Ciekawym przypadkiem był Stefan Banach. Przed wojną jeszcze mniej naciskali, ponieważ on nie skończył de facto studiów a był asystentem. Słynna była jego obrona pracy doktorskiej, przed którą się bronił. Tekstem była ostatnia publikacja a obrona polegała na tym, że miał opowiedzieć gościom matematykom o jakiś problemach. Tak to przypadkiem został doktorem.
Ciekawym przypadkiem jest też brat Nienackiego, Janusz Wojciech, który się nie doktoryzował a pracował na uczelni całe zawodowe życie.
_________________ Amor evadit – in tu(o) habes ore
Semper in vero sensus inerat
Haec dies ut carmen, ut amoenae rosae
Semper ridebas et heu vale mi
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 15:33:26
Ater napisał/a:
Przed wojną jeszcze mniej naciskali, ponieważ on nie skończył de facto studiów a był asystentem...
W pierwszych latach po wojnie podobnie. Jako ilustracja cytat na temat znanej nam katedry:
W momencie powstania Uniwersytetu w Łodzi, poza prof. dr. hab. Konradem Jażdżewskim, nie było archeologów z dyplomem uniwersyteckim. Pierwsza asystentka, mgr Janina Kamińska,która studia ukończyła w Warszawie, zaraz po zakończeniu wojny pracowała w szkole średniej. Drugi pracownik Zakładu Prehistorii, Stanisław Madajski, praktycznie nie posiadał wykształcenia. Jedynie dzięki wieloletniej pracy na wykopaliskach pod kierunkiem K. Jażdżewskiego stał się poważnym znawcą materiałów archeologicznych, głównie ceramiki. Z konieczności więc studenci byli jednocześnie pracownikami Zakładu, a także Muzeum, Urzędu Konserwatorskiegoi innych.
źródło: M M Blombergowa, PÓŁ WIEKU KIERUNKU ARCHEOLOGII
W UNIWERSYTECIE ŁÓDZKIM
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-10-05, 15:34, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 16:26:12
Aterze i Berto, i to są konkretne argumenty, kapituluję z przyjemnością: przekonaliście mnie. Miło mi i sympatycznie pomyśleć, że to właśnie w Łodzi kwitła taka demokracja naukowa . To jeszcze dorzucę: Dobry znajomy ZN pan Anatol Gupieniec, który został kustoszem zbiorów numizmatycznych w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi był magistrem i takim, zdaje się, pozostał. A przynajmniej pozostał przez dłuższy okres swojej pracy naukowej. Kupuję to. W zasadzie to został mi tylko jeden argument, że panią magister mianowano kierownikiem ekspedycji w której uczestniczył doktor.
Nie zawsze i nie wszędzie była taka przyjazna atmosfera w stosunku do ludzi, którzy coś umieli i robili lub co chcieli coś umieć i robić. Moim ulubionym przykładem są losy Bronisława Piłsudskiego (wspomnianego w PnPL), który dostał manii, żeby być polskim uczonym Jednak w pewnych ośrodkach nauk w mieście położonym nad górnym biegiem Wisły go zaszczuli, bo nie miał formalnego wykształcenia. Profesorem, to on mógł sobie zostać w Petersburgu lub w Paryżu, ale nie w zasięgu słyszalności hejnału z wieży Wariackiej...
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2017-06-28, 18:13:27
Borsuk napisał/a:
Mnie uderzyło, że wszyscy wybrzydzają na SAM-a (właściciele: Wartburga, Simki, Moskwicza, pompiarz, milicjantowi ręce opadły), a akcja rozgrywa się w czasie, kiedy wszelkiego rodzaju SAM-y były jeszcze dość popularne, kształty miały różne i ludzie byli do tego raczej przyzwyczajeni. Tłumaczę to sobie tak, że wuj Gromiłło faktycznie się nie popisał jeśli chodzi o estetykę auta i dlatego wywoływało ono negatywne odczucia. Krótko mówiąc wehikuł w początkowym zamyśle to niezły ulep musiał być.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
von Dobeneck1 [Usunięty]
Wysłany: 2017-06-28, 18:36:21
A co z napędem wodnym? Tylko w Wyspie Nienacki pisze, że musiał się przesiadać na prawy fotel. W żadnej książce potem nie ma o tym mowy.
W Fantomasie natomiast pisze, że ciotka Eveline nie potrafiła przerzucać biegów, tak były poprzestawiane i doszedł jeszcze szósty bieg. Jeśli Gromiłło rzeczywiście kupił rozbite Ferrari, w którym ocalał silnik i skrzynia biegów, to nie mógł aż tak ingerować w przeniesienie napędu, ponieważ kombinacje, o których wspomina Tomasz, spowodowałyby powiększenie i całkowitą przebudowę skrzyni czyli, albo zbudował całkowicie nową skrzynię, albo zamontował od jakiejś sieczkarni, czy innego kumbajnu.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-06-29, 09:30:47
Hełm podkreśla jej ekscentryczność i jest dalszym objawem jej obsesji z ekstrawaganckimi okryciami głowy. Doskonały pomysł. Wspaniale barwna postać, ciotka Eveline, w moich oczach.
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Przepraszam, że odświeżam. Myślę jednak, że warto. Są nowi użytkownicy i może ktoś coś ma do dorzucenia w tym temacie
Ja ruszam ten wątek z paru powodów:
1. Ciekaw jestem, czy w końcu komuś udało się przeczytać dalsze rozdziały WZ w maszynopisie. Temat zamarł, a innego nie znalazłem. Pewnie nie.
2. Przeczytałem wątek dokładnie, super spostrzeżenia, ale nikt nie wspomniał, że pierwotnie akcja WZ miała się zacząć w maju, czyli jakiś co najmniej miesiąc wcześniej. Taki tam drobiazg Podejrzewam, że autor doszedł do wniosku, że koniec czerwca jest lepszy, bo wakacyjny i całe szczęście, bo nie było by być może kultowego "pod koniec czerwca".
Cała masa poprawek i zmian jest typowo kosmetycznych i stylistycznych.
Ale na przykład ciekawe jest zwiększenie kwoty na książeczce Pawła z 60 tys. złotych do 80 tys., a biorąc pod uwagę, że młodszy brat stwierdza, że będzie sobie mógł za te pieniądze kupić nowy samochód, być może Pisarz zorientował się, że suma jest za mała.
Może ktoś się dokładnie orientuje w cenach w tamtych czasach?
Z mojej strony również wielkie uznanie dla pracy Johna Dee
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2023-05-21, 18:32:06
Chemas napisał/a:
Ale na przykład ciekawe jest zwiększenie kwoty na książeczce Pawła z 60 tys. złotych do 80 tys., a biorąc pod uwagę, że młodszy brat stwierdza, że będzie sobie mógł za te pieniądze kupić nowy samochód, być może Pisarz zorientował się, że suma jest za mała.
Może ktoś się dokładnie orientuje w cenach w tamtych czasach?
Syrenka kosztowała chyba około 70 tys. ale mogę się mylić. Tyle w każdym razie kosztowała w pierwszej połowie lat 70-tych.
Może ktoś się dokładnie orientuje w cenach w tamtych czasach?
Nowa Warszawa M20 kosztowała 80 000. Pamiętam, bo kolega opowiadał wówczas ile jego ojciec zapłacił. W tamtych czasach inflacja byłą jeszcze niewielka, to i cena mogła się długo trzymać na jednym poziomie.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
drnorbk Słyszał o Samochodziku Ojciec Tella i badacz nieznanego.
Dobrze że Mistrz zmienił ilość zakupionego paliwa, bo inaczej to wehikuł stanął by na drodze, nie dogoniwszy Wartburga . Widocznie przeanalizował ilość spalania dla takiej jednostki napędowej. W Templariuszach jest licytacja z Karen, czyje auto więcej pali, i Tomasz podał że 12 l/100 km, i to przypuszczam w trakcie spokojnej jazdy.
Słusznie uczynił ale Mistrz mógłby także i ten fragment poprawić:
"Wehikuł wuja Gromiłły miał wspaniały zryw, w ciągu nie więcej niż piętnastu sekund miałem już sześćdziesiąt kilometrów na liczniku, potem strzałka wskazała osiemdziesiąt kilometrów".
_________________ Pozdrawiam wszystkich Nienackoholików ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.