Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2020-11-27, 09:26, w całości zmieniany 1 raz
bans [Usunięty]
Wysłany: 2020-11-27, 17:21:24
Grafoman beznadziejny, co nie zmienia faktu że z przyjemnością wracam czasami do jego książek - i wiele radości daje mi odkrywanie jak powtarzalne i głupie motywy rządzą w jego pisaninie
No i dodajmy że np. "Winnetou" to jedna z popularniejszych książek z gatunku literatury gejowskiej ;)
Ostatnio zmieniony przez 2020-11-27, 17:38, w całości zmieniany 1 raz
May to raczej pisarskie pobocze, ale przyjemnie się go czyta.
Pamiętam co pisało w ,,Mój ojciec i dęby'' Fiedlera:
Cytat:
,,Nie wiem czym May nas tak porywał. To był arcymistrz bluffu i dialogu.
Napiętą rozmowę dwóch bubków umiał rozciągnąć na pięćdziesiąt stron i na pięćdziesiątej stronie była równie pasjonująca co na pierwszej''
Polecam wersję pełną. Polskie wydania po chyba 1968 roku zostały wykastrowane z fragmentów brutalnych oraz tych w których Old Shatterhand wręcz nieznośnie zaczynał ewangelizować i innych bohaterów oraz czytelników.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2021-05-08, 08:20:33
Karol May - Winnetou 1 (1893).
Sięgając po tylu latach po tę książkę byłem przygotowany na najgorsze - i zostałem mile zaskoczony. Bardzo fajnie mi się ją czytało, wciągnęła mnie całkowicie i bawiła do ostatniej strony. Najbardziej obawiałem się, że będzie przegadana, ale tak nie jest. Tylko w początkowej części znalazłem dialogi, które wydawały mi się zbyt długie i raczej słabe, potem jest z tym już lepiej, mamy coraz więcej opisów, akcji, a dialogi stają się bardziej rzeczowe i czasami nawet przyjemnie dowcipne.
Przede wszystkim jednak nie oczekiwałem jakiejkolwiek psychologicznej głębi, a jednak i tej nie brakuje; stosunki między białymi a Indianami, między Winnetou, jego ojcem, siostrą a młodym Europejczykiem są zaskakująco skomplikowane, a nagła śmierć dwóch głównych protagonistów przeistacza powieść przygodową niemal w tragedię.
W książce opisane są dwie długie i naprawdę doskonałe sceny, które zupełnie wypadły mi już z pamięci - “sąd boży” między Old Shatterhandem a wodzem Apaczów Inczu-czuną, w którym biały popisuje się wpierw swoimi zdolnościami aktorskimi, a następnie pływackimi, oraz długi okres rekonwalescencji Shatterhanda po tym, jak nóż Winnetou przebił mu szyję, szczękę i język. Dla mnie są to highlighty tej powieści.
Co więc dokładnie uczyniło ją tak wielkim, kultowym klasykiem literatury przygodowej? Myślę, że składa się na to kilka czynników, najważniejszymi z których są dobrze uchwycona egzotyka miejsca akcji, walka dobra ze złem i zawarta w niej dziwna ambiwalencja, rozwój głównego bohatera odkrywającego stopniowo swój talent i przeznaczenie, i rozmiar XXL powieści.
Dodam, że język Maya również mnie przekonał, nie jest aż tak prosty, jak tego oczekiwałem, jest w sam raz dla tego rodzaju literatury. Gdy powstał Winnetou May był już po pięćdziesiątce, posiadał więc potrzebne mu doświadczenie, a jednocześnie był w pełni sił twórczych - dwa warunki konieczne chyba do stworzenia scenerii Dzikiego Zachodu, która wydaje mi się dość kompleksowa.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2021-05-08, 16:14, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2021-05-08, 15:01:57
"Winnetou", "Old Surehand" i "Old Shatterhand" zawsze będą mi się kojarzyć z wakacjami. Nie miałem nigdy tych powieści na własność, czytałem wypożyczane książki. Próbowałem jakiś czas temu kupić sobie te właśnie stare wydania, ale niestety nie potrafiłem ich zidentyfikować po okładce. Na razie dałem sobie więc spokój, i zaczynam kompletować stare wydania Coopera.
Najczęściej wracałem chyba do "Upiora z Llano Estacado", którą to powieść dostałem z jakiejś okazji w prezencie. Miałem też tomiki "Rodu Rodrigandów", które były wydawane chyba pod koniec lat 80. i niebieskie zeszyty "Czarny Mustang"...
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2021-05-08, 19:59:48
Muzygog napisał/a:
Karol jest w czytaniu przyjazny.
Potwierdzam. 200 milionów sprzedanych egzemplarzy jego dzieł nie były bynajmniej rezultatem jakiegoś masowego obłędu.
Protoavis napisał/a:
Nie miałem nigdy tych powieści na własność, czytałem wypożyczane książki. Próbowałem jakiś czas temu kupić sobie te właśnie stare wydania, ale niestety nie potrafiłem ich zidentyfikować po okładce.
Istnieją zielone niemieckie edycje, które nadal się kolekcjonuje i które odpowiednio są stosunkowo drogie. Są starannie oprawione, ale nie umywają się do luksusowych wydań “Voyages extraordinaires” Julesa Verne’a, które osiągają wręcz astronomiczne ceny. Szkoda, że książki Nienacki nigdy nie ukazały się w podobnej oprawie, jednolitej i szlachetnej. Ale może jeszcze się takiej doczekamy.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2021-05-09, 09:26:15
John Dee napisał/a:
Istnieją zielone niemieckie edycje, które nadal się kolekcjonuje i które odpowiednio są stosunkowo drogie.
Dzięki Johnie za zielony niemiecki trop.
Książki które ja czytałem miały twarde okładki. Z tego co widziałem przed 1987 r. prawie wszystkie ładniejsze polskie wydania miały okładki miękkie. Zielony trop doprowadził mnie jednak do takiej oto ciekawostki:
Ja czytałem tylko wersję Naszej Księgarni z początku lat 70. Tę, którą zapodał kolega Protoavis.
Faktycznie, wątki w tych książkach przeplatają się i pomysly powtarzają.
Za to w jakoś w albo po roku 1990 zanabyłem coś takiego:
02FC43CB-6A19-445C-AF4D-047CF02EEBD0.jpeg
Plik ściągnięto 35 raz(y) 139,58 KB
Ostatnio zmieniony przez Tytus Atomicus 2022-07-04, 00:07, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Wrz 2017 Posty: 511 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-07-04, 00:17:51
Leżało to u mnie w szafie z 15 czy nawet 20 lat, zanim zdecydowałem się przeczytać.
Okazało się to całkiem strawne.
Okazuje się, że Old Shatterhand w czasie, kiedy wyjeżdżał z Dzikiego Zachodu odwiedzał nie tylko Europę, ale i podróżował sobie po Wschodzie, od Kurdystanu po Sudan (w książkach indiańskich są o tych wypadach nieśmiałe wzmianki) jako Kara Ben Nemzi (czyli chyba Czarny Niemiec - dziwne, wydawało mi się, że Old Shatterhand był aryjskim blondynem).
Tych orientalnych książek jest zresztą więcej, niż indiańskich, co zresztą widać w linku podanym przez Bansa.
Ostatnio zmieniony przez Tytus Atomicus 2022-07-04, 10:35, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.