Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-03-30, 18:05:27
John Dee napisał/a:
Całe szczęście, że Kustosz pamięta, więc wiemy, że paliło się drewnem, jeśli się paliło, a nie węglem. Odpowiednio możny założyć, że i Nienacki tak czynił. Mirek będzie wiedział.
Z24 napisał/a:
Ale wersja Nietajenki jest zdecydowanie bliższa realiów.
Winnetou, o ile pamiętam, takim realiom ale raczej nie hołdował.
Pewnie nie. Ale nawet te zwykłe sławojki (kto wie skąd ta nazwa?) niekiedy też miewały hmmm... okienka wycięte w kształcie serduszek.
Winnetou mieszkał na bagnach które są stanowiskiem mchu torfowca, więc czy coś stało na przeszkodzie by zamiast sprowadzać drewno nakopał sobie węgla? W zasadzie mógłby też suszyć to co zalegało w sławojce.
A za samowolne kopanie na bagnach pewnie nieźle by zabulił...
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-02-08, 08:23:53
Czy Winnetou posiadał lodówkę?
Prawdopodobnie nie, bo nie miał prądu, a odżywiał się byle jak, głównie fast-foodami. Ale gdyby chciał, mógłby sporządzić sobie staroświecką lodówkę chłodząc żywność przy pomocy bloków lodowych wyciętych zimą z jeziora. W Kandzie nad jeziorem Squam Lake mieszkańcy nadal kultywują tę tradycję.
które muszą mieć doskonałą izolację. U nas w Europie lód magazynowano zwykle w podziemnych lodowniach, warstwami, przy czym materiałem izolacyjnym były trociny.
Winnetou mógłby tam więc przechowywać swoje jadło, a nawet zmajstrować sobie prawdziwą lodówkę do wigwamu, do której co kilka dni wkładałby nowy blok lodu, tak jak się to robiło w dawnych czasach i jak czynią to i dzisiaj jeszcze nieliczni entuzjaści, jak ten gość na zdjęciu.
Pomogła: 49 razy Dołączyła: 03 Lut 2011 Posty: 4066 Skąd: Bezludna wyspa
Wysłany: 2019-02-08, 08:43:15
Lodówka to stosunkowo nowy wynalazek, choć obecnie mało kto może sobie wyobrazić, że można było żyć bez niej. Kiedyś mieszkałam na osiedlu zbudowanym w okresie XX-lecia międzywojennego. Wszystkie mieszkania zaprojektowane był tak, że posiadały przy kuchni niewielką spiżarnię z małym okienkiem, która służyła mieszkańcom w tamtych czasach za lodówkę.
John Dee napisał/a:
które muszą mieć doskonałą izolację. U nas w Europie lód magazynowano zwykle w podziemnych lodowniach, warstwami, przy czym materiałem izolacyjnym były trociny.
Strasznie skomplikowanie to wygląda. A tak w ogóle to czy w PSjest wspomniane coś na temat jakiejś spiżarni w domku Winnetou czy czegoś podobnego, kompletnie nie pamiętam..
_________________
Zmierzch to okres pomiędzy dniem a nocą, w tym czasie ostatnie promienie światła mogą natrafić na coś nieludzkiego...
Fast-food? Chyba taki typowo Polski Winnetou jadał na pierwsze danie zupę w proszku lub z puszki, a na drugie wołowinę w sosie własnym z puszki.
Milady napisał/a:
A tak w ogóle to czy w PSjest wspomniane coś na temat jakiejś spiżarni w domku Winnetou czy czegoś podobnego, kompletnie nie pamiętam..
Z tego co pamiętam to wigwam składał się z jednej wielkiej izby, podzielonej balustradami na trzy części: gościnny, sypialnia Winnetou i sypialnia dla gości.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kozak 2019-02-08, 09:00, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-02-08, 09:40:05
Nienacki nie opisał kuchni Winnetou, ale jego wigwam musiał taką mieć, skoro przyrządzał w nim zupy, wołowinę, a nawet smażył dziczą wątrobę. Na pewno znalazłoby się tam miejsce i na lodówkę. Ale jako że single mają skłonności do upraszczania sobie życia, przypuszczam, że Winnetou zadowoliłby się zewnętrzną lodówką-piwniczką.
Coś mi się wydaje, że kuchnią była ta gościnna część izby z wielkim kominkiem: W środkowej części, najniższej - znajdował się ogromny kominek z wielkim paleniskiem, a przy nim ławy z bali drzewnych. To tam pieczono dziczyznę: Na wielkim kamiennym palenisku płonął ogień podgrzewający patelnię, na której smażyła się smakowicie pachnąca wątroba dzika.
Gdzie ewentualnie przechowywał żywność? To faktycznie pozostaje zagadką, ponieważ: Dzika zabił Winnetou, wypatroszyli go z leśniczym i odwieźli do gospody ludowej w Złotym Rogu, a sobie - zwyczajem myśliwskim - pozostawili tylko wątrobę. Teraz przyrządzano ją na kolację.
Pomógł: 31 razy Wiek: 45 Dołączył: 26 Maj 2018 Posty: 6117 Skąd: Georgetown, Ontario
Wysłany: 2019-02-08, 14:27:03
Mam taką szaloną koncepcję, że - ze względu na znajomości - mimo dużej niewygody, pewne mrożone zapasy mógł przechowywać właśnie w gospodzie u Krwawej Mary. W zamian podrzucał jej od czasu do czasu jakąś upolowaną sztukę.
Nawiasem zastanawiając się , czy taka dziczyzna dostarczana do gospody nie musiała wtedy mieć badań sanepidu i weterynarza? Znalazłem jedynie, że ustawa o takim obowiązku weszła w kwietniu 1997 roku w przypadku zwierząt hodowlanych i w 2010 r. jeśli chodzi o dziczyznę, ale może ktoś wie, jak było wcześniej?
Znalazłem jedynie, że ustawa o takim obowiązku weszła w kwietniu 1997 roku w przypadku zwierząt hodowlanych i w 2010 r. jeśli chodzi o dziczyznę, ale może ktoś wie, jak było wcześniej?
Takie rzeczy były obowiązkowe już znacznie wcześniej! Znalazłeś pewnie jaką znowelizowaną ustawę!
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-02-08, 18:58:38
Kozak napisał/a:
Na wielkim kamiennym palenisku płonął ogień podgrzewający patelnię, na której smażyła się smakowicie pachnąca wątroba dzika.
Czyli jednak wiemy, jak piec Winnetou wyglądał.
Bóbr Mniejszy napisał/a:
pewne mrożone zapasy mógł przechowywać właśnie w gospodzie u Krwawej Mary. W zamian podrzucał jej od czasu do czasu jakąś upolowaną sztukę.
Pomijając fakt, że Mary celniejsze miała oko od Winnetou, o podobnych układach nigdy nic nie wspominała, a brała go przecież nieźle w obroty.
Z technicznego punktu widzenia taka lodownia dla Winnetou nie byłaby żadnym wyzwaniem, skoro poradził sobie ze znacznie większym wigwamem, pytanie raczej jest, czy była mu potrzebna? Lód to cywilizacja, a w lecie prawdziwy luksus, jasne, ale on może widział to zupełnie inaczej? Z artystami nigdy nie wiadomo…
Faktycznie, mieszkając tak blisko wody, nie można zrobić nawet zwykłej piwnicy czy ziemianki, bo zaraz by woda wybiła.
A czy wigwam nie stał czasem na jakimś wzniesieniu?
Nawet jeśli w książce nie jest to wprost powidziane, to raczej nie sądzę, żeby W. postawił sobie chałupę na podmokłym terenie.
Nie pamiętam też, kto z forum odkrył w pobliżu Jerzwałdu pierwowzór miejscówki W., ale czy tam nie było wlaśnie górki?
No i ziemianka nie wyklucza lodowni, wręcz przeciwnie.
Myślę że John trafił w samo sedno. W. z dużą prawdopodobieństwem coś takiego miał.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-02-08, 20:03:00
Szara Sowa napisał/a:
Bóbr Mniejszy napisał/a:
Znalazłem jedynie, że ustawa o takim obowiązku weszła w kwietniu 1997 roku w przypadku zwierząt hodowlanych i w 2010 r. jeśli chodzi o dziczyznę, ale może ktoś wie, jak było wcześniej?
Takie rzeczy były obowiązkowe już znacznie wcześniej! Znalazłeś pewnie jaką znowelizowaną ustawę!
Wujek był myśliwym. Pamiętam, że mięso, które trafiało do konsumpcji zbiorowej musiało być zbadane. Od np. dzika łatwo złapać tasiemca i gdyby się coś takiego zdarzyło, szef knajpy miałby grube nieprzyjemności.
Wydaje mi się, że już o tym wspominałem, ale co tam:
Ta chawira Winnetou od strony urządzenia wewnętrznego - to obniżenie w środku itp. - przypomina chyba salon pisarza Lubińskiego w "Skiroławkach". Wydaje mi się, że opis salonu jest w tym miejscu, kiedy pisarz zaprosił doktora, żeby mu przeczytać rozdział powieści o pięknej Luizie. Doktor sobie robi jaja na temat różnych rodzajów kaszlu, "chutliwie skurczonych sutek" itp. A pan Andrzej, stażysta leśny schlał się i spał w rowie.
Może ktoś porówna te opisy, bo mi dotarcie do mojego egzemplarza "Skiroławek" zajmie przynajmniej pół godziny .
A czy wigwam nie stał czasem na jakimś wzniesieniu?
Nawet jeśli w książce nie jest to wprost powiedziane, to raczej nie sądzę, żeby W. postawił sobie chałupę na podmokłym terenie.
ZN nic nie pisze o wzniesieniu. Wigwam stał na małej polanie, a obok był kanał melioracyjny, czyli było jakieś odwodnienie.
Cytat:
No i ziemianka nie wyklucza lodowni, wręcz przeciwnie.
Myślę że John trafił w samo sedno. W. z dużą prawdopodobieństwem coś takiego miał.
ZN pisze tylko o wigwamie i ścieżce do pomostu, ale nie pomyślał o zapasach żywności dla W. Co tam ziemianka, a gdzie sławojka ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.