Pomógł: 113 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13735 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-11-19, 19:43:39
Ménars
"Lecz nie zapominajmy, że dolina Loary to kraina zamków. Oto tuż za Beaugency znajduje się zamek Ménars, zbudowany w XVIII wieku dla markizy de Pompadour."
Zbigniew Nienacki, Pan Samochodzik i Fantomas
Ménars to tak właściwie ospała wioska, przez którą przebiega droga prowadząca z Orleanu do bliskiego już Blois. Zamek jest posiadłością prywatną i zwiedzić go nie jest takie proste. Cały teren ogrodzony jest niekończącym się starym murem - również wielohektarowy las po przeciwległej stronie drogi -, podobnie jak park otaczający zamek Chambord. Świetnie to wygląda. Jedyny problem: mur jest tak wysoki, że od strony Loary zasłania widok na zamek.
Wdrapałem się nań w miejscu, które wydawało mi się dogodne, ale zdjęcie tak właściwie nie było warte tego wysiłku.
Z drugiej strony rzeki widok na zamek jest o wiele lepszy
Zdjęcie: Wikipedia
jednak dla spacerów brzeg, przy którym wznosi się zamek jest znacznie ciekawszy.
"Stąd starą, wysadzaną ogromnymi topolami, jedenastokilometrową promenadą z przepięknym widokiem na dolinę Loary dojść można do wspaniałego zamku Chambord."
Tego rodzaju promenady nie dostrzegłem. Za to natknąłem się na odrestaurowaną pralnię, która działała w tym miejscu od 1773 roku. Wody nie czerpano z Loary, lecz strumyka, który przepływał przez zamkowy park. Była to pralnia luksusowa, bo istniało palenisko, dzięki któremu praczki miały gorącą wodę do dyspozycji.
Miejsce, które przeszło 150 lat słyszało klachy, śmiechy i kłótnie pań z Ménars.
Pomógł: 113 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13735 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2023-03-16, 18:52:28
Co o Orleanie ma do powiedzenia Pan Samochodzik, a co James Bond?
Podążając śladem Pana Samochodzika i odwiedzając miejscowości, o które otarł się jadąc z Paryża do Zamku Sześciu Dam, pominąłem Orlean. Dlaczego? Bo byłem tam już raz, dawno temu i byłem miastem nieco rozczarowany.
Panu Samochodzikowi aczkolwiek Orlean się spodobał. Nazywał go “dużym, pięknym, ruchliwym miastem” i, pijąc kawę i oczekując nadejścia pana Pigeona, poczuł się szczęśliwy, że osiągnął “wrota” do Doliny Loary:
“Zasiadłem na tarasie kawiarni i przyglądając się przechodniom popijałem mocną kawę, oczekując na powrót pana Gasparda Pigeona. Od czasu do czasu przymykałem powieki i nagle otwierałem je szeroko, aby po raz któryś upewnić się, że jednak jestem na ulicy Orleanu, a nie siedzę za swoim biurkiem w Naczelnym Zarządzie Muzeów.“
— — —
Kilkanaście lat wcześniej inny słynny detektyw odwiedził Orlean: James Bond. Nim tam dotarł, on również musiał przemierzyć pół Francji świetnym, niezawodnym samochodem, śledząc Godlfingera. Jest w Orleanie nie po raz pierwszy i oto, co ma o tym mieście do powiedzenia (a raczej Ian Fleming, bo narracja jest w trzeciej osobie):
“Na przedmieściach Orleanu Bond zjechał na pobocze. Triumph minął go z rykiem i pomknął dalej.
Orlean nigdy się Bondowi nie podobał. Było to miasto smutne, bez uroku, miasto opanowane przez kler i otoczone posępnymi mitami. Żyło z legendy o Joannie d’Arc, oślepiało podróżnych twardym, chłodnym blaskiem świętości i oskubywało ich zarazem z pieniędzy. Bond zajrzał do przewodnika Michellina. Goldfinger zatrzyma się niechybnie w hotelu pięciogwiazdkowym, żeby zjeść na kolację filety z soli i pieczonego kurczaka. Pięciogwiazdkowy był Arcades i Moderne. Który z nich? Bond wolałby zanocować gdzieś poza miastem, na przykład w znakomitym Auberge de la Montespan nad brzegiem Loary. Mógłby się tam przy okazji najeść do syta quenelles de brochet, ale musiał trzymać się blisko swego lisa. Wybrał Hotel de la Gare i posiłek w dworcowym bufecie.
Kiedy ogarniały go jakiekolwiek wątpliwości, Bond zawsze decydował się na nocleg w hotelach przydworcowych. Hotele przydworcowe były w porządku. Znajdował tam mnóstwo miejsca do parkowania, a barowe jedzenie w Hotelu de la Gare będzie z pewnością znakomite. Poza tym na stacjach kolejowych biło serce miasta, a nocne pociągi wiozły z sobą jego tragedie i wielkie miłości.”
Byłem mile zaskoczony, gdy czytając “Goldfingera” natrafiłem na tę scenę. Nasz Pan Samochodzik i przedsłynny James Bond, tak odmienni, a jednak podobni - obaj uzbrojeni w zielone przewodniki MIchellina -, chodzący po tych samych ulicach. To było inspirujące.
Pomógł: 55 razy Wiek: 60 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 10354 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-03-17, 09:58:29
Nic dziwnego: co prawdziwy Anglik z klasy średniej mógł myśleć o Joannie d'Arc, która tak zepsuła im zabawę w wojnę stuletnią, że z nudów musieli zrobić u siebie wojnę domową, nazwaną przez Waltera Scotta "Wojną Dwóch Róż"?
Czy Ian F. nie był przypadkiem polakożercą ? Ten Goldfinger nie pochodził przypadkiem z Przysuchy czy innego Leżajska?
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2023-03-17, 10:02, w całości zmieniany 2 razy
W tej chyba tak, ale w Operacji piorun jest wspomniane, że Ernst Stavro Blofeld, czarny charakter z powieści Iana Fleminga, urodził się w Gdyni. Odgrywał tą postać na przykład Savalas.
Blofeld nawet studiował na Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice (Warszawski Instytut Politechniczny wtedy).
W każdym razie postać na wskroś negatywna.
No ale to na szczęście nie typowy Polak, sądząc z imienia i nazwiska, ale pochodzenie jest, bo syn Polaka i Greczynki.
Co ciekawe w filmie nie ma o tym wzmianki tylko w powieści.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Ostatnio zmieniony przez Chemas 2023-03-18, 18:38, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.