Racja, ale takie publiczne wytykani błędów nie jest zbyt miłe.
Czas wreszcie rozwiać wątpliwości: pizzeria czy pizzernia?
Wszystkie współczesne słowniki podają wyłącznie formę pizzeria [wym. picceria lub piceria]. Słowo to przejęliśmy od Włochów w niezmienionej postaci graficznej, więc nie było powodu, żeby mu na siłę dorabiać rodzime zakończenie -nia (czyli zmieniać na pizzernia). ./redir/obcyjezykpolski.pl/pizzeria-nie-pizzernia/
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-11-19, 10:32:34
MarcinB napisał/a:
Czy aby na pewno w tym wyrazie jest błąd? Wystarczy poczytać na blogu językowym który podlinkowałem..
Aby na pewno. W ostatnim zdaniu tego tekstu, który wrzuciłeś, jest rozwiązanie tej zagadki.
Berkut napisał/a:
Kiedy człowiek umrze to wiadomo , ale kiedy się urodził już niekoniecznie . Jeżeli facet ma wpisane w papierach że urodził się 1 stycznia .
Nie wiem jak było u Nienackiego, ale zdarzają się też prawdziwe urodziny 1. stycznia. Chociaż może dlatego, że jestem kobietą i urodziłam się w szpitalu.
A wracając do pytań z wątku
Kozak napisał/a:
Czy Z. Nienacki lubił sobie porozmawiać z napotkanymi mieszkańcami Jerzwałdu i czego najcześciej dyskusje dotyczyły?
Myślę, że rozmawiał, bo inaczej by nie miał dostępu do tych wszystkich anegdotek, które potem w nieco zmodyfikowanej wersji wykorzystał w Skiroławkach (np. o Sewruku). Chociaż teoretycznie jest też możliwe, że mu Ala znosiła do domu te historie.
Pomógł: 11 razy Dołączył: 12 Paź 2009 Posty: 259 Skąd: Łódź / Warszawa
Wysłany: 2019-11-19, 12:02:20
Berkut napisał/a:
Kiedy człowiek umrze to wiadomo , ale kiedy się urodził już niekoniecznie . Jeżeli facet ma wpisane w papierach że urodził się 1 stycznia . A urodził się w domu , a nie w szpitalu, jest podejrzenie że rodzice mogli podać datę fałszywą . Gdyby urodził się 31 grudnia byłby starszy o rok , czyli idzie do armii wcześniej . Jako dziecko komunizmu pamiętam co faceci robili żeby wyreklamować się od armii. Mój dziadek też jest z 1 stycznia , legenda rodzinna głosi że urodził się wcześniej , że rodzice podali fałszywą datę. Ale nie wiem czy Nienacki urodził się w szpitalu, to był rok 1929.
A jednak z jednym i drugim różnie bywa, z biografii Himilsbacha (na Wikipedii ale nie tylko):
"Data [urodzenia] widniejąca w dokumentach – 31 listopada 1931 – nie występuje w kalendarzu.
[...]
Himilsbach zmarł podczas kilkudniowej libacji alkoholowej, a jego śmierć zauważono dopiero po kilku dniach, nieznana jest więc dokładna data śmierci Jana Himilsbacha, a jedynie dzień w którym stwierdzono jego śmierć".
No i tak na marginesie, mój ś.p. Ojciec w dowodzie miał 1 stycznia ale urodził się 24 grudnia i tak obchodziliśmy Jego święto w rodzinie.
Himilsbach zmarł podczas kilkudniowej libacji alkoholowej, a jego śmierć zauważono dopiero po kilku dniach, nieznana jest więc dokładna data śmierci Jana Himilsbacha, a jedynie dzień w którym stwierdzono jego śmierć".
Bez przesady, Anatomopatolog jest w stanie określić czas zgonu z wystarczającą dokładnością..
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-03, 11:01:42
Even napisał/a:
M_ajk napisał/a:
Himilsbach zmarł podczas kilkudniowej libacji alkoholowej, a jego śmierć zauważono dopiero po kilku dniach, nieznana jest więc dokładna data śmierci Jana Himilsbacha, a jedynie dzień w którym stwierdzono jego śmierć".
Bez przesady, Anatomopatolog jest w stanie określić czas zgonu z wystarczającą dokładnością..
To raz. A dwa: mam wątpliwości co do przedstawionych tu okoliczności śmierci Jasia H. gdyż on był w kiepskim stanie zdrowia niedługo przed śmiercią. Na otwarcie nowej siedziby Miejskiego Domu Kultury w Mińsku w remontowanym przez lata pałacu, przywieźli go na wózku.
Wiek: 49 Dołączył: 14 Mar 2017 Posty: 56 Skąd: Radom
Wysłany: 2019-12-08, 18:03:01
Z24 napisał/a:
mam wątpliwości co do przedstawionych tu okoliczności śmierci Jasia H. gdyż on był w kiepskim stanie zdrowia niedługo przed śmiercią. Na otwarcie nowej siedziby Miejskiego Domu Kultury w Mińsku w remontowanym przez lata pałacu, przywieźli go na wózku.
- w biografii "Rejs na krzywy ryj... czyli Jan Himilsbach i jego czasy" Kraków 2013, napisano że Jan Himilsbach zmarł po za domem, z którego wyszedł o własnych siłach.
Wersja pierwsza, której świadkiem miał być Zdzisław "Bene" Rychter - jest taka jak przytoczył M_ajk. Kilkudniowa libacja, w czasie której wszyscy byli przekonani, że Himilsbach śpi. Zorientowano się, po czasie, gdy któryś z uczestników trącił zwłoki z zapytaniem "Jasiu, piwa się napijesz?. Takoż napisano na str. 159 w/w pozycji.
Kolejną wersję przedstawia Zofia Komedowa-Trzcińska, którą miała usłyszeć podczas rozmowy telefonicznej od pani Basi Himilsbachowej wówczas już wdowy. Przed wyjściem do pracy, mąż miał ją uprzedzić, iż gdyby po powrocie niezastała go w domu, to on będzie u sąsiadów. Według wdowy on wówczas nie pił dużo, on sobie u tych sąsiadów piwko czasem strzelił. Relacja zawarta na str. 160 przedmiotowej książki.
Pani Basia całe życie opiekowała się Himilsbacha, zawsze go "kryła" - w znaczeniu złego słowa na zewnątrz nie mówiła.
Tak czy inaczej, forma pozwalała Himilsbachowi na "gościnne występy".
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-08, 19:52:13
Mszczuj napisał/a:
Wersja pierwsza, której świadkiem miał być Zdzisław "Bene" Rychter - jest taka jak przytoczył M_ajk. Kilkudniowa libacja, w czasie której wszyscy byli przekonani, że Himilsbach śpi. Zorientowano się, po czasie, gdy któryś z uczestników trącił zwłoki z zapytaniem "Jasiu, piwa się napijesz?. Takoż napisano na str. 159 w/w pozycji.
Nie twierdzę że to nieprawda, ale ta wersja hmm... jakby to powiedzieć, aż za dobrze komponuje się w legendę Jasia
Mszczuj napisał/a:
Kolejną wersję przedstawia Zofia Komedowa-Trzcińska, którą miała usłyszeć podczas rozmowy telefonicznej od pani Basi Himilsbachowej wówczas już wdowy. Przed wyjściem do pracy, mąż miał ją uprzedzić, iż gdyby po powrocie niezastała go w domu, to on będzie u sąsiadów. Według wdowy on wówczas nie pił dużo, on sobie u tych sąsiadów piwko czasem strzelił
Tak też mogło być. I - proszę zwrócić uwagę - ta wersja może być, że tak powiem, politycznie poprawnym (made by pani Barbara) poprzednio przedstawionej sytuacji.
Nie kwestionuję że umarł poza domem i w trakcie czy w następstwie imprezy. W sumie to dosyć prawdopodobne. Ale te parodniowe leżenie zwłok...
Z drugiej strony absolutnie nie mam powodu podawać w wątpliwość tego, co mi opowiadała kumpela. Owo otwarcie miało miejsce bodajże w listopadzie 87' r. Mogło mu się później zdrowie cokolwiek poprawić, albo też ten wózek był elementem happeningu. Albo też pani Barbara (zwana w tych kręgach "Basicą") posadziła go na wózek, żeby uchronić go od propozycji alkoholowych; wielu przecież marzyło, żeby wypić kielicha z J.H. Rzeczywiście może nie był w aż takiej złej formie na tym otwarciu: przypomniało mi się, że kumpela opowiadała, że chyba coś gdzieś łyknął i i złożył nieodżałowanej pani Ł.G., dyrektor MDK, bardzo niestosowną propozycje , "jeżeli się tu pól litra natychmiast nie zjawi na stole"...
Mszczuj napisał/a:
Pani Basia całe życie opiekowała się Himilsbacha, zawsze go "kryła" - w znaczeniu złego słowa na zewnątrz nie mówiła.
Tak było. Pamiętam jak wypowiadała się właśnie w tym guście w jakimś filmie biograficznym o J.H.
Może zresztą tak na co dzień, to rzeczywiście sobie czasem tylko piwko strzelił. We wczesnych 80-tych jako student pobliskiego UW przesiadywałem czasem w "Harendzie", gdzie Jasio & Co byli częstymi gośćmi. Nie pamiętam, żeby tam imprezowali tak na całego. Raczej ot, tak... Pamiętam go zawsze w takim bardzo oficjalnym garniturze
PS> Ale wracajmy do ZN, bo zaraz nas stąd pogonią...
W niektórych medialnych ujęciach też ostro dawał w palnik, a niektórzy zrobili z niego regularnego fenola.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-12-08, 20:55, w całości zmieniany 4 razy
Teraz widzę, że jest luksus. W 2018 roku spędziłem tam wiele godzin na pomocy doraźnej na interwencji w trakcie obozu letniego... Wrażenia po wejściu na korytarz było prawie jak z horroru.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.