Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-05, 09:28:34
Kozak napisał/a:
Z24 napisał/a:
Kozak napisał/a:
Pełen szacun. Nic do dodania
Dzięki, ale to nie było trudne. Czytałem sobie ten opis i w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że ten tekst skądś znam .
No i strzał w dziesiątkę. Pełen szacun także dla Szwagrzaka
Tak obydwaj się spisali. Szwagrzak zauważył, że Stary Gostków wygląda w dużym stopniu jak dwór w Janówce. A Zet potwierdził tę hipotezę zauważając, że opis dworu jest zerżnięty z "Ziemi Łęczyckiej".
goncior napisał/a:
Jutro sobie to poczytam, ale czy to oznacza ze już wiadomo napewno ?
W sensie czy można to uznać za koniec poszukiwań ?
Kozak napisał/a:
No skąd Opis pałacu pasuje, ale pozostaje jeszcze jego otoczenie, dom wczasowy, osoby, most itp.
Otóż to. Jest przecież kilka elementów układanki.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2018-08-05, 12:03, w całości zmieniany 1 raz
Jutro sobie to poczytam, ale czy to oznacza ze już wiadomo napewno ?
W sensie czy można to uznać za koniec poszukiwań ?
Nie. Absolutnie nie .
ZN - zresztą jak większość pisarzy - tworzył świat powieści z realnie istniejących elementów, ale przeważnie nie "używał" ich w sposób zwierciadlany, fotograficzny, tylko w taki sposób jaki był mu potrzebny. Dwór w Janówce jest "skonstruowany" z różnych realnie istniejących elementów rzeczywistości. Niewykluczone, że także z całkowicie wymyślonych przez autora.
Dlatego uważam, że każde spostrzeżenie odnośnie realiów wykorzystanych przez ZN w powieściach lub takich które mogły być przezeń wykorzystane, jest bardzo cenne. Rozejrzyj się po niektórych tematach np. "Inspiracje", "Dwór..." a znajdziesz tam sporo informacji o rzeczach i sprawach, o których ZN nawet nie mógł wiedzieć, ale które uprawdopodobniają taki czy inny element akcji - na przykład o tajnych przejściach.
PS. Zauważyłem, że Berta już poruszyła ten sam temat
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-08-05, 10:16, w całości zmieniany 2 razy
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Udowodnić się pewnie tego nie da, ale jeśli opisując "Postęp" ZN miał w głowie jakieś faktycznie istniejące miejsce, to moim zdaniem są mocne przesłanki, że był to ośrodek OW WFF w Gasku/Gąsku. W każdym razie obiekt w dużym stopniu pasuje do opisu i wydaje mi się pewne, że był Nienackiemu znany - jeśli nie z własnej wizyty, to z relacji żony.
Cieszę się, Kozaku, że tak uważasz, bo myślę podobnie ale wiem, że trudno mi zachować obiektywizm.
Mogę chyba bez ryzyka poprzeć sformułowanie Berty, że są mocne przesłanki. Mnie to miejsce przekonuje i (jeżeli, oczywiście, nie znajdziemy czegoś jeszcze lepszego) na swój użytek będę posługiwał się jego wyglądem przy odtwarzaniu w wyobraźni książkowej scenerii.
Poniżej zestawiłem to, co znalazłem w powieści na temat wizerunku ośrodka.
1. Trzy domy Funduszu Wczasów Pracowniczych. Całość funkcjonuje też pod określeniem “Dom wczasowy »Postęp«”.
2. Na skraju lasu w rejonie Pilicy.
3. Nad brzegiem rzeki, prawdopodobnie Pilicy co Berta argumentowała wcześniej w tym wątku.
4. Droga do ośrodka biegnie wzdłuż rzeki, której brzeg jest w tym miejscu wysoki.
5. Domy są duże, drewniane, w typie willi podmiejskich.
6. Jest stołówka z oknami, mieszcząca jak oceniam co najmniej 10 stolików, choć bardziej prawdopodobne jest, że nie mniej niż kilkanaście.
7. Dodatkowo w osobnym pawiloniku kawiarenka z telewizorem.
8. Poza sezonem wakacyjnym czynny jest tylko jeden z trzech domów.
Jeśli chodzi o wielkość domów: scena w stołówce sugeruje, że w czynnym domu mieszkało około 20-25 osób (cztery początkowo zajęte stoliki i dodatkowo około 10 osób przybyłych później).
Punkty 1-5 zgadzają mi się z wyglądem odwiedzonego przez nas miejsca, z wyjątkiem tego że choć istotnie leży ono na wysokim brzegu Pilicy to główne wejście jest po przeciwnej stronie i droga doń nie wiedzie wzdłuż rzeki. Jest co prawda furtka prowadząca nad wodę, ale nie sądzę by wisiała przy niej czerwona tabliczka. To jest zresztą nie do końca zagadnienie wyglądu samego ośrodka - bo częściowo sprawa jego otoczenia, czyli pejzażu całej Janówki, o którym wiadomo że jest skompilowany z rozmaitych elementów.
Punkty 6 i 7 sprawdzają się warunkowo. Zgadzam się ze zdaniem Berty i Z24, że wystrój pawilonu ze stołówką, a także drugiego po przeciwnej stronie placu, przywodzi na myśl lata siedemdziesiąte lub osiemdziesiąte XX wieku. Oznacza to, że w okresie powstawania “Niesamowitego dworu” i w okresie kręcenia “Popiołów” nie było ich tam, ewentualnie istniały w tym miejscu inne które później zmodernizowano.
Gdyby dodatkowych budynków dla kuchni i jadalni nie było w ogóle, i w latach sześćdziesiątych stołowano się (jak wyżej domniemuje Berta) w większych pomieszczeniach na parterze poszczególnych domów, moim zdaniem byłoby ciasno. Szczególnie sprawa gotowania dla większej liczby osób w niedużej kuchni, albo alternatywnie osobnego przygotowywania posiłków dla lokatorów każdego z budynków, budzi wątpliwości. Dążę do tego że jakiś pawilon, przynajmniej z kuchnią, przydałby się - ale nie upieram się. Nie mam pewności ani mocniejszych argumentów. Pozostawiam to do dyskusji, chętnie przeczytam co myślą inni, o większym doświadczeniu i wyobraźni.
Jest w ośrodku coś w rodzaju altany przy jednym ze starych domów. Na planie w swojej relacji z wycieczki (http://pansamochodzik.net...t=4621&start=80) Berta zaznaczyła ją bladoczerwonym kolorem, a ponieważ w relacji w wycieczki nie ma odpowiedniej fotografii zamieszczam swoją tutaj:
Sądziłem, budyneczek pełnił rolę lamusa, może składziku na narzędzia i materiały służące utrzymaniu terenu, ale potencjalnie mógł mieć też kiedyś coś wspólnego z gastronomią. Nie wiem, jak pisałem ciekaw jestem opinii innych.
Co do punktu 8 - dwa piętrowe budynki zrobiły na mnie wrażenie całorocznych, wystarczająco ocieplonych by służyć wczasowiczom także w chłodnych jesiennych miesiącach. Swoją pojemnością nawet jeśli nie zapewniały wygodnego noclegu 20-25 mieszkańcom każdy, to będzie to liczba podobnego rzędu wielkości.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2018-08-09, 06:38, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-08, 23:18:48
Kynokephalos napisał/a:
Punkty 1-5 zgadzają mi się z wyglądem odwiedzonego przez nas miejsca.
Zgadzają się.
Co do wejścia – myślę, że wchodzili nie głównym, tylko najbliższym. A skoro szli od strony rzeki, bliżej im było furtką niż bramą.
Kynokephalos napisał/a:
Punkty 6 i 7 sprawdzają się warunkowo. Zgadzam się ze zdaniem Berty i Z24, że wystrój pawilonu ze stołówką, a także drugiego po przeciwnej stronie placu, przywodzi na myśl lata siedemdziesiąte lub osiemdziesiąte XX wieku.
Nie tylko wystrój, ale przede wszystkim konstrukcja budynków. Te pawilony IMO na bank nie powstały przed przełomem lat 60 i 70. Jestem natomiast w stanie się zgodzić na pomysł, że wcześniej stało tam coś innego, co zastąpiono większymi i bardziej „nowoczesnymi” obiektami.
Kynokephalos napisał/a:
Gdyby dodatkowych budynków dla kuchni i jadalni nie było w ogóle, i w latach sześćdziesiątych stołowano się (jak wyżej domniemuje Berta) w większych pomieszczeniach na parterze poszczególnych domów, moim zdaniem byłoby ciasno...
Mi najbardziej pasuje na takie funkcje ten stary pawilon przy rzece. Robił na mnie wrażenie, jakby wcześniej właśnie tam była jakaś stołówka z jadalnią i dopiero po wybudowaniu nowych pawilonów, podzielono go na małe pokoiki. Bo zewnętrzne ściany i okna są tam stare, ale ścianki działowe dużo bardziej liche niż w obydwu willach.
Kynokephalos napisał/a:
Jest w ośrodku coś w rodzaju altany przy jednym ze starych domów. (…) Sądziłem, budyneczek pełnił rolę lamusa, może składziku na narzędzia i materiały służące utrzymaniu terenu, ale potencjalnie mógł mieć też kiedyś coś wspólnego z gastronomią. Nie wiem, jak pisałem ciekaw jestem opinii innych.
Lamus na pewno nie, bo lamus by nie miał takich przeszklonych ścian. Jakaś przestrzeń wspólna dla gości. Może ta kawiarenka z telewizorem?
Kynokephalos napisał/a:
Co do punktu 8 - dwa piętrowe budynki zrobiły na mnie wrażenie całorocznych, wystarczająco ocieplonych by służyć wczasowiczom także w chłodnych jesiennych miesiącach…
Też uważam, że były wystarczająco ocieplone, aby funkcjonować jako obiekty całoroczne.
Co do wspomnianego w powieści faktu, że po sezonie działał tylko jeden dom, wiązałabym to raczej z mniejszym zainteresowaniem urlopowiczów w tym okresie.
P.S. Dobrze by było gdyby faktycznie Petersen rzucił na te budynki fachowym okiem i zweryfikował te architektoniczno-konstrukcyjne spostrzeżenia.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-08, 23:20:08
Kynokephalos napisał/a:
Sądziłem, budyneczek pełnił rolę lamusa, może składziku na narzędzia i materiały służące utrzymaniu terenu, ale potencjalnie mógł mieć też kiedyś coś wspólnego z gastronomią. Nie wiem, jak pisałem ciekaw jestem opinii innych.
Jak na jakiś budynek zaplecza, lamus czy magazyn, to trochę za bardzo przeszklony. Jakaś świetlica dla dzieci na deszczowe letnie dni?
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-08, 23:35:08
Berta von S. napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Lamus na pewno nie, bo lamus by nie miał takich przeszklonych ścian. Jakaś przestrzeń wspólna dla gości. Może ta kawiarenka z telewizorem?
Z24 napisał/a:
Jak na jakiś budynek zaplecza, lamus czy magazyn, to trochę za bardzo przeszklony. Jakaś świetlica dla dzieci na deszczowe letnie dni?
Ładnie się zgraliśmy.
Psze pani, ale ja naprawdę nie ściągałem!
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-08-09, 23:17, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-08-09, 06:52:35
Berta von S. napisał/a:
Lamus na pewno nie, bo lamus by nie miał takich przeszklonych ścian. Jakaś przestrzeń wspólna dla gości. Może ta kawiarenka z telewizorem?
Z24 napisał/a:
ak na jakiś budynek zaplecza, lamus czy magazyn, to trochę za bardzo przeszklony. Jakaś świetlica dla dzieci na deszczowe letnie dni?
Cieszę się, bo mi też myśl o tym pawiloniku kawiarniano-świetlicowym (czy “klubie”, jak również jest określany w książce) chodziła po głowie, lecz bałem się ulec chciejstwu. Na deszczowe letnie dni - zgoda. Co prawda na listopadowe niekoniecznie, bo ściany cienkie i wiatrem podszyte - ale przecież nie szukamy stuprocentowej zgodności lecz wzorców. Z resztą kto wie w jakiej porze roku Nienacki odwiedził to miejsce, jeśli odwiedził.
A składzik mógł tam powstać po zaprzestaniu działalności ośrodka.
Berta von S. napisał/a:
Co do wspomnianego w powieści faktu, że po sezonie działał tylko jeden dom, wiązałabym to raczej z mniejszym zainteresowaniem urlopowiczów w tym okresie.
Ja też, oczywiście. Musiałem coś źle sformułować jeśli odebrałaś inaczej.
Chodziło mi o to, że wille są potencjalnie zdolne do przyjęcia gości w chłodnej porze roku.
I o oszacowanie wielkości budynków przy założeniach że:
● ten jedyny czynny dom był w pełni obłożony, albo prawie w pełni
● wszyscy wczasowicze pojawili się w jadalni w porze obiadowej
Wyszedł mi rozmiar zbliżony do tych, które oglądaliśmy.
Może to z mojej strony nadmiar przezorności, skoro jest napisane “duże drewniane domy w typie willi podmiejskich”, ale zawsze jakieś dodatkowe, pośrednie potwierdzenie. I jakaś przesłanka, gdyby pojawiły się wątpliwości wobec interpretacji frazy “w typie”: czy chodzi o całościowe ujęcie wliczając w to bryłę i wiekość czy tylko o styl architektoniczny, zdobienia i t.p.
Berta von S. napisał/a:
Mi najbardziej pasuje na takie funkcje ten stary pawilon przy rzece. Robił na mnie wrażenie, jakby wcześniej właśnie tam była jakaś stołówka z jadalnią i dopiero po wybudowaniu nowych pawilonów, podzielono go na małe pokoiki. Bo zewnętrzne ściany i okna są tam stare, ale ścianki działowe dużo bardziej liche niż w obydwu willach.
Masz rację. Pełna zgoda. Kupuję. Cena nie gra roli.
Z punktu widzenia logiki funkcjonowania wczasowiska takie rozwiązanie eliminuje moje poprzednie wątpliwości. A z punktu widzenia zgodności z “Niesamowitym dworem” - tracimy liczbę trzech budynków mieszkalnych, ale mimo to całość opisu robi się bardziej spójna, bez konieczności spekulacji na temat nowej stołówki. Mielibyśmy skompletowane wszystkie elementy letniska zaś trzeci dom wczasowy, podobny do dwóch istniejących, łatwo byłoby autorowi w książce dotworzyć.
Dodatkowy detalik, może małej wagi ale zabawny: Pan Samochodzik opowiada -"Zobaczyłem przez okno pannę Marysię. Zmierzała szybko do klubu dla wczasowiczów. Na jej widok odczułem gwałtowną chęć zamienienia z nią kilku zdań. Szybko przełknąłem obiad i wstałem od stołu."
Otóż tak się składa, że rzekomy lamus a domniemany klub (o którym była mowa na początku postu) jest doskonale widoczny ze starego pawilonu w którym Berta podejrzewa dawną stołówkę. Na poparcie jeszcze raz powołam się na planik jej autorstwa (http://pansamochodzik.net...t=4621&start=80) a także na swoje zdjęcie wykonane z wnętrza owego pawilonu.
Co prawda tematem zdjęcia jest mieszkalna willa, zaś “klub” częściowo skrywa się za centralną listwą okiennej ramy - to jest to coś na prawo od willi, obrośnięte zielenią, z daleka przypominające szklarnię. Ale jasne jest, że każda osoba zmierzająca do klubu byłaby ze stołówki widoczna jak na dłoni.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2018-08-10, 04:54, w całości zmieniany 1 raz
No jasne że w każdym szanującym się ośrodku wczasowym musiał być klub-świetlica. Z jakimiś piłkarzykami, stołem do ping ponga, może regałem z gazetami, jak najbardziej też z telewizorem. Gdyby to był większy ośrodek to mógłby być nawet barek-sklepik z lodami, oranżadą, kawą, cukierkami. No chyba że podobnych ośrodków w okolicy było więcej, to wtedy i tu miałby taki barek rację bytu, bo mogłyby też tam przychodzić osoby z sąsiedztwa.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-09, 23:08:58
Kynokephalos napisał/a:
Cieszę się, bo mi też myśl o tym pawiloniku kawiarniano-świetlicowym (czy “klubie”, jak również jest określany w książce) chodziła po głowie, lecz bałem się ulec chciejstwu.
Kynokephalos napisał/a:
Masz rację. Pełna zgoda. Kupuję. Cena nie gra roli.
Kynokephalos napisał/a:
Otóż tak się składa, że rzekomy lamus a domniemany klub (o którym była mowa na początku postu) jest doskonale widoczny ze starego pawilonu w którym Berta podejrzewa dawną stołówkę.
Faktycznie!
Kynokephalos napisał/a:
Z punktu widzenia logiki funkcjonowania wczasowiska takie rozwiązanie eliminuje moje poprzednie wątpliwości. A z punktu widzenia zgodności z “Niesamowitym dworem” - tracimy liczbę trzech budynków mieszkalnych, ale mimo to całość opisu robi się bardziej spójna, bez konieczności spekulacji na temat nowej stołówki. Mielibyśmy skompletowane wszystkie elementy letniska zaś trzeci dom wczasowy, podobny do dwóch istniejących, łatwo byłoby autorowi w książce dotworzyć.
Bo tam się szczerze mówiąc aż prosi jeszcze jeden budynek. Jego brak zakłóca układ obiektu. Wersja B (patrz rysunek) wydaje się bardziej oczywista, bo wszystkie pozostałe elementy są rozplanowane symetrycznie. Szkoda, że nam to wcześniej nie przyszło do głowy i nie sprawdziliśmy, czy nie ma tam przypadkiem śladów istnienia bliźniaczej kopii tej mniejszej willi.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-09, 23:21:35
Szara Sowa napisał/a:
No jasne że w każdym szanującym się ośrodku wczasowym musiał być klub-świetlica. Z jakimiś piłkarzykami, stołem do ping ponga, może regałem z gazetami, jak najbardziej też z telewizorem. Gdyby to był większy ośrodek to mógłby być nawet barek-sklepik z lodami, oranżadą, kawą, cukierkami. No chyba że podobnych ośrodków w okolicy było więcej, to wtedy i tu miałby taki barek rację bytu, bo mogłyby też tam przychodzić osoby z sąsiedztwa.
Tak jest. Na stół z piłkarzykami to się mówiło "trambambuła".
Barek też mógł być, np. z maszyną do lodów, bo stamtąd jest dość daleko do sklepów, kawiarń i restauracji.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-08-10, 10:24, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-08-11, 06:46:13
Berta von S. napisał/a:
Bo tam się szczerze mówiąc aż prosi jeszcze jeden budynek. Jego brak zakłóca układ obiektu. Wersja B (patrz rysunek) wydaje się bardziej oczywista
Masz rację!
Berta von S. napisał/a:
Szkoda, że nam to wcześniej nie przyszło do głowy i nie sprawdziliśmy, czy nie ma tam przypadkiem śladów istnienia bliźniaczej kopii tej mniejszej willi.
No szkoda. Co prawda, biorąc pod uwagę przeznaczenie terenu dla dzieci, myślę że ewentualne pozostałości zrujnowanej lub spalonej willi usunięto lub dobrze zabezpieczono. Na tym rozpleniła się bujna roślinność, a na niej jeszcze leżą zwalone pnie i konary, których część widać na zdjęciu. Możliwe, że bez nakłuwania gruntu trudno byłoby coś zlokalizować. Z odległości raczej nic nie rzucało się w oczy.
Z drugiej strony - nie można wykluczyć, że dom z jakiegoś powodu nigdy nie powstał, choć był planowany.
Ale niezależnie od tego czy willa tam kiedykolwiek była, czy była za czasów Nienackiego, czy było widać jej ślady - pisarz oglądając teren mógł dojść do tego samego wniosku co Ty powyżej i w świecie fikcyjnym dopełnić strukturę dla dobra estetycznej harmonii.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-11, 10:42:25
Kynokephalos napisał/a:
No szkoda. Co prawda, biorąc pod uwagę przeznaczenie terenu dla dzieci, myślę że ewentualne pozostałości zrujnowanej lub spalonej willi usunięto lub dobrze zabezpieczono. (...) Możliwe, że bez nakłuwania gruntu trudno byłoby coś zlokalizować.
Trzeba się tam zatem udać z długimi prętami.
Albo poszukać starszych mieszkańców w okolicy i popytać. Ktoś z dawnej obsługi ośrodka powinien jeszcze w Inowłodzu mieszkać (jakieś sprzątaczki czy pomoce kuchenne raczej pewnie były z okolicy).
Kynokephalos napisał/a:
Z drugiej strony - nie można wykluczyć, że dom z jakiegoś powodu nigdy nie powstał, choć był planowany. Ale niezależnie od tego czy willa tam kiedykolwiek była, czy była za czasów Nienackiego, czy było widać jej ślady - pisarz oglądając teren mógł dojść do tego samego wniosku co Ty powyżej i w świecie fikcyjnym dopełnić strukturę dla dobra estetycznej harmonii.
Mógł. W końcu obydwoje urodziliśmy się pierwszego stycznia, co na pewno wpłynęło na podobne ukształtowanie wyobraźni.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-01, 17:33:23
Kiedy byliśmy na wyprawie w lipcu 18 r. nie wiedzieliśmy, że jest dostępna książka o tamtejszych letniskach, domach letniskowych itp. sprawach i klimatach.
Wydało ją znane nam wydawnictwo "Kśięży Młyn" z Łodzi w 2017 r.
A Kobalczyk "Z letnikami nad Pilicę"
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2021-04-01, 17:34, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-02, 00:47:39
Z24 napisał/a:
Kiedy byliśmy na wyprawie w lipcu 18 r. nie wiedzieliśmy, że jest dostępna książka o tamtejszych letniskach, domach letniskowych itp. sprawach i klimatach.
Wydało ją znane nam wydawnictwo "Kśięży Młyn" z Łodzi w 2017 r.
A Kobalczyk "Z letnikami nad Pilicę"
W Skansenie wspominali, że były dyrektor napisał książkę o wilegiaturach, ale jej nie mieli.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-02, 11:28:57
Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:
Kiedy byliśmy na wyprawie w lipcu 18 r. nie wiedzieliśmy, że jest dostępna książka o tamtejszych letniskach, domach letniskowych itp. sprawach i klimatach.
Wydało ją znane nam wydawnictwo "Kśięży Młyn" z Łodzi w 2017 r.
A Kobalczyk "Z letnikami nad Pilicę"
W Skansenie wspominali, że były dyrektor napisał książkę o wilegiaturach, ale jej nie mieli.
Jakby mieli, to niektórzy z nas by ją kupili.
Berta von S. napisał/a:
John Dee napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
o wilegiaturach
Jak to, wy to słowo też macie? Po francusku: la villégiature. Nie chciało mi wejść do głowy.
Już nie mamy. Przed wojną funkcjonowało.
Wydaje mi się że niektórzy z bardziej oczytanych używają z rzadka tego słowa, ale z niejakim przekąsem. Generalnie jest to słowo długie i trudne; młodzian smartfoniasty umrze z nudów i dysonansu poznawczego zanim doczyta do końca...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2021-04-02, 11:30, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-04-02, 22:40:48
Z24 napisał/a:
Wydaje mi się że niektórzy z bardziej oczytanych używają z rzadka tego słowa, ale z niejakim przekąsem. Generalnie jest to słowo długie i trudne; młodzian smartfoniasty umrze z nudów i dysonansu poznawczego zanim doczyta do końca...
Ja mam trochę takich przestarzałych słów, które używam z przekąsem - np. rejwach, flama, absztyfikant, koafiura...
Ale zauważyłam, że wiele osób nie łapie o co chodzi, w przypadku osób poniżej 30 lat - nie łapie ich sensu 80-90%.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2021-04-02, 22:41, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.