_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2020-07-10, 16:14:46
Próba generalna “Mojżesza”, zapory zamykającej szczelnie wenecką lagunę chroniąc w ten sposób zabytkowe miasto przed acqua alta czyli powodzią, powiodła się. Dzisiaj po raz pierwszy podniesiono wszystkie jej elementy.
Znam sprawę, ma ona w Linkowni swój temat. Ttę smutną wiadomość znam od kilku tygodni, ale nie miałem czasu wstawić jej do tego tematu. Na razie podłączę tam post kolegi Kozaka
Przyczyną pożaru katedry w Nantes, mieście, w którym urodził się i wychował Jules Verne, było najpewniej podpalenie. Strach człowieka bierze - trzeba teraz będzie strzec już i kościołów przed wszelkiego rodzaju pomyleńcami?
No proszę, kupił tylko 400 egz. i już to podbiło mu ranking, ha, ha, ha. I to w Wielkiej Brytanii, która jest nieco ludniejsza, bardziej kulturalna, a przede wszystkim bogatsza od pewnego kraju między Zakopanem a Jastarnią...
Mnie zastanawia i w sumie zastanawia od wielu lat... więc tu pytanie do "warszawiaków" lub osób, które bywały na stadionie dziesięciolecia. Czy wejście na murawę było naprawdę zakazane i nie do przeskoczenia w dni czysto targowe
Chodzi Ci o czasy, kiedy działał jarmark? To wtedy wszystkie dni były "czysto targowe", bo ten obiekt przestał pełnić funkcje sportowe dużo wcześniej.
Nie pamiętam dokładnie jak to było w czasach jarmarku. Natomiast w ostatniej klasie podstawówki, czyli w latach 80/81, jeździliśmy tam z kumplami obalać na trybunach piwo albo jabola. Wejście było bezproblemowe, często któraś brama była zwyczajnie otwarta, a jak nie, to i tak się dawało wejść. Żadnego ciecia ani innej ochrony nie było.
Na "murawę", o ile to klepisko można tak było określić, dawało się wejść bez problemu.
Najchętniej jednak obalaliśmy trunki w loży honorowej dla partyjnych vipów, zwracając się do siebie per "towarzyszu".
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
jeździliśmy tam z kumplami obalać na trybunach piwo albo jabola. Wejście było bezproblemowe, często któraś brama była zwyczajnie otwarta, a jak nie, to i tak się dawało wejść. Żadnego ciecia ani innej ochrony nie było.
Właśnie o to mi chodziło Z jednej strony spodziewałem się, że bramy były zamknięte, a wstęp surowo wzbroniony. Co więcej...dzięki nielegalnemu pobytowi na trybunach zyskiwało się szacunek znajomych Dziękuję za naświetlenie tematu od strony praktycznej
irycki napisał/a:
Najchętniej jednak obalaliśmy trunki w loży honorowej dla partyjnych vipów, zwracając się do siebie per "towarzyszu".
Przypominam, że wtedy podstawówka też była ośmioklasowa. Mieliśmy tak pod 15 lat. To ten wiek, kiedy zaczynało się eksperymenty z alkoholem i papierosami.
W moim przypadku na eksperymentach w sumie się skończyło, palić nie zacząłem, alkoholu używam umiarkowanie, mocnego w zasadzie wcale.
I podejrzewam że zasadniczo bardziej nam chodziło o ten stadion, niż popijanie i popalanie...
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.