No cóż, nie jest to Samochodzik i czuje się to już po paru stronach, czyta się bardzo źle i jak dla mnie wieje nudą.
Z tego co się doczytałem w necie jest to przerobiona powieść naszego Mistrza "Zabójstwo Herakliusza Pronobisa" tak aby pasowała do cyklu. Nie czytałem oryginału więc trudno mi sie wypowiedzieć czy akcja "samochodzika" została dobrze wplątana w akcję powieści czy tylko na siłę.
Przyzwyczajony jestem do działania Pana Tomasza, a tutaj jakby Tomasz przechodził obok wszystkiego prawie, że "obojętnie" (to zdanie będę na pewno cytował przy następnej książce z cyklu a i pewnie przy następnych też :P).
Czas akcji chyba tez nie bardzo sprecyzowany, czytając odnosi się wrażenie, że to już czasy zamierzchłe a jednak okazuje sie, że jak najbardziej współczesne.
A największą wpadką jest chyba postać Babiego Lata (sorki dla naszej koleżanki :P), ukazana jest tutaj jako kobieta wolna i bardzo kochliwa. A przecież pamiętamy z "Zagadek Fromborka iż Babie Lato jest mężatką z 2 dzieci..... (czyżby niedoczytanie???)
Mimo wszystko jednak powiem coś na niewielki plus!!
Wg mnie ksiażka miała być w zamierzeniu jej "cichego" autora (Jerzy Szumski) łacznikiem między starym a nowym Samochodzikiem (chociaż chyba lepiej by było zeby taki łacznik stanowiła zupełnie odrębna powieść) i tutaj POPIERAM autora za innowacje. Tzn za przystosowanie do teraźniejszości: pozbycie się Wehikułu wujka Gromiłło (łezka się w oku kręci, ale na współczesne samochodziki to dobra decyzja), odmłodzenie Tomasza (Paweł Daniec) też musiało nastąpić, bo nasz bohater miałby teraz ok 70 lat. Co się z tym wiąże również odmłodzenie Batury jest jak najbardziej na miejscu z tym, że lepiej by było dla akcji przyszłych książek gdyby okazało się iż Jerzego Baturę poznajemy dopiero przy jakieś okazji a nie tak "kawa na ławę".
Podsumowując książka jako Samochodzik bardzo kiepska, ale chyba nie o to w niej chodziło. Jeżeli mamy zamiar czytać "Nowe Samochodziki" to przez ta też trzeba przebrnąć.
PS. Waldek Batura żyje!!!! Pogrzeb to mistyfikacja, Tomasz i Paweł nie widzieli ciała w Trumnie!!! (Piszę to sam od siebie, nie czytałem Nowych Samochodzików!!).
Batura zgadzam się z Twoją recenzją, Tomasz schodzi na margines pomału. Szumski pisze najbardziej zbliżone części do pierwowzoru, jak sam powiedział w wywiadzie kontynuacje bardzo zmieniają charakter powieści. Nowym czytelnikom może się to podobać, książki podciągnięte są pod współczesność natomiast ci którzy wychowali się na Nienackim mają inne zdanie.
"Zabójstwo Herakliusza Pronobisa" to bardzo fajna powieść. Pełno w niej naszkicowanych postaci występujacych w późniejszych powieściach Nienackiego. Klimat jej doskonale odaje realia lat sześćdziesiątych, podobnie jak inne wczesne powieści auatora.
"Testament Rycerza Jędzrzeja" jest opartą na głównej intrydze "Zabójstwa..." powieścią Szumskiego, który na siłę starał się z niej zrobić kolejną część przygód Pana Samochodzika. Niestety, ta sztuka się niezbyt udała. To co w oryginale ma sens, tutaj wydaje się dziwne, anachroniczne i bez głębszego sensu. Chyba lepiej jednak, jak kontynuator sam wymysla intrygę swojej powieści, nie można wtedy jego powieści porównywać z oryginałem Nienackiego.
Polecam lekturę oryginału.
pozdrawiam
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 2 razy Wiek: 36 Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 400 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-09-20, 14:12:57
"Testament..." był dla mnie bardzo smętny. Książka bez życia. Strasznie dziwna była dla mnie postać Nataniela. Szumski przesadził też IMO ze stunningowaną Syreną (podobnie jak Zagórski w "Knyszyńskich Klejnotach" z trabantem). Mimo, że nie jest to książka Nienackiego (tzn. nie do końca) to i tak dla mnie będzie zakończeniem cyklu prawdziwych Samochodzików przez pojawienie się Pawła i tragiczny koniec żywota pierwszego wehikułu, śmierć W. Batury, a zarazem pojawienie się jego syna. Jedno co mi się podobało to element nostalgii, a konkretniej kwiaty zanoszone przez Pana Tomasza na złomowisko. Młodszy byłem jak to czytałem pierwszy raz i pamiętam, że łza mi sie w oku zakręciła...
Pomógł: 2 razy Wiek: 37 Dołączył: 21 Sie 2007 Posty: 335 Skąd: Zgierz
Wysłany: 2008-01-02, 17:48:07
Powiem szczerze, ze nie lubie jak te ksiazke trakuje sie jako Nienackiego. Na serio, nie da sie o tym czyms powiedziec niczego dobrego. Uwazam nawet, ze nie powino byc dla mniej miejsca na tym forum, tzn. powinna byc w kategorii inny pisarze. Pomyscie, ze ktos kto nigdy sie nie spotkał z panem samochodzikem, kupuje to cos i ....no własnie:(
_________________ "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę." J.B.
Muszę przyznać, że podał mi się jedynie wstęp. Dalej jakby się coś sypało. Początek jest bardzo sensacyjny i można rzec typowy Nienackiemu jednak później duch prawdziwego samochodzika jakby się wypalał.
A ja odbieram to tak, że Zabójstwo Herakliusza Pronobisa spokojnie mógłoby funkcjonować jako wczesny Samochodzik, podobnie jak Uroczysko, Pozwolenie... czy Skarb Atanaryka. Ma ten klimat. Dla mnie super klimat. Jeśli Samochodzikiem mogłaby być Laseczka i Tajemnica, to Zabójstwo... tym bardziej. Przerobienie powieści na Testament... zaszkodziło jej. Ktoś już wyciągnął chronologiczną niekonsekwencję z Babim Latem. Zabójstwo... dzieje się na przełomie 1951 i 1952 roku. Uwspółcześnienie tej powieści do postaci Testamentu... oznacza kompletny groch z kapustą począwszy od stylistyki a skończywszy na realiach. Ten dysonans nieprzyjemnie zgrzyta. Natomiast Zabójstwo... jako takie, jest wyśmienitym dziełem Nienackiego.
W Testamencie... nie za bardzo wiadomo, kim właściwie jest ten Nataniel. W Zabójstwie... jest powiedziane, że Nataniel jest jednym z najbardziej utalentowanych (wtedy) współczesnych poetów. I teraz już zrozumiała staje się jego willa, dobry wóz...
Miejsca, jak to w samochodzikach, opisane są w tak ciekawy sposób, że skłania to do ich odwiedzenia. Bohater - Tomasz, a jakże! - chyba lubi wypić, bo i po pogrzebie Pronobisa zalewa robaka i w Borowie urządza sobie mini libację z Grzegorczykiem... Jeśli dołożymy do tego picie wina w Uroczysku i wypady na piwo do sklepu Pilarczykowej w Wyspie... , to pokazuje to kierunek, w jakim ewoluowała postać Pana Samochodzika. Zupełnym abstynentem został on w każdym bądź razie później. Ale któż bez wad
Bardzo klimatyczne opisy jesienno - zimowych krajobrazów. Odkąd jednak mam Zabójstwo... nie wracam już do Testamentu. W oryginale smakuje wyśmienicie!
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
W Testamencie... nie za bardzo wiadomo, kim właściwie jest ten Nataniel. W Zabójstwie... jest powiedziane, że Nataniel jest jednym z najbardziej utalentowanych (wtedy) współczesnych poetów.
W Testamencie jest to powiedziane równie wyraźnie - chyba nie doczytałeś. ;)
No może. Ale ogólnie to szkoda, że z Testamentu usunięto scenę, jak sobie Tomasz z Grzegorczykiem dali w palnik. To tak, jakby we wznowieniach "Wyspy złoczyńców" napisać, że Tomasz chodził do sklepu Pilarczykowej na oranżadę.
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
Mimo wszystko jednak powiem coś na niewielki plus!!
Wg mnie ksiażka miała być w zamierzeniu jej "cichego" autora (Jerzy Szumski) łacznikiem między starym a nowym Samochodzikiem (chociaż chyba lepiej by było zeby taki łacznik stanowiła zupełnie odrębna powieść) i tutaj POPIERAM autora za innowacje. Tzn za przystosowanie do terażniejszości: pozbycie się Wechikułu wujka Gromiłło (łezka się w oku kręci, ale na współczesne samochodziki to dobra decyzja), odmłodzenie Tomasza (Paweł Daniec) też musiało nastąpić, bo nasz bohater miałby teraz ok 70 lat. Co się z tym wiąże również odmłodzenie Batury jest jak najbardziej na miejscu z tym, że lepiej by było dla akcji przyszłych książek gdyby okazało się iż Jerzego Baturę poznajemu dopiero przy jakieś okazji a nie tak "kawa na ławe".
Podsumowując książka jako Samochodzik bardzo kiepska, ale chyba nie o to w niej chodziło. Jeżeli mamy zamiar czytać "Nowe Samochodziki" to przez ta też trzeba przebrnąć.
PS. Waldek Batura żyje!!!! Pogrzeb to mistyfikacja, Tomasz i Paweł nie widzieli ciała w Trumnie!!! (Piszę to sam od siebie, nie czytałem Nowych Samochodzików!!).
Ta książka nie ma żadnego plusa, gdyż jest nieumiejętnie przerobiona na samochodzika. Niestety nie wiemy czy Szumski miał jakieś ograniczenia co do ingerencji w fabułę „ Zabójstwa .. „ co może go usprawiedliwić.
Paweł Daniec napisał/a:
"Testament..." był dla mnie bardzo smętny. Książka bez życia. Strasznie dziwna była dla mnie postać Nataniela. Szumski przesadził też IMO ze stunningowaną Syreną (podobnie jak Zagórski w "Knyszyńskich Klejnotach" z trabantem).
Nataniel nie pasuje zupełnie do tej książki i całej serii.
Epizod z Syreną miał chyba zbliżyć postać Dańca i Tomasza, ukazać ich jako podobnych dziwaków. Bardzo łatwo Szumski zniszczył dwa wehikuły w jednej książce, jednak mnie te uzasadnienia zniszczeń nie przekonują. Myślę że mógł wymyślić coś lepszego w tym temacie.
Stunningowana Syrena istniała w rzeczywistości i nazywała się Syrena Sport
michaŁ napisał/a:
A ja odbieram to tak, że Zabójstwo Herakliusza Pronobisa spokojnie mógłoby funkcjonować jako wczesny Samochodzik, podobnie jak Uroczysko, Pozwolenie... czy Skarb Atanaryka. Ma ten klimat. Dla mnie super klimat
Miejsca, jak to w samochodzikach, opisane są w tak ciekawy sposób, że skłania to do ich odwiedzenia. Bohater - Tomasz, a jakże! - chyba lubi wypić, bo i po pogrzebie Pronobisa zalewa robaka i w Borowie urządza sobie mini libację z Grzegorczykiem... Jeśli dołożymy do tego picie wina w Uroczysku i wypady na piwo do sklepu Pilarczykowej w Wyspie... , to pokazuje to kierunek, w jakim ewoluowała postać Pana Samochodzika. Zupełnym abstynentem został on w każdym bądź razie później. Ale któż bez wad
Klimat tych książek to nic innego jak PRL - owska rzeczywistość.
Bohater książek dla młodzieży raczej nie powinien się upijać, a jak wiemy „Uroczysko” nie jest 100% samochodzikiem i do serii zostało dołączone później.
Podsumowując
Mimo wszystko w „Testamencie ...” zabrakło naprawdę niewiele żeby był to ciekawy „Samochodzik …” Wystarczy zmienić kilka szczegółów, a książka zmieni się nie do poznania.
Ostatnio zmieniony przez GromS 2008-02-05, 23:18, w całości zmieniany 2 razy
To ja bym się na jego miejscu nie podjął. Nie podjąłbym się przerabiania czyjegokolwiek dzieła. Szumskiemu nie przystawili chyba broni do głowy.
Even, z tego, co napisałeś wynika, że był bezmyślną marionetką w cudzych rękach. Kto się na to godzi? I za jaką cenę?
A tak poza tym to nie uważacie, że przerabianie czyjegoś dzieła i to tym bardziej kiedy prawowity autor nawet nie ma jak się sprzeciwić (no chyba, że Zbyszek grom z jasnego nieba by puścił) jest poważnie niemoralne? Chyba coś kogoś tu zaślepiło. Nie mogę tego zrozumieć. Chyba rzeczywiście mnie Samochodziki ukształtowały.
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
Ostatnio zmieniony przez michaŁ 2008-02-06, 10:27, w całości zmieniany 1 raz
To ja bym się na jego miejscu nie podjął. Nie podjąłbym się przerabiania czyjegokolwiek dzieła. Szumskiemu nie przystawili chyba broni do głowy..
Jak wspomina jego kolega Zbigniew Chojnowski "Jerzy Ignaciuk (..) Dłuższy czas przed śmiercią (...)borykał się z problemem alkoholowym, sięgając niestety dość często również po inne używki." I to może wiele tłumaczyć.
Cytat:
Even, z tego, co napisałeś wynika, że był bezmyślną marionetką w cudzych rękach. Kto się na to godzi? I za jaką cenę?
Mocno powiedziane, ale coś w tym może być.
Cytat:
A tak poza tym to nie uważacie, że przerabianie czyjegoś dzieła i to tym bardziej kiedy prawowity autor nawet nie ma jak się sprzeciwić (no chyba, że Zbyszek grom z jasnego nieba by puścił) jest poważnie niemoralne? Chyba coś kogoś tu zaślepiło. Nie mogę tego zrozumieć. Chyba rzeczywiście mnie Samochodziki ukształtowały.
Spadek po Nienackim nie ma szczęścia. Nie zadbał za życia o formalne uprządkowanie swoich spraw i po Jego smierci zaczęły się kłopoty z "masą spadkową". Pamiątki po Nim były rozprzedawane, często przypadkowym nabywcom, a polityka wydawnicza Jego powieści niebawem może spowodować całkowity brak zainteresowania Jego twórczością.
Smutne.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Z artykułu wynika że miał wytyczne odnośnie zakończenia ksiażki i losów bohaterów, a o przeróbce "Zabójstwa ..." właściwie nic nie ma.
Even napisał/a:
Spadek po Nienackim nie ma szczęścia. Nie zadbał za życia o formalne uprządkowanie swoich spraw i po Jego smierci zaczęły się kłopoty z "masą spadkową". Pamiątki po Nim były rozprzedawane, często przypadkowym nabywcom, a polityka wydawnicza Jego powieści niebawem może spowodować całkowity brak zainteresowania Jego twórczością.
Smutne.
Każdy jest panem swego losu, a Nienacki kryształową postacia nie był. Można powiedzieć, że był wyrachowany oraz samolubny i to się po jego śmierci zemściło.
Tak czy siak, Testament w wersji nieoszpeconej i nie skatowanej przez kontynuatora, zyskuje kilkakroć. Jest spójny a to już duuuuży plus. Jest autentyczny, bo nie udaje, że dzieje się teraz, tylko wtedy. Ja w Samochodzikach poszukuję tamtych czasów, więc uwspółcześnianie ich to wg mnie brutalny gwałt.
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
Przeczytałem i Testament i Zabójstwo. Nie ulega wątpliwości, że oryginał jest lepszy.
Rozumiem modyfikacje wynikacjące ze zmiany odbiorcy książki - wycięcie erotyki i alkoholu. Ale po ich wycięciu trzeba by było trochę też pozmieniać inne fragmenty historii. W końcu można było w Testamencie odnieść wrażenie, że Tomasza niesłusznie podejrzewa się o związki z kobietami w Nieborowie.
I dlaczego w Nieborowie, a nie w Borowie? Samochodzikowa konwencja zwykle stosuje podobny kamuflaż. Ale dlaczego Horyzonty Filatelistyki zmieniły się w Horyzony Filozofii?
Niepotrzebnie dodani zostali harcerze, którzy na mrozie koczowali kilka nocy. Dziwne, dziwne...
Dlaczego zmieniła się rola Czarnej Milady? Przecież przeszła "na stronę dobra" i to ona wpadła na pomysł rozwiązania zagadki. Koślawe jakoś zdarzały mi się w Testamencie te strzały z kuszy i towarzysząca im japońszczyzna. Sposób w jaki objawił się Daniec był jakiś taki nierzeczywisty, niewiarygodny, kontrastujący z resztą. A może nieudolny?
Żenująco brzmiały dość powszechnie znane rewelacje dotyczące cystersów i Sulejowa przekazywane sobie wzajem przez Tomasza i Nataliela, dla których te informacje powinny być oczywiste. Autor trochę nie docenia czytelnika, nawet jeśli ma to być głównie młodzież.
Wplecenie wehikułu do fabuły jeszcze jakoś się broni. Ale już na moment przed jego zniszczeniem nic nie wskazywało na to, że Tomasz wiózł ze sobą pasażerów. To fuszerka! Sam opis niezły, trzymający w napięciu, ale faktograficznie (czy jak to nazwać) - spartaczony. Jedyne co mogłoby wskazywać na większą liczbę osób to użycie liczby mnogiej - wyjechaliśmy, potoczyliśmy się. Ale w obliczu tego co się stało, Tomasz mógłby tak opowiadać o sobie i wehikule. Jak dowiedziałem się, że jechał z chłopcami, napięcie prysło, bo musiałem wrócić stronę wcześniej by sprawdzić co i gdzie przegapiłem.
Najpierw przeczytałem Testament, później Zabóstwo. Może byłem zbyt mało domyślny, ale czytając Testament nie połapaem się, kto był szefem Czarnej Milady, Szczurka i Bacha Majonosego. Znaczy: sądziłem, że był to kto inny niż sprawca kradzieży w Nieborowie. W Zabójstwie wszystko to jest podane "na tacy". Nie uważam, że to lepiej lub gorzej - tylko dostrzegam, że inaczej.
A co na plus Testamentu? Całkiem szczerze - bardziej podobał mi się rozbudowany opis wydobywania szkatułki i jej zawartości.
_________________ prof. dr hab. Jan Marczak,
Dyrektor Centralnego Zarządu Zabytków,
Ministerstwo Kultury i Sztuki
Ostatnio zmieniony przez Marczak 2008-11-16, 00:23, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.