W tym temacie jeszcze nie zdążyłem się wypowiedzieć Nie będzie to jednak nic odkrywczego. Oczywiście bardzo się ucieszyłem, kiedy tylko pojawiła się ta pozycja. Po dziś dzień nie udało mi się w całości przeczytać tego "dzieła". Z początku byłem pewien, że napisał ją prawdziwy fan "Pana Samochodzika", a tu niespodzianka....bardziej utkwiła mi krytyka tego wszystkiego. W żaden sposób nie traktuję tej książki jako pomocy czy też kompendium wiedzy. Ot luźny wywód kolejnego "znawcy".
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-09-05, 21:19:46
Wiesz, ona jest po prostu napisana według fatalnego schematu, czy fatalnych schematów. Jest to skrzyżowanie pracy literaturoznawczej z jakimś szkolnymi wypracowaniami w stylu charakterystyki bohatera itd. I na ogól jest to napisane fatalnym językiem.
W wielu miejscach autor jednak dokopał się do różnych źródeł z których korzystał ZN wcześniej niż my tu na forum: niedawno zajrzałem tam i zauważyłem kilka takich rzeczy.
Jak mi się wydaje, bardzo porządnie są zrobione te fragmenty, gdzie jest mowa o poszczególnych wydaniach, czasie tych wydań, wydaniach w czasopismach itd.
Nie da się ukryć, że najwięcej deformacji spowodował czynnik, że tak powiem, ideologiczny.
Gość sobie utrwalił, że tak i tak było za ancien regime'u i tego wyobrażenia nie psują mu naoczne fakty, czyli w tym wypadku zawartość poszczególnych powieści.
Np. utrwalił sobie czysto ideologiczne wyobrażenie, że w literaturze, publicystyce, propagandzie itp. tamtej epoki (lat 60-tych) porządny Niemiec to mógł być tylko z NRD. I z pijackim uporem pisze o Hildzie, że była ona z NRD, mimo, że ona sama mówi o sobie, że jest urzędniczką pocztową we Frankfurcie - na pewno w tym na Menem, bo inaczej nie czytywałaby "takiej naszej gazety dla byłych żołnierzy", gdzie Klaus reklamował Konrada v. Haubitz. Miałem dziewięć lat gdy pożyczyłem od mojej wspaniałej koleżanki-sąsiadki KS (niedługo po tym jak mi dała do przeczytania PSiT) i nie miałem ani przez chwilę wątpliwości, z których Niemiec pochodzi Hilda.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-09-05, 21:37, w całości zmieniany 2 razy
Jak mi się wydaje, bardzo porządnie są zrobione te fragmenty, gdzie jest mowa o poszczególnych wydaniach, czasie tych wydań, wydaniach w czasopismach itd.
To jest akurat bez zapytania o zgodę ściągnięte ze strony ZNHP...
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-09-06, 17:15:10
Szara Sowa napisał/a:
Z24 napisał/a:
Jak mi się wydaje, bardzo porządnie są zrobione te fragmenty, gdzie jest mowa o poszczególnych wydaniach, czasie tych wydań, wydaniach w czasopismach itd.
To jest akurat bez zapytania o zgodę ściągnięte ze strony ZNHP...
No proszę!
_________________ Z 24
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Jak mi się wydaje, bardzo porządnie są zrobione te fragmenty, gdzie jest mowa o poszczególnych wydaniach, czasie tych wydań, wydaniach w czasopismach itd.
To jest akurat bez zapytania o zgodę ściągnięte ze strony ZNHP...
Wysłany: 2018-11-25, 13:15:46 Poplątanie z pomieszaniem czyli groch z kapustą.
Skorzystałem z linku i przeczytałem. Nie znałem tego wcześniej.
Pan Piotr Łopuszanki jest żywym dowodem na to, że nie wystarczy studiować polonistykę żeby być dobrym pisarzem.
To jego … hmm … jak to nazwać… “opracowanie” jest tekstem ocennym. Autor, który nie potrafi sklecić swojego tekstu w jakąś logiczną całość pozwala sobie oceniać Nienackiego oraz jego książki. Wprost pokazuje palcem - ta jest zła a ta słaba. Wobec tego ja też pozwolę sobie ocenić jego dzieło. Według mnie to jest bełkot. Straszna słabizna.
Zaczyna się od jakiegoś dziwnego wstępu o literaturze dziecięcej, z którego nic nie wynika i niczemu nie służy, chyba tylko pokazaniu jakim to specjalistą od literatury dziecięcej mianował się autor.
Potem jest źle i coraz gorzej. Żadnej chronologii, żadnego usystematyzowania problematyki.
W jednym akapicie jest mowa o latach 80-tych a już w drugim autor pisze: " natomiast w latach 70 ....”.
W jednym akapicie jest analiza psychologiczna Nienackiego a w drugim nagle coś o ekologii i zalewie turystów na dziewicze tereny Mazur.
Autor nie krytykuje, autor ocenia, łaja i beszta ale gdyby jednak chociaż trochę wziął przykład z pisarza, którego książki osiągnęły kilka milionów nakładu i wydawane są nadal, już nie dlatego że był ormowcem (m.in. przez wydawnictwo Znak) to przygotowałby się merytorycznie i przestudiował dostępne poradniki dla biografów amatorów.
Pan Piotr tak ocenił Nienackiego: "Jego wiedza była jednak dość powierzchowna, chociaż odgrywał przed swymi czytelnikami i rozmówcami rolę fachowca" .... i kto to mówi?
Co więcej, Piotr Łopuszański ma zapędy medyczne i stawia diagnozy (może oprócz filozofii i polonistyki studiował również psychiatrię?).
Jedyne co można zaliczyć na plus to jego wysiłek i pracę wykonaną przy zbieraniu materiałów.
Na szczęście książeczka powstała dawno i już prawie nikt o niej nie pamięta a jej autor teraz mianował się “specjalistą” od Leśmiana, miejmy nadzieję, że z większym pożytkiem dla pamięci poety.
_________________ Może zresztą dla każdego człowieka las stawał się czymś innym, jednych leczył, a innych zarażał bakcylem szaleństwa i zła.
Jedyne co można zaliczyć na plus to jego wysiłek i pracę wykonaną przy zbieraniu materiałów.
Szczególnie wiele wysiłku kosztowało go korzystanie z opracowań innego Piotra (Szymczaka). Ileż musiał się namęczyć, by niemal żywcem przepisać autorskie teksty twórcy strony ZNHP
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Szczególnie wiele wysiłku kosztowało go korzystanie z opracowań innego Piotra (Szymczaka)
Tym gorzej dla autora dziełka "Pan Samochodzik i jego autor".
Nie chciałbym się już nad nim pastwić bo zapewne jest miłą i godną szacunku osobą ale pisząc o książkach Nienackiego: “...Ostatnie wznowienia jego powieści (edycji podjęło się wydawnictwo „Warmia”) okazały się także w III RP pomyłką wydawniczą. Książki Nienackiego dla dorosłych wznowione w latach 90. i na początku wieku trafiły na przecenę…” - sam chyba nie wiedział, że jego książkę “Bolesław Leśmian w Warszawie” zaledwie w rok po wydaniu spotka równie przykra przecena a na portalu lubimyczytać.pl znajdą się tylko dwie opinie w tym jedna zarzucająca błędy, powtórzenia i niechlujstwo.
1ł.png
Plik ściągnięto 144 raz(y) 289,07 KB
_________________ Może zresztą dla każdego człowieka las stawał się czymś innym, jednych leczył, a innych zarażał bakcylem szaleństwa i zła.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-25, 14:50:24
Carlos KKC napisał/a:
Na szczęście książeczka powstała dawno i już prawie nikt o niej nie pamięta a jej autor teraz mianował się “specjalistą” od Leśmiana, miejmy nadzieję, że z większym pożytkiem dla pamięci poety.
Miejmy. Może gość się czegoś nauczył ćwicząc zapamiętale na Nienackim.
Odnoszę wrażenie, że ci, którzy piszą o pisarzach, nazwijmy to, drugiej gildii, chyba gremialnie oznaczają się jakimś niechlujstwem. Kilkanaście lat temu wpadł mi w rękę w BUWie tom prac o twórczości Edmunda Niziurskiego, wydany chyba przez jakąś kielecką uczelnię. Przeglądając go byłem zażenowany poziomem. Szczególnie mi utkwiła jedna praca, gdzie autor analizował, kiedy dzieje się akcja "Księgi urwisów". I jakby nie zauważył że można to określić bez takich analiz, gdyż we fragmentach pt. "Z dziennika Batury" są podane daty dzienne. Generalnie odnosiło się wrażenie, że oni albo nie przeczytali tych rzeczy, tylko je przekartkowali, albo też przeczytali tylko jakąś część danego opowiadania czy danej powieści.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-12-11, 11:09, w całości zmieniany 2 razy
"...często wśród obcych ludzi podaje się za... leśnika czy lekarza i sprawdza wiarygodność swego wcie lenia. Podobno ludzie brali go za fachowca. Mamy tu więc przykłady mitomanii, próby manipulowania innymi, co zdarza się przy paranoi."
Czytałem książkę Pana Szylaka i uważam ją za bardzo wartościową biografię. Wszystko ułożone w logiczną całość. Cenne kompendium wiedzy o Nienackim.
_________________ Może zresztą dla każdego człowieka las stawał się czymś innym, jednych leczył, a innych zarażał bakcylem szaleństwa i zła.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-26, 10:07:05
Carlos KKC napisał/a:
"...często wśród obcych ludzi podaje się za... leśnika czy lekarza i sprawdza wiarygodność swego wcie lenia. Podobno ludzie brali go za fachowca. Mamy tu więc przykłady mitomanii, próby manipulowania innymi, co zdarza się przy paranoi."
Raczej mi to wygląda na zabawę we wchodzenie w różne role człowieka o żywej wyobraźni. Może nawet jakieś wprawki do tworzenia literackich postaci.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-26, 19:15:27
Berta von S. napisał/a:
Carlos KKC napisał/a:
"...często wśród obcych ludzi podaje się za... leśnika czy lekarza i sprawdza wiarygodność swego wcie lenia. Podobno ludzie brali go za fachowca. Mamy tu więc przykłady mitomanii, próby manipulowania innymi, co zdarza się przy paranoi."
Raczej mi to wygląda na zabawę we wchodzenie w różne role człowieka o żywej wyobraźni. Może nawet jakieś wprawki do tworzenia literackich postaci.
Tak jest. Mitomania to jest co innego. Jak ktoś nie wie co, niech sobie włączy jakieś wiadomości z kraju .
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-26, 23:25:40
Bardzo dobry fragment, Carlosie KKC, akurat z grubsza potwierdza wyrażone przez Bertę i poparte przez waszego pokornego sługę przypuszczenie. Może się przełamię i po latach sięgnę znów po Skiroławki, żeby znaleźć - lub nie - potwierdzenie tezy pisarza. Mam materiał porównawczy, bo od dłuższego czasu zadaję się z lekarzami .
Końcowa uwaga ZN - doskonała. W naszych czasach jest to znacznie bardziej czytelne. I dotyczy to nie tylko pisarzy. Lekarzy też.
Bardzo dobry fragment. To miałem na myśli pisząc kiedyś o odpowiedzialnym dziennikarstwie. Nienacki imo takim odpowiedzialnym dziennikarzem był. Najpierw dogłębne rozpoznanie tematu, a dopiero potem tworzenie w oparciu o to rozpoznanie. Tego brakuje wielu pisarzom i adeptom tej sztuki. Że posłużę się takim przykładem: jeśliby pisarz kiedykolwiek był nocą w lesie nie napisałby bzdur o biegu w nim bez jakiegokolwiek źródła światła i o polankach wielkości 2 x 2 m.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.