Taa.. ryty. Kiedyś to się nazywało bazgraniem po kamieniach drzewach itd. czekam, kiedy archeolog natknie się na literkę "Z" - to z gory informuję, że na bank nie będzie to kryptonim żadnej tajnej organizacji (choć o tej nazwie znam dwie ), tylko pamiątka po serialu "Zorro".
Detektorystów posądza się o pozostawianie dołków (chociaż pewnie i tacy się zdarzają, jak to w każdym stadzie czarna owca się trafi) a tutaj proszę...
Bursztyniarze, bursztyniarze...
Bo zdaje się, na Wyspie Sobieszewskiej szukano tego, co naziory pogubili albo i ukryli...
A propos bursztyniarzy; sporo tego niezwykłego surowca jest na Polesiu, w jego ukraińskiej części. Jak donoszą źródła zazwyczaj dobrze poinformowane, w północnych rejonach Ukrainy, przy białoruskiej granicy, funkcjonują cale państewka gangsterskie, gdzie władza państwowa pojawia się i funkcjonuje rzadko i nieregularnie. Bandy zajmują się eksploatacją złóż bursztynu i robią to usuwając przy pomocy buldożerów las i wydobywając bursztyn. Ponieważ tamtejszy ekosystem jest nadzwyczaj delikatny - las rośnie praktycznie na piasku - po takiej operacji las błyskawicznie przeobraża się w pustynię jak na Saharze.
Pamiętam, kilka lat temu na granicy w Medyce, czy gdzieś tam przyłapano transport bursztynu (chyba 1200 kg), pisano o tym, ale o tym skąd to się bierze - ani słowa. W ogóle to tśśś... proszę tego nie powtarzać, bo Europa będzie musiała wybierać między miłością do Ukrainy a miłością do naturalnego środowiska, a Greta dozna dysonansu poznawczego...
Gdy Niemcy wkroczyli do Niedźwiedzia, zaczęli systematycznie pakować i wywozić zbiory Wacława Mieczkowskiego. Wśród nich znajdowały się między innymi obrazy Matejki, Kossaka, Suchodolskiego i Rubensa. O tym, w jaki sposób dzieła trafiły do niewielkiego Niedźwiedzia, jak przebiegała ich grabież w czasie wojny i czy uda się je kiedykolwiek odnaleźć rozmawiamy z Pawłem Beckerem, regionalistą, jednym z organizatorów Wąbrzeskiego Festiwalu Historycznego i członkiem Wąbrzeskiego Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Frydek”.
"Dwór wpadł w ręce okupantów, a hitlerowcy traktowali zbiory jako łup wojenny. Na oczach pana Wacława, któremu pozwolono pozostać we dworze, z niemiecką precyzją ładowano do skrzyń obrazy, rzeźby, tkaniny, porcelanę i wywożono na zachód, w głąb Rzeszy. (...)
Władysława z Działowskich zakopała w ogrodzie najcenniejsze przedmioty w pierwszych dniach wojny – miały tam trafić pamiątki po Kościuszce i różaniec Jadwigi Andegaweńskiej".
To jest ciekawy temat do weryfikacji
Szara Sowa napisał/a:
Ciekawa historia.
Gdy Niemcy wkroczyli do Niedźwiedzia, zaczęli systematycznie pakować i wywozić zbiory Wacława Mieczkowskiego. Wśród nich znajdowały się między innymi obrazy Matejki, Kossaka, Suchodolskiego i Rubensa. O tym, w jaki sposób dzieła trafiły do niewielkiego Niedźwiedzia, jak przebiegała ich grabież w czasie wojny i czy uda się je kiedykolwiek odnaleźć rozmawiamy z Pawłem Beckerem, regionalistą, jednym z organizatorów Wąbrzeskiego Festiwalu Historycznego i członkiem Wąbrzeskiego Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Frydek”.
Kurde, wolniej wrzucaj te sensacje GeoExie, bo nie nadanżam z czytaniem.
Niezmiernie ciekawa historia, która do pewnego stopnia i do pewnego momentu przypomina historię dziedzica Dunina i jego zbiorów. A poza tym zawiera przynajmniej dwa ciekawe wątki, za którymi warto pośledzić. Szczegóły na razie zachowam dla siebie. Ale to dla mnie ważne i dlatego daję "pomógł" .
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-16, 20:53:46
GeoExplorer napisał/a:
Czyżbyś szykował jakąś sensację?
Raczej nie, ale po prostu na pewne tematy reaguję jak pies Pawłowa. I każdy taki trop warto sprawdzić, choćby dla wykluczenia czy dla świętego spokoju.
GeoExplorer napisał/a:
Nie wszystko złoto co się świeci, czyli rzecz o "Pawłowym Krzyżyku":
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-17, 21:11:07
GeoExplorer napisał/a:
Z24 napisał/a:
Raczej nie, ale po prostu na pewne tematy reaguję jak pies Pawłowa. I każdy taki trop warto sprawdzić, choćby dla wykluczenia czy dla świętego spokoju.
Jedno jest pewne (prócz śmierci i podatków), jak to bywało już przy grabieżach - gro rzeczy będzie nie do odzyskania
Śmierci, śmierci; z podatkami niektórzy sobie radzą zupełnie nieźle. Np. podatek od darowizny dwóch tzw. porszaków... albo jakiejś kamienicy w Kr-owie...
Również sadzę, że większość tego jest nie do odzyskania. Szczególnie, że nie bardzo wiemy jak to wyglądało. Pewnie sporo poszło do handlu w latach 50-60-tych.
GeoExplorer napisał/a:
Kolejna interesująca pozycja, którą warto przytulić:
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-18, 20:22:27
GeoExplorer napisał/a:
Z24 napisał/a:
Dobrze wiedzieć, choć publikacje tego dżentelmena zawierają mnóstwo tez wątpliwych...
Zapoznać się można, z tezami tego pana zgadzać się nie musimy.
Tak jest .
GeoExplorer napisał/a:
Lepsze to niż książka przygodowa dla dzieci i młodzieży "Tańcząc na wulkanie" Sukmanowskiej i Stolarczyka
Pamiętam, kiedyś (chyba w 97) byłem służbowo we Wrocławiu, to nabyłem w/w dzieło w księgarni przy Świdnickiej. Podczas pierwszej lektury zastanawiałem się czy autorzy przypadkiem nie wąchają Butaprenu albo rozpuszczalnika Mors... Pamiętam gdzie to leży, ale boję się tam zaglądać...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-10-18, 20:24, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-21, 16:24:24
Razem z tym nieszczęsnym "wulkanem" nabyłem wtedy pozycję właśnie Adamczewskiego o różnych takich obiektach na terenie kraju, nie tylko z Dolnego Śląska. Tytuł mi wyleciał z głowy, a sporo musiałbym się nakopać, żeby sprawdzić . Ale jest to pozycja zupełnie niezła.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-21, 22:02:52
GeoExplorer napisał/a:
"Milczące ślady"
Tak jest. To już nie będę kopać, przynajmniej dzisiaj nie Daję "pomogła" z czystym sumieniem.
Przepraszam , że ciągnę Cię za język, ale sam trochę się pochwaliłeś tą Wielisławką, no i tym, że eksploracją zajmujesz się już od wczesnych lat 90-tych. Czy udało Ci się porozmawiać z tym panem K. który wtedy jeszcze mieszkał pod Wielisłąwką, a w tym nieszczęsnym "Tańcu na wulkanie" pojawił się pod nazwiskiem Stein?
PS. Chyba najlepszą książką o "Złocie Wrocławia" jest ta panów Kowalskiego i Kudelskiego 'Złoto generałów". Przynajmniej z tych, które czytałem .
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-22, 17:38:24
GeoExplorer napisał/a:
Dla mnie hauptmann Schutzpolizei Breslau Herbert Klose z Sędziszowej to mistyfikacja, tak jak Ollenhauer (w aktach KPMO Uhlenhau
Też odnoszę takie wrażenie i niezmiernie mnie cieszy. że ktoś niezależnie, i na pewno inną drogą, doszedł do podobnego wniosku Uzasadnię to nieco później i pewnie na raty .
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-10-26, 21:54:00
Wracając do "Złota Wrocławia" to od razu wyjaśniam, że w analizie całego tęgo wątku oparłem się na tym co napisano w książce "Złoto generałów" Kowalskiego i Kudelskiego, ale też na innych publikacjach. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że nigdzie w niemieckiej prasie wrocławskiej w odnośnej epoce nie ma żadnych ogłoszeń o oddawaniu złota i przedmiotów z metali szlachetnych i przedmiotów wartościowych do depozytu bankowego. Autorzy powołują się tam na autorytet albo prof. Karola Jońcy albo prof. Alfreda Koniecznego, najlepszych znawców dziejów Dolnego Śląska w tamtej epoce.
Więc już jeden z zasadniczych filarów legendy został poddany w wątpliwość.
W tej publikacji drobiazgowo przedstawiono sprawę kapitana Klosego. I jaki narzuca się nam wniosek po lekturze? Ano taki, że cała historia kapitana świadczy, że był on okropnym dekownikiem i migał się od wszystkich zajęć, które mogłyby go narazić na bliższy kontakt z wojną. Przypuszczam, że on - rocznik 1919 - lub np. jego ojciec przewąchał (co było nietrudne), że zalatuje mocno wojną i dobrze byłoby się zadekować np. w policji. I tak też zrobił. Tam też się nie wykazywał: wystarczy popatrzeć na te jego rozliczne wypadki... Jak już na dobre zapachniało frontem, facet się zwyczajnie zadekował się na prowincji...
Lektura różnych opracowań o dziejach wewnętrznych III Rzeszy przekonuje, że różnego rodzaju dekownictwo było w III Rzeszy bardzo rozpowszechnione...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-10-26, 22:04, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.