PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Edmund Niziurski
Autor Wiadomość
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-07-26, 05:39:55   

Czy chodzi o rok ustanowienia Orderu Podwiązki?

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-26, 07:46:27   

Tak jest :)

Alcybiades twierdzi że w 1384 roku, a naprawdę było to w 1348. Najwyraźniej Niziurskiemu przestawiły się cyfry (w głowie, bo data w książce podana jest słownie), wyszło jak u Orwella ;)

Śmieszne że błąd ten popełnia nauczyciel w wypowiedzi mającej zachęcić młodzież do nauki i obnażający jej nieuctwo ;)
Ostatnio zmieniony przez 2017-07-26, 07:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-26, 12:02:58   

Rzeczywiście "fatalna" i "bijąca w oczy" pomyłka :D :D :D
_________________
Z 24
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-07-26, 13:55:25   

Istotnie drobna, chociaż o tyle niedobra, że profesor Misiak uczy młodzież (i słusznie) "przekrojowego" patrzenia na historię.

"A propos przyjacielu — kiwnął na mnie — może mi powiesz, kto panował w tym czasie w Polsce?
Milczałem, przeklinając moment, w którym zachciało nam się dryfować [...]
— W czasie, kiedy w Anglii ustanowiono Order Podwiązki, w Polsce panowała królowa Jadwiga — oznajmił łagodnie. — Ale to oczywiście nie miało żadnego wpływu na ustanowienie Orderu Podwiązki.
"

Popełniając pomyłkę miesza więc epokę Izabeli Francuskiej i młodego Edwarda III (na których my, samochodzikowcy, często patrzymy jako na córkę i wnuka Filipa Pięknego) z okresem początku panowania pierwszego Jagiellona w Polsce.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-26, 14:50:35   

Z24 napisał/a:
Rzeczywiście "fatalna" i "bijąca w oczy" pomyłka :D :D :D


Owszem. Nie trzeba znać daty ustanowienia tego orderu, ale jeśli ktoś ma jako takie pojęcie o historii, choćby z popularnych książek (tutaj - "Królów przeklętych"...) to wie że Edward III zmarł w 1377 roku i raczej nie mógł ustanowić Orderu Podwiązki w 1384.

Per analogiam - wyobraź sobie że w jakiejś książce czytasz że Zygfryd von Feuchtwangen dowodził Krzyżakami pod Płowcami... Myślę że też byś uznał tę pomyłkę za fatalną :)))
Ostatnio zmieniony przez 2017-07-26, 14:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-26, 17:01:13   

bans napisał/a:
Per analogiam - wyobraź sobie że w jakiejś książce czytasz że Zygfryd von Feuchtwangen dowodził Krzyżakami pod Płowcami... Myślę że też byś uznał tę pomyłkę za fatalną :)))


No, analogia jest niezupełnie ścisła. Bowiem znaczenie wydarzenia pt. bitwa pod Płowcami dla historii Polski i Zakonu jest zupełnie innego kalibru - dużo większego - niż ustanowienie Orderu Podwiązki dla historii Anglii, nie mówiąc już, że dla historii Polski.
Inna sprawa, że - jak zauważył Kyno - głupio wygląda taka pomyłka w kontekście tezy, którą opowieść o ustanowieniu orderu miała ilustrować :) .
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-07-26, 17:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-27, 07:21:31   

Z24 napisał/a:

No, analogia jest niezupełnie ścisła. Bowiem znaczenie wydarzenia pt. bitwa pod Płowcami dla historii Polski i Zakonu jest zupełnie innego kalibru - dużo większego - niż ustanowienie Orderu Podwiązki dla historii Anglii, nie mówiąc już, że dla historii Polski.


Dzielenie włosa na czworo...

Za to poza granicami Polski czy Wielkiej Brytanii jest większa szansa na to że ktoś w ogóle cokolwiek słyszał o Orderze Podwiązki niż o bitwie pod Płowcami.
 
 
Mysikrólik 
Maniak Samochodzika



Pomógł: 6 razy
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 5230
Skąd: Opalenica
Wysłany: 2017-07-27, 13:27:24   

bans napisał/a:
Za to poza granicami Polski czy Wielkiej Brytanii jest większa szansa na to że ktoś w ogóle cokolwiek słyszał o Orderze Podwiązki niż o bitwie pod Płowcami.


Myślę, że gdyby zrobić sondę na ulicach, to większość osób celowałaby, że Order Podwiązki to nagroda w przemyśle pornograficznym. Wątpię też czy chociaż 10 % Polaków wie kto z kim i kiedy walczył pod Płowcami. Rozumiem jednak że rozmawiamy o tej garstce, która jeszcze zdaje sobie sprawę z czym to się je.
_________________
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-27, 17:38:43   

Nie wykluczałbym, że jest to podwójny bluff Mistrza Edmunda. I dopiero kolega bans, zdemaskował podpuszczacza ;-)
Jakoś mi się przypomniało wydarzenie sprzed lat kilku, gdy jedna z wybitnych postaci naszego forum zaszczyciła swą obecnością tzw. stolycę, Czasu do dyspozycji mieliśmy malutko, ale zajrzeliśmy na chwilę do Łazienek. Oczywiście musiałem zwrócić uwagę kolegi na posągi satyrów porywających nimfy. Tak, to właśnie jeden z tych satyrów otulił swoją nimfę kraciastą marynarką... ;-)
_________________
Z 24
 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-28, 06:53:59   

Mysikrólik napisał/a:
Rozumiem jednak że rozmawiamy o tej garstce, która jeszcze zdaje sobie sprawę z czym to się je.


Owszem, dlatego pisałem "większa szansa". Np. 0,89% to więcej niż 0,05% ;)
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2017-08-01, 07:45:00   

Z24 napisał/a:
Jakoś mi się przypomniało wydarzenie sprzed lat kilku, gdy jedna z wybitnych postaci naszego forum zaszczyciła swą obecnością tzw. stolycę, Czasu do dyspozycji mieliśmy malutko, ale zajrzeliśmy na chwilę do Łazienek.


Bez Ciebie na pewno tak szybko nie znalazłbym pomnika Jana III... :)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-11-16, 21:18:11   

Ostatnio trafiły do moich zbiorów dwa tytuły Pana Edmunda. "Osobliwe przypadki Cymeona Maksymalnego" będę miał okazję przeczytać po raz pierwszy. :)

Niziurski.jpg
Plik ściągnięto 111 raz(y) 724,94 KB

_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-17, 00:02:57   

Protoavis napisał/a:
Ostatnio trafiły do moich zbiorów dwa tytuły Pana Edmunda. "Osobliwe przypadki Cymeona Maksymalnego" będę miał okazję przeczytać po raz pierwszy. :)


Ja pamiętam doskonale moją pierwszą lekturę tej powieści. Do dziś pękam ze śmiechu, gdy czytam scenę załamania się zasłużonego trenera kadry wojewódzkiej...
A kumpel to nawet nadał córce imię głównej bohaterki :)
A "Jutro klasówka" to też szczególne zagadnienie...
_________________
Z 24
 
 
bans
[Usunięty]

Wysłany: 2017-11-30, 08:42:39   

O, "Cymeon" to jedna z lepszych książek Niziurskiego!

"Jutro klasówka" to jedna z pierwszych jego książek jakie czytałem - i zupełnie mnie wtedy nie raził idiotyczny pomysł bohaterów próbujących wywinąć się od klasówki sztuczną wysypką ;) Ale do dzisiaj ja lubię.
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-01-01, 13:51:33   

Niziurski “Śmierć Lawrence`a”



Mamy przed sobą zbiór wczesnych opowiadań Edmunda Niziurskiego dla dorosłych. Ich tytuły:

Śmierć Lawrence'a
Mój sylwester wopowski
Papieros
Ksiuta w kuchni
Ksiuta w akcji
Ksiuta w porcie
Robocza hipoteza
Smak nienawiści
Tajemnica majora Czepigi

Wspólnym mianownikiem wszystkich dziewięciu opowiadań jest przynależność ich poszczególnych bohaterów do Wojska Ochrony Pogranicza. Czyżby więc książka, która do tego ukazała się nakładem Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, i to w roku 1956 była dziełem o charakterze propagandowym?
Sprawdźmy, z czym dokładnie mamy tu do czynienia.


Śmierć Lawrence'a
W “Śmierci Lawrence`a” jesteśmy świadkiem nieudanej próby przekroczenia polskiej granicy poprzez faceta zwącego się Obidowicz, szpiega zachodniego wywiadu. Często już przenikał tę drogą z Niemiec do Polski, tym razem jednak natrafia na dwóch młodych i niedoświadczonych wopistów, “Jaśków”, jak ich w duchu nazywa, którzy każą mu się wylegitymować. Obidowicz, pamiętając, jak dobrą cieszy się reputacją u swoich zwierzchników we Frankfurcie i Augsburgu, którzy porównują go z samym Lawrencem (tym z Arabii), używa całego swojego doświadczenia, by wykiwać nowicjuszy w uniformie, uśpić ich czujność, a w dogodnej chwili chwycić za broń. Czy mu się to uda? Proszę spojrzeć na tytuł opowiadania…

Ciekawa sytuacja, klimatyczne miejsce akcji (nadodrzańskie mokradła) i pora dnia (tuż przed świtem), asocjacja z Lawrencem, bohaterem przeze mnie osobiście szczególnie podziwianym, też bardzo udana. Dodatkowo autor stworzył nieco kłopotliwą dla czytelnika sytuację zdradzając nam wszystkie myśli i emocje szpiega, w przeciwieństwie do młodych wopistów, przez co ten nolens volens zaczyna się z nim identyfikować. Ciekawy eksperyment.


Mój sylwester wopowski
Dowódca oddziału WOP-u opłakuje swoją dolę, bo jak tu dbać o dyscyplinę w sylwestrowy wieczór, gdy każdy z jego podwładnych, od szeregowca po kucharza, jest w balowym nastroju? Śpiewy, śmiechy, ktoś tam nawet gra na saksofonie… Normalnie od dawna zrobiłby już z nimi porządek, lecz dziś sylwester! Ktoś przytachał choinkę. “Obawiam się, że jest to przedmiot przestępstwa leśnego, ale nie mówię nic, udaję, że się nie domyślam. Bo co mam robić? Za cztery godziny Nowy Rok!”
Z tej “opresji” ratuje go pojawienie się majora Czepiga, które oznacza: inspekcja i całonocna włóczęga po placówkach! Humor dowódcy natychmiast się poprawia. Tego rodzaju wopowski sylwester jest bowiem dokładnie w jego guście!

Co za nadgorliwiec! Get a life! Ale i w tej historii kryje się coś cennego. Wopista gdera bowiem i rozczula nad sobą w ten sam sposób jak niejeden młody bohater w późniejszych książkach Niziurskiego to robi, czując się niezrozumiany, niedoceniony i opuszczony na swoim posterunku. Tak jak tam, autor używa tu dla odmiany narracji pierwszoosobowej: “Tak... mam czyste sumienie. Postawiono mnie tu, żebym pilnował granicy, a nie wychowywał tenorów, u licha!”


Papieros
“Papieros” to ciąg dalszy opowiadania “Mój sylwester wopowski”. W trakcie wspomnianej inspekcji przyłapany zostaje kapral Karaś palący na posterunku papierosa. Co gorsza, jest to zapewne papieros angielski, bo u jego stóp leży paczka “Chesterfieldów”, a on sam pilnuje angielskiego statku. Na przesłuchaniu Karaś opisuje, jak to przez cały sylwestrowy wieczór Anglicy kusili go częstując jadłem, wódką i właśnie papierosami, a on, nie mogąc tej “tortury” już dłużej wytrzymać, cisnął podane mu Chesterfieldy na ziemię, po czym ostentacyjnie sięgnął po swojego własnego „Mocnego”, z którym to major właśnie go przyłapał.
- Wy mu wierzycie? - Trzeba wierzyć ludziom, kapitanie. Dlaczego nie miałbym wierzyć wzorowemu żołnierzowi WOP-u?
To powiedziawszy wyciągnął z kieszeni papierosy i zapaliliśmy - „Mocnego”.

Biedny wopista! Takie męki, a jak bohatersko znosił je na swoim posterunku! Prawdziwe bestie, ci Anglicy. Historyjka wydaje mi się wyszła Niziurskiemu niezamierzenie śmiesznie, ale mimo to kciuk do góry!


Ksiuta w kuchni
Pierwsze z trzech opowiadań z kapralem Ksiutą, tłustym, gadatliwym wopistą, zakałą oddziału, ale mający też zdecydowanie przebłyski genialności. Bez najmniejszej wątpliwości najbarwniejszy i najciekawszy charakter pojawiający się w tym zbiorku.

Kapral Ksiuta pełnił już różne funkcje, był fryzjerem, śpiewakiem, woźnicą, przewodnikiem psa, bokserem, a nawet tancerzem w balecie Czerwony Mak. Teraz zrobiono z niego kucharza ze względu na “trudny okres kadrowy w związku z niedyspozycją szefa i kucharza. Obaj dzielni wopiści padli, jak to określił w okolicznościowym przemówieniu porucznik Sitko, na posterunku bojowym broniąc nierozerwalnej więzi WOP-u z masami. Bawiąc w charakterze nieoficjalnych przedstawicieli na weselu pełnomocnika skupu i kontraktacji w Gnacinie Wielkim ulegli oni mianowicie zatruciu jadem kiełbasianym i od tygodnia wraz z państwem młodymi i trzydziestoma weselnikami przebywali w szpitalu.” :D

Obiady gotowane przez Ksiutę są całkowicie niestrawne, wszystko ma ten sam pobudzający do torsji smak. Sabotaż ze strony wroga? Po zbadaniu wszystkich ingrediencji okazuje się, że Ksiuta używał zamiast soli - bielidła!

Jedno z najdłuższych i najlepszych opowiadań, pozbawione niemal całkowicie propagandystycznych podtonów. Sympatyczny gość, ten kapral Ksiuta, a Niziurski, stworzywszy takiego fajnego protagonistę, dopasował się tonem, w typowy dla niego sposób przesadzając, wyolbrzymiając, tworząc naprawdę wesołe scenki jak ta:
“Wopiści siedzieli ponurzy pod płotem. Co trochę któryś zrywał się nagle i na chwiejnych nogach biegł przed siebie trzymając się za brzuch i usta.”
“Zdenerwowany i przygnębiony chorobą zastępcy Sajdak wrócił do kancelarii, gdzie oczekiwał go już Uszak z zupą. Wręczył pełny talerz chorążemu, zamiast jednak oddalić się, stanął na progu z rozdziawionymi ustami i patrzył na zwierzchnika z jakąś dziecinną ciekawością… - To jest zupa! - zaśmiał się szyderczo. - Takie teraz Ksiuta obiady gotuje ”


Ksiuta w akcji
Całą noc podczas patrolu przygranicznych lasów męczył Ksiuta swojego podkomendnego, starszego strzelca Kurzynę, swoim gadulstwem i idiotycznymi rozkazami. A gdy nad ranem napotkali dwóch pocztowców kontrolujących sieć telefoniczną, zaczął w podobny sposób znęcać się i nad nimi.

W końcu, pożyczywszy ich słupołazy, wgramolił się na pobliski słup telefoniczny. Wejść wszedł, ale zejść już nie potrafił. Pocztowcy stracili w końcu swoją cierpliwość i odeszli wkurzeni, nie troszcząc się nawet o swoje słupołazy. I to właśnie wzbudziło podejrzenie Ksiuty. Rozkazał Kurzynie ich dogonić i aresztować. Słusznie domyślił się bowiem, że ma przed sobą przestępców granicznych, a by to udowodnić zastosował metodę trickową, jak to z ponurym uznaniem określili aresztowani.

To jest moja ulubiona opowiastka. Już pojawienie się obu wopistów budzi rozbawienie: “Był to element służby WOP w składzie: dowódca elementu kapral Ksiuta i jego podkomendny - starszy strzelec Kurzyna. Poszarpane mundury, do których przylgnęły resztki leśnej i bagiennej roślinności, nosiły ślady ofiarnych zmagań z pograniczną przyrodą. Największe jednak zdumienie budził brak spodni u dowódcy elementu.”
Można by na jej podstawie stworzyć ciekawy film krótkometrażowy. Szczególnie udane są reakcje strzelca Kurzyny na wygłupy Ksiuta, które oscylują pomiędzy podrażnieniem, wstydem, a najgłębszym podziwem. No i scena, w której gruby Szymon Słupnik nie wie, jak się zgramolić z powrotem na ziemię jest przezabawna. Podobnie jak i załamanie psychiczne “pocztowców” pod wpływem metod zastosowanych przez Ksiutę.


Ksiuta w porcie
Kapitan WOP-u wspomagany przez Ksiutę stara się rozpracować kanał szpiegowski działający na terenie portu - kiełbasa gra w tym zasadniczą rolę, bo “bardzo łatwo sporządzić futerał imitujący kiełbasę”.

Jest parę ciekawych dialogów

- Kapralu Ksiuta, czy zauważyliście coś ciekawego w czasie służby?
- Zauważyłem. Podniesienie stopy zauważyłem.
- Jakiej stopy? - osłupiał Turzyca.
- Stopy życiowej mas.
- Bez głupstw, kapralu! Pytam was konkretnie.
- Konkretnie to zauważyłem wzrost spożycia kiełbasy w klasie robotniczej.
„To idiota - pomyślał - oto skutki przeładowania zajęciami politycznymi”.

i dużo akcji a la Hitchcock. Ksiuta np. zamyka jednego z aresztowanych agentów w parniku, który bez jego wiedzy zostaje przeładowany na statek. Statek trzeba potem dogonić i przeszukać. “Wreszcie po czterogodzinnym poszukiwaniu, w czterysta osiemdziesiątym ósmym parniku odnaleziono na pół uduszonego przestępcę.” Czyja Wina? Kaprala Ksiuty oczywiście! “Kapitan westchnął i pomyślał, że wśród licznych talentów Ksiuty jego talent wyprowadzania przełożonych z równowagi jest w każdym razie bezkonkurencyjny.”


Robocza hipoteza
Kapitan Sulibor, as kontrwywiadu, stara się rozwiązać zagadkę samobójstwa niejakiego Chreptowicza posądzanego o współpracę z wywiadem Reinholda Gehlena. Na podstawie nieczytelnego niemal biletu kinowego i marynarki Sulibor rekonstruuje datę i miejsce, w którym Chreptowicz przedarł się przez granicę. Dzięki niemu WOP wie teraz, który odcinek granicy należy wzmocnić.

Mimo że i tym razem mamy do czynienia ze szpiegostwem, “Robocza hipoteza” napisana jest w tradycji powieści kryminalnej. Analiza biletu kinowego przeprowadzona przez Sulibora jest wprawdzie bardzo błyskotliwa, ale nadmiar dialogów i niemal całkowity brak akcji czynią opowiadanie nudne. Mam nadzieję, że kryminały, które Niziurski również ma w swoim dorobku, są ciekawsze.


Smak nienawiści
Należy schwytać zachodnioniemieckiego agenta zwanego Białym Narciarzem. Do tego celu stworzona zostaje komisja, w skład której wchodzi mi. małomówny Mitręga, sam dobry narciarz. Pewnego dnia znika w górach, a gdy każdy nabiera przekonania, że zginął, pojawia się, krańcowo wyczerpany wprawdzie, jednak w towarzystwie aresztowanego agenta. Jak udało mu się dokonać tej sztuczki, nie używając nawet swojej broni? Mitręga nie chce tego zdradzić, ale czytelnik dowiaduje się wszystkiego od wszechwiedzącego narratora.

Góry, śnieg, narty i tekst napisany bez szczypty humoru. Innych jakichś zalet też nie udało mi się w nim dopatrzeć.


Tajemnica majora Czepigi
Umiera major Czepiga, legendarny wopista. Zdarzało mu się aresztować szpiegów na pokładzie holenderskich lub francuskich statków już po ich odprawieniu przez WOP. W trakcie pogrzebu na Powązkach dyskutuje się pytanie, no co właściwie umarł Czepiga? Miał, jako pamiątkę po wojnie, rozłupaną kość czaszki i kilkanaście odprysków w mózgu. Jeden z nich zaczął ropieć. Sprawy się skomplikowały, na miejsce wyciętych ropni pojawiły się nowe. Umarł z wielką godnością, tak jak uprzednio służył kraju, mimo nadwyrężonego zdrowia.

No i? - chciałoby się zapytać. To już nie literatura, tylko trochę rozwlekły nekrolog, panie pisarzu.



Nie jest to jeszcze Niziurski, jakiego znaliśmy i kochaliśmy i gdyby autorem “Śmierci Lawrence`a” był kto inny, nikt by dzisiaj chyba nie brał czegoś takiego już do ręki. Ale czyniąc tak nie miałby również okazji zasmakować próbek talentu przyszłego autora wielkich bestsellerów ujawniających się już w tych jego wczesnych tekstach, zapoznać się z genialnym błaznem Ksiutą, usłyszeć jego kieleckich przypowieści, jak ta:

“Pracowałem jakiś czas w zakładzie pogrzebowym „Przodownik” w Kielcach. Spółdzielnia karawaniarzy, ulica Wesoła róg Bodzentyńskiej. Trzeba towarzyszom wiedzieć, że w branży karawaniarskiej pod tym względem w ogóle nie jest lekko. Człowiek jest tam, że się tak wyrażę, uzależniony od ubocznej produkcji szpitala”…

Zwracam również uwagę na wielkie różnice pomiędzy poszczególnymi opowiadaniami; rzekłbym, że mamy przed sobą coś w rodzaju warsztatu eksperymentalnego młodego pisarza pragnącego wypróbować różne techniki pisarskie, formy narracji, a nawet gatunki literackie (komedia, kryminał). Jego prawdziwy talent już tu ujawnia się oczywiście w opowiadaniach humorystycznych, w tych, w których Ksiuta zgrywa się na Szwejka, podczas gdy poziom utworów o tematyce szpiegowsko-kryminalnej trzeba określić jako raczej niski.

Szokujący jest jednak rozmiar propagandy zawarty w tej książce, szokujący, żenujący, niewybaczalny właściwie. Rozumiem, że chciał być publikowany, ale trzeba mu była dla tego zaraz zawierać pakt z samym diabłem? Albo był niezwykle ambitny, albo bezgranicznie naiwny.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2018-01-01, 20:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
irycki 
Maniak Samochodzika
Pan Motocyklik



Pomógł: 24 razy
Wiek: 57
Dołączył: 13 Paź 2015
Posty: 5815
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2018-01-01, 14:23:05   

:564:
Dziękuję za recenzję. O opowiadaniach tych nie miałem do tej pory pojęcia. Ciekawe, może uda się tę książeczkę wyhaczyć w jakimś antykwariacie. Z chęcią sobie poczytam w wolnym czasie.
_________________

Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.

"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)
.
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-01-01, 16:16:45   

irycki napisał/a:
O opowiadaniach tych nie miałem do tej pory pojęcia. Ciekawe, może uda się tę książeczkę wyhaczyć w jakimś antykwariacie.
Doczekała się nawet co najmniej drugiego wydania, a więc szanse na to masz dobre.
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2018-01-02, 22:26:34   

Na stronach klubu mord czytałem troszkę bardziej pozytywną recenzję tej powieści: ./redir/www.archiwum.klub...-lawrencea.html
Jednak nauczony doświadczaniem (niedokończona lektura powieści Niziurskiego dla dorosłych - debiut "Gorące dni" oraz "A potem niech biją dzwony"), nie kupiłem “Śmierci Lawrence`a”. Po tym co John napisał, chyba się to prędko nie zmieni. Niziurski miał dwie przyzwoite powieści dla dorosłych (kryminały), po te warto sięgnąć.
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-01-02, 23:22:40   

Protoavis napisał/a:
Na stronach klubu mord czytałem troszkę bardziej pozytywną recenzję tej powieści: ./redir/www.archiwum.klub...-lawrencea.html
Propagandystyczny charakter tych opowiadań, tak łatwo przecież dostrzegalny, autor artykułu nie raczył wspomnieć ani słowem. Jeśli ktoś pokieruje się tą krytyką i kupi “Śmierć Lawrence’a” w oczekiwaniu typowego Niziurskiego, a to zwykle oznacza prozę z lekko anarchistycznymi tendencjami, przeżyje niezłą niespodziankę. ;-)
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2018-01-02, 23:29:29   

John Dee napisał/a:
Protoavis napisał/a:
Na stronach klubu mord czytałem troszkę bardziej pozytywną recenzję tej powieści: ./redir/www.archiwum.klub...-lawrencea.html
Propagandystyczny charakter tych opowiadań, tak łatwo przecież dostrzegalny, autor artykułu nie raczył wspomnieć ani słowem. Jeśli ktoś pokieruje się tą krytyką i kupi “Śmierć Lawrence’a” w oczekiwaniu typowego Niziurskiego, a to zwykle oznacza prozę z lekko anarchistycznymi tendencjami, przeżyje niezłą niespodziankę. ;-)


Klub mord skupia bowiem miłośników kryminałów milicyjnych, dla czytających takie powieści propagandystyczny charakter książek to chleb powszedni. ;-)
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2018-01-02, 23:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 15