Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-26, 16:35:32
PawelK napisał/a:
Z24 napisał/a:
Dla ścisłości: od 1939 r. Elbląg należał nie do prowincji Prus Wschodnich, tylko do Reichsgau Danzig-Westpreussen, czyli Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, gdzie szefem był gauleiter Albert Forster.
I jaki z tego wniosek?
Być może żaden.
Szara Sowa napisał/a:
W linku Pawła znalazłem ciekawy cytat:
Pod koniec wojny zbiory muzealne zostały w dużej części ewakuowane do wcześniej przygotowanych miejsc na Wysoczyźnie Elbląskiej i po wkroczeniu Armii Czerwonej w większości zaginęły. Inwentarze i katalogi muzealne wraz z inną dokumentacją miejską próbowano ewakuować na zachód i nie zostały do dzisiaj odnalezione. Budynki Muzeum Miejskiego spłonęły w ostatnich dniach oblężenia Elbląga.
Poza tym wygląda na to, ze było to całkiem duże muzeum:
Dzięki zdolnościom organizacyjnym Ehrlicha pod koniec lat 30. muzeum zajmowało już trzy zabytkowe kamienice na Starym Mieście.
w roku 1938 muzeum posiadało do dyspozycji ogółem 30 sal wystawowych
Pod koniec wojny zbiory muzealne zostały w dużej części ewakuowane do wcześniej przygotowanych miejsc na Wysoczyźnie Elbląskiej i po wkroczeniu Armii Czerwonej w większości zaginęły. Inwentarze i katalogi muzealne wraz z inną dokumentacją miejską próbowano ewakuować na zachód i nie zostały do dzisiaj odnalezione. Budynki Muzeum Miejskiego spłonęły w ostatnich dniach oblężenia Elbląga.
Poza tym wygląda na to, ze było to całkiem duże muzeum:
Dzięki zdolnościom organizacyjnym Ehrlicha pod koniec lat 30. muzeum zajmowało już trzy zabytkowe kamienice na Starym Mieście.
w roku 1938 muzeum posiadało do dyspozycji ogółem 30 sal wystawowych
Szkoda, że we fragmencie dotyczących schowków nie ma przypisu. Trzeba by było przejrzeć bibliografię, licząc że coś na ten temat tam jest. W przeciwnym razie to tylko spekulacje.
_________________
Polemika z głupotą niepotrzebnie ją nobilituje.
Ostatnio zmieniony przez Seth_22 2018-10-27, 08:08, w całości zmieniany 2 razy
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2018-10-30, 11:07:14
Co jest? Temat się wyczerpał?
Ciekawe, że nikt nie zwrócił uwagi, że w zbiorach muzeum w E mógł znajdować się tajemniczy przedmiot zgubiony przez ludzi z przyszłości. I jeśli ten przedmiot przewożony był w interesującej nas ciężarówce, to jej zatopienie najpewniej było robotą Ralfa Dawsona, lub kogoś z jego ekipy. Chodziło oczywiście o zatarcie wszelkich śladów działalności tajemniczych wysłanników przybyłych z odległej ery panowania rozumu. Dlatego też nikogo nie znaleziono w ciężarówce. Kierowców i eskortę zabrali ludzie z UFO.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-30, 21:04:44
Kustosz napisał/a:
Co jest? Temat się wyczerpał?
Nie wiem jak temat, ale ja się wyczerpałam. Do takich dyskusji trzeba mieć czas i energię, a ostatnio mi ich brakuje. Jak się zregeneruję to napiszę o kolejnych wątpliwościach.
To ja napiszę, na co tym razem zwróciłam uwagę i to aż w dwóch książkach.
Otóż w "Nowych przygodach Pana Samochodzika" Tomasz snuje takie rozważania o Anatolu:
"Uważam ten gatunek ludzi za dość denerwujący, ale dla przyrody są oni zupełnie nieszkodliwi. Jeszcze się nie zdarzyło, aby taki pedantyczny i dokładny turysta pozostawił na swym kempingu NIE ZAKOPANE PUSZKI PO KONSERWACH..."
Podobny fragment jest w książce, którą niedawno pożyczyła mi Berta: "Niezwykłe wakacje ABC". Tam też jest coś na ten temat, że teraz przy obozie trzeba będzie wykopać większy dół na śmieci, czy coś takiego. Nie mogę podać dokładnego cytatu, bo książkę już Bercie oddałam.
I teraz moje pytanie? O co w tym chodzi??? Czy naprawdę kiedyś turyści zakopywali śmieci w ziemi i było to w porządku???
Czy jednak potem coś z tymi śmieciami robili na koniec wakacji, jak opuszczali obozowisko?
Ktoś mi to wyjaśni?
Wtedy ruch turystyczny był mniejszy, a i śmieci było o wiele mniej. Dużo się mówiło np. o nie pozostawianiu... papierków, bo to był najpoważniejszy problem.
Plastiki wtedy były nowością i dość cenne, więc użytkowano je do oporu.
Faktycznie radzono aby śmieci zakopywać, bo też i puszki zardzewiałyby po paru latach całkowicie, papiery też by się rozłożyły. A butelki to raczej zbierano na potrzeby domowe lub oddawano do skupu, bo społeczeństwo jednak biedne było.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-30, 21:28:52
Yvonne napisał/a:
I teraz moje pytanie? O co w tym chodzi??? Czy naprawdę kiedyś turyści zakopywali śmieci w ziemi i było to w porządku???
Czy jednak potem coś z tymi śmieciami robili na koniec wakacji, jak opuszczali obozowisko?
Ktoś mi to wyjaśni?
Zakopywali. Plastiku wtedy praktycznie nie było, ino żelazo, które miało sobie w ziemi rdzewieć. Nie pamiętam jak ze szkłem - możliwe, że zabierano.
Czy ja wiem, czy mniejszy ...
To przecież były czasy, kiedy ludzie nie jeździli za granicę tak jak teraz. Co najwyżej do jakiejś Bułgarii czy Jugosławii, ale chyba zdecydowana mniejszość.
W każdym razie nie kojarzę, żeby ktoś z moich kolegów i koleżanek z klasy jeździł na zagraniczne wczasy. Wszyscy spędzali wakacje w Polsce.
Szara Sowa napisał/a:
a i śmieci było o wiele mniej
To akurat nie jest dobry argument. Co za różnica ile? Śmieci to śmieci.
W każdym razie ja z takim zakopywaniem się nie spotkałam.
To przecież były czasy, kiedy ludzie nie jeździli za granicę tak jak teraz. Co najwyżej do jakiejś Bułgarii czy Jugosławii, ale chyba zdecydowana mniejszość.
W czasach Pana Samochodzika co prawda nie jeżdżono gremialnie za granicę, ale było bardzo dużo zakładowych ośrodków wypoczynkowych i domów FWP. Turystów indywidualnych było znacznie mniej. Samochód osobowy był rzadkim dobrem luksusowym, pieszo wędrowali raczej ludzie młodzi. Dużo więcej było obozów harcerskich i koloni dla dzieci.
Yvonne napisał/a:
Czy naprawdę kiedyś turyści zakopywali śmieci w ziemi i było to w porządku???
Czy jednak potem coś z tymi śmieciami robili na koniec wakacji, jak opuszczali obozowisko?
Kopało się doły pod latryny i na śmieci, a po zakończeniu obozu zasypywało wapnem i zakopywało. Ostatni raz, jak pamiętam, takie doły kopaliśmy na obozie jeszcze w 1981 roku. ToyToyów jeszcze nie było
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 11 razy Dołączył: 12 Paź 2009 Posty: 259 Skąd: Łódź / Warszawa
Wysłany: 2018-10-30, 23:12:39
Kanapki pakowało się w papier, więc tak naprawdę opróżnionej puszki nie było jak schować do plecaka lub chlebaka nie ryzykując zatłuszczenia wnętrza.
Po jakimś czasie dorobiłem się aluminiowego pojemnika turystycznego na prowiant, ale i tak raczej nie zabierałem w nim puszek. Ostatnio nawet się zastanawiałem nad miejscami, gdzie je zakopywałem, czy jeszcze tam są...
A papier po kanapkach, jeśli był zatłuszczony, od razu się paliło.
Plastikowy to miałem taki a la bukłak z kubeczkiem.
EDIT
Zapomniałem dodać, że bardzo popularne było zabieranie jedzenia w ekologicznym opakowaniu, czyli jajka (a sól w papierku).
Kopało się doły pod latryny i na śmieci, a po zakończeniu obozu zasypywało wapnem i zakopywało. Ostatni raz, jak pamiętam, takie doły kopaliśmy na obozie jeszcze w 1981 roku. ToyToyów jeszcze nie było
To prawda. Wszystko się zakopywało w ziemi. Mile było też widziane, aby po załatwieniu potrzeby, To przysypać ziemią.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kozak 2018-10-31, 08:16, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-10-31, 08:28:04
Pamiętam, że instruktażowe materiały, broszurki czy plakaty wymieniały zakopywanie puszek po konserwach jako przyjazny dla przyrody sposób pozbywania się ich w turystycznych warunkach.
Ale napominały, by zakopywać porządnie, głęboko, a nie byle jak - bo inaczej zwierzęta czując zapach pożywienia odgrzebują je i kaleczą sobie pyszczki o ostrą blachę.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2018-11-02, 05:53, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-02, 01:07:46
M_ajk napisał/a:
Kanapki pakowało się w papier, więc tak naprawdę opróżnionej puszki nie było jak schować do plecaka lub chlebaka nie ryzykując zatłuszczenia wnętrza.
To chyba jest kluczowe. Dziś wrzucamy wszystko w wielki plastikowy wór i po sprawie. Ale wtedy nie bardzo by je było jak transportować. Ciekawe swoją drogą, czy bardziej szkodzi środowisku wyprodukowanie i utylizacja tego wora, czy obecność w ziemi puszek?
Kynokephalos napisał/a:
głęboko, a nie byle jak - bo inaczej zwierzęta czując zapach pożywienia odgrzebują je i kaleczą sobie pyszczki o ostrą blache.
Ciekawe na jaką głebokość dzik wyczuwa? Podejrzewam, że pół na metra da radę.
Z tego co wiem, to one ryją za jakimiś pędrakami i innym robactwem
Na samych puszkach by się chyba nie wyżywiły...
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 8 razy Wiek: 55 Dołączył: 06 Wrz 2017 Posty: 2925 Skąd: z doskoku
Wysłany: 2018-12-01, 01:56:57
Tak teraz zauważyłem przy czytaniu Templariuszy - w Nowych Przygodach Samochodzik stracił godzinę na samodzielne łatanie przebitej dętki, a w Templariuszach dwie godziny szukał wulkanizatora w Białymstoku, gdy przedziurawił dętkę w prawej tylnej oponie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.