Tak książka do taki strzał z otwartej ręki prosto w pysk po całkiem udanej publikacji Irka To powrót do tego co już było w kontynuacjach i to niekoniecznie w tych lepszych. Nie ma tu nawet namiastki oryginalności, no może poza tym, że w tytule jest najdłuższe słowo w historii wszystkich tomów Warmii Liczy ono aż 16 liter Rekord ?
Króciutko scharakteryzuję najważniejsze wg mnie obserwacje:
1. Kamil Podworski to przedziwny człowiek. Niby bliski przyjaciel Pawła, a w żadnym ze 118 tomów nigdy nikt o nim nie wspomniał. Poza tym zaryzykuję stwierdzenie, że pierwotnie mógł to być Tomasz NN, przemianowany później na Kamila Podworskiego. Mają wiele wspólnych cech.
2. Akcja powieści niby ma miejsce w czasach współczesnych, ale nie do końca. Jest mocno zakorzeniona w latach 40 - tych oraz 80 - tych XX wieku.
3. Znowu mamy wakacje, czyli na logikę minął kolejny rok od ostatnich przygód. Paweł wg mnie jest już grubo po 70 - ce, a akcja powieści to powinny byc już co najmniej lata 40 - ste XXI wieku Ale w kontynuacjach jest tyle innych zaprzeczeń, że można na to machnąć ręką.
4. Niestety w "Skrzyniach Sturmbannfuhrera" nie ma mowy o wehikule Szkoda. Tak jakby wcale go nie było w poprzednich tomach. A to przecież znak rozpoznawczy tej serii.
5. Po raz kolejny spotykam się z błędnie użytym czasownikiem dywagować. To nie znaczy rozważać czy dyskutować, tylko gadać bez sensu i nie na temat...
Książka przeciętna, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że był to debiut tej autorki. Pozostaje mieć nadzieję, ze następnym razem będzie lepiej!
Muszę teraz sięgnąć po jakąś zupełnie inną książkę, żeby się odtruć
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2015-07-03, 09:41, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 05 Maj 2013 Posty: 274 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-08-16, 13:53:48
Mi się podobała, cały czas coś się dzieje. Jeśli książkę połykam w jeden dzień i kończę dopiero jak przeczytam spis treści ( nieważne która godzina ) To dla mnie jest super.
Nie będę rozdrabniała się tak jak Michał, że brak wehikułu i że Paweł powinien juz być staruszkiem, fajnie się czyta, mnie wciągnęła i to jest najważniejsze dla mnie
Michale, ale Twoje niektóre zarzuty są mało poważne! Przecież nie od dziś wiadomo że absolutnie nie ma żadnych powiązań między Dańcami poszczególnych autorów, więc czemu jesteś taki zdziwiony?
Wg mnie książka może się podobać. Jest bardzo zbliżona w temacie do Księgi Strachów. Mamy zbrodniarza hitlerowskiego, pamiętnik, coś ukrytego, domki kempingowe, jeziora, sprawy polsko-niemieckie. Jest nawet dość udana próba stworzenia postaci zbliżonej do P.S. Nie ma buźkobicia!
Trochę trudno mi precyzyjnie oceniać fabułę, bo książkę czytałem dość długo i pewne wątki mi z czasem się zacierały, ale zdaje się że trochę tu brakuje do ideału, ale akcja toczy się bardzo szybko, może za szybko, bez przystanków i rzetelnego pogłębiania pewnych elementów.
Też zauważyłem pewne pomylenia w nazewnictwie. Zdaje się m.in. że zamiast "świtać" jest "zmierzchać" i coś tam jeszcze co mi już uleciało.
Trochę rażą też fragmenty wspomnień, które opowiada albo osoba z wojennej mniejszości polskiej na Mazurach, albo leciwa kobieta, która w książce wypowiada się dość prostym językiem, a u nagle ich zapiski czy cytowane wspomnienia są pisane barwną, polszczyzną nawet z bardzo nowoczesnymi słowami.
Ale ogólnie czyta się dobrze, klimacik jest, końcówka wciąga.
Myślę że warto ją przeczytać.
Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6880 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2015-02-03, 21:46:05
Szara Sowa napisał/a:
Michale, ale Twoje niektóre zarzuty są mało poważne! Przecież nie od dziś wiadomo że absolutnie nie ma żadnych powiązań między Dańcami poszczególnych autorów, więc czemu jesteś taki zdziwiony?
To nie są zarzuty tylko obserwacje.
I wcale nie byłem zdziwiony
Szara Sowa napisał/a:
Wg mnie książka może się podobać. Jest bardzo zbliżona w temacie do Księgi Strachów. Mamy zbrodniarza hitlerowskiego, pamiętnik, coś ukrytego, domki kempingowe, jeziora, sprawy polsko-niemieckie. Jest nawet dość udana próba stworzenia postaci zbliżonej do P.S. Nie ma buźkobicia!
Super że Ci się podoba! Mnie nie więc jest równowaga
Szara Sowa napisał/a:
Ale ogólnie czyta się dobrze, klimacik jest, końcówka wciąga.
Myślę że warto ją przeczytać.
Bynajmniej
_________________
"... i tak moich marzeń Wam nie oddam,
Póki w żyłach krew, nigdy się nie poddam..."
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6788 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-07-12, 12:38:08
Luiza Frosz „Skrzynie Sturmbannführera”
Połowa lipca. Warszawa. Biuro Pawła Dańca, urzędnika Ministerstwa Kultury i Sztuki zajmującego się rozwiązywaniem zagadek związanych z kradzieżami dzieł sztuki i odszukiwaniem zabytków zrabowanych w latach wojny. Zmagania z przemytnikami dzieł sztuki wiążą się z częstymi wyjazdami służbowymi w różne, często odległe zakątki naszego kraju. To bardzo pasjonujące, absorbujące, ale także stresujące zajęcie. Dlatego też Daniec co roku z utęsknieniem oczekuje na nadejście lata, kiedy to ma nadzieję na relaks w malowniczej scenerii mazurskich jezior i lasów. Niestety, zazwyczaj na nadziei się kończy, a w ostatniej chwili przed wyjazdem pojawia się przeszkoda sprawiająca, że zamiast błogiego lenistwa nad którymś z licznych mazurskich akwenów, wakacyjna wycieczka przeradza się pasjonującą, niebezpieczną przygodę.
Ten szablon wykorzystała również Luiza Frosz, autorka powieści „Skrzynie Sturmbannführera.” Jest to kolejna z książek serii „Pan Samochodzik i…” olsztyńskiego wydawnictwa Warmia. Zbyt kurczowe trzymanie się przez autorkę schematu sprawiło, że to właśnie pierwsze strony powieści były dla mnie najtrudniejsze do przebrnięcia. Na szczęście rozwój fabuły zrekompensował mi z nawiązką sztampowy początek. Akcja powieści rozgrywa się nad Jeziorem Narie, gdzie Paweł Daniec przy pomocy swego przyjaciela, detektywa Kamila Podworskiego, uczennicy klasy maturalnej – Kornelii oraz niezwykłego oryginała – Kompozytora usiłuje rozwiązać zagadkę, której korzenie sięgają czasów okupacji niemieckiej. Historia prowadzi do Sturmbannführera Heinricha Winkle, który tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej ukrył gdzieś w okolicy skrzynie z tajemniczą zawartością. Oczywiście ochotę na odnalezienie depozytu ma jeszcze kilka innych osób, stąd też Daniec oraz jego przyjaciele muszą mieć oczy szeroko otwarte.
Luizie Frosz udało się dość wiernie odtworzyć klimat znany z klasycznych „samochodzików” autorstwa Zbigniewa Nienackiego. Moja ocena byłaby zapewne nieco wyższa, gdyby nie przeładowanie fabuły dynamiczną akcją. Bohaterowie niemal nie znajdują czasu, aby usiąść na chwilę przy ognisku, porozmawiać, nacieszyć się rześkością mazurskich nocy. Autorka zastosowała ciekawy zabieg, wplatając w fabułę powieści dramatyczne historie z lat II wojny światowej. Choć nie uniknęła kilku potknięć i nieścisłości, książka zasługuje na dość wysoką ocenę i może stanowić przyjemną lekturę podczas kilku wakacyjnych wieczorów.
Powieść Luizy Frosz „Skrzynie Sturmbannführera” zwyciężyła w drugiej edycji konkursu na Najlepszą Samochodzikową Książkę 2014 roku.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 13958 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-12, 13:22:47
Protoavis napisał/a:
To bardzo pasjonujące, absorbujące, ale także stresujące zajęcie. Dlatego też Daniec co roku z utęsknieniem oczekuje na nadejście lata, kiedy to ma nadzieję na relaks w malowniczej scenerii mazurskich jezior i lasów. Niestety, zazwyczaj na nadziei się kończy, a w ostatniej chwili przed wyjazdem pojawia się przeszkoda sprawiająca, że zamiast błogiego lenistwa nad którymś z licznych mazurskich akwenów, wakacyjna wycieczka przeradza się pasjonującą, niebezpieczną przygodę.
Uważaj, Paweł, nie bądź głupcem, gwizdź na skarby i rób wakacje, grozi ci syndrom burnout!
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Po raz kolejny spotykam się z błędnie użytym czasownikiem dywagować. To nie znaczy rozważać czy dyskutować, tylko gadać bez sensu i nie na temat...
I po raz kolejny się mylisz. Za słownikiem PWN:
dywagacja - długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu; dywagować; etymologia słowa ma korzenie w j. łacińskim divagari co znaczy błądzić, błąkać się; o ile pierwotne znaczenie słowa było takie jak powyżej o tyle rozwój języka polskiego spowodował rozszerzenie tego znaczenia o długie rozważanie tematu, roztrząsanie co poloniści zwykli nazywać neosemantyzmem.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Nietajenko 2015-11-27, 07:36, w całości zmieniany 1 raz
Ano właśnie nie jest. Dywagacje nie są "gadaniem bez sensu". Sens w dywagacjach naturalnie jest tylko, że treścią odbiegają mniej lub bardziej od tematu. Bardzo zbliżonym terminem są dygresje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.