Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-08-18, 09:49:17
Even napisał/a:
Z tego co pamiętam, za moich czasów, czyli niewiele później niż akcja NP na studia były egzaminy z 3 przedmiotów ( w tym z języka obcego). Każdy przedmiot innego dnia, nawet chyba przedzielone dniem wolnym. W sumie trwały cały tydzień.
Nawet dłużej, bo były - przynajmniej w moim przypadku - dwa (albo trzy?) egzaminy pisemne, potem - chyba po tygodniu przerwy - dwa ustne. W każdym razie między tymi dwiema turami zdążyłem wyskoczyć w Bieszczady . Ale na mniejszych wydziałach mogło to trwać krócej. Marta mówi bowiem, że zdała, więc musiała już znać wyniki. A swoją drogą nie wiem, czy np. na SGGW istniała jakaś ichtiologia czy gospodarka stawowa czy gospodarka rybna jako odrębny wydział.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-08-18, 09:50, w całości zmieniany 2 razy
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
A swoją drogą nie wiem, czy np. na SGGW istniała jakaś ichtiologia czy gospodarka stawowa czy gospodarka rybna jako odrębny wydział.
A swoją drogą to dalibóg nie wiem dlaczego właśnie wybrała ona warszawską uczelnię wszak na studia rybackie dużo lepszym ośrodkiem akademickim były uczelnie w Szczecinie (rybactwo morskie) i Olsztynie (rybactwo śródlądowe). Może się na te dobre uczelnie nie dostała i musiała próbować gdzie indziej. BTW nie wydaje mi się, żeby istniał odrębny wydział rybacki na SGGW. Ichtiologia raczej mogła istnieć jako specjalność na jakiejś zootechnice czy też biologii na uniwerku.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-08-18, 10:30:52
Nietajenko napisał/a:
A swoją drogą to dalibóg nie wiem dlaczego właśnie wybrała ona warszawską uczelnię wszak na studia rybackie dużo lepszym ośrodkiem akademickim były uczelnie w Szczecinie (rybactwo morskie) i Olsztynie (rybactwo śródlądowe).
No właśnie .
Nietajenko napisał/a:
Może się na te dobre uczelnie nie dostała i musiała próbować gdzie indziej.
Raczej nie, bo po klapie egzaminacyjnej trudno się było wyrobić ze zdawaniem na inną uczelnię w tym samym roku i to jeszcze w czerwcu-lipcu. A Marta wszak mówi, że w tym roku zdała maturę w Iławie.
Nietajenko napisał/a:
BTW nie wydaje mi się, żeby istniał odrębny wydział rybacki na SGGW
Mi też, choć pewności nie mam. I to mimo tego, że mnóstwo moich kumpli i kumpeli studiowało na tej uczelni.
Nietajenko napisał/a:
Ichtiologia raczej mogła istnieć jako specjalność na jakiejś zootechnice czy też biologii na uniwerku.
Tak jest, zapewne na poziomie instytutów lub katedr. I gdybym zdał egzamin na którąś z tych uczelni nie mówiłbym, że zdałem na ichtiologię, tylko na zootechnikę (czy może nieco inaczej się to nazywa na tym poziomie?) czy na biologię, ewentualnie na zoologię. Na pierwszych latach nie było aż tak ścisłych specjalizacji.
A propos dyskusji o drogach wokół Jezioraka. Podaje link do mapy z 1930 roku. Widać jak się szosa kończyła na Siemianach. Gdy autor pisał Nowe Przygody pewnie tak to wtedy jeszcze przebiegało... Niestety nie ma zaznaczonej przeprawy promowej.
dużo lepszym ośrodkiem akademickim były uczelnie w Szczecinie (rybactwo morskie)
Nie do końca.
Państwowa Szkołą Rybołówstwa Morskiego, zarówno w Szczecinie jak i w Gdyni kształciły oficerów nawigatorów oraz specjalistów obsługi maszyn statków rybackich. Zakończyły one działalność w 1967 roku, więc Marta nie mogła zdawać egzaminów do tych uczelni
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
dużo lepszym ośrodkiem akademickim były uczelnie w Szczecinie (rybactwo morskie)
Nie do końca.
Państwowa Szkołą Rybołówstwa Morskiego, zarówno w Szczecinie jak i w Gdyni kształciły oficerów nawigatorów oraz specjalistów obsługi maszyn statków rybackich. Zakończyły one działalność w 1967 roku, więc Marta nie mogła zdawać egzaminów do tych uczelni
Państwowa Szkołą Rybołówstwa Morskiego, zarówno w Szczecinie jak i w Gdyni kształciły oficerów nawigatorów oraz specjalistów obsługi maszyn statków rybackich. Zakończyły one działalność w 1967 roku,
Wydział Rybactwa Morskiego i Technologii Żywności na Akademii Rolniczej w Szczecinie funkcjonował pod koniec lat 80tych. I kształcił ichtiologów.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Państwowa Szkołą Rybołówstwa Morskiego, zarówno w Szczecinie jak i w Gdyni kształciły oficerów nawigatorów oraz specjalistów obsługi maszyn statków rybackich. Zakończyły one działalność w 1967 roku,
Wydział Rybactwa Morskiego i Technologii Żywności na Akademii Rolniczej w Szczecinie funkcjonował pod koniec lat 80tych. I kształcił ichtiologów.
A tak przy okazji, na SGGW w Warszawie rybactwo było chyba od początku historii uczelni. W latach 57-70 na Wydziale Zootechnicznym funkcjonowała Katedra Rybactwa. EOT
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
A tak przy okazji, na SGGW w Warszawie rybactwo było chyba od początku historii uczelni. W latach 57-70 na Wydziale Zootechnicznym funkcjonowała Katedra Rybactwa. EOT
Czyli jednak Nienacki musiał to sprawdzić i jak to miał w zwyczaju, kichy nie wciskał.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-08-20, 09:27:27
Z24 napisał/a:
Even napisał/a:
Z tego co pamiętam, za moich czasów, czyli niewiele później niż akcja NP na studia były egzaminy z 3 przedmiotów ( w tym z języka obcego). Każdy przedmiot innego dnia, nawet chyba przedzielone dniem wolnym. W sumie trwały cały tydzień.
Nawet dłużej, bo były - przynajmniej w moim przypadku - dwa (albo trzy?) egzaminy pisemne, potem - chyba po tygodniu przerwy - dwa ustne.
Piękne czasy, kiedy to studenci walczyli o uczelnie, a nie uczelnie o studentów...
Kłobuk napisał/a:
A wracając do tematu...
A propos dyskusji o drogach wokół Jezioraka. Podaje link do mapy z 1930 roku. Widać jak się szosa kończyła na Siemianach. Gdy autor pisał Nowe Przygody pewnie tak to wtedy jeszcze przebiegało...
Nie pamiętam, w którym roku zrobiono asfalt na całości, ale drogi tam były. Co prawda gruntowe utwardzane tłuczniem, ale na rower czy wehikuł taka w sam raz. Tylko podobno wcześniej główna droga z Jerzwałdu do Iławy - tzw. Stara Iławska - omijała Siemiany.
(wrzucę zaraz w wątku o okolicach Jezioraka, bo tu zginie, a może się jeszcze przyda)
drogi tam były. Co prawda gruntowe utwardzane tłuczniem, ale na rower czy wehikuł taka w sam raz.
Jeśli jedzie się dla przyjemności samej jazdy - to masz oczywiście rację. Marta jechała niejako "użytkowo", a nie turystycznie, w takim wypadku liczy się każda odrobina komfortu
O ile przyjemniej jest jechać asfaltem, szczególnie, że wówczas na takich drogach ruch samochodowy był szczątkowy - kilka samochodów na godzinę (sądząc po kolejce na prom).
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
A propos dyskusji o drogach wokół Jezioraka. Podaje link do mapy z 1930 roku. Widać jak się szosa kończyła na Siemianach. Gdy autor pisał Nowe Przygody pewnie tak to wtedy jeszcze przebiegało... Niestety nie ma zaznaczonej przeprawy promowej.
Nie pamiętam gdzie czytałem - jakiś artykuł, czy moze nawet "Wielki las" ? "Uwodziciel" ? Kilka zdań o tym, że brak było na zachodnim brzegu drogi wzdłuż brzegu :-) i że dopiero w przyszłości zostanie zbudowana.
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2017-08-20, 22:06, w całości zmieniany 1 raz
Super rozważania Musze przyznać, ze był to jedna z rzeczy nad którą też się zastanawiałam czytając Nemo.
Nie wiem czemu, ale cały czas zakładałam, ze Marta mieszka gdzieś w okolicy Siemian. Chyba dlatego, że głównie przypływała do Tomasza łodzią, więc założyłam, że musi mieszkać w miarę blisko, żeby jej się tak chciało wiosłować i na drugim brzegu, no bo wtedy łódź jest logicznym rozwiązaniem. A poza tym Nemo był zawsze w środku wszystkiego, co się działo na Jezioraku, więc musiał mieć bazę w takim miejscu, żeby mu nic nie umknęło, a lokalizacja Siemian lub okolic wydaje się być idealna.
Poza tym ojciec Marty stawiał żaki (zasadzka na bandę) na Płaskim, a to wcale nie daleko.
No ale to tylko moje "wydawania" w czasie czytania.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-03-30, 19:27:27
Aga napisał/a:
Chyba dlatego, że głównie przypływała do Tomasza łodzią, więc założyłam, że musi mieszkać w miarę blisko, żeby jej się tak chciało wiosłować
To akurat niekoniecznie - łódka Marty miała motor, którego dziewczyna nie używała podczas połowów i w sąsiedztwie pana Anatola
"Na jeziorze znowu usłyszałem warkot motoru. Pokazała się duża rybacka krypa, a w niej ktoś znajomy. No tak, blondynka z warkoczem. Dostrzegła mnie przed namiotem, kiwnęła ręką i skierowała łódź w zatoczkę.
— Niechże pani zgasi ten przeklęty silnik! — wrzasnął na nią pan Anatol. — Czy pani nie widzi, że łowię ryby?
Posłusznie zgasiła motor i przybiła do brzegu za pomocą ciężkich wioseł."
Druga sprawa do rozważenia - nie jest wcale oczywiste, że Marta trzymała ślizgacz tam, gdzie mieszkała. Mogła mieć jakąś kryjówkę, na przykład na terenach należących do rodziny/znajomych. Wypływanie charakterystycznym ślizgaczem z rodzinnego gospodarstwa to kiepski pomysł. Na chyba że ojciec Marty - rybak, który miał kilka łodzi i jakieś pola, był też posiadaczem prywatnej przystani i kawałka brzegu.
Jeśli chodzi o ową czterokilometrową pieszą wędrówkę, to bardzo prawdopodobne, że Marta skłamała, uznając (jak się okazało - słusznie), że pan Tomasz nie będzie sprawdzał tej informacji. Gdyby ją podpytywał zawsze mogłaby po prostu uciąć rozmowę, jak robiła to wcześniej.
Idźmy dalej - jeśli założymy, że prom płynął z Szałkowa do Sarnówka, to możemy też przyjąć, że Marta po drugim spotkaniu z Tomaszem pojechała w stronę Siemian leśną drogą, o której wspomina Kłobuk w wątku o miejscach akcji. Tylko że z Siemian Marta mogła pojechać dalej lub umówić się z ojcem, że ten ją "odbierze" łodzią. Czyli znowu nie możemy wykluczyć np. Matyt.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-03-30, 22:08:47
Garamon napisał/a:
nie jest wcale oczywiste, że Marta trzymała ślizgacz tam, gdzie mieszkała. Mogła mieć jakąś kryjówkę, na przykład na terenach należących do rodziny/znajomych.
+
Jeśli chodzi o ową czterokilometrową pieszą wędrówkę, to bardzo prawdopodobne, że Marta skłamała
+
Idźmy dalej - jeśli założymy, że prom płynął z Szałkowa do Sarnówka, to możemy też przyjąć, że Marta po drugim spotkaniu z Tomaszem pojechała w stronę Siemian leśną drogą, o której wspomina Kłobuk w wątku o miejscach akcji. Tylko że z Siemian Marta mogła pojechać dalej lub umówić się z ojcem, że ten ją "odbierze" łodzią. Czyli znowu nie możemy wykluczyć np. Matyt.
Skoro przyjmujemy, że za Siemianami i ściemniała z 4km (więc może być inny brzeg niż obóz Anatola) i szukamy miejsca, gdzie jest jakaś przystań, to jeszcze należałoby rozważyć Jeziorno.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-03-30, 22:19:30
Berta von S. napisał/a:
Skoro przyjmujemy, że za Siemianami i ściemniała z 4km (więc może być inny brzeg niż obóz Anatola) i szukamy miejsca, gdzie jest jakaś przystań, to jeszcze należałoby rozważyć Jeziorno.
Albo coś pomiędzy, bo chyba nigdzie nie jest zaznaczone, że Marta mieszkała w konkretnej miejscowości. Nie wiem, jak to wyglądało w tamtych czasach nad Jeziorakiem, ale chyba zdarzały się gospodarstwa tylko teoretycznie leżące w jakiejś miejscowości, a tak naprawdę znajdujące się ileś kilometrów dalej? Z "prywatną" przystanią, gdzie można trzymać kilka łodzi motorowych (a nawet ślizgacz )
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-03-30, 22:31:25
Garamon napisał/a:
Albo coś pomiędzy, bo chyba nigdzie nie jest zaznaczone, że Marta mieszkała w konkretnej miejscowości. Nie wiem, jak to wyglądało w tamtych czasach nad Jeziorakiem, ale chyba zdarzały się gospodarstwa tylko teoretycznie leżące w jakiejś miejscowości, a tak naprawdę znajdujące się ileś kilometrów dalej? Z "prywatną" przystanią, gdzie można trzymać kilka łodzi motorowych (a nawet ślizgacz )
Za bardzo nic takiego nie kojarzę. Za Siemianami jest tylko trochę domków letniskowych i Jeziorno, potem zabudowania dopiero w Jerzwałdzie. Za Jerzwałdem mamy kilka zabudowań w Likszajnach. I wreszcie Matyty.
W Polajnach dosłownie dwa domy ze słabym dostępem do jeziora. Rudnia to dworek z fermą (kiedyś chyba część PGR-u), wspomniane wcześniej Skitławki i już doszliśmy do obozowiska Anatola na prawym brzegu.
I z tego co pamiętam, nic tam nie było innego na niemieckich mapach, co by mogło zniknąć. Przed Siemianami są w lesie takie miejsca po osadzie, ale dalej nad Jeziorakiem już nie.
Więc jeśli za Siemianami i nie prawy brzeg, to zostają: Jeziorno, Jerzwałd, Likszajny i Matyty.
P.S. No chyba, ze chodzi o przysiółek Matyt czyli Bukowiec Kodrąba.
Nie pamiętam, kiedy go zlikwidowano.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-03-30, 22:36, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.