Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-01-24, 23:24:30
Berta von S. napisał/a:
John Dee napisał/a:
Gdy członkom naszego forum przyjdzie przekopywać się przez ten zakurzony magazyn PTTK w poszukiwaniu dzienników Wielkiego Bobra, niech się na tym wzorują wykrzykując co chwila: – Ach, jakiż piękny, piękny kurz!
Nie wiem, czy to będzie dobrze słychać przez ochronne maseczki.
W 1999 r. kiedy w nagrodę za perfekcyjnie, ofiarnie i z narażaniem się wykonywaną pracę, zostałem przez firmę wysłany na zieloną trawkę, to w ramach ratowania budżetu zdarzyło mi się oczyszczać z ptasiego guana strych pewnej szkoły w pewnej podwarszawskiej miejscowości. Po tym doświadczeniu trudno mnie będzie zadziwić...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-01-25, 01:56:57
Z24 napisał/a:
W 1999 r. kiedy w nagrodę za perfekcyjnie, ofiarnie i z narażaniem się wykonywaną pracę, zostałem przez firmę wysłany na zieloną trawkę, to w ramach ratowania budżetu zdarzyło mi się oczyszczać z ptasiego guana strych pewnej szkoły w pewnej podwarszawskiej miejscowości. Po tym doświadczeniu trudno mnie będzie zadziwić...
Mam to rozumieć jako zgłoszenie do ekipy poszukiwawczej?
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-01-25, 17:57:39
Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:
W 1999 r. kiedy w nagrodę za perfekcyjnie, ofiarnie i z narażaniem się wykonywaną pracę, zostałem przez firmę wysłany na zieloną trawkę, to w ramach ratowania budżetu zdarzyło mi się oczyszczać z ptasiego guana strych pewnej szkoły w pewnej podwarszawskiej miejscowości. Po tym doświadczeniu trudno mnie będzie zadziwić...
Mam to rozumieć jako zgłoszenie do ekipy poszukiwawczej?
Wkręcasz mnie?
No dobra, ale jeśli czas pozwoli, ostatnio jestem w tych godzinach zap... pracowany.
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
w ramach ratowania budżetu zdarzyło mi się oczyszczać z ptasiego guana strych pewnej szkoły w pewnej podwarszawskiej miejscowości.
A man's gotta do what a man's gotta do.
Myślisz, że w tym fachu miałem prawdziwą przyszłość?
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-09-25, 22:50:30
Astrid Lindgren, “Pippi Pończoszanka” (1945 r.)
Choć filmy z Pippi często oglądałem, książki dotychczas nie znałem. Jej sława jest w pełni zasłużona, jest to dzieło magiczne i nieskazitelne i otrzymuje ode mnie pełną liczbę punktów. Jest 11 rozdziałów i w każdym z nich Pippi zaskakuje jakimiś nowymi pomysłami; wykorzystanie różnych przedmiotów niezgodnie z ich przeznaczeniem często odgrywa w tym ważną rolę. Powtarzający się dowcip to jej rzekome otrzaskanie w świecie, przy czym niełatwo rozróżnić co jest bujdą a co faktem.
Zawsze byłem zdania, że rudowłosa półsierota ma jakieś nadprzyrodzone siły, ale pomijając jej krzepę nie różni się wielce od innych.
Inna rzecz, która czytelnika musi zachwycić to jej zaraźliwie dobry humor. Mimo że spędza tyle czasu sama nigdy nie widzimy jej z nosem spuszczonym na kwintę, zawsze jest czymś zajęta i w doskonałym nastroju, jakby cały świat był jej ostrygą (używa się tego zwrotu w Polsce?).
Doskonałym posunięciem autorki było postawienie u boku bardzo ekstrawaganckiej Pippi dwojga dzieci grzecznych jak trusie. Z tego właśnie kontrastu książka żyje w dużej mierze.
Końcowe rozdziały wydały mi się lepsze od początkowych, co jest nietypowe, gdyż w moim doświadczeniu przeważnie jest odwrotnie. Świetny jest rozdział “Pippi nachodzą złodzieje”, w którym przyłapuje w Willi Śmiesznotce dwóch złodziejaszków, lecz zamiast spuścić im lanie używa ich jako partnerów do tańca, gdyż uczy się właśnie tańczyć polkę.
Jednak za najzabawniejszy uważam rozdział zatytułowany “Pippi na proszonym podwieczorku”. Gdy rodzice Tommy'ego i Anniki zapraszają ją do siebie, pierwszym jej zmartwieniem jest, czy będzie potrafić się zachować?
Przychodzi odstrojona jak choinka - rozpuszczone włosy, sadzą poczernione brwi
i stara się być grzeczna, jednak gdy zgromadzone na przyjęciu panie zaczynają narzekać na służbę Pippi nie umie się powstrzymać od wtrącania własnych spostrzeżeń na ten temat, ciągle powracając do byłej służącej jej rodziców Malin. Co ona nie ma wszystkiego do opowiedzenia o tejże Malin! Zrywałem boki!
Z Pippi, Willą Śmiesznotką, panem Nilssonem i konikiem (w książce nie zwie się jeszcze “Mały wujek”, tak jak w serialu) Astrid Lindgren stworzyła coś w rodzaju raju dla dzieci, którym rządzą inne prawa niż światem dorosłych i do którego jeszcze i dorosłemu miło jest przenieść się na kilka godzin. Polecam gorąco.
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Przeczytałem książkę Astrid Ilndgren "Bracia Lwie Serce". Szczerze mówiąc trochę przypadkiem ją zamówiłem razem z innymi pozycjami.
I jestem w szoku!
Przeczytałem jednym tchem. Wspaniała powieść i jednocześnie przerażająca w swojej wymowie.
Nie wiem czy ktoś miał podobne odczucia, ale cały czas czułem lekki klimat Kafki. Cała opowieść jest jak jeden wielki sen.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Przeczytałem książkę Astrid Ilndgren "Bracia Lwie Serce". Szczerze mówiąc trochę przypadkiem ją zamówiłem razem z innymi pozycjami.
I jestem w szoku!
Przeczytałem jednym tchem. Wspaniała powieść i jednocześnie przerażająca w swojej wymowie.
Nie wiem czy ktoś miał podobne odczucia, ale cały czas czułem lekki klimat Kafki. Cała opowieść jest jak jeden wielki sen.
To jest absolutnie najpiękniejsza książka genialnej Astrid.
Wiele jej książek czytałam dużo razy, ale tę najwięcej.
Do dzisiaj pozostaje jedną z ukochanych książek dzieciństwa.
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6117 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2023-10-05, 18:59:34
Chemas napisał/a:
Przeczytałem książkę Astrid Ilndgren "Bracia Lwie Serce". Szczerze mówiąc trochę przypadkiem ją zamówiłem razem z innymi pozycjami.
Też ją czytałem, tylko w wieku jakichś 10-12 lat i nigdy więcej po nią nie sięgnąłem. Nie widzę piękna w tak traumatycznych książkach, czy to jest Astrid Lindgren, Henryk Sienkiewicz, czy Bolesław Prus. To nie powinna być nie tylko lektura szkolna, ale w ogóle przeznaczona dla dzieci. Najlepszy dowód, że Ty jako dorosły, po tej lekturze dokonałeś kilku porównań, na które ja, jako 10-latek bym nie wpadł.
_________________ Drużyna 2
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Chemas napisał/a:
Przeczytałem książkę Astrid Ilndgren "Bracia Lwie Serce". Szczerze mówiąc trochę przypadkiem ją zamówiłem razem z innymi pozycjami.
Też ją czytałem, tylko w wieku jakichś 10-12 lat i nigdy więcej po nią nie sięgnąłem. Nie widzę piękna w tak traumatycznych książkach, czy to jest Astrid Lindgren, Henryk Sienkiewicz, czy Bolesław Prus. To nie powinna być nie tylko lektura szkolna, ale w ogóle przeznaczona dla dzieci. Najlepszy dowód, że Ty jako dorosły, po tej lekturze dokonałeś kilku porównań, na które ja, jako 10-latek bym nie wpadł.
Nie do końca się zgodzę, tyle że ja sobie tu tylko teoretyzować mogę, bo za dzieciaka nie czytałem. Może być traumatyczna, ale wpływa na wyrobienie sobie pewnej czujności co do totalitaryzmu.
Może pokrętnie to napisałem, ale takie mam odczucia. Jednak jak mówię piszę to z pozycji dorosłego.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6117 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2023-10-05, 19:12:37
Ja też nie chcę być odbierany, jako troglodyta, czytający tylko gazety , ale...
Chemas napisał/a:
Może być traumatyczna, ale wpływa na wyrobienie sobie pewnej czujności co do totalitaryzmu.
... właśnie dokonałeś kolejnej interpretacji. Jako dorosły. Jak dzieciak z IV klasy miałby na to wpaść? Nie mówię też, że dzieciom nie powinno się podsuwać poważniejszych zagadnień, niż rozterki Koziołka Matołka, ale już bez przesady.
_________________ Drużyna 2
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
No ale jest miłość braterska, odwaga i inne wartości promowane przez tę książkę. Też bym nie przesadzał z tą strasznością książki. Mnie przeraziła, bo jestem świadom dyktatury, a młody człowiek może wyciągnąć wnioski co do prawidłowych wartości i tych negatywnych, jak przemoc, tchórzostwo, zdrada itp. To wszystko jest podane jak na talerzu, jednocześnie w formie baśni.
Ale chyba mamy inne spojrzenie. Ciekaw jestem zdania innych osób.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Ja czytałam tę książkę mnóstwo razy w dzieciństwie i nie odbierałam jej jako strasznej i nienadającej się dla dzieci.
Dostrzegałam w niej to, o czym powyżej napisał Chemas: wielka miłość braterska, odwaga i pokonywanie lęku, wspólne działanie w imię ważnej sprawy, pomoc, solidarność.
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6117 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2023-10-05, 21:20:09
Uwaga, będzie spoiler
Chemas napisał/a:
Ale chyba mamy inne spojrzenie. Ciekaw jestem zdania innych osób.
Oczywiście, bo ocenamy z innych punktów widzenia. Nie próbuję wpływać na Twoją opinię, tylko twierdzę, że jako dla dziecka była ta książka dla mnie smutna, często przerażająca i przygnębiająca. A przeznaczona jest właśnie dla takiego przedziału wiekowego (4-6 klasa), w jakim wtedy byłem.
"Janko Muzykant", "Antek", "Nasza szkapa" to też lektury szkolne i też wesołe nie są, ale strawne.
A to jest jakaś pornografia rozpaczy.
Yvonne napisał/a:
Ja czytałam tę książkę mnóstwo razy w dzieciństwie i nie odbierałam jej jako strasznej i nienadającej się dla dzieci.
Czytałem kilka ocen pochodzących od dzieci i również były pozytywne. To zrozumiałe, bo baśnie i fantasy zawsze miały wzięcie. W dodatku te piękne wartości, przesłanie, wszystko bardzo ładne.
Ale dla mnie to ginie pod gigantyczną warstwą krzywdy. Dlaczego, żeby bajka była "piękna", to przeważnie ktoś musi umierać, a zwłaszcza dzieci? Co z ich matką? Po kolei traciła wszystkich, kogo miała. Jakież to piękne. Prawdę mówiąc, przypominam sobie, że podczas czytania nie do końca przeżywałem akcję, tylko ciągle miałem nadzieję, że autorka jakoś wskrzesi chłopców i znów będą razem z matką na Ziemi, skoro te wszystkie Nangiale są tak okrutne. I w końcu happy end, są razem. Bo matka też umarła i się przeniosła do nich. Szczęśliwie jak nie wiem, ale ja byłem zdruzgotany.
Gdybym dzisiaj to czytał po raz pierwszy, to też pewnie tylko raz. Pozachwycał się przesłaniem, pomysłem i wiele by mnie to nie obeszło. Dziś z naturalnych powodów mam innego rodzaju więzi tak z rodzicami, jak i bratem...
_________________ Drużyna 2
Ostatnio zmieniony przez Bóbr Mniejszy 2023-10-06, 01:33, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.