PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Czesio1
2012-10-09, 14:42
Parę uwag do "Wyspy Złoczyńców"
Autor Wiadomość
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-04-14, 22:47:19   

Z24 napisał/a:

Myślę, że pewne elementy z Nowego Duninowa mogły zostać włączone w obraz Antoninowa i do powieści :) .

Było by miło. :)

Z24 napisał/a:
Z Brześcia Kujawskiego zapewne weszły badania archeologiczno-antropologiczne. O Brześciu napisał TomaszK w niniejszym temacie.

Wiem, że Tomaszek pisał. Ale w Aleksandrowie K. też ponoć były badania.
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-04-15, 06:22:15   

Berta von S. napisał/a:
John Dee napisał/a:
To są mocne argumenty, Berto, szczególnie to “A…” - “A…”.

Akurat AA jest najsłabszym argumentem, ale reszta godna uwagi.

Dla mnie zdecydowanie najmocniejszym, bo wybór nazwy jest typowy dla autora (przypominam np. metamorfozę Solników w Solnik), i dlatego zdradliwy. Przypuszczam, że gdyby użył Brześć, miejscowość w książce ochrzciłby “Wrześć” ltp.

Fotorelacja Jerzego Głuchowskiego - świetna!

Berta von S. napisał/a:
Wiem, że Tomaszek pisał. Ale w Aleksandrowie K. też ponoć były badania.

No proszę, wszystko co przemawia za Brześciem, posiada również Aleksandrów. Na końcu okaże się jeszcze, że Nienacki nigdy w swoim życiu nie postawił nogi w Brześciu… :p
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2016-04-15, 07:03:42   

Berta von S. napisał/a:
To chyba ostatecznie podważa (nieuzasadnione moim zdaniem) twierdzenia, jakoby Antoninowem był Brześć Kujawski.
[...]
Moim zdaniem Antoninów to miks Aleksandrowa i Otłoczyna, nie wiem skąd ten Brześć wyskoczył.

Oj są chyba tacy, którzy tą informacją byliby niezwykle zasmuceni.
_________________
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-25, 00:39:28   

W związku ze zbliżającym się zlotem zmobilizowałam się wreszcie do dokładnego prześledzenia wątku brzeskiego (+ poszperania w różnych materiałach) i muszę odszczekać swoją nieufność w stosunku do kandydatury Brześcia Kujawskiego na element składowy Antoninowa. :oops:

Zarówno topografia terenu (sprawdziłam wiele okolicznych miasteczek i nie spełniają tego kryterium), jak i argumenty archeologiczne wydają mi się przekonujące. Wypada pogratulować TomaszKowi przenikliwości lub intuicji, że skierował swoją uwagę na BK, co biorąc pod uwagę oddalenie od miejsca akcji nie było oczywiste.
:564:

Miałam jeszcze przez jakiś czas wątpliwości ze względu na badania archeologiczne w Otłoczynie oraz na brak informacji o badaniach archeologicznych BK w 1962 roku w bardzo szczegółowych „Dziejach Katedry Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego” (jest mowa o BK, ale w innych latach). Warto zerknąć – sporo ciekawych informacji.
http://www.archeo.uw.edu....32-s199-218.pdf

Ale badania otłoczyńskie zdecydowanie nie były prowadzone na taką skalę, a brak wzmianki o BK/1962 w „Dziejach katedry Archeologii” wynika zapewne z faktu, że koordynatorem badań w latach 60. była Kujawska Ekspedycja Antropologiczna UŁ. Zresztą zbyt wiele szczegółów pasuje, no i kluczowe wydaje się potwierdzenie obecności Nienackiego BK w 1962 roku przez profesora Tadeusza Poklewskiego.

W zbiorach zdjęć Nienackiego były 2 fotografie czaszek, przy czym na jednej z nich przy czaszce jest kabłączek skroniowy (podobnie jak fotografii z BK na zamieszonej przez TomaszKa w jego analizie). To oczywiście żaden dowód, bo zdjęcia mogą pochodzić z innych wykopalisk, ale jest to ozdoba słowiańska, więc raczej nie zrobiono tej fotografii w Węsiorach, Odrach ani Żarnowcu - pozostaje zatem BK albo Tum (to chyba jedyne wykopaliska w których uczestniczył ZN?).

Zdjęcie z BK znalezione przez Tomaszka:


Źródło: http://www.nienacki.art.p...tropolodzy.html

Zdjęcia ze zbiorów Nienackiego:





Tak, więc czuję się przekonana, że Nienacki nałożył opis Brześcia Kujawskiego (oraz toczących się tam badań) na podupadłe miasto królów herbacianych czyli Aleksandrów Kujawski.

Myślę zresztą, że te dwa miasteczka musiały się Nienackiemu wydać podobne. Zapewne poznany podczas wykopalisk BK przypomniał mu swoim charakterem pamiętany z dzieciństwa AK i w ten sposób narodził się pomysł ich powieściowego połączenia. :)

Dzisiejszy AK oczywiście bardzo różni się od BK, ale 50 lat temu chyba miały zbliżony klimat. Taki wniosek się nasuwa przy lekturze ich opisów. Pomijając różnicujące je obiekty (typu kościół, dworzec i.t.p..), opisy te zawierają identyczne elementy:

„Wyspa złoczyńców” Antoninów (opis BK?)
Miasteczko Antoninów posiada około 3000 mieszkańców i cztery ulice krzyżujące się ze sobą (…) Antoninów jest bowiem zdecydowanie brzydki. Ulice ma wąskie, zaśmiecone końskim i krowim nawozem. Domy otaczające ulice są niskie, zazwyczaj drewniane, kryte dwuspadowymi dachami. Większość tych domostw znajduje się już w ruinie

„Sumienie” (opis Aleksandrowa Kujawskiego)
Lecz oto i miasteczko, właściwie tylko dwie ulice, jedna wzdłuż toru, a druga przecinająca tory szerokim przejazdem. Ulice są źle wybrukowane, domy niskie, najczęściej drewniane parterowe rudery…
+ wypowiedź Krystyny: Brudne, brzydkie miasto, dawno nie widziałam czegoś tak brzydkiego


Zarówno AK jak i BK postrzegał zatem Nienacki w identyczny sposób - jako małe, brzydkie, brudne miasteczka, zabudowane niskimi, drewnianymi, ruderami.

Te dwa zlane w jedno miejsca splótł Nienacki z Otłoczynem jego historią (również szlak przemytniczy, karczmy) i otoczeniem - nadwiślańskimi krajobrazami, dawną przeprawą, wijącą się przez pola Tążyną, czerwoną wieżą kościoła, ukrytymi w lesie bunkrami i wyspą. Tu bowiem jednak nie zmieniłam zdania – opis wyspy jest na tyle sugestywny i pasujący do ukształtowania wiślanych wysp, że na pewno inspiracją musiała być wyspa na Wiśle. :)

P.S. I co do pierwowzoru Dunina też nadal obstaję przy hrabim Mycielskim-Trojanowskim. Szczególnie w świetle informacji od Barabasza o opowiadanej przez znajomą wujostwa Nienackiego (znajomość niepotwierdzona, ale w tak małym środowisku lekarze musieli się znać) legendzie, jakoby M-T ukrył skarb. :)
_________________
Drużyna 5

Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-05-25, 00:53, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Barabaszz 
Sympatyk Samochodzika



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Maj 2016
Posty: 115
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2016-05-25, 08:19:11   

No i fajnie wszyscy będą zadowoleni (AK i BK). Mi też opis wyglądu Antoninowa nie do końca pasował do AK ( 4 ulice krzyżujące się i il. mieszkańców). Ale tylko w tym aspekcie, gdyż położenie, nazwa, tory, dwór, bunkry, Wisła, Ciechocinek .itd... to ewidentnie AK i Otłoczyn.
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2016-10-16, 14:20:03   

Jako że wątek http://pansamochodzik.net...=asc&start=2800 został zamknięty wklejam tu.
Książka "Za siedmioma pieczęciami" w oryginale За семью печатями (очерки по археологии)
http://www.rulit.me/autho...get-397222.html
Zalecony przez pana Opałkę rozdział ,,Człowiek i czaszka” (Человек и череп)
W swoim czasie dużym powodzeniem cieszyła się powieść drukowana w radzieckim czasopiśmie „Ogoniok”. Była to powieść o kryminalnej fabule i zawierała historię milicyjnych poszukiwań groźnego przestępcy nazwiskiem Urganow. Nagle przyszła wiadomość; bandyta Urganow zginął, zamarzł w tundrze.
W oryginale:
Некоторое время назад среди широкой публики живой интерес вызвала детективная повесть, которая печаталась в «Огоньке» за 1956 год. Называлась она «По следу». Содержание повести было несложным. Работники милиции разыскивают преступника, некоего Урганова, бежавшего из лагеря и подозреваемого в целом ряде злодеяний. Но вот приходит известие: беглец погиб, он замерз в тундре. p. też http://rutlib.com/book/7231/p/16
Wzmianka skąd zbiegł Urganow od razu rzuciła mi się w oczy.
_________________


- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-16, 15:14:28   

Piratka napisał/a:
екоторое время назад среди широкой публики живой интерес вызвала детективная повесть, которая печаталась в «Огоньке» за 1956 год. Называлась она «По следу». Содержание повести было несложным. Работники милиции разыскивают преступника, некоего Урганова, бежавшего из лагеря и подозреваемого в целом ряде злодеяний. Но вот приходит известие: беглец погиб, он замерз в тундре. p. też ./redir/rutlib.com/book/7231/p/16
Wzmianka skąd zbiegł Urganow od razu rzuciła mi się w oczy.


Nie rozumiem :zdziw: A skąd miał zbiec? Z sanatorium?
_________________
Z 24
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2016-10-16, 20:26:20   

W "Wyspie" było to pominięte.
_________________


- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-16, 21:32:40   

Piratka napisał/a:
W "Wyspie" było to pominięte.


ZN pominął również tak istotne rzeczy jak tytuł tej gazetowej powieści i nieco ironiczną uwagę autora (artykułu "Człowiek i czaszka"), że powieść miała treść nieskomplikowaną :) . No i rok, w którym w "Ogońku" powieść była drukowana.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2016-10-16, 21:34, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-10, 22:31:25   

W rozdziale XV Tomasz Włóczęga et consortes odkrywają właz do bunkra (I wyd. str. 215):

Ukazało się okrągłe betonowe ocembrowanie, nakryte ciężką żelazną pokrywą o promieniu około siedemdziesięciu centymetrów."

Dalej uczestnicy wyprawy na maliny podnoszą z dużymi trudnościami właz (str. 216):

"Teraz, wspólnymi siłami już bez trudu przesunęliśmy płytę na bok. Nie była wcale taka ciężka jak przypuszczaliśmy. Gdybyśmy posiadali odpowiednie narzędzia, każdy z nas zdołałby ją podważyć i odsunąć na bok."

Zawsze wydawało mi się, że tam, w pierwszym fragmencie, powinna być "średnica" a nie "promień". Żelaznej pokrywy o średnicy 1,4 metra nie tak łatwo byłoby podnieść jednemu chłopakowi czy dziewczynie, nawet z "odpowiednimi narzędziami", pod warunkiem, że nie oznacza to dźwigu budowlanego or something like that.
Już nie mówię, że z różnych wizyt w tego typu budowlach pozostało mi wrażenie, że tego rodzaju wejścia bywały raczej węższe, ot, wielkości zwyczajnych ulicznych włazów do kanalizacji czy innych instalacji. Właz o 70 cm średnicy byłby zupełnie do przyjęcia.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-04-10, 22:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań

Wysłany: 2018-04-11, 07:44:46   

Na pewno miała to być średnica! Właz o średnicy 140 cm, to coś niespotykanego!
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2018-04-11, 07:49:34   

Promień czy może średnica?
To żadna dla Zbycha różnica.
:D
_________________
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-11, 22:41:05   

Nietajenko napisał/a:
Promień czy może średnica?
To żadna dla Zbycha różnica.
:D


Nie wiedzieć czemu przypomniała mi się znakomita scena pisania wiersza z "Zaklętego dworu" Walerego Łozińskiego:

"Czcigodny pan mandatariusz odbywał właśnie jedną z najgłówniejszych funkcji swego codziennego działania — oddawał się drzemce poobiedniej. Pani sędzina posunęła z wizytą do księdzowej, a w kancelarii dominikalnej urzędował pan Gustaw Chochelka sam. Siedzi właśnie przy brudnym, obryzganym stoliku i gryząc pióro w zębach lub dusząc je zawzięcie w ręku, widocznie sili się z niesłychanym natężeniem na jakiś koncept niepospolity.

Ale niełatwe to podobno dla biedaka zadanie!

Spocił się cały, włosy wzburzył na wszystkie strony, bakenbardy najeżył okropnie, kołnierzyki podciągnął aż powyżej uszu, a zaledwie z trudem i mozołą dwa nędzne wiersze nakreślił na papierze.

Prawdaż bo, że waleczny nasz bohater nie forsuje się nad lada relacją urzędową, na które dzięki przezorności wyższych władz gotowiuteńkie znajdują się już formularze, że byle tylko uwaga przy przepisywaniu, a idzie jak z płatka. Pan Gustaw Chochelka inne, ważniejsze wypracowuje zadanie, i to in propriis privatis.

Gdybyśmy się umieli przymilić jego tyle interesującej osobie, wyznałby nam pewnie na ucho z pewnym nieopisanym uśmiechem zadowolenia, że koncepuje list miłosny do jakiejś panny Marianny czy Serafiny, która go, jak powiada, wściekle kokietuje, że już nie może obstać dłużej. Chce jej więc wypalić nareszcie wyznanie miłosne po wszelkiej formie, ale dziwnym nieszczęściem koncept jak zaklęty utkwił we łbie i ani rusz dopisać trzeciego wiersza, aby przynajmniej dopełnić zwykłą, przyjętą liczbę perfekcji.

Z ciężkim westchnieniem odczytuje biedak po raz prawie setny: „Już kilka razy chwytałem za pióro do ręki, aby zbolałemu sercu memu...”

Ale cóż dalej? Nad tym pan Chochelka od dwu godzin suszył i łamał sobie mózgownicę.

— Popuścić cugle... — mruknął i już zamachnął się piórem, ale nagle się zawahał.

— Popuścić!... popuścić... cugle!... nie — szepnął niezadowolony, skubiąc nieszczęśliwe bakenbardy.

— Aha! — wykrzyknął naraz: — „Już kilkanaście razy chwytałem za pióro do ręki, aby zbolałemu sercu memu dać w ziąć wolność!...”

Znowu niekontent pokiwał głową.

— Dać... wziąć — poszepnął i z ciężkim westchnieniem zamyślił się głęboko.

— Przeklęcie — wybąknął gniewnie — nic się nie klei... Jestem przecie oczytany! — dodał, jakby sam siebie wbijając w ambicję. Pan Chochelka jest oczytany! Prawda! Niech kto tylko wspomniał Mickiewicza, a zaraz podniósł się na pięty, poprawiał bakenbardy i uśmiechnął się jak człowiek, któremu nic tajnego pod słońcem.

— Mickiewicz, Mickiewicz! — wycedził — to ten, co to zrobił wiersze o pani Twardowskiej, o, ja jego wiem. Zdatna głowa.

I trzeba wiedzieć, że pan Chochelka nie ograniczał się jedynie na Mickiewiczu. Raz w jednym tygodniu odczytał całego Rinaldiniego i Życie Genowefy, ale odtąd dał sobie słowo żadnej powieści nie wziąć do ręki.

— Bo takem się przejął tymi historiami, żem cały drugi tydzień chodził jak cymbał wierutny! — mawiał.

Pan Chochelka, jak widać, nie lubił przedstawiać się nigdy w swej naturalnej postaci! Ależ biedak męczy, dręczy i mozoli się w tej chwili, a tu ciężko jak z kamienia! Rób, co chcesz, trzeci wiersz nie wykluwa się z głowy.

Pan aktuariusz splunął gniewnie.

— Tfy, do licha! Nie idzie zgoła! a tak tęgą mam głowę — mruknął. Nie można mu brać za złe tej przechwałki! Każda liszka chwali swój ogon — powiada przysłowie, dlaczegoż by więc panu Chochelce nie miało być wolno pochwalić exceptionaliter swej głowy?

Mimo jednak tak tęgiej, w własnym przekonaniu, głowy koncepcja listu nie postąpiła ani o krok dalej.

— Co tu począć! — wyjęknął w zwątpieniu.

Nagle ręką uderzył się w czoło.

— Utnę wierszem! — wykrzyknął z tryumfem.

— Wybornie! kapitalnie! — pocieszał się po krótkim namyśle, w deklamatorskiej stawiając się pozycji.

„Już kilka razy chwytałem za pióro do ręki. Ażeby serca mojego zbolałe jęki!”

— Tam do diabła! mam wielki talent poetyczny, a dotychczas nie wiedziałem o nim! Ręki! Jęki! Jaki rym siarczysty! Ej, ba, nie koniec na tym, nasuwają mi się dwa nowe rymy: ręki, jęki, męki, dźwięki!

I jakby przestraszony swym niespodziewanym bogactwem pan Chochelka oburącz chwycił się za głowę.

— Cóż to teraz wybrać na miłość Boga? — zagadnął się, tragicznie zawracając oczy. — „Serca mojego zbolałe jęki, zbolałe męki, zbolałe dźwięki!” Wszystko dobrze! kapitalnie! wybornie!

I jak szalony zerwał się z krzesła i zaczął biegać tam i nazad po pokoju.

— Serce cierpi zbolałe męki — wyśmienicie! Serce puka głośno, a zatem jęczy, a zatem serca jęki, ekscelentnie!

Nagle przystanął.

— „Serca zbolałe dźwięki” — to podobno najlepiej, najpoetyczniej! — mruknął w niepewności.

— Et, co tam! — wstrząsł się po chwili namysłu — jęki, męki, dźwięki! wszystkie dobre. Wszystkie wpakuję! Niech wie, że się znam na rymach! Ho, ho, bo to niełatwo do jednej końcówki aż trzech extra fein dobrać rymów.

Co tchu siadł do stolika i z niemałym jeszcze ponownym trudem i mozołem, jak niemniej z niepospolitym przelaniem potu i inkaustu, wypisał na papier:

Już kilka razy chwytałem za pióro do ręki,

Ażeby serca mojego zbolałe jęki,

Ażeby piersi mej nieustanne męki,

Ażeby głowy mojej ogniste dźwięki...

Tu utknął i poskrobał się w głowę.

— Dalej? — zagadnął sam do siebie — hm, dalej... dalej... Jest! — wrzasnął i poskoczył w siedzeniu:

Wynurzyć dziś tobie,

Jak samemu sobie,

Kiedy bym był w grobie

Albo stał przy żłobie.

Tu wybuchł tym głośnym, urywanym śmiechem, który u dzieci i wariatów ma oznaczać najwyższy stopień radości."
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-04-11, 22:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2018-04-12, 06:28:41   

Z24 napisał/a:
Nietajenko napisał/a:
Promień czy może średnica?
To żadna dla Zbycha różnica.
:D


Nie wiedzieć czemu przypomniała mi się znakomita scena pisania wiersza z "Zaklętego dworu" Walerego Łozińskiego...

Znaczy Nietajenko nie wiedział co napisać to wyprodukował tandetne rymy? :027: :)
_________________
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-12, 10:58:31   

Nietajenko napisał/a:
Z24 napisał/a:
Nietajenko napisał/a:
Promień czy może średnica?
To żadna dla Zbycha różnica.
:D


Nie wiedzieć czemu przypomniała mi się znakomita scena pisania wiersza z "Zaklętego dworu" Walerego Łozińskiego...

Znaczy Nietajenko nie wiedział co napisać to wyprodukował tandetne rymy? :027: :)


Aaaaleeeż skąąąąąąd? Niech się schowa Częstochowa!
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-04-12, 11:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-12, 16:32:58   

Można policzyć, bo mamy te bunkry na zlotowych fotach.
Tylko Yvonne by musiała zmierzyć średnicę głowy Bartka albo Dominika. ;-)

P6110370 kopia.jpg
Plik ściągnięto 156 raz(y) 314,94 KB

_________________
Drużyna 5

 
 
irycki 
Maniak Samochodzika
Pan Motocyklik



Pomógł: 24 razy
Wiek: 57
Dołączył: 13 Paź 2015
Posty: 5815
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2018-04-12, 18:23:12   

Berta von S. napisał/a:
Można policzyć, bo mamy te bunkry na zlotowych fotach.
Tylko Yvonne by musiała zmierzyć średnicę głowy Bartka albo Dominika. ;-)


I bez mierzenia na moje oko więcej niż 70cm. Więc może faktycznie Nienacki miał rację?
_________________

Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.

"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)
.
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-12, 21:08:56   

irycki napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Można policzyć, bo mamy te bunkry na zlotowych fotach.
Tylko Yvonne by musiała zmierzyć średnicę głowy Bartka albo Dominika. ;-)


I bez mierzenia na moje oko więcej niż 70cm. Więc może faktycznie Nienacki miał rację?


Jeżeli nawet więcej, to nie tak znów wiele. Na pewno nie jest to 140 cm.
_________________
Z 24
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-12, 22:38:46   

Z24 napisał/a:
irycki napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Można policzyć, bo mamy te bunkry na zlotowych fotach.
Tylko Yvonne by musiała zmierzyć średnicę głowy Bartka albo Dominika. ;-)


I bez mierzenia na moje oko więcej niż 70cm. Więc może faktycznie Nienacki miał rację?


Jeżeli nawet więcej, to nie tak znów wiele. Na pewno nie jest to 140 cm.

Dla mnie to wygląda na metr.
Ale Nienacki generalnie dość swobodnie podchodził do wielkości skoro np. jezioro Długie w Węsiorach opisywał jako wielkie, a zbocza Czartorii jako strome i wysokie. ;-)
_________________
Drużyna 5

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-13, 16:08:51   

Berta von S. napisał/a:
a zbocza Czartorii jako strome i wysokie.


Tam chyba jeszcze nikt od nas nie był; przynajmniej nie pamiętam. A zbieraliśmy się tam już okropnie dawno.
_________________
Z 24
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 17