milczały. Ja też milczałem. Farfala westchnął i skinął na Zasępę. Zasępa wstał i milczał. Farfala wskazał na Pędzelkiewicza. Pędzelkiewicz też nie wiedział. Farfala pokiwał głową.
— Pytałem, co należy zrobić, żeby otrzymać wodę.
Poruszyłem się niespokojnie.
— Odkręcić kurek— ktoś pisnął z tylnej ławki. Farfala zgromił śmiałka surowym spojrzeniem.
— No więc, Ciamciara — Farfala zbliżył się do mnie i patrzył z takim wyrzutem, że straciłem głowę. Pamiętam tylko, że nerwowo przekręciłem jakiś kurek... Oślepiający błysk poraził mi oczy. Rozległ się huk i brzęk szkła. (...)
— Na razie chyba wstrzyma pan w tej klasie wszelkie doświadczenia — powiedział Dyr do Farfali — To kretyni.
— Jestem tego samego zdania — odparł Farfala.
Klub Włóczykijów może być (filmu rzecz jasna nie widziałam), choć PS to i tak nie jest.
Poza tym obiły mi się kiedyś o oczy niby SF Nieziemskie przypadki Bubla i Spółki (w 2 dość różnych wersjach) oraz mniej więcej pamiętam niby kryminalną Gorączkę w VII A, szukałam jej od lat i przed chwilą znalazłam, chyba ją sobie odświeżę. Niziurski przerobił Gorączkę na powieść Żaba, pozbieraj się, moim zdaniem słabszą (wyjaśnienie, kim była Agnita Dwojak wypadło mniej przekonująco). Gorączka była dalszym ciągiem Szkolnego luda, którego przerobienie odłożyłam na inną porę.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
bans [Usunięty]
Wysłany: 2020-11-23, 18:52:38
Piratka napisał/a:
Klub Włóczykijów może być (filmu rzecz jasna nie widziałam), choć PS to i tak nie jest.
A dla mnie "Klub włóczykijów" to książka o dwa poziomy lepsza niż najlepszy Samochodzik, zarówno pod względem fabuły jak i umiejętności pisarskich autora.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-26, 22:12:22
Piratka napisał/a:
bans napisał/a:
o dwa poziomy lepsza niż najlepszy Samochodzik
Są gusta i gusta
Oczywiście. KW jest napisany brawurowo i w zawrotnym tempie. Dominują dialogi. No i powieść jest przede wszystkim komedią. Myślę, że EN pisał tę powieść jako surowiec do realizacji filmowej czy telewizyjnej.
W każdym samochodziku akcja jest prowadzona w różnych tempach i ZN operuje znacznie większą hmmm... skalą napięć. Mimo obecności elementów humorystycznych, trudno je nazwać komediami. No i tak dalej...
Gdy miałem zaszczyt i przyjemność poznać Szarą Sowę, który akurat wtedy wpadł do W-wy, to oprócz wystawy kolumbijskiego złota na Zamku zajrzeliśmy do Łazienek. Pokazałem mu tam te satyry porywające nimfy, co to jedne z nich okrył swoją nimfę marynarką.
Aha, to było w czerwcu i waliło tam jaśminem...
Gdy miałem zaszczyt i przyjemność poznać Szarą Sowę, który akurat wtedy wpadł do W-wy, to oprócz wystawy kolumbijskiego złota na Zamku zajrzeliśmy do Łazienek. Pokazałem mu tam te satyry porywające nimfy, co to jedne z nich okrył swoją nimfę marynarką.
Aha, to było w czerwcu i waliło tam jaśminem...
Potwierdzam! Oglądaliśmy też pomnik Sobieskiego znany z Alcybiadesa.
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6116 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2020-12-02, 04:54:56
Do tej pory (a Niziurski "jest ze mną" dłużej niż Nienacki) zawsze najbardziej podobały mi się jego zbiory opowiadań. "Jutro klasówka", "Lizus", "Nikodem, czyli tajemnica gabinetu", to tak z pamięci. Dopiero, gdy w szkolnej bibliotece znalazłem "Awanturę w Niekłaju", ta pozycja stała się moją ulubioną. Poza tym te nowsze, tj. Bąbel i Syfon (ostatnią, trzecią część mam z autografem), a także ciekawe jest "Pięć melonów na rękę", zwłaszcza podobało mi się romantyczne zakończenie.
A z dorosłej twórczości Niziurskiego, na pewno "Przystań Eskulapa" i "Pięć manekinow" - to mistrzowskie dzieła porównywalne z "Laseczką i tajemnicą", choć w każdym z nich już wyczuwalny jest styl właściwy ich autorom. W najbliższej przyszłości chcę zabrać się za "Wyraj".
Tymczasem zacząłem czytać "Klub włóczykijów", owszem sympatyczne, ale na razie mam wrażenie, że Marek Piegus "leżał" mi bardziej
_________________ Drużyna 2
Ostatnio zmieniony przez Bóbr Mniejszy 2020-12-04, 03:31, w całości zmieniany 2 razy
bans [Usunięty]
Wysłany: 2020-12-02, 19:11:03
Bóbr Mniejszy napisał/a:
Dopiero, gdy w szkolnej bibliotece znalazłem "Awanturę w Niekłaju", ta pozycja stała się moją ulubioną. Poza tym te nowsze, tj. Bąbel i Syfon (ostatnią, trzecią część mam z autografem), a także ciekawe jest "Pięć melonów na rękę", zwłaszcza podobało mi się romantyczne zakończenie.
Patrz jak to się podejście może różnić, "Awantura w Niekłaju" to dla mnie taki protoNiziurski ;), to coś, co jeszcze bardziej przypomina "Księgę Urwisów" (ten smrodek pro-socjalistyczny, którego nigdy zresztą nie miałem Niziurskiemu za złe, zawsze rozumiałem że to był ogarek zapalony diabłu - w przeciwieństwe do smrodku w książkach Nienackiego, który mnie brzydzi) niż te dojrzałe książki jak "Sposób na Alcybiadesa", "Klub włóczykijów" czy doskonałe "Siódme wtajemniczenie".
"Tych nowszych" - wszelakich bąblów i syfonów - książek Niziurskiego nie cierpię, nie jestem w stanie przeczytać w całości niczego co napisał po 1986 roku (co ciekawe, w 1977 roku wydano "Adelo, zrozum mnie!" - podobny gniot, ja długo myślałem że to książka napisana po przemianach ustrojowych "dla kasy")
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6116 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2020-12-03, 00:52:41
bans napisał/a:
"Tych nowszych" - wszelakich bąblów i syfonów(...)
Miałem 10-15 lat i cieszyłem się, że Niziurski coś nowego napisał, bo chyba 99% jego twórczości dla młodzieży miałem już po kilka razy przeczytane. Tym bardziej, że na innych moich wtedy ulubionych autorów, Ożogowską i Bahdaja nie mogłem już liczyć, z naturalnych przyczyn. Żył jeszcze wtedy Nienacki, ale to były czasy "Dagome Iudex", co z racji wieku nie interesowało mnie.
Jedyne negatywne odczucia mam do "Nowych przygód Marka Piegusa".
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6116 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2020-12-13, 03:52:00
Właśnie kończę czytać "Klub włóczykijów" , i tak mi się nasunęło: pan Niziurski chyba nigdy nie biwakował, ewentualnie biwakując, nigdy nie spał w samochodzie
Na kempingu, gdzie spotkali się z Rochem, kazał chłopom spać w kilku w namiocie, a biednej Joannie - w wartburgu. Każdy, kto ma takie doświadczenia wie, że samochód w nocy, nawet letniej, drastycznie się wyziębia. Taka natura stalowej konstrukcji, w dodatku pełnej niewidocznych szpar i szczelin, przez które wziera nocny ziąb. Natomiast namiot to nylonowa, szczelna tkanina zaprojektowana, aby ogrzewać ją temperaturą ludzkiego ciała i oddechem. I tam spały mężczyzny, elegancko się, z przeproszeniem, grzejąc nawzajem.
Nienacki tego faux pas nie popełniał. Gdy Tomasz poznawał jakąś współpracownicę, zawsze dostawała ona namiot, a on dzielnie nocował w wehikule
_________________ Drużyna 2
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2020-12-13, 17:35, w całości zmieniany 2 razy
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2020-12-13, 06:45:52
Bóbr Mniejszy napisał/a:
Gdy Tomasz poznawał jakąś współpracownicę, zawsze dostawała ona namiot, a on dzielnie nocował w wehikule
To oczywiście zależy od okoliczności - między innymi od liczby osób i ich wzajemnych relacji - ale nie zawsze. W "Niewidzialnych", na Czarcim Ostrowie (był kwiecień, zimno, wietrznie i deszczowo) Tomasz mówi:
Pani, Moniko, prześpi się w wehikule, a my w namiocie. Rankiem zbadamy dokładnie wyspę.
Nie dochodzi do tego, bo panna Monika odmawia opuszczenia namiotu w obawie przed pozostaniem bez opieki i w rezultacie wszyscy troje układają się niewygodnie w namiociku.
O majowym noclegu w Sowirogu Samochodzik opowiada tak :
— Słusznie — przytaknęła panna von Strachwitz. — Pozostańmy więc tutaj do jutra i zróbmy, jak radzi panna Monika. Mamy przecież namioty i sprzęt kempingowy w samochodach.
(...)
— Zgoda — oświadczyłem. — Weźmy się więc do budowy obozowiska.
Ale tak prawdę mówiąc nie było z tym wiele roboty. Samochody miały rozkładane siedzenia, które tworzyły bardzo wygodne tapczany. Zdecydowałem, że Monika będzie spała w wehikule, sobie zaś postawię namiocik, do którego zresztą wprosił się młody Dobeneck, jako że jego volvo miała zająć panna von Strachwitz.
Dodajmy, że osobno w swoim samochodzie spała Greta Herbst.
Na układ mogła wpłynąć wygoda w planowaniu akcji - w nocy bowiem pani Herbst i śledząca ją Monika miały po kryjomu wstać. Z drugiej strony Pan Samochodzik również dał radę wymknąć się z namiotu nie budząc Dobenecka, zatem chyba nic nie stałoby na przeszkodzie, by Monikę i Strachwitzównę ułożyć w namiocie.
W każdym razie te opisy brzmią tak, jakby nocleg w samochodzie miał być wygodniejszy: komfortowy materac, kobietom przysługuje pierwszeństwo.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2020-12-13, 09:54:40
Zauważyłem inne niezręczności.
• W pierwszym rozdziale Kornel skarży się Teopirydowi, że nie da rady prysnąć, bo Zielona Niedojrzała "mieszka naprzeciwko i wszystko widzi", a w dodatku wszystkie pętaki na podwórku szpiegują każdy jego krok i donoszą o nim Niedojrzałej. To jednak nie przeszkadza mu wyrwać się z kolegą do Łazienek, powrócić samochodem w stanie nieprzytomnym, niesiony przez dwóch ludzi - a wszystko, jak się wydaje, bez wiedzy Joanny która wierzy cioci Pelagii że Kornel zasnął w domu z przemęczenia.
• Harmonogram pierwszego dnia akcji. O godzinie za dwadzieścia czwarta chłopcy wysiadają z trolejbusu przy Alejach Ujazdowskich. Potem czeka ich: przepychanie się przez grupę z Okocimia, krótki pościg Maćka za Nieszczególnym, wysłuchanie antyalkoholowej przemowy przewodnika, oczekiwanie na odejście wycieczki emerytów spod pomnika Szopena, bezowocne rozglądanie się za stryjem, przejście do kawiarni, człapanie nad staw, drugi wykład przewodnika, odnalezienie leżącego stryja, jego przychodzenie do przytomności i niefortunne próby usprawiedliwiania się, poczęstunek miętusami, zaśnięcie Kornela i ponowne stryja Dionizego; następnie wezwanie przez Teopiryda Celestyna z taksówką, przeniesienie do niej obu śpiących (w tym ogromnego stryja, a znad stawu do żadnego parkowego wejścia nie jest blisko), jazda do mieszkania Kiryłłów na Żoliborzu, wyładowanie Kornela, perfekcyjne posprzątanie łazienki razem z ziemią rozsypaną w wannie, wyniesienie rozbitej doniczki z lipką, ustawienie roślin cioci tak jak stały przedtem (swoją drogą, Pirydion musiał mieć doskonałą pamięć wzrokową, bo ostatni raz widział je trzy tygodnie wcześniej) i odjazd taksówką przed powrotem ciotki. Pelagia na pewno wróciła przed piątą, skoro zdążyła zauważyć śpiącego Kornela i zatelefonować do bardzo punktualnej Joanny żeby odwołać lekcję. Moim zdaniem godzina i kwadrans, jaki autor przeznaczył bohaterom na te wszystkie przejścia, to zdecydowanie zbyt krótki czas.
• Zielona Niedojrzała mieszka naprzeciwko mieszkania Kornela, ale z czwartej przygody dowiadujemy się też, że mieszka przy tej samej ulicy co Polipirydion i stąd trochę się znają. Wynikałoby z tego, że Polipirydion zamieszkuje blisko Kornela. Mimo to nie ma żadnej wzmianki o tym, że chłopiec zna, choćby z widzenia, młodego inżyniera lub jego niebiesko-łaciatego wartburga. Nie można wykluczyć, że przypadkiem nigdy się nie zetknęli - ale moim własnym zdaniem Niziurski pisząc o jednym sąsiedztwie Joanny zapomniał o drugim.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2020-12-13, 11:15, w całości zmieniany 1 raz
Zielona Niedojrzała mieszka naprzeciwko mieszkania Kornela, ale z czwartej przygody dowiadujemy się też, że mieszka przy tej samej ulicy co Polipirydion i stąd trochę się znają. Wynikałoby z tego, że Polipirydion zamieszkuje blisko Kornela. Mimo to nie ma żadnej wzmianki o tym, że chłopiec zna, choćby z widzenia, młodego inżyniera lub jego niebiesko-łaciatego wartburga. Nie można wykluczyć, że przypadkiem nigdy się nie zetknęli - ale moim własnym zdaniem Niziurski pisząc o jednym sąsiedztwie Joanny zapomniał o drugim.
Tam jest jeszcze jeden tego typu problem - mianowicie relacje Polipiryda i Joanny (a zwłaszcza nagłe zauroczenie młodzieńca dziewczyną) kazałyby przypuszczać, że ten jej nigdy wcześniej nie widział.
Ale sama Joanna informuje, że oboje się dobrze znają i kilka razy z Pirypolitem jechała jego samochodem (i na podstawie tej znajomości wywnioskowała, że ekipa dojedzie do Pułtuska ze sporym poślizgiem).
Bardzo mi to zgrzytnęło przy lekturze.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-12-13, 17:04:22
Bóbr Mniejszy napisał/a:
Każdy, kto ma takie doświadczenia wie, że samochód w nocy, nawet letniej, drastycznie się wyziębia.
Ale pomyśl sobie o naprawdę upalnych dniach. Nie zawsze w nocy jest zimno, a często latem nawet o zimnie marzymy.
Wiem, że chwilowo to wydaje się abstrakcją .
Zdarzało mi się spać w lecie w samochodzie i nie marzłam.
Kynokephalos napisał/a:
moim własnym zdaniem Niziurski pisząc o jednym sąsiedztwie Joanny zapomniał o drugim[/b].
Też tak sądzę.
irycki napisał/a:
Tam jest jeszcze jeden tego typu problem - mianowicie relacje Polipiryda i Joanny (a zwłaszcza nagłe zauroczenie młodzieńca dziewczyną) kazałyby przypuszczać, że ten jej nigdy wcześniej nie widział.
Ale sama Joanna informuje, że oboje się dobrze znają i kilka razy z Pirypolitem jechała jego samochodem (i na podstawie tej znajomości wywnioskowała, że ekipa dojedzie do Pułtuska ze sporym poślizgiem).
Chyba tam było, że TROCHĘ się znają i RAZ ją podwoził. Teraz mieli okazję spędzić razem więcej czasu i to w zupełnie innej sytuacji niż wcześniej, więc się Joanna przekonała. Polipirydon był przekonany od początku.
EDIT: Lepie by było chyba te refleksje na temat treści książki przenieść do wątku Niziurskiego, bo tutaj zaraz zginie w luźnych pogaduszkach.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2020-12-13, 17:06, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.