Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-21, 21:22:50
Rólka napisał/a:
W zeszłym roku byłem na wczasach w Wisełce, a tam przy plaży była dwujęzyczna tablica informacyjna o zwierzętach występujących w tamtym obszarze a tam przy zdjęciu mewy po angielsku jak byk było napisane Swallow.
No cóż, komuś się nie chciało zajrzeć do słownika... I kolejna kompromitacja i obciach
Jeżeli już jesteśmy przy tematach językowych polsko-angielskich, to dorzucę jedną ciekawą historię.
Funkcjonuje w językoznawstwie ciekawa hipoteza - jedna z wielu - o pochodzeniu angielskiej nazwy świerka (spruce, co się wymawia sprus). Na Wyspach to drzewo nie występowało na stanowiskach naturalnych, więc nie miało angielskiej oryginalnej nazwy. Anglicy zapoznali się z nim dopiero na skutek rozwoju hanzeatyckiego handlu ze wschodem Europy w XIV w. Ponieważ Anglia już zaczynała odczuwać skutki wylesienia, drewno było ważnym przedmiotem importu z krajów nad Bałtykiem (w następnych stuleciach handel ten rozwijał się dynamicznie i do czasu uruchomienia swoich północnoamerykańskich kolonii Anglicy z tego właśnie obszaru sprowadzali materiały do budowy i wyposażenia swoich okrętów). Wśród przywożonego drewna był także asortyment nie znany Anglikom. Rozpytywani o nazwę tego drewna pomorscy, kaszubscy czy polscy marynarze odpowiadali, że pochodzi ono "z Prus" i przez te niedorozumienie świerk po angielsku nazywa się tak jak się nazywa .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-07-21, 21:58, w całości zmieniany 1 raz
Zecie, jeżeli twoja anegdota jest zgodna z prawdą to jakże żałuję, że nie wykorzystałem jej w swojej pracy magisterskiej, która traktowała właśnie o świerku pospolitym Picea abies L. Karst i jego fazie senilnej. Tym bliższa mi jest ta anegdota, że ja też... z Prus - Nietajenko z Prus.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-22, 09:23:46
Rólka napisał/a:
A propos drzew, drewna: jak w języku Niemieckim brzmi słowo "sęk" ? Otóż w języku Niemieckim nie ma słowa sęk, gdyż Niemieckie drzewa nie mają sęków !
Nietajenko napisał/a:
Zecie, jeżeli twoja anegdota jest zgodna z prawdą
Nietajenko, wiem, że to brzmi jak anegdota , ale to jest hipoteza, czyli jeden ze sposobów istnienia nauki. I wcale nie jest moja: przeczytałam o niej już dość dawno temu, najprawdopodobniej w pracy Henryka Zinsa "Anglia a Bałtyk w drugiej połowie XVI wieku", albo w innej pracy tego uczonego poświęconej stosunkom angielsko-polskim.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-07-22, 22:31:36
Ale i drugie, aczkolwiek zupełnie inne znaczenie słowa spruce wywodzi się z tego samego źródła, tyle że tym razem nie drewno świerkowe, a skóry pruskie, z których Anglicy szyli sobie coś modnego, dały mu początek. I tak być “z Prus” znaczy po dziś dzień w Anglii być “zadbany, porządny”. Don't you look spruce this morning!
Nie wiedziałem, że to słowo ma jeszcze inne znaczenia oprócz świerka.
W Polsce nazwy świerka można użyć również idiomatycznie. Określenie "pachniesz świerkiem" oznacza gangsterską groźbę, że twój czas się zbliża, a wywodzi się ono prosto od drewna świerkowego, z którego niegdyś zbijano trumny.
Witam.Nie wiem gdzie mam zadać to pytanie.Ale interesuje mnie sprawa audiobooka tej książki.Czy taki powstał.Bo automatycznie czytana książka jest nie do przełknięcia.A książki mogę tylko słuchać.Czy ktoś może mi pomóc w tej sprawie.
Jakiś czas temu gdzieś był tu link do wydawnictwa które wydało chyba wszystkie pozostałe audiobooki samochodzików, tylko gdzie to jest...
O już wiem, kolega gees to kiedyś napisał:
Być może popsuję zabawę, ale i tak kiedyś wiadomość dotrze na forum a kopie audiobooków pojawią się w Internecie - ostatnio nagrane zostały kolejne tytuły PS przeznaczone dla osób niewidomych i słabowidzących:
- Nowe Przygody Pana Samochodzika, czyta Janusz Zadura
- Pan Samochodzik i zagadki Fromborka, czyta Janusz Zadura
- Pan Samochodzik i Fantomas, czyta Michał Maciejewski
- Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic, czyta Janusz Zadura
- Pan Samochodzik i Winnetou, czyta Janusz Zadura
- Pan Samochodzik i Niewidzialni, czyta Jacek Kiss
- Pan Samochodzik i złota rękawica, czyta Leszek Filipowicz
- Pan Samochodzik i człowiek z UFO, czyta Jacek Kiss
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-03, 11:14:30
Z24 napisał/a:
Przed wymianą zdań w niniejszym temacie nie miałam pojęcia o tak ciekawej właściwości angielszczyzny jak przydawanie rodzaju męskiego lub żeńskiego w zależności od nacechowania emocjonalnego.
Moja "Nissana Micra" nie jest rodzaju żeńskiego. Nosi przydomek "Skate roller" (Wrotka)
Co do określeń "she" - określa się statki, natomiast jeśli chodzi o lokomotywy czy inne maszyny to się nie spotkałem. Ponadto wychodzi na to, ze Autor nie znal angielskiego. Tak przynajmniej wychodzi ze slow pani Alicji Janeczek - wywiad na YT, pierwsze zdanie.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-04, 09:48:15
CPN napisał/a:
Ponadto wychodzi na to, ze Autor nie znal angielskiego. Tak przynajmniej wychodzi ze slow pani Alicji Janeczek - wywiad na YT, pierwsze zdanie.
Być może nie znał, w końcu żaden wstyd. Ale jakieś pojęcie o pewnych cechach angielszczyzny jednak miał: vide Skiroławki, rozmowa doktora z Porwaszem w olsztyńskim Novotelu o pewnej włochatej mulatce z Londynu. Także fragment jak pisarz N.M. Lubiński zbójował w czterech językach... .
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-04, 14:41:20
Te fragmenty w Skiroławkach zapewne zostały przetłumaczone przez osoby znające języki. Ale to niczemu nie przeszkadza i spokojnie podpada pod "konsultację".
Oczywiście, że pewne pojęcie o języku obcym z czasem się nabywa, np poprzez moją pracę z trudem potrafię się dogadać po hiszpańsku i portugalsku. Ale baaardzo daleko mi do jakiejkolwiek biegłości a co dopiero do niuansów omawianych powyżej.
Wydaje mi się, że Tomasz swobodnie przemawiający w wielu językach jest tęsknotą autora do bycia poliglotą.
Odnośnie "SHE". Wczoraj odmóżdżając się na XBOXie przy "World of Tank", zauważyłem, że lektor informuje o załadowaniu działa słowami "she is loaded".
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-04, 22:42:39
Z24 napisał/a:
CPN napisał/a:
Ponadto wychodzi na to, ze Autor nie znal angielskiego. Tak przynajmniej wychodzi ze slow pani Alicji Janeczek - wywiad na YT, pierwsze zdanie.
Być może nie znał, w końcu żaden wstyd.
Przypuszczam, że nie znał, albo znał bardzo słabo, bo w maszynopisach niektóre miejsca, gdzie miały być angielskie zwroty były wykropkowane i ręcznie dopisane. Tak jakby miał zamiar skonsultować później z kimś słowa/gramatykę/pisownię.
Ale w tamtych czasach dobra znajomość angielskiego nie była częsta. Nawet wykszatłcone osoby często znały najwyżej jeden obcy język (poza rosyjskim rzecz jasna), niekoniecznie na dobrym poziomie. Nienacki chyba niemiecki.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-11-04, 22:43, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-05, 12:02:12
CPN napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
chyba niemiecki.
Berto, posłuchaj wywiadu z panią Janeczek. Jest zaraz w pierwszej minucie, pani Janeczek wyraźnie mówi, ze Autor znał jedynie rosyjski.
Wątpliwe, co wynika choćby z różnych ustaleń na tym forum. Poza tym pani Alicja ma chyba podobne poczucie humoru jak ZN . A grunt, że znał polski, co jest istotne jak się dzisiaj słucha i czyta ludzi zarobkowo uzależnionych od korzystania z języka...
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-07, 19:06:22
Wracajac do takich różnych nieścisłości.
Moze czepialski jestem, ale w rodzinie miałem myśliwego polującego w latach 70. Fakt, ze strzelba Krwawej Maryśki miała nietypowy kaliber 20 (to nie średnica lufy, ale ilość kul ile można odlać z 453,6g ołowiu czyli jednego funta wagi). W każdym bądź razie z opowiadań teścia wyłania się jego obraz jako pomocnika myśliwego. Do jego zadań należało również przygotowywanie nowych ładunków. Wystrzelonych łusek wtedy po nie wyrzucało się tak beztrosko jak teraz, były pieczołowicie zbierane i elaborowane, ponieważ amunicję dostać nie było łatwo. Zwłaszcza w nietypowym kalibrze.
Następna nieścisłość, to jak się zapatrujecie na bieganie po lasach ze strzelbami i polowania w bezpośredniej bliskości turystów. Moje myśliwskie guru twierdzi, ze byłaby to skrajna nieodpowiedzialność.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.