Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-11, 13:49:45 Książki o wysokogórskich wyprawach.
Moje zainteresowanie tematyką zaczęło się od dwóch, bardzo szeroko w mediach komentowanych dramatów w górach- tragedii na Broad Peak, gdzie zginęło dwóch polskich wspinaczy i Nanga Parbat, gdzie odbyła się bohaterska akcja ratownicza, połowicznie udana. W obu uczestniczył ten sam człowiek...
Sama tragedia na Broad Peak przykryła chyba sukces kolejnego zdobycia 8-tysięcznika zimą przez Polaków.
O historii wejść na Broad Peak przeczytałam trzy książki:
Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak-Jacek Hugo-Bader
za wspinanie.pl Na przełomie czerwca i lipca 2013 wyruszyła na Broad Peak wyprawa poszukiwawcza Jacka Berbeki. Jej celem było odnalezienie i pochowanie wspinaczy zaginionych na Broad Peaku. Wyprawa nie odnalazła Maćka, ale temu malutkiemu zespołowi udało się godnie pochować Tomasza Kowalskiego (akcja na wys. 7900 m). Jacek Hugo-Bader był jednym z czterech członków tej wyjątkowej wyprawy.
Ponieważ było to moje pierwsze zetkniecie się z tematem, książka wywarła na mnie wielkie wrażenie. Autor szczegółowo opisuje samą tragiczną wyprawę, ale przedstawia realia swojej podróży, w trakcie której pojawiają się nowe ofiary. Autor próbuje przedstawić ocenę tego co się stało różnych ludzi, począwszy od rodziny ofiar, poprzez uczestników do himalajskich autorytetów.
I ciekawe recenzje: Na limesie
Hugo-Bater został posądzony o plagiat oraz inne nieeleganckie zachowania.
Po tej książce zaintrygowała mnie osoba Adama Bieleckiego, na szczęście i on napisał książkę Spod zamarzniętych powiek ze swoją wersją wydarzeń
Tutaj pisałam (zachwycona) o książce Bieleckiego, a tutaj książkę skrytykował Michał_bn
Na koniec sięgnęłam po Broad Peak. Niebo i piekło Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego, najbardziej kompletną pozycję na ten temat. Autorzy próbują nie wydawać wyroków, ale wg mnie autorzy bardzo zbliżyli się do rodzin ofiar i to miało pewien wpływ na ich ocenę. Sama książka świetna.
Opis/rencenzja Bernardety Łagodzic-Mielnik lubimyczytać Książka wydana nakładem Wydawnictwa Poznańskiego autorstwa Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego zawiera informacje o powstaniu całego marzenia, przybliża sylwetki polskich himalaistów, którzy rozsławiali Polskę w górskim świecie. Nakreśla również sylwetki uczestników wyprawy poza osobą Artura Małka. O tych, którzy zostali na stokach Broad Peaka opowiadają ich najbliżsi. Autorzy przybliżają również sylwetkę Artura Hajzera, który kilka miesięcy po owej wyprawie zginął na stokach Gasherbruma I. Lektura to również opowieść o historii polskiego himalaizmu, wspomnienia o tych, którzy tą historię tworzyli. A wreszcie to książka opisująca czas po tragedii. Czas sporów, polemik, oskarżeń, dyskusji. Czas, w którym często górę brały emocje, kiedy próbowano wyciągać wnioski, a czasem po prostu zwyczajnie gdybać i podgrzewać gorący temat niezdrowymi sensacjami. Dobroch i Wilczyński na koniec książki zastanawiają się jak dalej potoczą się losy zdobywania gór.
Książka jest dopracowana w najmniejszych szczegółach, wnikliwa i napisana z niezwykłą rozwagą. Pozwala zrozumieć motywy postępowania ludzi gór, ich marzenia i cele. Choć od samego początku interesowałam się tą wyprawą i śledziłam ją to dzięki lekturze dowiedziałam się jeszcze więcej. Zrozumiałam, że jakiekolwiek oceny nie powinny mieć miejsca. Tam na ogromnej wysokości nie można do nikogo i niczego przykładać miary nizin. Ta publikacja to też dowód na to, że istnieją wspaniali dziennikarze i publicyści, którzy nade wszystko cenią sobie rzetelność i profesjonalizm, a nie żerowanie na ludzkiej ciekawości i tragedii.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Teresa van Hagen 2018-10-11, 13:55, w całości zmieniany 1 raz
Ja co prawda z górami niewiele mam wspólnego, ale kiedyś byłam dość mocno zauroczona facetem, który z kolei zauroczony był górami i wspinaczką.
Pod jego wpływem przeczytałam książkę "Dotknięcie pustki" i obejrzałam film Herzoga "Krzyk kamienia".
Pamiętam, że zarówno książka jak i film bardzo mi się podobały.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-11, 14:21:54
Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia Dominika Szczepańskiego, Piotra Tomzy
Historia Tomka Mackiewicza skierowała medialną uwagę na inną niebezpieczną górę Nanga Parbat, do czasu ksiażki, przedostatni niezdobyty w zimie 8-tysięcznik. Książka ma ciekawą konstrukcję- składa się z dwóch reportaży opisujących próby zdobycia szczytu po dwóch stronach szczytu.
... do końca trwał szalony wyścig, kto wedrze się na Nagą Górę. Brali w nim udział przede wszystkim Polacy. Finałową rozgrywkę śledzili z obozów po dwóch stronach szczytu dwaj świetni dziennikarze. Dzięki nim możemy zajrzeć za kulisy wyścigu na szczyt i podglądać z bliska jego głównych bohaterów, m.in.: Simone Moro, Adama Bieleckiego, Tomasza Mackiewicza i Marka Klonowskiego.
Oprócz rozmów ze wspinaczami duże wrażenie robi opis trudów w bazie opisywany przez osobę, która znalazła się tam po raz pierwszy.
Animozje między wyprawami, porównanie funduszy jakimi dysponują polskie i zachodnioeuropejskie ekspedycje, czy nowinki techniczne w służbie himalaistów- to wszystko było dla mnie nowe
Ciekawostka, o dokonaniach Mackiewiczka, który był gdzieś wysoko na stoku najszybciej można było dowiedzieć się z jego Facebooka, bezpośrednie kontakt z bazą był bardzo ograniczony. Mimo, że nie było on osobą centralną ksiażki, jego osobowość wybija się zdecydowanie z dużej grupy himalaistów.
I znowu recenzja Bernardety Łagodzic-Mielnik, która świetnie ujmuje i moje wrażenia po książce:
Polskie media reprezentowali dwaj doskonali dziennikarze – Dominik Szczepański i Piotr Tomza. Efektem ich ciężkiej pracy i spędzenia wielu dni w mrozie, śniegu, lodzie i wietrze jest wyjątkowa książka. To tytuł z pewnością należący do literatury wysokogórskiej, ale to też specyficzna publikacja, której nie napisała ręka wspinacza, co zwykle ma miejsce. Autorzy nie należą do świata tych, którzy są praktykami. Mieli oni wyjątkową okazję zajrzenia do hermetycznego świata himalaistów, opisania ich działań w górskim żywiole. W tekście zawarli także swoje opinie i obserwacje, które symbolizują punkt widzenia zwyczajnych zjadaczy chleba.
(...)
Podzielona na dwie części lektura to relacja dzień po dniu o tym, co działo się w dwóch bazach i opisy akcji górskich. To opowieść o życiu tych, którzy by spełnić swoje marzenie kładą na szali zdrowie i życie. Nie trzeba bowiem być fachowcem, by dostrzec, że bezpiecznie tej góry złoić zimą się nie da. Siła natury z którą trzeba się zmierzyć jest niebotycznie mocniejsza. Przeszkodami są niskie temperatury, huraganowe wiatry, potężne lawiny, ogromne seraki i morze lodu tak twardego, że trudno wbić nawet ostry czekan. Mieszkańcom baz jednak one nie były straszne. Kim więc byli ci ludzie? To osobistości i sławy jak Simon Moro czy Adam Bielecki, którzy mieli już zaliczone zimowe wejścia i zdobyty niejeden ośmiotysięcznik, ale to też tacy jak Paweł Witkowski , który był po raz pierwszy w tak wysokich górach czy Tomasz Mackiewicz, który pod Nanga Parbat zjawił się po raz szósty.
W przygotowaniu jest książka jednego z autorów Dominika Szczepańskiego Czapkins Prawdziwa historia Tomka Mackiewicza
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-11, 15:05:35
Kolejną książkę jaką przeczytałam zachwycona tematyka były Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonały każdy szczyt Mariusz Sepioło.
Niestety, wg mnie była to najsłabsza pozycja. Książka składa się z historii 14 himalaistek współczesnych i pionierek kobiecego himalaizmu, rozmów z nimi czy z ich rodzinami.
Problemem pierwszych wspinających się pań było to, że odbierane były jako niepełnowartościowe członkinie wypraw. Przez to książka bardzo skupia się na wątkach "feministycznych"(zwłaszcza w części historycznej), mimo, że kilka pań udowodniło, że zdecydowanie mogą panów przyćmić swoimi możliwościami! Nie ma w tej książce klimatu wypraw, są krótko wspominane osiągnięcia poszczególnych pań, które w sumie zlewają się w jedną całość... Niby jest opis pierwszej kobiecej wyprawy, ale wg mnie bardzo pobieżnie opisanej.
Mnie w pamięci pozostały wyłącznie Wanda Rutkiewicz i Kinga Baranowska. I w kolejce do czytania czeka na mnie biografia pani Wandy.
Wanda Rutkiewicz nieraz spojrzała śmierci w oczy. Dobrosława Miodowicz-Wolf umarła, pomagając innym. Halina Kruger-Syrokomska zasnęła w namiocie na wysokości kilku tysięcy metrów i nigdy się nie obudziła. Ale te, które przeżyły, mówią: góry są po to, żeby w nich żyć, a nie umierać. za lubieczytac.pl
Uczciwie trzeba przyznać, że poszczególne rozdziały są bardzo nierówne, tak w zakresie objętości, co samej zawartości. Na portrety Haliny Krüger-Syrokomskiej czy Dobrosławy Miodowicz-Wolf składają się w znacznej mierze wspomnienia rodzin obu pań. Rozdział poświęcony Wandzie Rutkiewicz, zdecydowanie najbardziej obszerny, stanowi zgrabną kompilację materiałów biograficznych oraz książek i artykułów, przybliżających postać najjaśniejszej gwiazdy polskiego himalaizmu kobiecego. Tymczasem portret Joanny Piotrowicz jest jednocześnie intrygujący i irytujący, gdyż sprawia wrażenie niedokończonego. Ujawnia ponadto, że przyjęta przez autora cezura czasowa: „wczoraj” i „dziś” w jej przypadku okazała się chybioną, jako że Asia, osoba nadal aktywnie zaangażowana w świat gór, silnie się temu podziałowi wymyka, stanowiąc wyłom, a może okno – w teraźniejszość. Całość recenzji tutaj wspinanie.pl
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-11, 15:11:35
Wszystko za Everest - Jon Krakauer to kolejna książka za jaką się wzięłam, ale na razie porównuję ją z dwiema pozostałymi książkami bohaterów tamtych zdarzeń:
Wspinaczką Anatolija N. Bukriejewa oraz
Everest. Na pewną śmierć Becka Weathersa.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Teresa van Hagen 2018-10-11, 15:13, w całości zmieniany 2 razy
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-12, 10:58:33
Dziękuję!
U mnie to raczej faza Ale faktycznie szukam czegoś sprzed epoki rozwoju tych wszystkich wynalazków ułatwiających zdobywanie szczytów. Ostatnio czytałam, że czołowy wspinacz, podczas wspinaczek używa podgrzewaczy stóp sterowanych przez bluetootha w telefonie...
Kiedyś była ogromna przepaść jeśli chodzi o wyposażenie Polaków i reszty świata (to znaczy pewnie bardziej naszego regionu, bo czytam teraz wspomnienia Rosjanina i jest podobnie), PRL izolował od nowinek technicznych, a pieniędzy po prostu nie było
Sama pamiętam pierwsze puchówki czy polary... A wcześniej?! W sweterkach chodzili?! Kożuszkach?!
Fajnie, że książka jest przekrojowa przez różne narodowości, mam nadzieję, że autor poświęca swoją uwagę różnicom w sprzęcie i funduszach...
Książkę oczywiście dopadnę w najbliższej przyszłości
Teraz czytam o wyprawach komercyjnych na Everest, więc wszystko wygląda jeszcze inaczej, mimo, że ofiar bez liku...
Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2014 Posty: 279 Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-10-12, 13:44:11
Sięgnij do klasyki:
Kurt Diemberger - Góry i partnerzy - pionier, jedyny żyjący zdobywca dwóch dziewiczych ośmiotysięczników
Wiktor Ostrowski - Wyżej niż kondory - znakomity opis wyprawy w Andy sprzed II WS
Jan Długosz - Komin pokutników - klasyczna klasyka ;)
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-12, 16:16:24
Bardzo dziękuję
Tytuły zanotowane i zapamiętane.
W Warszawie mam sporo książek o tej tematyce, niestety, nieprzejrzanych Ale teraz wiem czego trzeba szukać ... Pod ręką mam jeszcze tylko biografię Kukuczki, Rutkiewicz, Pustelnika i Ucieczkę na szczyt.
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-10-13, 07:26:23
Teresa van Hagen napisał/a:
Kiedyś była ogromna przepaść jeśli chodzi o wyposażenie Polaków i reszty świata (to znaczy pewnie bardziej naszego regionu, bo czytam teraz wspomnienia Rosjanina i jest podobnie), PRL izolował od nowinek technicznych, a pieniędzy po prostu nie było
Sama pamiętam pierwsze puchówki czy polary... A wcześniej?! W sweterkach chodzili?! Kożuszkach?!
Myślę, że w swetrach i w kurtkach lub kożuszkach, zależnie od warunków.
Tadeusz Piotrowski opowiadając o swoich zimowych trasach w Norwegii w latach 1972-1977 mówi o puchowych kurtkach, a z tonu można wywnioskować że wtedy był to oczywisty element wyposażenia.
Książka skupia się raczej na technicznej i psychologicznej stronie wspinaczki, trochę czasu poświęca biwakom i sprawie ilości zabieranego bagażu, natomiast o odzieży jest w niej bardzo mało. Najwięcej, pośrednio, przekazuje chyba ten akapit:
Cytat:
Każdorazowe przygotowanie posłania to cała ceremonia. Na podłodze namiotu układa się wszystkie rzeczy mogące służyć do izolacji od lodowego podłoża. Plecak,liny, zapasową odzież. Niewiele tego jest. Od spodu ciągnie chłodem. Zmarznie jeden bok - no to zmiana pozycji. I tak przez całą noc. Przed ułożeniem się do snu nie wolno zapomnieć o butach. Dokładnie oczyszczone ze śniegu wkłada się do śpiwora, a botki wewnętrzne wsuwa pod kurtkę puchową. Nie można dopuścić do ich zamarznięcia. Wilgotne rzeczy można suszyć tylko ciepłem własnego ciała. A przecież tu, na filarze, mieliśmy luksusowe warunki biwakowe.
(Luksusowe - bo w innych miejscach autor opisuje noclegi bez namiotu lub nawet bez śpiworów.)
Mało też dowiadujemy się o różnicach w sprzęcie wschodnioeuropejskich alpinistów i ich kolegów ze świata zachodu. Oto jedyny fragment na ten temat który pozostał mi w pamięci:
Cytat:
Powróciły wspomnienia. Przed rokiem w mroźny poranek opuszczaliśmy blaszane schronisko Col de la Fourche, tak jak dzisiaj farmę Fiva. Następne dni wypełnione były piękną, trudną wspinaczką. I grań Peuterey pokryta zielonym lodem. Trzydziestopięciostopniowy mróz. Huraganowy wiatr zbijający z nóg. Pojedyncze buty. Brak czucia w stopach. Koszmarny biwak. Opuchnięte, pokryte pęcherzami nogi. Buty wbijane na siłę. Ból. Niekończąca się grań. Twarda, bezpardonowa walka o życie. Pozostawieni własnemu losowi...
Przed oczami przesuwały się kadry wyrytego głęboko w pamięci filmu. Teraz napłynęły te najgorsze.
...Chamonix. Szpital. Stół operacyjny. Biel bandaży na stopach. I strach - ile palców ucięli?! Czy będę jeszcze mógł chodzić po górach? Tygodnie pobytu w szpitalu. Miesiące uporczywej walki o powrót do pełni sił. A wszystko to z braku pięćdziesięciu dolarów na zakup podwójnych butów wspinaczkowych. Lepiej nie myśleć o tym...
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2018-10-20, 22:19, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 25 razy Dołączył: 22 Sie 2017 Posty: 2809 Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2018-10-13, 09:12:34
Teresa van Hagen napisał/a:
W przygotowaniu jest książka jednego z autorów Dominika Szczepańskiego Czapkins Prawdziwa historia Tomka Mackiewicza]
Dużo relacji Mackiewcza z jego wypraw jest na Youtubie. Pewnie dlatego że zbierał pieniądze w crowdfundingu starał się ciekawie relacjonować żeby na następną pozyskać środki. Dla mnie to dobre uzupełnienie relacji pisanych
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-14, 19:43:09
Bardzo ciekawe fragmenty
Zasugerowałam się zdjęciami z biografii, które mogły być robione w specyficznych okolicznościach, np. kiedy słoneczko przygrzewało
Kynokephalos napisał/a:
Tadeusz Piotrowski opowiadając o swoich zimowych trasach w Norwegii w latach 1972-1977 mówi o puchowych kurtkach, a z tonu można wywnioskować że wtedy był to oczywisty element wyposażenia.
Faktycznie nie było tak źle, jak sobie wyobrażałam Znalazłam stronę o historii kurtki puchowej i okazuje się, że od dawna wspomaga ona wyprawy górskie
Puchówki noszone przez pracowników fabryki przykuły uwagę Lionela Terraya, słynnego alpinisty, który zdobył wiele ośmiotysięczników. Francuz rozpoczął długofalową współprace z Moncler. Kolekcja Moncler, noszona przez samego Terraya (oraz innych), stała się współbohaterką niektórych heroicznych wypraw, kładących podwaliny pod historyczne wyczyny wspinaczkowe w latach 50. W 1954 roku firma Moncler "zdobyła" szczyt K2, sponsorując kontrowersyjną włoską ekspedycję na szczyt Karakorum, której przewodził Ardito Desio.
Możliwe, że po prostu w Polsce kurtki puchowe były albo trudno albo późno dostępne
Czytam teraz książkę rosyjskiego wspinacza, jednego z bardziej utalentowanych wspinaczy swoich czasów, który po zdobyciu kolejnego ośmiotysięcznika sprzedawał cały sprzęt wspinaczkowy, żeby mieć na bilet do domu...
Kpt Petersen napisał/a:
Dużo relacji Mackiewcza z jego wypraw jest na Youtubie. Pewnie dlatego że zbierał pieniądze w crowdfundingu starał się ciekawie relacjonować żeby na następną pozyskać środki. Dla mnie to dobre uzupełnienie relacji pisanych
Dziękuję za podane filmy. Podoba mi się takie uzupełnianie relacji pisanych W książce Bieleckiego były kod QR, które odsyłały do króciutkich filmików, głównie ze szczytów.
Tereso, Twoje czytelnicze wybory wpłynęły w moją podświadomość.
Wczoraj śniło mi się, że wspinałam się z Bertą na jakieś bardzo strome urwisko.
Pod nami była pionowa ściana lasu, a na dole woda ...
Ten sen był tak realny, że obudziłam się zlana potem ze strachu (mam lęk wysokości)
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-14, 20:27:18
Yvonne napisał/a:
Tereso, Twoje czytelnicze wybory wpłynęły w moją podświadomość. Wczoraj śniło mi się, że wspinałam się z Bertą na jakieś bardzo strome urwisko.
Pod nami była pionowa ściana lasu, a na dole woda ...
..a to dopiero początek później powinny się pojawić poruszające się lodowce, rozszerzające się podczas przejścia szczeliny, niestabilne seraki i spadające kamienie, a wszystko na poziomie 5000 mnpm
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-18, 22:50:37
Akurat też czytam Kurta Diembergera
Tereso, gorąco zachęcam jeszcze do przeczytania wspomnień znakomitego włoskiego wspinacza Waltera Bonattiego pt. "Moje góry". On był z tego samego rzutu co Kurt Diemberger.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 26 Paź 2010 Posty: 104 Skąd: Niesamowity Dwór
Wysłany: 2018-10-19, 09:31:40
Co prawda, żadnej z powyższych książek nie czytałem, ale się wypowiem, a raczej zapytam na okołopostowy temat! Otóż, ileś tam książek wydał słynny himalaista Reinhold Messner, nie wszystkie dostępne są w Polsce. Ale może ktoś z Was czytał i którąś poleca? Szczególnie zależałoby mi na pozycji, w której Messner opisuje swoje domniemane spotkania z "człowiekiem śniegu", czyli Yeti:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.