Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-06-01, 20:52:56
To był dzień wędkarski niemal idealny. O wpół to piątej rano siedziałem już w łódce, skleciłem sobie jakiś montaż i wrzuciłem do wody BEZ PRZYNĘTY, tylko by wypróbować, jak daleko poleci - i już miałem pierwszego okonia. Połknął goły haczyk.
To był dobry omen, i odpowiednio cały poranek był niezwykle udany. Gdy tylko wypłynąłem na rzekę, jeszcze niemal po ciemku, od razu złapałem pierwszego okonia wystarczająco dużego, by go zabrać do domu. Czasami trzeba czekać godzinę, dwie lub nawet dłużej, nim pierwsza ryba zaatakuje - tym razem zdarzyło się to niemal natychmiast.
Pół godziny później złapałem dość dobrego sandacza (58 cm), niestety dzisiaj tylko tego jednego
za to szczupaków ze sześć czy siedem. Trzy w przeciągu pół godziny. Może dlatego, bo mimo że sobota, byłem do południa sam jeden z łódką na wodzie? Tu jeden z tych większych (80 cm). Świetnie walczył, uciekając ciągle pod łódkę. Całe szczęście, że ją oczyściłem z muszli, bo linka przetarła by się po nich natychmiast. W przeszłym roku zadarzyło mi się to dwa razy zdaje się.
Krótko przed południem, na zakończenie połowów, udało mi się jeszcze złapać dwa wspaniałe okonie - jednocześnie, bo jeden wziął przynętę po prawej, a drugi po lewej stronie łódki. To nie jest aż tak rzadkie, jako że te drapieżniki często żerują stadami, ale nie przypominam sobie, bym miał już kiedykolwiek parkę aż tak dużych okoni naraz. Święty Piotr, odwieczny patron wędkarzy, był mi dzisiaj niezwykle łaskawy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.