PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Czesio1
2012-10-09, 14:42
Sytuacje nieprawdopodobne i błędy w Templariuszach
Autor Wiadomość
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-08-31, 19:26:52   

Berkut napisał/a:
"Kopanie" prądem jest technicznie wykonalne . Myślę że w ciągu godziny dałbym radę wykonać pastucha elektrycznego z cewki samochodowej , akumulatora kabelka i izolacji . Ale nigdy bym nie powiedział że prąd mnie oparzył , tylko że mnie "kopnął" lub "złapał". Kopnął wtedy gdy podłączyłem się tak że skurcz mięśni spowodował odłączenie , a złapał gdy skurcz spowodował trudności z odłączeniem się od napięcia.


Od czasu pierwszej lektury zawsze rozumiałem to jako opis "kopnięcia" prądem.
Gospodyni nigdy nie miała do czynienia z prądem i jak najbardziej mogła użyć określenia, które było najbardziej w jej pojęciu adekwatne. W końcu "kopnięcie" też jest określeniem przeniesionym na wstrząsy elektryczne z innej kategorii doznań.
W LO brat kumpla, facet z zacięciem technicznym, skonstruował zabawkę z płaskiej baterii, transformatora, przewodów, wyłącznika i klamry metalowej w kształcie takiego pałąka. Klamra zakładało się od na zewnętrzną stronę dłoni. Klamra była okręcona zwykłym plastrem opatrunkowym tak, że dwa końce ukryte wchodzące do wewnątrz dłoni były odsłonięte z jednej strony. W drugiej dłoni ukryty wyłącznik. W jednej kieszeni bateria, w drugiej transformator, przewody przeprowadzone pod okryciem wierzchnim i rękawami. Podając komuś rękę , wyłącznikiem zamykałeś obwód. Wychodziło "wstrząsające" przywitanie...
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2019-08-31, 19:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Rólka 
Moderator
Szef forumowej sekcji sportowej



Pomógł: 56 razy
Wiek: 54
Dołączył: 26 Maj 2015
Posty: 13291
Skąd: Mikołów
Wysłany: 2019-08-31, 20:24:51   

Niczym Złośliwy Miecio z ''Szkolny lud, Okulla i ja'' :D
_________________
 
 
Even 
Moderator
żywa skamielina forumowa



Pomógł: 22 razy
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 5510
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2019-09-01, 07:18:47   

Moim zdaniem jedyne co było w tamtych warunkach możliwe, to wlaśnie coś w rodzaju "elektrycznego pastucha", czyli wysokonapięciowe, niskoprądowe impulsy. Cewka o dużej indukcyjności i coś w rodzaju przerywacza (jak stare dzwonki na prąd stały) załatwia sprawę. ;-) Teoretycznie kłódka mogła też "parzyć", chociaż jest to bardziej skomplikowane. Kłódka "parzyła" by gdyby podłączono do niej napięcie bardzo wysokiej częstotliwości. Przy odpowiedniej mocy po dotknięciu kłódki można by mieć nawet na skórze rany poparzeniowe. Oczywiście w warunkach Kortumowa było to niewykonalne. :D
_________________


Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-01, 14:40:05   

Rólka napisał/a:
Niczym Złośliwy Miecio z ''Szkolny lud, Okulla i ja'' :D


To już jest ta strefa Nizura, której nie doczytałem...
_________________
Z 24
 
 
Rólka 
Moderator
Szef forumowej sekcji sportowej



Pomógł: 56 razy
Wiek: 54
Dołączył: 26 Maj 2015
Posty: 13291
Skąd: Mikołów
Wysłany: 2019-09-01, 14:41:34   

Dopisałem brak wątku o prądach błądzących w temacie o różnicach między książką a serialem:

https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=408726#408726
_________________
Ostatnio zmieniony przez Rólka 2019-09-01, 14:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2019-09-02, 06:55:41   

Z24 napisał/a:
Rólka napisał/a:
Niczym Złośliwy Miecio z ''Szkolny lud, Okulla i ja'' :D


To już jest ta strefa Nizura, której nie doczytałem...


A żałuj :)
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-02, 09:42:19   

bans napisał/a:
Z24 napisał/a:
Rólka napisał/a:
Niczym Złośliwy Miecio z ''Szkolny lud, Okulla i ja'' :D


To już jest ta strefa Nizura, której nie doczytałem...


A żałuj :)


No nie wiem; zdaje się, że to już nie była ta szkoła, do której ja chodziłem :D .
_________________
Z 24
 
 
M_ajk 
Stały bywalec forum


Pomógł: 11 razy
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 259
Skąd: Łódź / Warszawa
Wysłany: 2019-09-02, 15:19:38   

Even napisał/a:
Moim zdaniem jedyne co było w tamtych warunkach możliwe, to wlaśnie coś w rodzaju "elektrycznego pastucha", czyli wysokonapięciowe, niskoprądowe impulsy. Cewka o dużej indukcyjności i coś w rodzaju przerywacza (jak stare dzwonki na prąd stały) załatwia sprawę. ;-)

Pamiętam jak w dawnych czasach, ktoś dobijał się do mnie do mieszkania, a ja w tym czasie zażywałem kąpieli. W końcu dobił się, a ja postanowiłem od razu naprawić popsuty gong, taki blaszany zasilany 2 dwoma płaskimi bateriami (czyli 9V).
Bardzo się zdziwiłem, gdy przypadkiem zamykając obwód poczułem ma skórze przepływający prąd, choć pewnie ta kąpiel miała też w tym zjawisku swój udział.
_________________
Zapraszamy na szlaki:
www.zamek-chojnik.cba.pl
www.owrp.cba.pl
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-02, 20:19:53   

Gdy zasiedlaliśmy to mieszkanie, w którym teraz siedzę i piszę, to we framudze drzwi do kuchni kopał prąd. Niezbyt mocno, ale jednak. Trzeba było zawołać fachowca ("Bo dobry Bóg już zrobił co mógł, teraz trzeba zawołać fachowca" ;-) )

Jeszcze wracając do wspomnień szkolnych, ale tym razem z podstawówki: jeden z kolegów przyniósł takie ręczne dynamko. Na lekcji biologii, gdy pani nauczycielka była odwrócona twarzą do tablicy, podając sobie ręce przez ławki tworzyliśmy obwód. Kumpel kręcił, jak tylko mógł najszybciej, i prąd przez nas przechodził... Ktoś wreszcie nie wytrzymywał i przerywał krąg. Gdy lata potem usłyszałem o jugoskiej kapeli "Elektricni orgazam", wiedziałem o co chodzi ;-) .
_________________
Z 24
 
 
Marczak 
Uwielbia Samochodzika



Pomógł: 5 razy
Wiek: 104
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 633
Skąd: MKiSz
Wysłany: 2019-09-06, 21:51:04   

Piratka już o tym nadmieniła, ale niejako przy okazji tylko. W moim odczuciu dużym niedociągnięciem Templariuszy jest sygnalizowany jedynie na początku problem komunikacyjny. W dalszej części powieści wszyscy rozmawiają ze sobą prawie całkiem swobodnie, nie bardzo wiadomo w jakim języku. Chyba po polsku. A Petersen z córką chyba nigdy nie rozmawiają po duńsku, tylko w języku zrozumiałym dla postronnych.
Właśnie to mnie najbardziej w Templariuszach razi. Templariusze filmowi wyłapują tę nieścisłość i postępują z nią słusznie, zakładając, że Petersenowie jednak mówią po polsku.
_________________
prof. dr hab. Jan Marczak,
Dyrektor Centralnego Zarządu Zabytków,
Ministerstwo Kultury i Sztuki
 
 
 
Piotrus 
Fanatyk Samochodzika
piotrus


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 3243
Skąd: PL/UA
Wysłany: 2019-09-07, 06:05:44   

Może nawet byłbym w stanie uwierzyć, że Petersen zna jako-taki język polski, w końcu to taki obieżyświat, gdyby nie ów incydent na przystani w Malborku, gdzie mamy wprost stwierdzone, że kapitan nie zna polskiego. Jest oczywiście jakieś prawdopodobieństwo, że zarówno harcerze jak i Ewa znali trochę angielski, ale nie sądzę, żeby byli w stanie rozmawiać tak swobodnie, to jeszcze nie były czasy, kiedy już w podstawówce zdawało się FCE
W sumie podobne niedociągnięcie mamy też w Księdze Strachów
_________________
 
 
Even 
Moderator
żywa skamielina forumowa



Pomógł: 22 razy
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 5510
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2019-09-07, 07:44:59   

Piotrus napisał/a:
to jeszcze nie były czasy, kiedy już w podstawówce zdawało się FCE
FCE się nie zdawało, ale już w przedszkolu usiłowano mnie w latach sześćdziesiątych nauczyć podstaw angielskiego. W podstawówce od pierwszej klasy była możliwość odpłatnej nauki tego języka, a w średniej uczyli za darmo równolegle z rosyjskim ;-) Na studiach też już były lektoraty.
_________________


Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
 
 
Berkut 
Uwielbia Samochodzika
hodowca kur



Pomógł: 1 raz
Wiek: 55
Dołączył: 13 Lip 2018
Posty: 652
Skąd: Boleszyn
Wysłany: 2019-09-07, 14:43:06   

Kozłowski chyba miał być tłumaczem Petersenów . Tomasz znał Angielski . Cała reszta jest niedopowiedziana . A to że harcerze znali angielski, jest tak samo prawdopodobne jak to że znali jidysz (idysz) .
_________________
Tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada
niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym
szacunkiem. Mój avatar to licznik od Ferrari 410.
Ostatnio zmieniony przez Berkut 2019-09-07, 15:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-09-07, 23:57:09   

Ze sceny w przyczepie kempingowej Petersenów, kiedy to PS nieudolnie i nieskutecznie usiłuje odmówić Karen od wyjazdu na 50 kilometr, wynika że harcerze nie znali angielskiego: w pewnym momencie Anka wyjaśnia im, że PS chce zdradzić Karen zawartość listu z Francji.
_________________
Z 24
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2019-09-08, 07:18:05   

Tak jest, generalnie Nienacki pilnował się, by harcerze nie komunikowali się z Petersenami, lub nie podsłuchiwali ich bezpośrednio.

"Kapitan Petersen, wezwawszy do pomocy Kozłowskiego jako tłumacza, rozpytywał harcerzy"

"Panna Petersen opowiadała, a ja z angielskiego przekładałem na polski, aby ją mogli zrozumieć harcerze"

"Gdy Kozłowski przetłumaczył Karen słowa Tella, ta złapała się za głowę"

Nie udało mi się przyłapać go na jakiejś oczywistej sprzeczności w zakresie używanych języków i wzajemnego rozumienia ich przez bohaterów.

Trzeba założyć że Petersenowie przez grzeczność wystrzegali się rozmów po duńsku w obecności innych osób. Chociaż nie do końca dowierzam, że nawet w chwili roztrzęsienia i emocjonalnej, intymnej pociechy w ramionach ojca Karen ściśle stosowała się do tych zasad kindersztuby:

"To już była inna dziewczyna niż ta, którą dotąd znałem. Spędziła w podziemiu okropną noc, chwilami traciła nadzieję, że zostanie uwolniona. Sąsiedztwo szkieletu człowieka, który umarł z głodu, i myśl, że - być może - i ją także czeka to samo, rozstroiły jej nerwy. Z płaczem rzuciła się w ramiona kapitana.
- Jedźmy stąd! Zaraz! Nie chcę już szukać skarbów! - mówiła gwałtownie.
Kapitan Petersen gładził ją po głowie i mruczał:
- Dobrze, dobrze, moje dziecko. Zawsze ci mówiłem, że poszukiwanie skarbów to nie jest zajęcie dla młodej dziewczyny, Odjedziemy stąd natychmiast.
"

Jednak wykluczyć nie można.

Scenarzysta serialu miał trudniejsze zadanie, bo to co w książce przyjmujemy implicite (że te słowa, które czytamy po polsku, zostały wypowiedziane po angielsku, zrozumiane i być może przetłumaczone) w filmie nie zawsze się sprawdzi. Ale pamiętam dawniejsze produkcje, chociażby Klossa chociaż nie tylko jego, gdzie aktorzy mówią zawsze po polsku - a widzowie domyślają się kiedy ma to być polski, kiedy obcy, kto jakie zna języki i kto kogo rozumie. A ewentualne pośrednictwo tłumacza dla uproszczenia się pomija. Więc można było iść i tą drogą w "Samochodziku i templariuszach". Myślę jednak, że przyjęte rozwiązanie wypadło całkiem sympatycznie.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Piotrus 
Fanatyk Samochodzika
piotrus


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 3243
Skąd: PL/UA
Wysłany: 2020-11-29, 09:49:26   

Zastanawia mnie trochę kwestia podróży PS i harcerzy z Miłkokuku do Malborka, a właściwie noclegu w jej trakcie. Z książki dowiadujemy się, że nasi bohaterowie rozbili namioty gdzieś w lesie między Elblągiem a Malborkiem. Pomijając już to, że rejon ten akurat nie jest zbyt obfity w lasy, to nie bardzo rozumiem, dlaczego zdecydowali się na na ten nocleg po drodze zamiast dociągnąć te 20-30 kilometrów do Malborka i tam od razu rozlokować się na polu namiotowym,tak by kolejnego dnia już z rana przystąpić do penetrowania zamku. No chyba że PS specjalnie wolał pójść do zamku z ostatnią wycieczką, by łatwiej mu było odłączyć się od niej (gdyby wszedł do zamku np. ok. godziny 10, raczej trudno by mu było kręcić się niezauważonym po jego terenie przez prawie cały dzień).
Jeszcze co do poruszanego tu kiedyś wątku siwowłosej matki Ewy. Jeśli akcja PSiT toczy się w roku 1962, to łatwo przyjąć, że młodość i wczesna dorosłość tej kobiety przypadły na okres wojny. A wtedy okazji do szybkiego posiwienia było niemało. Może matka Ewy straciła np. swoją rodzinę, a może sama cudem ocalała z jakiegoś pogromu/bombardowania/egzekucji itp. Tym samym i na dziecko zdecydowała się dopiero kilka lat po wojnie (wynikałoby z tego, że Ewa to rocznik 1949). Może zresztą miała wcześniej męża i dziecko, jednak straciła ich w czasie wojny. Inna wersja to taka, że została wykorzystana i porzucona przez ojca Ewy, o którym nie ma żadnej wzmianki.
_________________
 
 
irycki 
Maniak Samochodzika
Pan Motocyklik



Pomógł: 24 razy
Wiek: 57
Dołączył: 13 Paź 2015
Posty: 5815
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2020-11-29, 09:59:17   

Piotrus napisał/a:
Zastanawia mnie trochę kwestia podróży PS i harcerzy z Miłkokuku do Malborka,


Jeśli o to chodzi, to chyba nie ma w tym głębszego sensu, jest to typowe niestety dla Nienackiego nieogarnianie kwestii związanych z odległością i jej pokonywaniem.

Przypomnę choćby, że do Augustowa jechali (z Warszawy lub przez Warszawę, w zależności od wydania) przez Białystok!!!

Chyba w Niewidzialnych jechali do Piszu przez Mławę? (o ile nie mylę ksiazek, ale ta jazda przez Mławę gdzieś jest...)
_________________

Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.

"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)
.
 
 
Piotrus 
Fanatyk Samochodzika
piotrus


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 3243
Skąd: PL/UA
Wysłany: 2020-11-29, 10:26:41   

Akurat do Augustowa z Warszawy można jechać przez Białystok, z tej trasy często korzystają np. litewskie tiry. Oczywiście w latach 60. nie było jeszcze obecnej S8, ale podejrzewam, że trasa Warszawa-Białystok, jako łącząca spore miasto wojewódzkie ze stolicą mogła być i tak w lepszym stanie niż droga przez Łomżę i Grajewo. No i pewnie znalezienie warsztatu wulkanizacyjnego w Białymstoku było łatwiejsze niż w takiej właśnie Łomży :)
Co do Mławy, to ona pojawia się w Niewidzialnych niejako "pośrednio" - gdy jeden z narzeczonych Moniki jedzie za wehikułem, Tomasz mówi (cyt. z pamięci): "Niech jedzie za nami choćby do Mławy". Z tej wypowiedzi nie wynika jednoznacznie, czy przez ową Mławę PS z Moniką faktycznie mieli zamiar jechać, czy po prostu Tomasz użył tu pierwszej lepszej nazwy miejscowości, jaka przyszła mu do głowy
_________________
Ostatnio zmieniony przez Piotrus 2020-11-29, 10:32, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Kozak 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 36 razy
Dołączył: 30 Cze 2018
Posty: 7212
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2020-11-29, 11:16:19   

Piotrus napisał/a:
Zastanawia mnie trochę kwestia podróży PS i harcerzy z Miłkokuku do Malborka, a właściwie noclegu w jej trakcie. Z książki dowiadujemy się, że nasi bohaterowie rozbili namioty gdzieś w lesie między Elblągiem a Malborkiem. Pomijając już to, że rejon ten akurat nie jest zbyt obfity w lasy, to nie bardzo rozumiem, dlaczego zdecydowali się na na ten nocleg po drodze zamiast dociągnąć te 20-30 kilometrów do Malborka i tam od razu rozlokować się na polu namiotowym,tak by kolejnego dnia już z rana przystąpić do penetrowania zamku.

PS i harcerze wyjechali do Malborka dosyć późno. Musieli pokonać prawie 400 km ówczesnymi drogami. Zapewne Tomasz postanowił przenocować gdzieś za Elblągiem, ponieważ chciał uniknąć rozbijania obozu w godzinach wieczorowo nocnych na polu namiotowym w Malborku.
Cytat:
Jeśli akcja PSiT toczy się w roku 1962, ... (wynikałoby z tego, że Ewa to rocznik 1949).

Miała około dwanaście lat, czyli rocznik 1950 ;-)
_________________
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-29, 12:41:45   

irycki napisał/a:
Jeśli o to chodzi, to chyba nie ma w tym głębszego sensu, jest to typowe niestety dla Nienackiego nieogarnianie kwestii związanych z odległością i jej pokonywaniem.

Przypomnę choćby, że do Augustowa jechali (z Warszawy lub przez Warszawę, w zależności od wydania) przez Białystok!!!


Piotrus napisał/a:
Akurat do Augustowa z Warszawy można jechać przez Białystok, z tej trasy często korzystają np. litewskie tiry. Oczywiście w latach 60. nie było jeszcze obecnej S8, ale podejrzewam, że trasa Warszawa-Białystok, jako łącząca spore miasto wojewódzkie ze stolicą mogła być i tak w lepszym stanie niż droga przez Łomżę i Grajewo. No i pewnie znalezienie warsztatu wulkanizacyjnego w Białymstoku było łatwiejsze niż w takiej właśnie Łomży


Można jechać jedną lub druga trasa, w zależności od sytuacji na drogach upodobania, ale problem leży w czym innym. Mianowicie towarzystwo jedzie przez Białystok, a potem nie prostą drogą na Augustów, tylko via Grajewo i Rajgród, a potem na Augustów :) .


Kozak napisał/a:
Piotrus napisał/a:
Zastanawia mnie trochę kwestia podróży PS i harcerzy z Miłkokuku do Malborka, a właściwie noclegu w jej trakcie. Z książki dowiadujemy się, że nasi bohaterowie rozbili namioty gdzieś w lesie między Elblągiem a Malborkiem. Pomijając już to, że rejon ten akurat nie jest zbyt obfity w lasy, to nie bardzo rozumiem, dlaczego zdecydowali się na na ten nocleg po drodze zamiast dociągnąć te 20-30 kilometrów do Malborka i tam od razu rozlokować się na polu namiotowym,tak by kolejnego dnia już z rana przystąpić do penetrowania zamku.

PS i harcerze wyjechali do Malborka dosyć późno. Musieli pokonać prawie 400 km ówczesnymi drogami. Zapewne Tomasz postanowił przenocować gdzieś za Elblągiem, ponieważ chciał uniknąć rozbijania obozu w godzinach wieczorowo nocnych na polu namiotowym w Malborku.


:564:

:D Ja to łykam, bo zdarzało mi się szukać miejsc na polach namiotowych o różnych dziwnych godzinach. A potem, w moich latach "burzy i naporu", szukanie wieczorem lub nocą po hotelach itp. instytucjach noclegu w Trójmieście...
_________________
Z 24
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,4 sekundy. Zapytań do SQL: 14