PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Mariusz Szylak - wywiad
Autor Wiadomość
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-01-31, 21:17:19   Mariusz Szylak - wywiad

Wywiad z Mariuszem Szylakiem - “Gaspardem” -, autorem książki “Zbigniew Nienacki - życie i twórczość”.






Forum Miłośników Pana Samochodzika: „Postanowiłem więc - laik w zasadzie - sięgnąć po ten, leżący odłogiem, temat” - to zdanie możemy znaleźć w przedsłowiu Twojej książki. “Zbigniewa Nienackiego - życie i twórczość” nie czyta się jednak jak dzieło laika, wręcz przeciwnie. Czym trudnisz się, gdy nie piszesz akurat świetnych, wnikliwych biografii?

Mariusz Szylak: Przede wszystkim serdecznie dziękuję za miłe słowa o mojej książce. Biografia Zbigniewa Nienackiego zrodziła się z absolutnego przypadku, choć oczywiście przypadek ten związany był z moimi zainteresowaniami realizowanymi „po godzinach” pracy. A pracuję w szeroko rozumianej administracji państwowej. Pisanie książek, to tylko i wyłącznie hobby.


Kiedy dokładnie zrodził się pomysł stworzenia książki o Zbigniewie Nienackim i kiedy nabrał on realnych kształtów?

Pamiętam, że gdy jeszcze żył Nienacki i gdy zaczęła ukazywać się „czarna seria” Wydawnictwa „Warmia”, bardzo chciałem, by ukazała się książka – wywiad-rzeka z pisarzem. Sygnalizowałem mu to nawet w liście, bodaj w maju 1994 r. Odpisał, że pomysł bardzo dobry, ale książka, to może jednak nie, za to jeden z „Samochodzików” zostanie poprzedzony kilkudziesięciostronicowym wstępem – rozmową z pisarzem przeprowadzona przez dziennikarza. Niestety, autor przygód pana Tomasza kilka miesięcy później nieoczekiwanie zmarł i do wspomnianej rozmowy nie doszło. Minęło kilka lat. Miałem nadzieję, że ktoś zainteresuje się tematem życia tak popularnego przecież twórcy. Ale nic – cisza. Tymczasem w szufladzie miałem zebranych trochę materiałów – recenzji, wywiadów etc. Pomyślałem, że może uzupełnić je, bardziej systematycznie, tak – by dla własnej przyjemności poznać człowieka, którego książki po wielokroć czytałem. Zacząłem więc w wolnych chwilach bywać w bibliotekach, czytelniach.


Jak czasochłonna była praca nad biografią? Kiedy ją rozpocząłeś, a kiedy zakończyłeś?

Bardziej systematyczną pracę nad tematem życia i twórczości Zbigniewa Nienackiego rozpocząłem ok. 2001 roku. Nie myślałem wtedy, że jej efektem będzie książka. Po jakimś czasie doszedłem jednak do wniosku, że może warto spróbować „przenieść” wiedzę z gromadzonych w coraz to większym stopniu materiałów na papier. I tak powolutku zaczęło się to stawać. Pod koniec 2004 roku miałem już w zasadzie gotową pracę, z tym że oczywiście nie poddaną korekcie, uzupełnieniom, a ponadto tu i ówdzie z większymi lub mniejszymi białymi plamami. Jak wspomniałem, nie zajmuję się zawodowo ani pisarstwem, ani dziennikarstwem. Dla mnie było to więc około trzech lat wytężonej pracy, zazwyczaj w czasie urlopów, dni wolnych, sobót i niedziel.


Czy w trakcie przygotowywania książki musiałeś dużo podróżować?

To była chyba najbardziej niewdzięczna sytuacja, ponieważ mieszkając we Wrocławiu wiele razy musiałem wyjeżdżać – choćby do Łodzi, Olsztyna, Jerzwałdu, a ponieważ robiłem to w czasie wolnym – nie mogły to być wyjazdy „na dłużej”, czego bardzo żałuję.


Czy to Ty zaproponowałeś „Warmii” zrealizowanie tego projektu, czy było też odwrotnie?

To nie do końca tak było. Chyba pod koniec 2003 roku udało mi się spotkać w Łodzi z panią Heleną Nowicką, wdową po pisarzu. Było to bardzo sympatyczne dla mnie spotkanie. Odniosłem wrażenie, że i dla niej również. Właśnie wtedy uzyskałem jej zgodę na sięgnięcie do spuścizny po Nienackim zgromadzonej w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, z czego skwapliwie skorzystałem. Po następnych kilku miesiącach, gdy moja praca przybrała kształt czegoś, co nazwałbym wstępną wersją książki, wysłałem ją do pani Nowickiej z prośbą o życzliwe przeczytanie i ew. poprawienie błędów. Odpowiedzi wprawdzie nie uzyskałem, ale… nieoczekiwanie otrzymałem telefon z Wydawnictwa „Warmia”, że są zainteresowani tematem biografii i chcieliby ją wydać. Podobno pani Helena „podsunęła” im moją książkę z informacją, że chciałaby, by to się ukazało. Pamiętam, że już bardziej konkretną rozmowę z Panem Jerzym Przerackim z „Warmii” prowadziłem we wrześniu 2004 roku – i było to mniej więcej w okolicach 10. rocznicy śmierci Zbigniewa Nienackiego.


Czy starając się dotrzeć do informacji o dość kontrowersyjnym pisarzu natrafiłeś na jakieś trudności nie do pokonania?

Ku mojemu żalowi kilka osób, które mogłyby wnieść coś istotnego do wiedzy o pisarzu odmówiło mi swoich wspomnień lub wymówiło się w taki czy inny sposób. Nie wszyscy wypowiadali się o nim w superlatywach, czasem oceny były krańcowo różne. Jest to w książce. Zbigniew Nienacki bywał kontrowersyjny, „szemrany”… Przedłożyłem Czytelnikom to, co udało mi się różnymi kanałami zdobyć, ale już to, jakim był człowiekiem, pozostawiłem do oceny właśnie im. Przy czym dla mnie postać Nienackiego utkana jest z prawd, półprawd i zupełnie zaciemnionych fragmentów. To w jakimś sensie zgodne jest z tym, co mówił, że każdy pisarz powinien posiadać własną legendę, która czasem żyje dłużej niż to, co napisał. I mam wrażenie, że on tę legendę o sobie sam tworzył. Co jest prawdą, co zmyśleniem – czasem trudno dziś dociec.


A czy były momenty, gdy dostęp do ważnych informacji okazał się, wbrew oczekiwaniom, zaskakująco łatwy?

Łatwiejszy niż myślałem okazał się dostęp do archiwum pisarza w muzeum w Olsztynie. A to – dzięki życzliwości pani Heleny. Nie było tam jednak dokumentów, które mogłyby rzucić diametralnie nowe światło na życie twórcy Pana Samochodzika.


Archiwum Nienackiego w MWiM było zatem najbardziej obfitym źródłem nowych informacji o tym pisarzu, na jakie natrafiłeś?

Zdecydowanie tak, choć w jakimś sensie stanowiło uzupełnienie tego, co wiedziałem już wcześniej.


Czy miałeś dostęp do wszystkich przechowywanych tam dokumentów? Ile z nich przeczytałeś? Czy nie żałujesz może dzisiaj, że któremuś z nich nie poświęciłeś więcej uwagi?

Starałem się przejrzeć dość dokładnie większość dokumentów, które mi przedłożono. Czy były to wszystkie zgromadzone w muzeum jako spuścizna po nim – nie wiem, ale mam wrażenie, że tak. Zabrakło czasu na dogłębną lekturę np. rękopisów / maszynopisów książek i scenariuszy. Nie wolno było mi też kserować tej dokumentacji ani w żaden inny sposób utrwalać jej – np. na zdjęciach. Zresztą – chyba nie było jeszcze wówczas aparatów telefonach komórkowych.


Innym ważnym źródłem informacji o Nienackim była zapewne jego wdowa, pani Helena?

Tak. Przy czym – stwierdzam to ze smutkiem – rozmawiałem z nią tylko raz (nie z własnej zresztą winy). Nie chcę tutaj rozwijać tego tematu, może kiedyś… Za to sama rozmowa była bardzo sympatyczna i trwała kilka godzin. Pani Helena wydawała mi się dość szczera w tym co mówiła. W jej oczach kilkakrotnie pojawiały się łzy i pamiętam, że odniosłem wrażenie, że ona naprawdę tego swojego Zbyszka kochała. Chyba nie odmówiła odpowiedzi na żadne z moich pytań, przy czym zwykle jest tak, że gdy masz już z kimś kontakt, chcesz zapytać o wszystko, a o „wszystko” się po prostu nie da. Dlatego sporo rzeczy uciekło mi lub zostało przełożonych na późniejszy czas, którego jednak już nie było…


Biorąc pod uwagę, że życie Nienackiego otacza pewna aura tajemniczości i że trudno dotrzeć do ważnych dokumentów, czy przeżyłeś jakieś chwile rozpaczy, gdy wydawało ci się, że projekt jest w tych warunkach nie do zrealizowania?

Rozpaczy, to może za dużo powiedziane, ale przyznaję, że wielokrotnie bywałem rozczarowany szczupłością „materiału pisanego” pozostałego po pisarzu. Zadziwiająco skąpa była na przykład jego teczka osobowa, którą udostępniono mi w łódzkiej szkole filmowej. Przyznaję, że jechałem wówczas do Łodzi pełen nadziei na „odkrycie” życiorysu Nienackiego, który, jak mi się wydawało, powinien się znajdować w jego aktach. Tymczasem teczka, którą przyniesiono mi z archiwum, zawierała ledwie… jedną - dwie kartki (nie pamiętam już dziś z ocenami z przedmiotów, jakie uzyskał na pierwszym roku studiów oraz informacją, że mieszkał przy ulicy Kruczej. Po życiorysie ani śladu, podobnie jak po dokumentach związanych z jego oddelegowaniem do Moskwy, powrotem stamtąd itd. Na moje pytanie, czy to wszystko, co pozostało – pracownicy szkoły tylko rozłożyli ręce. Trochę to tajemnicze i… smutne.


Jak wyglądała Twoja dalsza współpraca z „Warmią”, z którą jak wspomniałeś nawiązałeś kontakt z pomocą pani Heleny?

Bardzo dobrze. A przy tym – sympatycznie. Trochę kompromisów (np. w kwestii tytułu), ale też dużo pomocy z ich strony – także redakcyjnej. Ostatecznie książka, po poprawkach i uzupełnieniach, ukazała się w 2008 roku.


Na naszym forum książka ta cieszy się wielkim uznaniem, jest dla nas bardzo ważnym źródłem wiedzy o Nienackim i w naszych dyskusjach często z niej cytujemy. Jak została przyjęta przez czytelników nie będących aż tak wielkimi fanami Nienackiego? Czy otrzymałeś jakieś ciekawe listy, zawierające np. jakieś nowe fakty?

Cóż, chyba jednym podobała się bardziej, innym mniej. Trudno każdemu dogodzić. Myślę, że ci, którzy szukali w niej sensacji rodem z tabloidów, byli zawiedzeni. Uważałem jednak i uważam tak nadal, że nie o wszystkim należy pisać, zwłaszcza jeśli nie jest to udokumentowane i pewne wątki lub ich ocena mogą być po prostu niesprawiedliwe lub nieuzasadnione, a ponadto sprawić żyjącym lub ich rodzinom przykrość. Znam jednak osoby, którym książka się podobała – i choćby dla nich warto było ją napisać. A co do listów – było trochę e-maili z różnymi zapytaniami, ale nowe fakty, jeśli pojawiają się, to raczej w mediach – jako „sensacje”.


Patrząc na swoją książkę, z czego jesteś najbardziej dumny, a z czego najmniej zadowolony?

Na pewno żałuję, że nie miałem na tyle czasu by dokładnie (w całości) przeczytać rękopisy książek Nienackiego i wychwycić różnice między pierwotnym tekstem a tym, co ostatecznie ukazało się w pierwszym ich wydaniu. To samo dotyczy scenariuszy filmowych. Żałuję także, że w rozmowach z pewnymi osobami nie pociągnąłem (z różnych zresztą względów) kilku wątków i nie doprowadziłem do wyjaśnienia pewnych spraw – być może kluczowych dla zrozumienia niektórych decyzji pisarza. Trzeba też dodać, że sporo osób, z którymi rozmawiałem dziś już nie żyje, natomiast stan zdrowia kilku innych – raczej nie sprzyja rozmowom. Oczywiście, na pewno byłoby dobrze, gdyby udało się rozszerzyć temat najbliższej rodziny Nienackiego, jego losów wojennych i tuż powojennych. Jest to jednak o tyle trudne, gdyż wiarygodnych materiałów w tym zakresie jest naprawdę niewiele.
A z czego jestem zadowolony? Cieszy mnie, że ta książka się ukazała!



Czy planujesz drugie wydanie, kto wie, może nawet poprawione z naszą pomocą?

Nie wykluczam, ale musiałaby to być wersja rozszerzona o nowe ustalenia, rozmowy. Także wzbogacona ilustracyjnie. Czy tak się stanie – nie wiem, nie ode mnie to tylko zależy. A to, co Wy robicie jest szalenie interesujące, inspirujące i pomocne.


Czy możemy się czegoś dowiedzieć o Twoich innych publikacjach?

W 2013 roku ukazała się książka „Wojtek Fiwek. Kadry z życia i twórczości” poświęcona reżyserowi filmów dla dzieci i młodzieży (m.in. seriali: „Gruby” oraz „Siedem stron świata”).



Ponadto mam przygotowane dwie następne książki – jedną o polskich serialach młodzieżowych sprzed lat i ich młodych aktorach, a drugą – będącą rozmową z jedną z takich nastoletnich wówczas aktorek – Magdą Scholl, znaną z wielu filmów z lat 70. i 80. - m.in. z roli „Bąbla” w serialu „Rodzina Leśniewskich”. Szukam wydawców owych książek. Ponadto, już zupełnie dla własnej na razie satysfakcji, piszę dwie następne pozycje (tym razem czysta beletrystyka) i przymierzam się do trzeciej. Tak więc mam co robić – zwłaszcza „po godzinach”!


Dziękujemy za rozmowę.

(Dalsza część wywiadu ukaże się niebawem.)

Dyskusję dotyczącą tego wywiadu prowadzimy tu (kliknij)
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-07-14, 09:03, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-03-11, 06:56:54   

Część druga wywiadu z Mariuszem Szylakiem.

Forum Miłośników Pana Samochodzika: Dzisiaj chcielibyśmy się od Ciebie nieco dokładniej dowiedzieć, jaki przebieg miała Twoja kwerenda w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Czy pamiętasz, w którym roku miała ona miejsce?

Jeśli dobrze pamiętam była to wiosna 2003 lub 2004 roku.

Muzeum mieści się w zamku Kapituły Warmińskiej.



Gdzie dokładnie należało się zgłosić, by otrzymać dostęp do zarchiwizowanych tam dokumentów? W bibliotece muzeum?

Wchodziło się do zamku i tam należało podejść do czytelni. A gdzie konkretnie – wskazał mi ktoś z pracowników muzeum. O ile dobrze pamiętam… schodziło się lekko w dół, bo było to w przyziemiu.






Ile czasu tam w sumie spędziłeś?

Kilka dni na pewno. Nie pamiętam dokładnie – trzy lub cztery.

Czy przegląd dokumentów miał miejsce tylko w czytelni, czy też miałeś dostęp do samego archiwum?

Pracowałem tylko w czytelni. Archiwum znajdowało się gdzieś na zapleczu (może w magazynie bibliotecznym?). Pamiętam, że przed udostępnieniem materiałów Pani Kierowniczka dzwoniła do Pani Heleny i prosiła Ją o potwierdzenie, że udzieliła mi zgody. Dzwoniła przy mnie, więc słyszałem, jak panie rozmawiały.

Jak ta kwerenda wyglądała technicznie? Czy ktoś Ci asystował?

Całkiem prozaicznie: przynoszono co jakiś czas kolejne części. Czytelnia była przy tym dość mała i ktoś tam z „obsługi” zawsze był lub zaglądał.

Czy przedłożone Ci dokumenty były skatalogowane?

Wydaje mi się, że były one jeszcze przed skatalogowaniem (albo zrobiono to po części), ale nie dam sobie za to obciąć głowy ani żadnej innej części ciała.

W jaki sposób są one przechowywane? Słyszeliśmy od naszego kolegi, który również miał dostęp do tegoż archiwum, że dokumenty znajdują się w teczkach i są uporządkowane tematycznie? Czy jednak wszystkie? A może odniosłeś wrażenie, że jakaś ich część była jeszcze w nieładzie, oczekując przeglądu i segregacji?

One były jakoś tak posegregowane w miarę sensownie (np. listy, dokumenty urzędowe, maszynopisy). Z braku czasu nie zrobiłem spisu tego, co mi wówczas okazano, ale nie sądzę, mówiąc szczerze, by pracownicy biblioteki / czytelni chcieli coś ukryć. Raczej, takie przynajmniej odniosłem wrażenie, okazali mi wszystko, czym dysponowali.

Czy zostałeś poinstruowany przez kierowniczkę, co Ci wolno, a czego nie wolno robić z przedłożonymi Ci materiałami? Mam szczególnie na myśli sporządzanie kopii. Przypuszczam, że kopiowanie dokumentów przy pomocy technicznych urządzeń jak aparaty cyfrowe lub mobilne skany jest niedozwolone, jednak sporządzanie odpisów - odręcznie lub przy pomocy laptopa - tak?

O laptopie, to ja wówczas nawet nie marzyłem! Ale rzeczywiście, trochę notatek udało mi się zrobić – czasem tylko sygnalnych, czasem dłuższych. Próbowałem też – zamiast przepisywać – sczytywać tekst i nagrywać na dyktafon, by na spokojnie spisać to w domu. Na dłuższą metę była to jednak uciążliwa metoda, a ponadto nie mogłem zbyt głośno mówić, bo przecież oprócz mnie pracowali tam inni goście.



Ile dokumentów mniej więcej udało Ci się przejrzeć?

Zielonego pojęcia nie mam. Na pewno były wśród nich maszynopisy powieści, scenariusze filmów, przeróżne notatki, zaproszenia, listy od czytelników, korespondencja z wydawnictwami, polskim radiem i telewizją, jakieś wycinki z gazet, dokumenty urzędowe – np. o przyznaniu twórczej emerytury, parę zdjęć chyba także. Słowem: różne różności – w ilości może nie oszałamiającej, ale takiej… właśnie na kilka dni pracy.

Zachowałeś może któreś z tych wspomnianych zdjęć Nienackiego szczególnie w pamięci?

Było tam na przykład zdjęcie pisarza – z informacją, że to jego ostatnia fotografia, wykonana zresztą przez jakiegoś czytelnika. Ponadto swoimi zdjęciami dzielili się z pisarzem czytelniczki i czytelnicy, przesyłając je w listach do niego.

Co wzbudziło Twoje największe zainteresowanie? Może dokonałeś jakiegoś “odkrycia”?

Odpowiem tak: uświadomiłem sobie, jak bardzo człowiek staje się po śmierci… bezbronny. Za życia gromadził pewne rzeczy, czasem zupełnie bezwartościowe, czasem cenne, potem zaś ktoś do tego sięga, grzebie się w tych często zupełnie prywatnych, intymnych sprawach i na tej podstawie usiłuje wyrobić sobie zdanie o tym człowieku. A on nie może na przykład krzyknąć, że to nie tak, że przecież w jego ocenie sytuacje wyglądały zupełnie inaczej, że najważniejsze są rzeczy, których w archiwum nie ma itd. itd. W jakimś sensie świadomość tego przyświecała mi przy pisaniu biografii, może także dlatego starałem się unikać jednoznacznych osądów – pragnąć raczej, by uczynili to czytelnicy na własny użytek.
Z drugiej strony pamiętam, że ze wzruszeniem brałem do rąk maszynopisy jego powieści, bywało - jeszcze… surowe, poprawiane. Widziałem p r a c ę włożoną w to, by czytelnika przyciągnąć do książki, zainteresować nią.


A więc jednak - z całej różnorakiej spuścizny po pisarzu, ze wszystkich tych ciekawych dokumentów to właśnie manuskrypty jego powieści, świadectwa jego wysiłku artystycznego, jego zmagań z tematem i geniuszu zrobiły na Ciebie największe wrażenie?



Tak bym tego może nie określił. Przede wszystkim wszystko to, co pozostało po pisarzu, miało walor autentyczności i było z jednej strony ciekawe, ponieważ często mi nieznane, a z drugiej, podchodziłem do tego z jakąś dozą nieufności, bo, jak już powiedziałem, być może w konfrontacji z innymi dokumentami, których w archiwum nie było, wnioski po ich lekturze mogłyby być zupełnie inne.

Co jeszcze pozostało Ci w pamięci z tych zbiorów?

Z ciekawostek:. był tam, na przykład, taki zeszyt - skorowidz, w którym Nienacki opisał i scharakteryzował wymyślone przez siebie postaci, dodatkowo tworząc coś na kształt drzewa genealogicznego bohaterów, a także rozpisał akcję utworu czasowo. Wszystko do trylogii „Dagome iudex”. Uczynił to sam dla siebie, by nie pogubić się w nazwiskach, nazwach itp. sprawach. Ot, taki kawałek kuchni literackiej.

A propos zeszytu - jak wiesz, interesuje nas szczególnie notesik Nienackiego z zapiskami sporządzonymi w czasie jego podróży na Daleki Wschód. O jego istnieniu dowiedzieliśmy się właśnie z Twojej książki. Czy przypominasz może sobie jeszcze jakieś jego szczegóły i czy został Ci przedłożony wraz z materiałami z “Pozwolenia na przywóz lwa”?

Nie… może poza tym, że notes ten nie był zbyt duży. Co do notatek tam zawartych – mam nadzieję, że – być może na dniach – będziemy mądrzejsi w tym temacie.

Gdyby pojawiła się okazja ponownego przeglądu tego archiwum, nad czym byś się skoncentrował tym razem?

To zależy, ile miałbym czasu. Jeśli więcej – jeszcze raz systematycznie i dokładnie przejrzałbym całość, starając się także w większym stopniu przeczytać maszynopisy książek, by sprawdzić, czy i jak bardzo różnią się od opublikowanych wersji ostatecznych (zresztą tez potem zmienianych).. Jeśli tego czasu miałbym mniej – skupiłbym się raczej na zagadnieniach, które mogłyby pomóc w odpowiedzi na przeróżne pytania – do dziś do końca niewyjaśnione, związane z życiem Zbigniewa Nienackiego. Poza tym nie można zapominać, ze jadąc do Olsztyna dysponowałem już określoną wiedzą, część spraw była mi znana – czy to z opracowań, czy z wywiadów z pisarzem. Tak więc często chodziło tylko o potwierdzenie jakichś faktów a nie ich odkrycie.

Tak więc mimo że Twoja kwerenda przeprowadzona była bardzo sumiennie, na zakończenie tej części wywiadu wolno nam chyba stwierdzić, że jeszcze nie wszystkie sekrety archiwum Nienackiego zostały wyjawione i że na przyszłych badaczy czeka zapewne jeszcze niejedno fascynujące odkrycie?

Zawsze pozostanie coś do odkrycia. To zaś, co wydaje się nam oczywiste, może nabrać zupełnie innego znaczenia w konfrontacji z materiałami, którymi będziemy dysponować na przykład z innych niż archiwum źródeł.

Dziękujemy za rozmowę.

Dyskusję dotyczącą tego wywiadu prowadzimy tu (kliknij)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,44 sekundy. Zapytań do SQL: 11