PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
133. Karolinka z Gogolina
Autor Wiadomość
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-02-16, 17:20:58   133. Karolinka z Gogolina

Czyżbym jako pierwszy skończył tę książkę?
No cóż na każdym zebraniu jest tak...
Na wstępie donoszę, że czuję się tak jakbym w tej książce występował. A czemu? Niech każdy sam doczyta... :D
Książka jest nierówna. Początek nudnawy, w zasadzie bez akcji. Jakieś towarzyskie spotkania, wizyty służbowe itp. Potem robi się ciekawiej, pomysł z Karolinką też całkiem obiecujący. Ale czytelnik czeka na jakieś przyspieszenie, dramaturgię, czeka i się praktycznie nie doczekuje.
Jakoś się tę książkę czyta bez emocji. Tylko momentami robi się ciekawiej czy nawet wzruszająco. Ale to tylko chwilami. Język mamy bardzo poprawny, literówek brak. Ale niestety są błędy logiczne w tym jeden megawielbłąd, gdy po 3-4 stronach bohaterowie wracają do tej samej kwestii (o archiwum policyjnym), jakby wcześniej w ogóle o tym nie rozmawiali...
Wychwyciłem też że raz matka pomylona jest w córką.
Ale generalnie pozycja ta nie odbiega znacząco od średniego poziomu kontynuacji. Można przeczytać i zapewne bardzo zdziwić się jak to naprawdę z tą Karolinką z Gogolina było.
:)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-02-23, 11:38:21   

No i jeszcze może dodam, że książka, trochę na wzór niektórych samochodzików, mniej lub bardziej udanie próbuje tłumaczyć skomplikowane relacje polsko-niemieckie, tym razem na Opolszczyźnie.
W tym kontekście trochę dziwi, że stare przedwojenne czy wojenne dokumenty czy listy są w tej książce jakby pisane po polsku. A przynajmniej tak wynika z kontekstu. W tym np. relacje policyjne?
Tak na marginesie, to jak zauważyłem nie tylko w tej kontynuacji pojawiają się stare np. listy pisane przez prostych w sumie ludzi świetną, współczesną, nieraz poetycką polszczyzną, co jednak zgrzyta mocno…
Ale żeby nie było tylko krytykanctwa, to znów napiszę że książka napisana jest bardzo poprawnie, pomysł jest całkiem dobry, a czytelnik dowiaduje się o wielu aspektach życia wspomnianej Karolinki i Karliczka, którzy jak się okazuje żyli naprawdę.
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
MrCzui 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 1 raz
Wiek: 42
Dołączył: 31 Sie 2015
Posty: 1507
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-02-23, 12:25:14   

Karolinka? To ta co piosenki o niej blada twarz o nazwisku Purtak kazał nadawć w radiowęźle?
_________________
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-02-23, 13:07:41   

Toć to ona! :D
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
MrCzui 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 1 raz
Wiek: 42
Dołączył: 31 Sie 2015
Posty: 1507
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-02-23, 13:12:34   

Przypadek? Nie sądzę... :diabelek:

Niestety, póki co nie ma u mnie w bibliotece- zresztą i tak do wakacji nie czytam kontynuacji. :564:
Ostatnio zmieniony przez MrCzui 2016-02-23, 13:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-06-09, 21:00:36   

Zainteresowanym historią Karolinki i Karliczka, którzy według rodzinnej legendy żyli naprawdę, mogę pomóc. I to nie popełniając nielojalności wobec Bartłomieja Gizińskiego. Do wykorzystanej w książce autentycznej historii nie dotarł on bowiem samodzielnie(*) lecz poznał ją z prasy, zapewne z "Nowej Trybuny Opolskiej":
http://www.nto.pl/wiadomo...iczka,id,t.html
W tym artykule czytelnicy Warmii rozpoznają nie tylko zarys losów historycznej Karolinki i nie tylko jedną z bohaterek książki, występującą pod zmienionym imieniem. Rozpoznają nawet linię argumentacji w sprawie wędrówek jej babci do Gogolina:

Nowa Trybuna Opolska, autor – chyba Krzysztof Świderski, wrzesień 2009:
Kiedy opowiadałam tę rodzinną historię, ktoś mi powiedział, że chyba jednak Karolinka musiała mieszkać gdzieś bliżej Gogolina, skoro tam nie jechała, ale szła - mówi pani Elfryda. - Od razu widać, że ten wątpiący albo sam mało chodzi pieszo, albo nie zdaje sobie sprawy, że w tamtych czasach ludzie znacznie więcej i dalej wędrowali na piechotę niż dziś. A Karolinka do Gogolina nie szła przecież przez Opole, tylko najkrótszą drogą, przez Piotrówkę. A to wcale nie jest tak daleko jak na standardy czasów bez samochodów, bo jakieś 15 kilometrów. Więc śmiało mogła tam wędrować, choćby na targ.

„Karolinka z Gogolina”, Bartłomiej Giziński, 2015:
Jak opowiadam tę historię, to wszyscy się dziwią, jak to jest możliwe, że Karolinka szła z Bzinicy Nowej do Gogolina, skoro to jest tak daleko. Twierdzą, że w takim razie musiała mieszkać gdzieś bliżej. Ale to nieprawda i jest na to proste wytłumaczenie. Ludzie teraz chodzą mniej niż kiedyś, przeważnie jeżdżą samochodami, a kiedyś tak nie było i wszędzie chodziło się na piechotę. Obecnie droga do Gogolina prowadzi przez Opole, ale w tamtych czasach można było przecież pójść przez pola, lasy, na przełaj, zatem w takim wypadku ta trasa była o wiele krótsza i wynosiła jakieś 15 kilometrów. Równie dobrze Karolinka mogła chodzić tamtędy na targowisko.

Niestety argumentacja jest błędna a Giziński skopiował ją bezrefleksyjnie. W rzeczywistości z Grodźca (tam Karolina mieszkała według rozmówczyni "Nowej Trybuny") do Gogolina najkrótszą drogą na przełaj jest nie 15 lecz około 35 kilometrów. Z Bzinicy (to wersja Gizińskiego) - jeszcze więcej, niemal 45.
Co ciekawe, w innym miejscu książki na pytanie czy na Górę Świętej Anny Karolinka też chodziła pieszo, starsza pani macha ręką - "gdzie tam, to za daleko". A z domu Karolinki do Góry Świętej Anny było bliżej niż do Gogolina. Prawdopodobnie Giziński w jednym przypadku posłużył się mapą a w innym ślepo podążył za gazetowym artykułem. Albo celowo zignorował fakty żeby nie psuć sobie atrakcyjnego motywu i w efekcie zaplątał się w swojej niekonsekwencji.

Żeby rzecz zagmatwać, w późniejszym o kilka miesięcy ale bardzo podobnym artykule (http://www.dziennikzachod...iczka,id,t.html) ta sama pani Elfryda w ogóle powątpiewa by jej babcia miała jakieś sprawy do załatwienia w odległym Gogolinie.

Wreszcie dla wyjaśnienia dodajmy, że profesor Simonides tylko przez uprzejmość formułuje swoją myśl warunkowo: "nawet jeśli piosenka powstała wcześniej ..." [niż miłość Karliczka do Karolinki]. Według wikipedii z calą pewnością powstała wcześniej, bo znajduje się w zbiorze pieśni opublikowanym w 1880 roku. Zatem nie mogła dotyczyć tej Karoliny Kleinert o której opowiadają artykuły śląskich gazet i książka Warmii, skoro ona urodziła się w 1884 roku. Ale zbieg okoliczności jest sympatyczny i całkowicie rozumiem tych członków rodziny, którzy chcą obstawać przy miłej dla nich wersji bez względu na fakty.

(*) Chyba, że Bartłomiej Giziński to ta sama osoba co Krzysztof Świderski i/lub Maria Zawała.

--

Tyle o historii Karolinki i Karliczka. Chciałem przy okazji pokazać, że w porównaniu z poprzednią książką tego autora (http://pansamochodzik.net...t=3252&start=17) troska o jakość informacji podawanych czytelnikom nie poprawiła się. Znowu mamy błędy w opisie miejsc (jak się okazuje - nawet na rodzinnym dla autora Śląsku), znowu błędy historyczne, znowu dziwnie brzmiące wypowiedzi w tematach pokrewnych matematyce - tym razem podejrzany opis posługiwania się mapą i azymutem.
Od strony językowej ponawiam zarzut, że autor myli znaczenie niektórych słów oraz zarzut o brak wyczucia, budowanie źle brzmiących zbitek i zdań. Styl niektórych wypowiedzi jest anachroniczny i nie odpowiada ich autorom. Sporadycznie zdarzają się błędy gramatyczne i ortograficzne.
Akcja jest w miarę konsekwentna, choć jej chronologia nie zawsze. Mniej niż w "Zamku w Głogówku" jest nieprawdopodobnych sytuacji, a główna intryga, wliczając sprawę poszukiwanego skarbu, jest skonstruowana na realnej, ludzkiej płaszczyźnie. Nie jest przez to mniej interesująca, natomiast zyskała na wiarygodności.

Kompozycja książki jest bardziej przemyślana niż w przypadku poprzedniej. Ten przydługi wstęp, w którym bohatera rozpraszają pozornie przypadkowe zajęcia służbowe, ma na celu wprowadzenie tematów pobocznych. W zalinkowanej wyżej recenzji "Zamku w Głogówku" napisałem, że autor zdaje sobie sprawę z potrzeby poruszania dodatkowych wątków, dzięki którym książka staje się bogatsza i unika monotonii. W przypadku "Karolinki z Gogolina" te dodatkowe motywy, nawracające podczas akcji co jakiś czas w rozmaitej formie, to motyw młodzieży i młodości oraz motyw kultury ludowej i tradycji włościańskiej wobec kultury i tradycji elitarnej.
Natomiast uważam, że niepotrzebnie wprowadzono osobę dziecka, którym detektyw z konieczności ma się opiekować. Ten pomysł nie jest oryginalny, znamy go z kilku wcześniejszych kontynuacji, i przeważnie oceniałem go pozytywnie. W przypadku "Karolinki" postać chłopca wniosła mało. Dańcowi nie do końca udało się nawiązać z nim kontakt, nie w tym stopniu co w przypadku tamtych wcześniejszych kontynuacji. W fabule książki obecność dziecka stanowiła raczej element dekoncentrujący, zaś jeśli chodzi o współuczestników poszukiwań i partnerów do rozmów na różne tematy to tę rolę lepiej spełniały pani Helena i jej wnuczka.

Książkę czytało mi się lepiej niż "Zamek w Głogówku", choć i tamta (mimo wszystkich merytorycznych zarzutów) była ciekawa. Podsumowałbym to tak, że nie ma przełomu jakościowego natomiast widać poprawę gdy spróbuje się ocenić rzecz ilościowo. Kolejna książka Gizińskiego pomoże odpowiedzieć na pytanie czy to trend czy przypadek.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2016-06-09, 21:57, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-06-10, 07:31:10   

No Kyno, czapki z głów! Mogę w 100% podpisać się pod Twoją, jakże naukową analizą. Też twierdzę, że autor posiada spory potencjał, ale ogólną ocenę obniża szerego błędów i usterek różnego typu. Szkoda że opisana historia jednak prawdopodobnie nie jest tą z piosenki...
Szkoda że Bartłomiej nie ujawnił się jak dotąd na naszym forum...

Kyno - masz ode mnie "pomógł"! :564:
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-06-10, 07:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-06-10, 10:11:33   

Rad starat'sia.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Mig 
Twórca
Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych



Pomógł: 3 razy
Wiek: 44
Dołączył: 06 Sty 2018
Posty: 629
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-04-18, 17:51:12   

Czytam, koniec niebawem. Ale w przerwach zaglądam do sieci, bowiem tragiczna historia Karoliny po prostu mnie zainteresowała... Najistotniejsze kwestie poruszyli Przedmówcy. Ale natrafiłem na ciekawostkę, związaną z nazwiskiem. Otóż panieńskie nazwisko Karoliny Kleinert (przed zniemczeniem Krajczi) brzmiało Karliczek, natomiast panieńskie nazwisko jej matki - Krajczi. Czy to były aż tak popularne w tych stronach nazwiska? Poniżej zacytuję źródło.

Karolinka urodzioua sie we Grodźcu kole Opola 11.7.1884 u Achima Karliczka i
Elki z doma Krajczi.Rouzki zakochou sie we niyj Frytz Karliczek ze
Lubienia.(Wszyjscy uoni beuli husytami.)Ine,że uona jego niy kcioua,i poszua
kajś w pierony-może i być,że do Gogolina(a może na Zawadzkie-ino że Gogolin sie
lepij rymowou Hadynie ze koszyncińskiego zespou pieśni i tańca Śląsk)I tak
miyndzy niymi do niczego niy doszuo.Karolinka wydoua sie za Józka Krajczi ze
Grodżca.Zmieniyli nazwisko na Kleinert(lepij brzmiauo po niymiecku)Potym Fryc
Karliczek zauożou osada Bzinica Nowo kole Gutentaga i tam tyż poszua miyszkać
familijo Karolinki.Dopiyro cera Karolinki Elka wydoua sie za synka Frytza
Karliczka-Karla a beuo to we lipieniu 1940 we Lublinitz.Karolinka niy doczekaua
uonego,zginoua tragicznie zaszczelono przypadkiem bez somsiada Czampla(potym uon
som tyz sie zaszczelou)13.6.1939.Pochowano jom na kirchofie we Bzinicy Nowyj i
do dzisiej przetrwou groob uonej.
Wiym to uod cery Elki i Karla Karliczkoow,co spisoua couka ta historyja.

./redir/forum.gazeta.pl/forum/w,34281,69365702,69365702,czy_Karolinka_byla_prawdziwo.html
_________________
 
 
Mig 
Twórca
Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych



Pomógł: 3 razy
Wiek: 44
Dołączył: 06 Sty 2018
Posty: 629
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-04-18, 20:15:37   

Nawiązując do znanej piosenki natrafiłem na historię, według której Karolina była piękną i wyniosłą młynareczką, w której zakochał się młody leśniczy Karlik. Dziewczyna odrzuciła z początku miłość chłopaka, jednak dzięki jego wytrwałości w końcu zostali parą. I tę historię opowiadać miała ludowa piosenka. Jednak owa piosenka występowała w kilku wersjach. Podobno czwarta wersja, powstała po 1945 roku, nawiązuje do historii Karoliny Kleinert.
Tymczasem skończyłem książkę. I mam nadzieję, że pojawią się jeszcze w serii kolejne pozycje tego autora. Akcja rozpoczyna się wprawdzie w 7 rozdziale, więc czytelnicy muszą uzbroić się w cierpliwość. Ale warto. I tylko mała uwaga do postaci Dańca, jaką nakreślił Bartłomiej Giziński. Już przy okazji śledztwa w Głogówku w mojej opinii dość sztucznie wypadł w zakończeniu, okazując się nieczułym na słowa Zuzanny. Teraz, gdy powraca na Opolszczyznę, nie odwiedził jej ani innych znajomych z poprzedniego śledztwa. A dobrze ich pamiętał, kilkukrotnie bowiem wspomniał o nich... Takie dziwne dla mnie.
_________________
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2020-04-19, 06:56:39   

Mig napisał/a:
Jednak owa piosenka występowała w kilku wersjach. Podobno czwarta wersja, powstała po 1945 roku, nawiązuje do historii Karoliny Kleinert.

To ciekawe. Tu może być wyjaśnienie tego, na jakiej podstawie rodzina obstaje przy twierdzeniu, że utwór opisuje ich krewną. :564:
Większość z nas zna na pamięć pierwszą zwrotkę - czyli jedną scenkę. Ale na przykład ja do tej pory nie znałem całego ciągu wydarzeń przedstawionych w piosence. A trudno identyfikować całą historię po jej początku. Często w ludowej poezji wykorzystywano znany motyw, i charakterystyczny zwrot we wstępie (jak "Pod jaworem" czy "Biały kamień"), by budować swój wariant opowieści. Nawet zresztą i pierwsze słowa piosenki zmieniają się ("do Gogolina", "do Bogumina", "od Bogumina"), co wskazuje na to, że chętnie dostosowywano jej treść do miejscowych gustów.

Być może więc w okolicy, w której Karolina Kleinert była osobiście znana, krążyła jedna z takich lokalnych odmian, i to na nią powołuje się rodzina. W sumie tych wersji mogło być więcej niż cztery, do czego powrócę niżej.


Mig napisał/a:
Nawiązując do znanej piosenki natrafiłem na historię, według której Karolina była piękną i wyniosłą młynareczką, w której zakochał się młody leśniczy Karlik. Dziewczyna odrzuciła z początku miłość chłopaka, jednak dzięki jego wytrwałości w końcu zostali parą. I tę historię opowiadać miała ludowa piosenka.

Barbara Wachowicz w książce "Czas nasturcji: ścieżkami Kasprowicza" (1989) pisze, że tekst piosenki jako pierwszy opublikował Juliusz Roger.



Jeśli Wachowicz ma rację, to pierwsza potwierdzona wersja opowiada historię o nieco innej wymowie: zamożna dziewczyna uwiedziona przez Karliczka chyba ucieka z posagiem z rodzinnego domu[*], a później żałuje swojego kroku i czuje się wykorzystana. Przypomina to trochę motyw piosenki "Jasio konie poił", również rozpowszechnionej w wielu wariantach, w której ubogi chłopak namawia zauroczoną Kasieńkę do wspólnej ucieczki mając celu zagarnięcie jej majątku. Ta historia kończy się jednak gorzej: Jaśko, odebrawszy dziewczynie wszystko co przyszykowała na wspólną przyszłość, morduje Kasię.
[*]Tak interpretuję drugą zwrotkę obu pokazanych niżej wersji, w której ktoś, zapewne rodzina, wzywa Karolinkę by poczekała na "gości". Czyli - domyślam się - na innych zalotników, aby zapewnić sobie szerszy wybór.

A wracając od Kasieńki do Karolinki. Zdaje się że już wtedy, gdy zanotował ją Roger, piosenka była śpiewana w wielu rejonach i odmianach. Doktor zapisał nawet dwie melodie - wyraźnie odmienne, mimo że trochę do siebie podobne. Tym więcej było na pewno krążących wówczas tekstów. Czy pierwszy był ten o szczerym leśniczym, ten o cynicznym bałamutniku, czy jeszcze inny - tego chyba nie damy rady rozstrzygnąć. Juliusz Roger zapisał trzy pokrewne sobie, ale nie można wykluczyć, że już wtedy istniały wersje, do których nie dotarł.







Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Mig 
Twórca
Łukasz Supel -autor powieści samochodzikowych



Pomógł: 3 razy
Wiek: 44
Dołączył: 06 Sty 2018
Posty: 629
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-04-19, 08:18:16   

Fascynującą w przekazach ludowych jest właśnie niepewność. Tak naprawdę chyba nigdy nie dojdziemy do faktycznych źródeł pieśni o Karolince. Można jedynie gdybać.
Zatem pogdybam. Mogło być tak, że pierwsza wersja brzmiała o Boguminie, mieście na Śląsku Cieszyńskim. Karliczek to zrobnienie imienia Karlik, czyli śląskiego Karola. Później pojawiła się wersja z Gogolinem, a na końcu okoliczni mieszkańcy odnaleźli w pieśni historię Karoliny Kleinert i Karlizka (tak w oryginale brzmiało nazwisko).

Legenda, jaką znalazłem, bardziej szczegółowo wygląda tak:

Jedna z legend mówi, że Karolinka była córką młynarza z Obrowca. Była z niej „fajnoł i paradnoł dziołcha”. Jednak, jak to bywa z ładnymi dziewczynami, nie chciała pracować w gospodarstwie. Za to chętnie chodziła z mąką na targ do miasta. Po drodze mijała leśniczówkę, w której mieszkał niezbyt bogaty leśniczy Karlik. Ów leśniczy zakochał się w pięknej Karolince. Ta jednak nie odpowiadała na zaloty amanta. Nie chciała wyjść za mąż za biedaka. Uciekając przed Karliczkiem, przemierzała przez różne miejsca, którym nadawała nazwy. W pewnej miejscowości Karolinka widziała chore ule i nazwała ją Chorula. Miejscowość, w której trzebiono lasy nazwała Strzebniów. Osadę położoną na kamieniach- Kamionkiem. Po drodze zobaczyła jeszcze większą osadę, leżącą na kamieniach. Nazwała ją Wielki Kamień (dziś Kamień Śląski). Uciekając Karliczkowi udała się wzdłuż Odry. Tam napotkała długą osadę, która wiła się jak wąż. Osada dostała nazwę Odrowąż. Z kolei w innej musiała schować się za krzakami bo ludzie w niej byli źli- miejsce to zostało nazwane Zakrzów. W końcu Karolinka poślubiła Karliczka, a w wianie, od samego hrabiego Gaschina z Żyrowej, dostała wszystkie nazwane przez siebie miejscowości. Tyle legenda…
Źródło: ./redir/opolankazpasja.pl/46-karolinka-i-karliczek-to-postacie-prawdziwe-cz-1/
Inna wersja legendy dostępna tutaj: ./redir/gogolin.pl/671/opowiesc-o-karolince-i-karliczku.html

Powróćmy do kwestii nazwisk Kleinert i Karliczek. Według zacytowanego wcześniej przekazu, w Karolinie Karlizek (jeszcze wtedy pannie, pisownia nazwiska oryginalna) zakochał się starszy o 18 lat i żonaty Fryderyk Karlizek. Zbieżność nazwisk? Później Karolina wychodzi za mąż za Józefa Kraiczi (pisownia oryginalna). Przybrała nazwisko rodowe swojej matki. Znów zbieżność nazwisk? Później oczywiście nazwisko zgermaniowano i otrzymało formę Kleinert.

Długo można dyskutować. Była legenda, ktoś kiedyś zamienił ją w pieśń ludową. Kiedy? Gdzie? Tego chyba nie wie nikt. Żyła Karolina Kleinert zd. Karlizek. Plotkowano o niej za życia, a tragiczna jej śmierć na pewno spotęgowała zainteresowanie nią okolicznych mieszkańców. Mieszkańców, którzy znali ludową pieśń. Była w niej Karolina, był Karliczek... I pewnie zaczęli zmieniać pewne słowa, nadając nowy sens starej ludowej pieśni, która tak bardzo pasowała do wydarzeń, których byli poniekąd współbohaterami... Tak oto legenda przerodziła się w realną historię.

I pewnie każdy słyszał znaną melodię i słowa pierwszej zwrotki "Poszła Karolinka do Gogolina"... Mało osób zastanawiało się nad sensem tych słów. Dlatego warto przeczytać tę książkę i zagłębić się nieco w tę ciekawą historię.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,38 sekundy. Zapytań do SQL: 12