PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Protoavis
2020-11-28, 22:42
Ogólne pogaduszki o ostatnio zakupionych książkach
Autor Wiadomość
Barabaszz 
Sympatyk Samochodzika



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Maj 2016
Posty: 115
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2017-11-12, 10:04:05   

Dzisiaj w Toruniu David Lynch otwiera wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej "Silence and Dynamism” czyli dorobek plastyczny poszukiwań Davida Lyncha, a jutro jest spotkanie z reżyserem poświęcone Medytacji Transcendentalnej w Dworze Artusa także w Toruniu.
Więcej TU
 
 
Pierre Tendron 
Forumowy Badacz Naukowy
Forumowicz nr 1000!



Pomógł: 8 razy
Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 8160
Wysłany: 2017-11-13, 00:42:05   

Barabaszz napisał/a:
Dzisiaj w Toruniu David Lynch otwiera wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej "Silence and Dynamism”

Barabaszzu, dzięki za informację. :564:
_________________
Drużyna 3

 
 
Michal_bn 
Maniak Samochodzika



Pomógł: 9 razy
Wiek: 41
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 6753
Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2017-11-21, 15:54:46   

Cilla i Rolf Borjlind - "Śpijcie kotki"



"Tom Stilton we współpracy z komisarz Mette Olsäter i Olivią Rönning bierze udział w dochodzeniu w sprawie morderstwa nastolatka, którego ciało znaleziono w lesie w Smalandii. W pobliżu znajdują nóż z inskrypcją, która wskazuje, że chłopiec mógł paść ofiarą rumuńskiego gangu. Mette Olsäter wysyła Stiltona i Olivię do Bukaresztu, gdzie wpadają na trop makabrycznej organizacji handlującej ludzkimi organami. Odkrycie sprawia, że sami znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie."

Spory talent mają Państwo Borjlind :) Jak się zaczyna czytać ich książki to ciężko się oderwać. Śpijcie, kotki to czwarty tom serii o Tomie Stiltonie i Olivii Rönning. Kto nie czytał ich przygód sporo traci :)
_________________


"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
 
 
Michal_bn 
Maniak Samochodzika



Pomógł: 9 razy
Wiek: 41
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 6753
Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2017-11-23, 14:19:11   

Karen Dionne - "Córka króla moczarów"



"Znakomity thriller psychologiczny, połączenie „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” i „Pokoju”.
Helena Pelletier potrafi polować na zwierzęta i wytropić każdy ślad. Nauczyła się tego od ojca, z którym dorastała w całkowitym odosobnieniu w domku na trzęsawiskach. Mężczyzna był jej bohaterem, wzorem do naśladowania i idolem – do czasu, gdy zaczęła sobie uświadamiać, że obie z matką są na bagnach więzione, a ojciec kontroluje całe ich życie.
Teraz, piętnaście lat później ojciec ucieka z pilnie strzeżonego więzienia i ukrywa się gdzieś pośród moczarów. Helena ma jedno zadanie: dopaść ojca, zanim on dopadnie ją."


Podobało mi się :) Mimo, że akcja rozgrywa się głównie w przeszłości, to szybko człowiek wsiąka w historię dziewczyny, która wychowała się w domu z potworem. Ojciec porwał jej matkę gdy miała 12 lat, wielokrotnie zgwałcił i w rezultacie urodziła się Helena, która snuje opowieść w sposób niezwykle klimatyczny.

Nie sądziłem że aż tak mi się ta powieść spodoba :)
_________________


"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-07, 14:21:36   



Wczoraj, 6 grudnia, Mikołaj przyniósł mi książkę, którą sobie życzyłem, dokładniej mówiąc dwie w jednej: Cider with Rosie oraz As I Walked Out One Midsummer Morning. Autor: Laurie Lee. Cider with Rosie, najsłynniejsze dzieło tego legendarnego Anglika, przed laty już wpisane zostało na moją listę życzeń, jednak to dopiero “As I Walked Out” spowodowało, że w końcu zmieniłem ich status z “obserwować” na “kupić, i to natychmiast!”. Książka, która opowiada o wędrówkach autora po Hiszpanii w roku 1935, pojawiła się bowiem w sześcioodcinkowym programie telewizyjnym “Trip to Spain” ze Stevenem Cooganem i jego kumplem, aktorem Robem Brydonem.



To ich 3 tego rodzaju kulinarno-melancholijna wyprawa, a te inne były po Anglii i Italii. Bardzo pouczający, smutno-wesoły program o niby dokumentalnym charakterze, ale przypuszczam, że większość to jednak fikcja i że co najmniej część scenariusza napisana została już w Anglii.

Wspominałem już kiedyś o nich. Moim zdaniem Henryk Gołębiewski i Filip Łobodziński mogliby dzisiaj, wzorując się na Angliku i Walijczyku, odbyć podobną wyprawę, czyli odtworzyć podróż, która kiedyś kosztowała ich tylko jeden uśmiech. Ten melancholijny nieco charakter programu z Cooganem/Brydonem moim zdaniem bardzo by pasował to tego rodzaju sentymentalnej podróży.



Anyhow… O czym chciałem właściwie pisać? A tak, książka “As I Walked Out One Midsummer Morning” towarzyszy Cooganowi przez cały ten trip po Hiszpanii



i to właśnie zmobilizowało mnie w końcu, by odwiedzić Mikołaja ze zgniataczami kciuków w kieszeni, no i proszę, delikatna ta perswazja przyniosła natychmiastowe wyniki. Nie mogę od razu wziąć się do czytania, bo muszę dokończyć dwie inne książki, ale zaraz potem przeczytam i zdam sprawozdanie.
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-09, 14:56:22   

Maurice Leblanc: “Arsene Lupin - Tajemnica wydrążonej iglicy” (“L’Aiguille creuse”), 1909 r.




Normandia jest miejscem, w którym książka Maurice’a Leblanca ma zarówno swój początek, jak i koniec. Wszystko zaś zaczyna się na zamku w Ambrumesy należącego do barona de Gesvresa. Raymonde de Saint-Veran, piękną arystokratkę, mieszkającą tam u swojego wujka, budzi w środku nocy jakiś hałas. Przez okno swego pokoju dostrzega skradające się przez park, obładowane czymś tajemnicze postacie dążące ku małej furtce w murze. Bez chwili wahania nieustraszona dziewczyna biegnie po broń, bierze na muszkę ostatniego ze złodziei, którego uważa za szefa szajki, i kładzie go jednym celnym strzałem. Już w chwilę później służba zabezpiecza wszystkie wyjścia z zamkowego parku, trafiony kulą człowiek jest więc w pułapce. Gdy jednak o świcie policja zjawia się w Ambrumesy, brak po nim jakiegokolwiek śladu. Gdzie podział się ów człowiek? Co zabrali ze sobą jego wspólnicy (z zamku bowiem na pierwszy rzut oka nic nie zginęło), dlaczego zamordowany sekretarz barona w środku nocy był całkowicie ubrany?
Podczas gdy policja błądzi jeszcze w ciemności, odpowiedzi na wszystkie te pytania wydaje się już znać Isidore Beautrelet, siedemnastoletni uczeń paryskiego liceum, przebywający obecnie w Normandii na wakacjach. Ten młody człowiek, detektyw-amator, przybył do zamku w towarzystwie zaprzyjaźnionego reportera lokalnej gazety, a po zapoznaniu się z faktami i po chwili namysłu zachwyca wszystkich obecnych logiczną eksplanacją nocnych wydarzeń. Nie tylko wie już, jak ranionemu przez Raymonde rzezimieszkowi udało się uniknąć aresztu, ale jest również w stanie podać jego imię: Arsène Lupin oczywiście!

Początek książki jest doskonały, pomysł z nocnym napadem jest oryginalny, całość dobrze przemyślana. W dalszym jednak ciągu nie wszystko jest na aż tak wysokim poziomie. Niektóre rozdziały są równie niemal dobre, inne nieco słabsze, cechujące się np. brakiem akcji i nadmiarem dialogów. Bardzo mi się spodobało, że Isidore, starający się rozszyfrować zagadkę wydrążonej iglicy, odwiedza różne regiony Francji, w tym również Dolinę Loary (tu, w zamku L'Aiguille na rzeką Creuse, czeka na genialnego małolata jeden z najciekawszych epizodów jego pojedynku z Arsènem) i Bretanię, by w końcu znowu powrócić do Normandii, gdzie le grand finale ma miejsce. Również urzekła mnie poprzedzająca ten finał wędrówka młodzieńca wzdłuż brzegów Sekwany, gdzie mija miejsca, które i ja w tym roku miałem okazję odwiedzić: Jumièges, Honfleur, Le Havre oraz Alabastrowe Wybrzeże, położone pomiędzy Le Havre a Dieppe. Tego rodzaju włóczęg podejmowali się na początku XIX wieku wszyscy szanujący się romantycy, wędrując, odkrywając, a przy tej okazji tworząc. Isidore Beautrelet oczywiście nie tworzy, tylko obserwuje i dedukuje, ale na piękno tych okolic jest niemniej wrażliwy niż Byron lub Novalis.

W sumie “Tajemnicę wydrążonej iglicy” nie można nazwać dziełem doskonałym, ale na predykat świetnej, porywającej lektury zasługuje bez wątpienia. Isidore Beautrelet jest postacią fascynującą, z podziwem można tylko obserwować, z jaką swobodą chłopczysko porusza się po swoim ojczystym kraju, uzbrojony w broń palną, zaopatrzony w odpowiednie środki finansowe itd. W prawdzie nieco trudno jest uwierzyć w taki zakres swobody u siedemnastolatka, ale cóż, by móc rozkoszować się lekturą należy chyba zaakceptować jego wyjątkowość.

Chciałbym również zauważyć, że Isidore przypomina mi bardzo szatana z siódmej klasy Kornela Makuszyńskiego ( http://pansamochodzik.net...p=292966#292966 ). Isidore, podobnie jak Adaś, ma lat siedemnaście, mieszka i uczęszcza do szkoły w stolicy, działa jednak głównie na prowincji. Obaj muszą rozszyfrować tekst, który wskaże im miejsce, gdzie kryje się skarb. Obaj cieszą się świetną reputacją jako detektywi wśród swoich koleżanek i kolegów, bo Isidore w swoim Lycée Janson-de-Sailly rozwiązał uprzednio już niejedną zagadkę, podobnie jak Adaś w Warszawie.


I jeszcze coś. W “Tajemnicy wydrążonej iglicy” dochodzi do zamiany drogocennych płócien Rubensa na bezwartościowe kopie. Ponownie, chciałoby się rzec, bo Leblanc użył podobnego pomysłu już wcześniej, w opowiadaniu “Arsène Lupin w więzieniu” ( http://pansamochodzik.net...p=285851#285851 ). Raz jeszcze więc pragnę wskazać na możliwość, że Nienacki pomysł z zamianą obrazów w PSiF zapożyczył od Leblanca.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2017-12-09, 21:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-12-09, 19:20:40   

Ale ładna okładka! Ładniejsza niż moja.
Dziękuję za tę ciekawą recenzję, Johnie.
Czytałam to kiedyś po polsku i nie pamiętałam o tej podmianie obrazów.
Muszę się wreszcie zmobilizować i przeczytać :)

Mała uwaga językowa, jeśli mogę sobie pozwolić ;-)
Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe. Ja osobiście bardzo lubię, jak mnie ktoś poprawia, kiedy robię błędy.

John Dee napisał/a:
le grand finale

W języku francuskim finał jest rodzaju żeńskiego, dlatego poprawnie piszemy "la grande finale".
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-09, 20:27:29   

Yvonne napisał/a:
Muszę się wreszcie zmobilizować i przeczytać
A gdy to zrobisz to byłbym ciekaw, jak się ustosunkujesz do mojego podejrzenia, że Makuszyński swojego szatana mógł stworzyć w oparciu o Izydora Beautreleta? Coraz więce dostrzegam bowiem tych podobieńst pomiędzy obydwiema książkami: szkolni koledzy podziwiający młodego detektywa i pomagający mu, szajki, fałszywy malarz (tu zwracam Twoją uwagę na Bredoux’a…)

Yvonne napisał/a:
W języku francuskim finał jest rodzaju żeńskiego, dlatego poprawnie piszemy "la grande finale".

Zawsze?
./redir/de.pons.com/%C3%BCbersetzung?q=fina%C5%82&l=frpl&in=&lf=pl
 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-12-09, 22:38:03   

John Dee napisał/a:
Zawsze?


Według mojej wiedzy zawsze :)
Każdy rzeczownik francuski ma tylko i wyłącznie JEDEN rodzaj, nigdy dwa różne.
Być może się mylę, ale uczono mnie, że FINALE jako finisz/końcówka jest rodzaju żeńskiego, czyli LA FINALE.

Ale może coś się zmieniło od czasu moich studiów. W końcu język ewoluuje.
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


Ostatnio zmieniony przez Yvonne 2017-12-09, 22:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-12-09, 23:24:34   

Yvonne napisał/a:
Ja osobiście bardzo lubię, jak mnie ktoś poprawia, kiedy robię błędy.

Na przykład w fotokonkursie. ;-)
_________________
Drużyna 5

 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-12-10, 06:16:25   

Yvonne napisał/a:
Ale może coś się zmieniło od czasu moich studiów. W końcu język ewoluuje.

Z drugiej strony określenie "le grand finale" można spotkać już u Balzaca.

Język ewoluuje. Ze słownika z 1906 roku:
./redir/www.micmap.org/di...larousse/finale
wnioskuję, że sens do którego odwołał się John (zakończenie utworu muzycznego z udziałem całej orkiestry) jest zasadniczym znaczeniem rzeczownika "finale", który jest rodzaju męskiego.
Ten drugi sens (finał w zawodach sportowych) jest efektem skrótu i wywodzi się nie od tamtego rzeczownika, lecz od przymiotnika "finale". Fraza "la finale" jest skróceniem "la course finale" i oczywiście dziedziczy rodzaj gramatyczny po "la course".

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-12-10, 10:18:46   

Berta von S. napisał/a:
Yvonne napisał/a:
Ja osobiście bardzo lubię, jak mnie ktoś poprawia, kiedy robię błędy.

Na przykład w fotokonkursie.


Miałam na myśli język francuski.
Zawsze proszę Francuzów, żeby mnie poprawiali.
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-12-10, 10:50:27   

Kynokephalos napisał/a:
wnioskuję, że sens do którego odwołał się John (zakończenie utworu muzycznego z udziałem całej orkiestry) jest zasadniczym znaczeniem rzeczownika "finale", który jest rodzaju męskiego.


Nie do końca, Kyno. Przede wszystkim słowo FINALE jest rodzaju żeńskiego i jako takie pierwsze jest podawane przez słowniki.
Musiałam zerknąć do mojego najlepszego źródła, jakim jest słownik LE PETIT ROBERT.
Pierwszym rodzajem rzeczownika "FINALE" jest rodzaj żeński.
Natomiast rodzaj męski jest rodzajem drugim i występuje tylko w znaczeniu muzycznym, tak jak podałeś, Kyno.
Przyznam, że jestem zaskoczona i jest mi nawet wstyd :oops:
Do tej pory zawsze we Francji słyszałam tylko użycie z rodzajem żeńskim, jako "LA FINALE" i tak też byłam uczona na studiach.
Dobrze, że dzięki takim sytuacjom można nauczyć się, że istnieją też inne możliwości :)
Zatem,Johnie , jeśli chodziło Ci o finał muzyczny, przeciwieństwo uwertury, zwracam honor i przepraszam.
Natomiast jeśli miałeś na myśli finał akcji czy fabuły, to nadal uważam, że wtedy FINALE powinno być użyte w rodzaju żeńskim :)

FINALE.PNG
Plik ściągnięto 96 raz(y) 1,32 MB

_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


Ostatnio zmieniony przez Yvonne 2017-12-10, 12:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 67 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-12-10, 10:53:59   

W znaczeniu muzycznym to słowo jest ewidentnym zapożyczeniem z włoskiego i dlatego można odnieść wrażenie, że występuje ono w dwóch rodzajach gramatycznych.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-12-10, 10:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-10, 14:44:47   

Możemy w końcu zakończyć ten temat? Może by tak teraz kilka słów o “Tajemnicy wydrążonej iglicy” Leblanca, która - przekonanie o tym rośnie we mnie z minuty na minutę - była chyba pierwowzorem Świętego Graala polskiej literatury młodzieżowej, “Szatana z siódmej klasy”? ;-)
 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2017-12-10, 14:48:49   

John Dee napisał/a:
Możemy w końcu zakończyć ten temat? Może by tak teraz kilka słów o “Tajemnicy wydrążonej iglicy” Leblanca


Jasne, ale muszę najpierw przeczytać.
Ale co do pierwowzoru, to ze mną na ten temat nie podyskutujesz. Nie lubię bawić się w dywagacje kto od kogo czerpał pomysły i kto się na kim wzorował :027:
Dla mnie są to dyskusje akademickie.
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-10, 15:00:24   

Yvonne napisał/a:
Dla mnie są to dyskusje akademickie.
Takie najlepsze. :p
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-12-10, 16:40:41   

Yvonne napisał/a:
Przede wszystkim słowo FINALE jest rodzaju żeńskiego i jako takie pierwsze jest podawane przez słowniki.

Sugerując się Twoją myślą, że jakieś zmiany w zakresie rodzaju gramatycznego zaszły w ostatnich latach, starałem się wyobrazić sobie przebieg tej ewolucji języka o której mówimy. To dlatego sięgnęłem najpierw po jeden ze starych słowników Larouuse'a, do którego link podałem wyżej. I tam rzeczownik finale występuje tylko w rodzaju męskim i tylko w znaczeniu ostatniej części utworu muzycznego. Natomiast jest też przymiotnik finale i wśród typowych przykładów jego użycia są właśnie te, które słownik Roberta wylicza przy haśle "Finale n.f.": czyli ostatnia sylaba lub litera, oraz finał rozgrywek sportowych; dodatkowo jeszcze dźwięk (czy nuta) wyznaczający tonację i zwyczajowo kończący kompozycję.

Wywnioskowałem z tego, że w tym drugim znaczeniu wyraz "finale" w funkcji rzeczownika zaczął być używany później i na skutek skracania utartych fraz "la syllabe/lettre finale", "la course/épreuve finale". Podobnie jak w języku polskim przymiotniki "naczelny" (redaktor), "walne" (zgromadzenie akcjonariuszy) czy takie jak "szczecińskie" (województwo), "Krakowskie" (Przedmieście) zaczęły funkcjonować w roli rzeczowników - tylko że w polszczyźnie przymiotniki odmieniają się przez rodzaje, więc nie widzimy konfliktu.

Takie wyciągnąłem wnioski z krótkiego rozejrzenia się w temacie. Nie upieram się.

Trzeba by oczywiście prześledzić więcej słowników pochodzących z rozmaitych lat by próbował ustalić kiedy słowo "finale" zostało powszechnie uznane, w pewnym jego zakresie znaczeniowym, za rzeczownik rodzaju żeńskiego. Który zakres uznać za pierwszy a który za drugi - to może wynikać z tego czy ujmiemy rzecz chronologicznie czy kierując się wspólczesną częstością zastosowania. Tak czy tak wydaje mi się, że powiedzonko "le grand finale", od którego się zaczęło, ma ugruntowane miejsce i jest zapożyczane w innych językach.

Rozpisałem się, bo przeczytałem że lubicie dyskusje akademicke.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-12-10, 16:57:28   

Yvonne napisał/a:

Dla mnie są to dyskusje akademickie.

Skojarzyło mi się z historią o dziewczynie, która przyszła do zakładu Emesa po okulary. Wręczył jej jakiś ciekawy model. A ta z oburzeniem odparła „Nie no jak ja w tym wyglądam?? Jak jakaś studentka!”. ;-)
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14105
Skąd: Niemcy

Wysłany: 2017-12-12, 21:09:02   

Berta von S. napisał/a:
„Nie no jak ja w tym wyglądam?? Jak jakaś studentka!”. ;-)
Panienka nie chciała być odbierana przez otoczenie jako studentka, to wszystko, Berto. Stawia się oczywiście pytanie, jaki look zamiast tego miała przed oczyma? ;-)

Yvonne napisał/a:
Dla mnie są to dyskusje akademickie.

Właśnie jestem w trakcie zapoznania się z wynikami takich “akademickich dyskusji”, Yvonne, których obiektem jest nikt inny a Alexandre Dumas, père. Mam na myśli książkę “Klub Dumasa”, którą akurat sobie czytam (w przykładzie Filipa Łobodzińskiego zresztą ;-) ). Skąd czerpał wielki Dumas swoje pomysły, kto był pierwowzorem powieściowego Athosa, Porthosa, Aramisa i d'Artagnana? Nie miałem pojęcia, że literatura sekundarna na ten temat jest aż tak bogata! I tak ciekawa, dodam, sądząc po tym, co pisze Pérez-Reverte (w filmie nie pozostało po tym wszystkim niestety ani śladu).
A czy nasz Mistrz nie zasługuję na podobną uwagę ze strony swoich adoratorów? To, że jest nas tylko garstka i że nie jesteśmy zawodowcami nie oznacza przecież jeszcze, że poszukiwania jego pierwowzorów to, jak to na mój gust nieco zbyt wyniośle nazwałaś “zabawy w dywagacje”, podczas gdy w wypadku Szekspira, Dumasa & co. dokładnie tego samego rodzaju wysiłki to niby poważna praca naukowa. :583:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,56 sekundy. Zapytań do SQL: 16